czwartek, 31 grudnia 2020

Na Nowy Rok.

Życzę Wam w kolejnym roku dużo zdrowia. Jak wiadomo wtedy większość przeszkód troszkę blaknie. Poza tym ważne jest, aby iść w pogodzie ducha przez życie, z uśmiechem i z dobrym towarzystwem. Życzę też spełnienia marzeń związanych z wszelkimi sprawami, od tych najprostszych, po najtrudniejsze (ale z gatunku do rozwiązania). 

Dziś polecam:  Arckanum (black metal), Armored Saint (heavy metal) oraz Aurora (electropop, indie pop, synth pop). 

Pozdrawiam!

wtorek, 22 grudnia 2020

Poszukiwania. Przed Świętami.

Ostatnio zacząłem wracać do aktywności, które kiedyś mi się spodobały w jakimś stopniu. Wczoraj odkopałem program do tworzenia grafik na komputerze i zrobiłem kilka prób. Z ciekawostek mogę dodać, że jak do tej pory przerobiłem już sporo kwestii związanych z literaturą (tworzę, choć dość domorośle i może nawet ciut grafomańsko), muzyką (w prostych programach coś tam ,,montowałem") i ze sztukami wizualnymi (trochę w pastelach, trochę w grafice komputerowej). 

Przygotowania weszły u mnie w decydującą fazę. Mamy niemal wszystko zrobione w kwestii jedzenia. Tylko zostają jakieś poprawki, albo dokończenie dań. Dziś byliśmy po choinkę, Rodzicielka jak zwykle się postarała zdobiąc ją (złoto i czerwień w tym roku królują). Na razie nie czuję atmosfery, jednak to dla mnie charakterystyczna rzecz. 

Mam nadzieję, że mimo wszystko nadchodzące dni będą dla Was pełne znajomych, Świątecznych zapachów, smaków itp. A ewentualne braki osobowe uda się nadrobić chociażby na łączach internetowych (sami planujemy takie połączenia on-line z rodziną od strony Staruszka).  

Dziś polecam: Cane Hill (nu-metal, industrial metal, metal alternatywny, metalcore), Children of Aegean (instrumentalna, stoner rock, rock) oraz Country Joe And The Fish (acid rock, rock psychodeliczny, folk rock). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Miejsca za granicą, które zrobiły na mnie wrażenie.

Tytuł nieco inny od ostatniej notki. Bowiem nie miałem okazji nigdzie za granicą być tyle razy, by poznać wszystkie zakamarki, uliczki itd. tak jak to w Polsce miałem możliwość uczynić. 

1. Czechy/Słowacja. 

Głównie odwiedzane przy okazji pobytów w górach, w większości wycieczki raczej bez planu, gdzie oczy poniosą. Z tych zaplanowanych najbardziej pamiętam odwiedziny w Ołomuńcu i w Pradze. Ze Słowacji najlepiej wspominam wizytę na szczycie Tatrzańskiej Łomnicy. 

2. Austria/Szwajcaria. 

W drodze do Włoch (jak drugi raz jechałem z Rodzicielką i rodziną Staruszka) zatrzymaliśmy się na kilka dni w tych krajach. Przede wszystkim zapadło mi w pamięci zaufanie jakim obdarzają się wszyscy. Dotyczy to przede wszystkim pozostawiania produktów na sprzedaż bez specjalnego dozoru, każdy chętny wrzuca pieniądze do oznaczonego miejsca i bierze opłaconą ilość produktu. Przeżyłem też niemały szok jak w miejscu, gdzie mieliśmy mieszkać, właściciel zostawił klucze do naszych pokoi w kopercie położonej przy drzwiach od tarasu. Jak weszliśmy to znów przeżyłem szok jak zobaczyłem zeszyt, do którego należy wpisać pobrane z lodówki (pełnej po brzegi) produkty, aby później się rozliczyć. Najprzyjemniej wspominam wizytę w Sankt Gallen i widoki z góry Santis. 

3. Włochy. 

Pierwszy poważny wyjazd, zorganizowany przez nauczyciela geografii w gimnazjum. Wycieczka trwała chyba tydzień (odliczając dni na dojazd autokarem). Byliśmy w Wenecji, Rimini, Florencji, Pizie oraz Rzymie (wraz z wizytą w Watykanie). Właściwie każde z tych miejsc spowodowało, że miałem szczękę na ziemi. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Rzym, zwłaszcza pozostałości po starożytności. W Watykanie przeżyłem szok, bo wszystko wydawało się wielkie, o wiele większe niż znałem z telewizji. Do tego mieliśmy okazję być na audiencji generalnej papieża Benedykta XVI. 

Do Włoch pojechałem jeszcze raz (jak w punkcie 2 zaznaczyłem), trasa była niemal identyczna, poza Rzymem i Rimini. Skupiliśmy się na tym, by w miarę możliwości zwiedzać wszystko powoli, z namaszczeniem swoistym. Spędziliśmy kilka dni w Pawii, gdzie mieszkała kuzynka ze strony rodziny Staruszka. Razem z nią i jej chłopakiem pojechaliśmy na dwa, albo trzy dni (nie pamiętam dokładnie już) w okolice Nicei. Zobaczyliśmy też San Remo i Cannes. Czyli za jednym zamachem odwiedziliśmy kilka państw. 

4. Francja (Paryż i okolica). 

Druga wycieczka zorganizowana przez nauczyciela geografii w gimnazjum. Całość trwała mniej więcej tyle, co wycieczka do Włoch. Pierwszym punktem jaki odwiedziliśmy była Bruksela. Byliśmy w Atomium, później zobaczyliśmy budynki związane z Unią Europejską (z tego co pamiętam Rady Europejskiej i Komisji). Potem pojechaliśmy do Paryża, skąd właściwie nie jeździliśmy już specjalnie (tylko do pałacu w Wersalu). Sam Paryż zrobił na mnie wrażenie jako miasto wielokulturowe, z nutą tajemnicy i swoistym duchem historii. Zaliczyliśmy obowiązkowy punkt programu jakim jest wjazd na wieżę Eiffla. Dopiero z niej widać było zamysł architektoniczny miasta, część interesujących nas budynków itd. Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne. Kolejnym miejscem jakie odwiedziliśmy był Luwr. Muszę powiedzieć, że miałem tam dziwne odczucia, bowiem niemal na każdym kroku miałem wrażenie, że Azjaci stanowią całość odwiedzających. Trudno było dopchać się do niektórych dzieł, błyskające flesze, jakieś rozmowy w różnych językach. ogólnie odbiór tego muzeum mam raczej zaburzony. Za to pałac w Wersalu zrobił na mnie już zdecydowanie lepsze wrażenie. Nie pamiętam już co konkretnie zwiedzaliśmy, jednak odczucia pozytywne pozostały. Odwiedziliśmy też cmentarz Pere-Lachaise. Tutaj znów moja pamięć zawodzi, na pewno byliśmy przy grobie Jima Morrisona i Fryderyka Chopina. Muszę powiedzieć, że wielość i wielkość pochowanych tam osób robi naprawdę wrażenie (nawet jak się tylko czyta o tym cmentarzu, a co dopiero jak się tam jest). Zobaczyliśmy też dzielnicę Montmartre, a z zewnątrz Moulin Rouge. 

5. Anglia (Londyn i okolica). 

Trzecia i ostatnia wycieczka z tym nauczycielem geografii. Wszystkie aspekty związane z transportem i długością pobytu podobne jak wcześniej. Różnica była tego typu, że do Anglii dostaliśmy się Eurotunelem, przy pomocy pociągu Shuttle (razem z autokarem). Na miejscu przez cały czas podziwiałem kierowców, którzy mieli do dyspozycji autokar z kierownicą po lewej stronie, o ile na autostradzie nie było trudno (oczywiście po odpowiednim wjechaniu na nią), tak w mieście wydawało się to co najmniej karkołomne. Pierwszym przystankiem było Canterbury, gdzie zwiedziliśmy katedrę, siedzibę arcybiskupa tego miasta. Oczywiście jak to u mnie, szczęka znalazła się na podłodze. Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy to Stonehenge. Muszę powiedzieć, że na żywo ta budowla megalityczna jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Może chodziło o brak możliwości podejścia bliżej, z daleka całość wyglądała na małą. W Londynie odwiedziliśmy Trafalgar Square, widzieliśmy Big Ben, Parlament, pałac Buckingham, Tower Bridge odwiedziliśmy opactwo Westminster. W czasie przejażdżki London Eye mogliśmy jeszcze raz zobaczyć miasto, tym razem z góry. Najciekawszym punktem wycieczki było dla mnie zwiedzanie Muzeum Brytyjskiego. W porównaniu z Luwrem na pewno było mniej tłoczno. A ilość samych eksponatów wręcz oszałamiała, nigdy wcześniej, ani nigdy później nie miałem okazji zobaczyć w jednym miejscu tylu malutkich artefaktów, nieco większych, średnich, dużych, aż po te największe. Tam też po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć mumię, a dokładniej mówiąc mumię z bagien, znaną jako Człowiek z Lindow. 

W przyszłości chciałbym odwiedzić: Japonię, Stany Zjednoczone, Wyspy Kanaryjskie, Wietnam, Australię i może jeszcze jakiś kraj w Afryce (na razie nie mam pojęcia który dokładnie). 

Dziś polecam: Battleme (rock), Beats Antique (elektronika, world, ethnotronica) oraz Beck Bogert & Appice (blues, rock, hard rock). 

Pozdrawiam!

czwartek, 19 listopada 2020

Ulubione miejsca w Polsce.

Tym razem, zgodnie z tytułem będzie przegląd moich ulubionych miejsc w Polsce. 

Morze:

1. Unieście/Mielno. 

Właściwie nie wiem ile razy byłem tam z Rodzicami. Wszystko zaczęło się mniej więcej jak miałem jakieś 3-4 lata i do dziś lubię te miejscowości. Niektórzy nazywają te okolice naszą Ibizą, dla mnie jest to odrobina przesady. Nie lubię za bardzo leżeć plackiem na plaży, dlatego doceniam możliwość skorzystania ze spaceru brzegiem morza, pójścia nad jezioro Jamno, pójścia do miasta, a przy sprzyjającej pogodzie wycieczki po okolicy. Tam też Rodzice poznali znajomych, z którymi jesteśmy w kontakcie od jakiegoś 1998 roku. 

2. Łukęcin. 

Byłem w tej niewielkiej miejscowości trzy razy na kolonii. Pierwszy raz przeżyłem dość mocno, dzwoniłem do domu, żeby spytać się jak długo jeszcze tam będę. Dziwna sprawa, bo byłem ten pierwszy raz ze swoim kumplem z klasy, było też kilka dziewczyn z klas równoległych, z którymi się dobrze znałem. Potem przeszło mi na tyle, że jak minęły trzy tygodnie to chciałem jeszcze tam zostać. Drugi raz wzięliśmy ze sobą jeszcze jednego kolegę z klasy równoległej i jego kolegę. A za trzecim razem pojechał jeszcze średni brat tego kolegi co pierwszy raz z nim byłem na kolonii. Pobyt w Łukęcinie był w mojej ocenie czasem zupełnego relaksu. Za każdym razem odwiedzaliśmy Międzyzdroje, Dziwnów (na rowerach), do tego zostawiliśmy majątek w okolicznych sklepach dookoła ośrodka. Tam poznałem kilku fajnych kumpli, w tym niejakiego Irona (ksywa od słuchania Iron Maiden), który zaraził mnie uwielbieniem ciężkich brzmień. 

3. Ustka/Łeba. 

Dość podobne w moim odczuciu miejscowości. Na pewno spokojniejsze od Mielna, jednak warte uwagi. 

4. Dębki. 

Odkrycie najnowsze, poza sezonem spokój jak nie wiem co. Bardzo dobra smażalnia ryb przy wejściu od strony wieży widokowej. Warte powrotu. 

5. Jastrzębia Góra. 

Pojechaliśmy tam chyba dwa razy. Towarzyszył nam kolega Staruszka z wojska z rodziną. Najciekawsze momenty wiążą się z ofertą kulturalną ośrodka. Wewnętrzne imprezy prowadził tam niejaki pan Joel, po jakimś czasie okazało się, że mógł on być główną postacią z teledysku do piosenki ,,Makumba" grupy Big Cyc. Drugi ciekawy moment wiąże się z mini turniejem tenisa stołowego. Jedna z dwóch córek tego znajomego Staruszka była wtedy mistrzynią w swoim województwie. Szczególnie chłopaki przebywający na wakacjach sądzili, że pokonają ją z łatwością. Zdziwili się i dowiedzieli prawdy, jak pokonała ich wszystkich, odebrała dyplom, a na koniec pokonała jeszcze paru chętnych panów. 

Góry:

1. Zakopane. 

Jednak traktowane jako punkt startowy do wszelkich wypraw, a to w doliny, a to w jakieś wyższe (ale tylko nieco) góry. 

2. Krynica Zdrój/Iwonicz Zdrój/Rymanów Zdrój/Muszyna/Piwniczna Zdrój. 

Zbliżone charakterem miejscowości, jednak w szczegółach już nieco inne. Na pewno dobre jako połączenie regeneracji zdrowia, w połączeniu z wędrówkami górskimi. Najczęściej byłem w Iwoniczu i w Rymanowie. 

Pozostałe:

1. Okolice Olsztyna. 

Pod Olsztynem mają działkę znajomi poznani w latach 90. w Mielnie. Bywaliśmy tam zarówno jak mieli jeszcze stary domek, jak i po budowie nowego. Miejsce super, nazywane Wyspą, bo faktycznie jest to wyspa, połączona ze stałym lądem kładką. Widoki na jezioro niezwykłe, zwłaszcza o rożnych porach dnia, w różnych warunkach atmosferycznych, burze tam miały dla mnie niezwykły charakter (mimo, że ogólnie boję się burz). Do tego można odwiedzić Olsztyn, Mrągowo, Giżycko i wiele mniejszych miejscowości. 

2. Małdyty. 

Byliśmy tam tylko raz, jednak bardzo mi się tam spodobało. Przede wszystkim mieszkaliśmy w pięknym miejscu, w dawnym młynie wodnym. Budynek pachniał historią, każda deska pamiętała jakieś zacne wydarzenia. Pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie stara, żeliwna wanna w łazience. Do tego widok na rzeczkę (albo miejsce połączenia rzeki z jeziorem, nie pamiętam) z okien. Znakomite miejsce. 

3. Krasnogruda/Sejny. 

Pojechaliśmy tam na zaproszenie mojej nauczycielki angielskiego. Załatwiła dla nas pokoje w dawnej szkole, u bardzo miłych ludzi. Miejsce, gdzie człowiek nie odczuwa żadnego przymusu, a czas nie gra roli. Do tego były tam dwa super pieski Sylwek (kundelek) i jamnik (nie pamiętam imienia). Sylwek jakoś wyjątkowo za mną zaczął chodzić, domagać się pieszczot itd. W Sejnach byliśmy między innymi w mieszkaniu tej mojej nauczycielki. Czułem się tam jak w jaskini kultury, bo razem z mężem zajmuje się krzewieniem muzyki z tak zwanego pogranicza. Zostaliśmy zaproszeni na koncert w byłej synagodze. Ogólnie wrażenia skłaniające do powrotu. 

4. Toruń. 

Byliśmy dwa, albo trzy razy. Główna oś wiązała się ze spotkaniami z rodziną ze strony Rodzicielki. Dwa razy byliśmy w zoo tamtejszym, poza tym zwiedzaliśmy Stare Miasto. Naprawdę przyjemne miasto. 

5. Kraków. 

Byliśmy jakieś cztery, albo pięć razy. Pierwszy raz w związku z moim zabiegiem oczu, w wieku sześciu lat. Później odwiedzaliśmy znajomych Rodziców. Przede wszystkim za każdym razem powalała mnie jakaś taka atmosfera miasta, trudna do opisania. Po Warszawie to chyba moje ulubione miasto w Polsce, które miałem okazję odwiedzić. 

6. Krosno. 

Byliśmy tam ze dwa razy w domu tego kolegi Staruszka z wojska. Poza tym jeszcze co najmniej parę razy spotykaliśmy się w okolicznych miejscowościach uzdrowiskowych. Na duży plus należy zaliczyć bliskość gór. Nawet widać je przy dobrej pogodzie z okolic mieszkania tych znajomych. 

7. Przemyśl. 

Byłem tam raz, kilka dni początkowo tylko ze Staruszkiem, potem dołączyła Rodzicielka. Pamiętam, że jak przyjechaliśmy we dwóch, to tego dnia w Przemyślu padał grad wielkości pięści człowieka. Musieliśmy stanąć na parę minut, a i tak baliśmy się o szyby w aucie. Jednak jak zobaczyłem, gdzie mamy mieszkać, to od razu się zachłysnąłem tym miastem. Za oknem mieliśmy widok na San, zabudowę miejską i jeszcze pewnie wiele innych rzeczy, o których nie pamiętam. Zachwycałem się jak dziecko małe (a miałem już jakieś kilkanaście lat wtedy) każdym elementem architektury, każdym mijanym miejscem. Nie mam pojęcia czemu akurat to miejsce tak mocno na mnie zadziałało. Czasem myślę sobie, że na emeryturze, jakbym miał się przenieść, to do Przemyśla chyba. 

Dziś polecam: Cam Cole (hard rock, rock, blues rock, rock&roll), Chet Baker (jazz, cool jazz) oraz Coastlands (post-rock, post-metal, shoegaze, ambien, beats). 

Pozdrawiam!

czwartek, 12 listopada 2020

Dość spokojnie.

Miałem zamiar przynudzać, między innymi o tym czy stosowanie form żeńskich od wszystkich zawodów ma sens. Uznałem jednak, że to zbyt jałowy temat, tak naprawdę niech każdy mówi jak chce np. socjolożka zamiast pani socjolog itd. 

Nic szczególnego się nie działo ostatnio. 

Planuję kupić sobie pod choinkę parę książek, a może i płyt. Bardzo rozczarowany jestem zamknięciem dość nagłym bibliotek. Na szczęście mam jeszcze dwie książki, w tym ,,Dziennik Mistrza i Małgorzaty". 

Dzisiejsze wydarzenia z Warszawy spowodowały u mnie nerwowość i oburzenie. Zwłaszcza jak pokazano filmik z pożarem mieszkania, całkiem niedaleko mojej kamienicy. I te wstrętne hasła rzucane przez rozbawiony i filmujący wszystko tłum. Jak dla mnie powinni odpowiadać niemal tak samo surowo za to jak sprawcy. 

Dziś polecam: Altarage (black metal, death metal), Alvvays (indie pop, dream pop, shoegaze, twee pop) oraz Agent Steel (speed metal, power metal, heavy metal). 

Pozdrawiam!


sobota, 31 października 2020

Nowy sprzęt w domu. Wsiąkam w horrory.

Niedawno przyszedł mi do głowy pomysł, że warto kupić dodatkową zamrażarkę. Bo zamrażalnik z lodówki już trzeszczał w szwach. Zdecydowaliśmy się dość szybko, co najlepsze sprzęt był już na drugi dzień po zamówieniu. Teraz nowy zamrażalnik stoi sobie w salonie, przykryty serwetką, a na niej jeszcze lampka sobie stoi. Mam nadzieję, że nowy nabytek sprawdzi się do magazynowania żywności na dłuższy czas. Bo jak patrzy się na sytuację związaną wiadomo z czym, to jakoś tak dziwnie się czuję. 

Nie wiem co mi się stało w ostatnim czasie, bo zacząłem oglądać w Sieci krótkometrażowe horrory. Nigdy wcześniej nie przepadałem za tym gatunkiem, co najwyżej raz na jakiś czas przeczytałem jakiś horror. A tu taka niespodzianka. Dla chętnych zostawiam małą próbkę tych, które zrobiły na mnie wrażenie. 

1.  ,,Post Mortem Mary" z kanału Alter. Bardzo spodobało mi się nawiązanie do zdjęć zmarłych krewnych wykonywanych w erze wiktoriańskiej. 

2. ,,The Ice Cream Man" z kanału Social House Films. Można sobie przypomnieć jak idzie się po dokładkę lodów (tak jak ja czasem mam). 

3. ,,The Dollmaker" z kanału Alter. Więcej w tym obrazie smutku niż horroru.

4. ,,Model Family" z kanału Alter. Raczej klimat związany z nurtem gore. 

5. ,,Kissed" z kanału Alter. O tym, aby w każdym zawodzie zachowywać się godnie, bo jak nie to... @_@

6. ,,Blood Drive" z kanału Crypt TV. Raczej śmieszny ten wampir. Chociaż sam na sam i na takim fotelu jak główny bohater bym nie chciał zostać. 

7. ,,Mother`s Day" z kanału Crypt TV. Klimat podobny do ,,Strasznego Filmu", głupkowate z nutą makabry. 

8. ,,Vanity Kills" z kanału Crypt TV. Komentarz do współczesnych zachowań ludzi z nutą gore. 

9. ,,The Little Mermaid" z kanału Crypt TV. Klimat nieco jak z numeru 1. Chociaż wydźwięk ponad czasem. 

10. ,,Miss Annity" z kanału Crypt TV. Trzy odcinki z przesłaniem. 

11. ,,Shhh" z kanału Alter.

Dziś polecam: Deaf Radio (rock, indie rock, post-punk), Dethrone the Corrupted (melodyjny death metal, metalcore) oraz Die Toten Hosen (punk rock, rock). 

Pozdrawiam!



niedziela, 25 października 2020

Zmiana planu.

Po ostatnim wyziewie TK w sprawie aborcji chciałem coś o tym napisać. Potem pomyślałem sobie, że napisano o tym już chyba wszystko, co sam bym napisał. Poza samą treścią dziwi mnie bardzo czas w jakim powzięto taką decyzję. Jak widać przewidywania rządzących o braku reakcji, były absolutną mrzonką. I kogo teraz winić za wzrost zachorowań? 

Na koniec mogę jedynie dodać: 

Szanowne Panie, jestem z Wami!!!

Dziś polecam: Exumer (trash metal), Evile (trash metal) oraz Fifth Angel (heavy metal, power metal). 

Pozdrawiam!

piątek, 16 października 2020

Czy myślenie naprawdę boli?

Ostatnio widzę wokół siebie jak i w rodzinie pewne symptomy wskazujące na to, że myślenie jednak boli. Bo jak inaczej ocenić ludzi, którzy nie noszą maseczek, bo ogranicza to ich wolności (ostatnio taki jeden młody człowiek awanturował się w sklepie mniej więcej tymi słowami). Jak chcą to mogą wyjechać gdzieś do Amazonii czy na pustynię i tam żyć według swoich zasad. A jeśli są w społeczeństwie, to w wyjątkowych sytuacjach powinni poświęcić odrobinę swojej wolności, na rzecz ogółu. Kolejny przykład pochodzi sprzed dwóch dni. Rodzicielka stała ze mną przed apteką, podszedł jakiś facet bez maseczki i pyta się czy może wejść, Rodzicielka się zgodziła, myślała też, że facet zaraz założy maseczkę. On jednak niewzruszony parł do przodu, aptekarz podobno zwrócił mu nawet uwagę, a tamten odpowiedział, że ,,dobrze" i sobie wyszedł. Co najlepsze kupował leki na przeziębienie, z tego co mi Rodzicielka mówiła później. 

Parę dni temu brat stryjeczny Staruszka zadzwonił do nas i opowiedział o tym, jak dalsza rodzina z jego strony zachorowała na wiadomego wirusa. Jakaś ciocia czy babcia była w sanatorium, po opuszczeniu przybytku postanowiła odwiedzić rodzinę. Bo w końcu tyyyyle się nie widzieli. Podobno już w czasie spotkania ta pani była rozpalona i taka z początkiem objawów jakiejś choroby. Dopiero po paru dniach wyszło jaki przywiozła im ,,prezent". Nie wiem dokładnie ile osób się zakaziło, większość przeszła chorobę bez większych perturbacji, poza jednym młodym człowiekiem, który jako jedyny musiał mieć włączone leki. Jak wygląda obecnie sytuacja też nie wiem. Jakby jednak nie patrzeć to na tym przykładzie i na przykładach ,,sklepowych" widać, że myślenie i postępowanie w miarę pozbawione egoizmu dla niektórych jest ponad ich siły. Dziwię się ludziom, którzy tak jak ta pani koniecznie chcą się widzieć z rodziną czy znajomymi. Skoro wytrzymali tyle miesięcy, to czy zbawi ich takie nagłe spotkanie? Chyba, że chcą spotykać się u św. Piotra. 

Dziś polecam: Mech (rock, heavy metal), Memory Tapes (chillwave, electronica) oraz Messer Chups (eksperymentalna, jazz). 

Pozdrawiam!

niedziela, 11 października 2020

Powrót ekipy. Mało co wiadomo. Podejście numer 2.

Parę dni po tym jak ekipa filmowa działała pod oknami naszymi nastąpił ich powrót. Tym razem przyjechali nieco później, bo koło 8-9 rano i wyjechali mniej więcej koło 17, tak jak poprzednim razem. Widocznie jeszcze zostało im do nakręcania coś we wnętrzach, bo już żaden samochód nie podjeżdżał wielokrotnie do chodnika, ani nic. Poza tym w łączniku z drugą kamienicą była masa sprzętu i sporo osób z ekipy. Ciekawe kiedy będą jakieś efekty tego. 

W sprawie Staruszka niewiele się dzieje. Przede wszystkim mierzi mnie trochę podejście lekarzy, jeden mówi, że operacja druga powinna odbyć się jak najszybciej się da, a drugi naciska na kolejną porcję chemii. O ile jeszcze operacja i pobyt w szpitalu w takiej sytuacji jak teraz jest nie wydaje się zbyt dobrym pomysłem, to jednak lekarze powinni być chyba nieco bardziej zgodni. Bo powstaje lekki dysonans. 

Wracam po przerwie do oglądania filmów krótkometrażowych. Jakiś czas temu miała miejsce próba numer 1, zakończyła się tak średnio raczej. Wczoraj w ramach podejścia numer 2 obejrzałem ,,Acid Rain".  To psychodeliczna dość opowieść o tym, jak może zakończyć się podróż autostopem z dość rozchwianym emocjonalnie chłopakiem. 

Dziś polecam: Cocteau Twins (dream pop, rock alternatywny), Coven (hard rock, rock psychodeliczny, heavy metal, rock progresywny, acid rock) oraz Cote d'Aver (death metal, grindcore). 

Pozdrawiam!

 

piątek, 2 października 2020

Kręcą coś niecoś.

Dziś koło piątej rano obudził mnie hałas dobiegający z okolicy parku. Wyjrzałem i już wiedziałem co się święci. Na dole stała jeszcze niezbyt liczna grupka osób z ekipy filmowej. Rozkładali powoli sprzęt, był też agregat, kilka ciężarówek itp. Koło 12 zaczęli już na poważnie kręcić, skończyli koło 17. Zwinęli się naprawdę szybko, zajęło im to może ze 20 minut. Co najlepsze przez cały ten czas kręcili tylko jedną scenę, jak ktoś podjeżdża samochodem, parkuje i tyle. Nie widziałem żadnych znanych aktorów czy aktorek, ogólnie całość wyglądała mi na pewnego rodzaju próby tylko. Później okazało się, że kręcili serial (a może jednak film) o roboczym tytule ,,Rysa". Może okazać się, że całość zostanie na półce, dla potomnych. A może za jakiś czas uda się obejrzeć gdzieś ten obraz, kto to wie. 

Dziś polecam z Bandcampa: Almost Honest (hard rock, heavy metal, stoner metal, groove metal, sludge), Along came December (rock alternatywny, dream pop, indie pop, nowa fala, zimna fala) oraz Anamnesi (black metal, death metal, heavy metal, melodyjny death metal). 

Pozdrawiam!

wtorek, 29 września 2020

Powoli zamykam sezon (chyba?).

Powoli zmierzam do zakończenia dość krótkiego sezonu rowerowego. Niby byłem w piątek na rowerze, a pogoda już taka średnia była, jednak z początku nie było przyjemności z jazdy. Dopiero jak się trochę ociepliło to się lepiej jeździło. Zobaczę może jeszcze uda mi się zrealizować zamiar pojechania w tą ok. 40 kilometrową trasę. Bo bardzo dawno nie byłem w okolicy Wilanowa rowerem. 

Dziś polecam: Devils Reef (techniczny death metal), Doomsword (heavy metal, doom metal) oraz Mount Atlas (hard rock). 

Pozdrawiam!

środa, 23 września 2020

Nic się nie dzieje ciekawego.

Tak jak w tytule, ostatnio nic ciekawego się nie dzieje. Nie znalazłem specjalnie ciekawej książki, ani muzyki. Może jak się uda coś odkryć, zobaczyć, to napiszę na ten temat. Na razie to tyle ode mnie. 

Dziś polecam z Bandcampa: Black Bones (indie rock, indie pop, indie folk), Black Monroe  (r&b, synthpop, elektronika, pop) oraz Black Nail Cabaret (elektronika, darkwave, nowa fala, pop noir). 

Pozdrawiam!

piątek, 18 września 2020

Zdziwienie z rana. Niemal maraton.

Dziś rano przeczytałem, że Viki Gabor i jej rodzice zostali napadnięci przed sklepem. Najbardziej ucierpiał jej ojciec, chociaż z tego co przeczytałem po południu nie wymagał pozostawienia go w szpitalu. Wcześniej równie mocno zbulwersowało mnie pobicie dwóch (jeśli dobrze pamiętam) policjantów przez pijaną grupkę ludzi. Zdziczenie obyczajów następuje, co widzę nawet po swojej okolicy. Bowiem coraz częściej widuję rowerzystów pijących na ławce piwo, jakichś młodych ludzi używających wulgaryzmów już nawet częściej niż co drugie słowo itd. Może ktoś mądrzejszy ode mnie za jakiś czas wymyśli jakąś akcję, która ukróci choć trochę tego typu sytuacje. 

Dziś dałem sobie niezły wycisk na rowerze. Przejechałem 40 kilometrów, więc jest to prawie maraton. :) Przy okazji zobaczyłem ciekawe trasy w drodze do Młocin. Ogólnie mówiąc będę miał alternatywę na kolejny sezon, bo jazda w okolicy domu nieco mnie już znużyła. 

Dziś polecam: Family of the Year (indie rock, indie folk, indie pop), Fat Nick & Shakewell (hip-hop, rap) oraz Fields Of The Nephilim (rock gotycki). 

Pozdrawiam!

środa, 16 września 2020

Koniec pewnego etapu. Mały problem.

Jakoś wcześniej nie było okazji, ani też ja nie miałem ochoty pisać, jednak zakończył się pewien etap w moim życiu. Tak jak pewnie jakaś część ludzi pracujących doświadczyła w związku z pandemią problemów, tak teraz dotknęły one i mnie. Urząd nie przedłużył mi umowy o pracę. Jakoś specjalnie nie płakałem, nie załamywałem rąk, jednak jest to w jakimś stopniu przykre. Poza tym na razie nie widzę też specjalnie na horyzoncie szans na zmianę sytuacji. Tak czy siak będę rozglądał się za pracą, wysyłał CV itd. Może za jakiś czas szczęście się do mnie znów uśmiechnie, tak jak z ostatnią pracą. 

Staruszek ostatnio wykonał kilka badań w związku ze swoją chorobą. Niestety okazało się, że nowotwór w jakiejś niewielkiej części nadal jest obecny. Dziś była wizyta i lekarz zaordynował dwa cykle chemioterapii. Jak trzeba, to nie ma wyjścia. Jednak chwilami jest zwątpienie, zdenerwowanie i zniechęcenie sytuacją. 

Staram się nie myśleć za wiele o tym wszystkim, jak jest pogoda to chodzę na rower. Muszę powiedzieć, że dobrze mi to robi, bo w czasie jazdy skupiam się na otoczeniu, innych rowerzystach, a nie na swoich myślach. 

Dziś polecam: Artificial Pathogen (slam, deathcore, metal, goregrind),  August Burns Red (metalcore, rock progresywny, metal chrześcijański) oraz Beyond Creation  (techniczny death metal, metal progresywny). 

Pozdrawiam!

niedziela, 13 września 2020

Po wizycie w lesie.

W ostatni piątek pojechaliśmy znów na działkę, do rodziny Staruszka. Tym razem na jeden dzień. Dwa razy przeszliśmy się po lesie, potem zjedliśmy obiad i koło 18 ruszyliśmy do domu. Pod domem przeżyliśmy malutki stres związany z brakiem miejsc do parkowania. Jakoś w sierpniu ktoś mądry postawił milion palików z metalu wyłączając tym samy z dziesięć miejsc przed nowo (jakoś w maju) otwartą cukiernią. Nie wiadomo do końca czy to ich sprawa czy złośliwych sąsiadów z bloku obok. Jakby nie patrzeć wyprawy autem gdzieś od teraz stają się nieco uciążliwe. 

Dziś polecam: Lelek (folk), Leśne Licho (folk rock, folk metal) oraz Othalan (folk, folk metal, muzyka dawna). 

Pozdrawiam!

wtorek, 8 września 2020

Muzycznie. Książkowo.

Obejrzałem sobie dwa koncerty z Opola, jeden wspominkowy związany z kompozycjami Romualda Lipko, drugi z muzyką alternatywną. W czasie pierwszego trochę przeszkadzały chwilowe problemy z akustyką, na przykład jedna z wokalistek miała ,,doły" swoje mniej więcej w momencie jak orkiestra też grała niskie dźwięki i mało co dało się zrozumieć. Na szczęście nie było to jakieś ciągłe, więc co nieco z koncertu wyniosłem. 

Najbardziej spodobały mi się następujące wykonania: Kamil Bednarek- ,,Martwe morze", ,,Piotr Cugowski- ,,Aleja gwiazd", Ania Dąbrowska- ,,Malinowy król", Maciej Balcar- ,,Za ostatni grosz", Andrzej Lampert i Sound`n`Grace- ,,Jest taki samotny dom", definitywnie pozamiatał Krzysztof Cugowski w utworze ,,Cisza jak ta". 

Z drugiego koncertu na uwagę zasługują:

1. Luxtorpeda- za całość, bardzo lubię ich przekaz tekstowy i muzyczny, na żywo właściwie zawsze wymiatają,

2. Noże- nowinka poznana w radio, ogólnie klimaty post-punk, 

3. Pablopavo i Ludziki- jak zwykle zachwyciłem się ich wykonaniami, chyba tak jak w przypadku Kultu i Kazika jestem już bezkrytyczny wobec wyżej wymienionego, bez względu na skład muzyczny czy charakter płyty, zawsze na plus, 

4. Armia- wielkie zaskoczenie, nie sądziłem, że taka grupa pojawi się choć na chwilę w Opolu. Za każdym razem w ich graniu odnajduję coś nowego. A Krzysztof Banasik ,,Banan" (o ile dobrze poznałem przez niebieską perukę) wypadł znakomicie grając na waltorni szalone momentami dźwięki. 

Przeczytałem zbiór opowiadań Hrabala pt. ,,Taka piękna żałoba", całkiem dobra pozycja, momentami śmieszna, momentami do zadumy także. Polecam. 

Wizyta u mojej pani doktor od oczu wyszła dość dobrze. Niby wada zwiększyła mi się o 0,25 dioptrii, jednak okulary mam te same, bo takie małe zmiany to właściwie tylko kosmetyka by była, a nie działanie na moją korzyść. 

Dziś polecam: Heavy Lord (doom metal, sludge metal), Heidevolk (folk metal, viking metal) oraz Helloween (heavy metal, power metal).

Pozdrawiam!

niedziela, 6 września 2020

Rowerowo.

Ostatnie dni, o ile pozwalała pogoda i moje chęci spędzałem na rowerze. Udało mi się raz przejechać 35 kilometrów, a co za tym idzie pewnie uda mi się zaliczyć tę trasę liczącą ok. 40. Ogólnie mam wrażenie, że jesień jakoś się śpieszy, by przyjść, z dnia na dzień coraz chłodniej. Zamierzam jednak wykorzystać ile się da pogodę, a nawet w nieco chłodniejsze dni może spróbuję jeździć, bo mam do tego odpowiedni strój. 

Jutro jadę na wizytę okulistyczną, mam nadzieję, że od ostatniego razu za wiele się nie pogorszył mój wzrok. 

Dziś polecam: Aerosmith (rock albumowy, blues, hard rock, heavy metal, arena rock, pop metal), alyona alyona (rap) oraz Alborosie  (reggae). 

Pozdrawiam!

czwartek, 27 sierpnia 2020

Po odpoczynku w lesie. Plany.

 Byliśmy kilka dni na działce u rodziny Staruszka. W sumie nawet dobrze odpocząłem tam. 

W najbliższym czasie mam zamiar wypróbować nowe rogi, które mam przy rowerze, uczynię to między innymi jadąc w ok. 40 kilometrową trasę. Kiedyś znalazłem ciekawe miejsce, zielone i przyjemne, w jedną stronę jest jakieś 20 kilometrów. Sądzę, że najlepiej będzie jak rozłożę tę trasę na parę godzin, żeby się nie zamęczyć zanadto. 

Poza tym zamierzam popróbować coś niecoś z tzw. ,,klasyki literatury". Na razie przebrnąłem przez ,,Absalomie, Absalomie...". Przygoda średnio udana. 

Od 4 września będzie transmisja festiwalu w Opolu. Odpuszczę sobie takie smaczki jak debiuty czy jakieś pomniejsze jubileusze itd. Ciekawy może być występ Budki Suflera oraz SBB. Z kolei na TVP Kultura ma być transmisja z części alternatywnej, pojawić się ma na scenie m.in. Luxtorpeda i Pablopavo. 

Dziś polecam: U.D.O. (heavy metal), Uncle Acid & the Deadbeats (heavy metal, stoner rock, doom metal, occult rock) oraz Unlucky Morpheus (power metal). 

Pozdrawiam!



niedziela, 16 sierpnia 2020

Mniejsza ochota do pisania. Pewnego rodzaju obrzydzenie. Coś do obejrzenia.

 Ostatnio jakoś mniej ciągnęło mnie do pisania. Poza tym nie działo się nic szczególnie interesującego. 

W piątek jak wracałem z pracy to przeżyłem pewnego rodzaju obrzydzenie. Z oddali słyszałem wygłaszane przez megafon jakieś hasła, początkowo nie wiedziałem o co chodzi. Myślałem nawet, że to jakiś protest w okolicy i się niesie dźwięk po prostu. Po paru minutach okazało się, że nadjeżdża ta ohydna ciężarówka anty-LGBT. Od ostatniego razu nawet nie naprawiono plandeki, pewnie jako ,,pokaz zdziczenia tego środowiska'', a z nagrania nadawano papkę o bandyckich atakach na ulicach Warszawy i wspieraniu przez pana Trzaskowskiego ,,homolobby". Nie wiem jak można w taki sposób pogardzać innymi,  zrównywać ich z najgorszymi zbrodniarzami tylko za to, że ich miłość skierowana jest w stronę osób tej samej płci. I to jeszcze z mieszaniem do tego Boga, Ojczyzny i nie wiadomo jeszcze jakich wyższych praw i prawd. Okropieństwo do granic po prostu. Jakby lewica zaczęła w taki sposób punktować grzechy KK czy rządzącej partii po godzinie byłoby po ciężarówkach. I jaka to jest równość wobec prawa?

Obejrzałem ostatnio film pt. ,,Lato" o zespole Kino i Zoopark. Historia została poprowadzona jak w musicalu, a wszystko dotyczyło relacji między muzykami Wiktorem Cojem i Mikhailem Naumeno z w/w grup. Całość momentami dość zwariowana i lekka, chociaż piosenki tych grup przynosiły moment refleksji. 

Z seriali zakończyliśmy oglądanie ,,Kruk. Szepty słychać po zmroku". Całkiem udane dzieło pana Pieprzycy. 

Dziś polecam: Dead Lord (classic rock, hard rock), Death Vomit (death metal, grindcore) oraz Destruction (trash metal, heavy metal, speed metal). 

Pozdrawiam! 

sobota, 8 sierpnia 2020

Trochę muzyki. Całkiem spokojnie.

 Jak na razie mogę powiedzieć, że nic specjalnego się u mnie nie dzieje. Wszystko jest tak, jak należy. 

Parę dni temu obejrzałem sobie nieco występów z Przystanku Woodstock. Szczególnie czekałem na występ Huntera (w bodajże 2013 roku widziałem ich na żywo jako support KoRna). I nie zawiodłem się, bo muzycznie była miazga i potęga. Nawet brak ulubionego ,,Labiryntu Fauna" jakoś nie przeszkadzał. 

Jak chyba wszyscy przeżyłem chwilę grozy oglądając na żywo etap TdP. Mam nadzieję, że Fabio Jakobsen mimo tak poważnych urazów jakich doznał będzie się miał powoli coraz lepiej. 

Dziś polecam: Ayahuasca (garage rock, neo-psychodelia, psycho pop, rock psychodeliczny), Aversions Crown (techniczny deathcore) oraz Audio Bullys (elektronika, house, dub). 

Pozdrawiam!

piątek, 31 lipca 2020

Małe przeprawy. Oczy nie tam, gdzie trzeba.

Ostatni tydzień był w miarę spokojny. W czwartek atmosfera jednak na chwilę siadła jak okazało się, że mamy iść na zebranie w sprawie błędów przy rejestrowaniu wniosków. Na miejscu humory się poprawiły, bo te błędy już były kiedyś omawiane. W sumie to nawet zastanawiałem się po co nas zaproszono. Jednak zostały też omówione pewne mniejsze kwestie, których wcześniej nie znałem. Czyli w sumie na plus wszystko wyszło. 

Staram się codziennie iść na rower. Jak na razie oscyluję wokół 15-20 kilometrów dziennie. Daje mi to sporo energii na kolejny dzień, nie mówiąc o pewnego rodzaju wyciszeniu. 

Parę dni temu odkryłem, że moje oczy nie są tam, gdzie powinny być. Wszedłem na swój blog, spoglądam na zmiany w układzie graficznym i nie mogę uwierzyć, że nie widzę opcji ,,nowy post". Przez dobre pięć minut szukałem wszędzie, aż w końcu zobaczyłem taki plus, kolorowy, zniknął w innych kolorowych elementach. Widać nie od parady od 24 lat noszę okulary (może czas pomyśleć o innych, mocniejszych szkłach). 

Jak wracałem z pracy to zachwyciłem się myślą techniczną stosowaną na budowach. Od stycznia tego roku (mniej więcej) na miejscu budynku mieszczącego delegaturę Urzędu Regulacji Energetyki budowany jest apartamentowiec. Śledzę postępy każdego dnia, bo to moja droga na przystanek. Dziś widziałem drugi raz wielką ciężarówkę z gigantycznym wysięgnikiem jak trąba słonia. Z tyłu tego sprzętu stała betoniarka i zrzucała beton do komory, skąd pompa rozprowadzała go na wyższe kondygnacje. Tak samo zachwycam się żurawiem wieżowym, jak podnosi z lekkością różne wiązki rur, wielkich drutów itp. Chociaż nie zazdroszczę zupełnie sąsiadom budowy. Od czasu do czasu dochodzą z niej takie jazgoty, że głowa mała. 

Dziś obejrzałem sobie kawałek koncertu Acid Drinkers z tego ,,domowego" Przystanku Woodstock. Muszę powiedzieć, że Titus na wokalu wymiatał jak nie wiem. Parę lat temu miałem okazję widzieć ich na żywo i była taka sama muzyczna uczta. Nie ma co, zacny rock czy metal sam się obroni. 

Wiem już co odkopano przy tym hotelu sejmowym niedaleko mnie. Są to ruiny kościoła należącego kiedyś (tylko nie wiem dokładnie kiedy) do zakonu, który miał też istniejącą (znajduje się obok stanowiska archeologicznego) kamienicę. Okazało się też, że w tym miejscu miał powstać kolejny apartamentowiec. A tak na razie wszystko stoi pod znakiem zapytania. 

Dziś polecam: The Psychotic Monks (rock, garage rock, psychodelia), The Ossuary (heavy metal, doom metal) oraz The Nude Party (rock, blues, rock`n`roll). 

Pozdrawiam!

niedziela, 26 lipca 2020

Z dnia na dzień jest coraz lepiej.

Staruszek z dnia na dzień ma się coraz lepiej. Nawet parę razy wyszedł już z nami do parku posiedzieć. Był też na zdjęciu szwów, więc wszystko zaczyna się ładnie goić. Są jeszcze pewne małe niedogodności czy problemy, jednak mam nadzieję, że znikną za jakiś czas. Największą bolączką Staruszka w tym momencie jest jakaś dziwna sytuacja z bezsennością. Może ma to jakiś związek ze znieczuleniem, podobno może to trzymać jakiś czas po operacji. Dziś na szczęście był progres mały w długości snu, więc za parę dni może będzie już dobrze.

U mnie w pracy nadal dość spokojnie, chociaż wniosków przybywa każdego dnia. Poszukiwania nowej pracy nie przynoszą rezultatów, chyba jak się uda zostanę do końca roku co najmniej na obecnym stanowisku.

Wymęczyłem ,,Kronikę ptaka nakręcacza". Chociaż nie jest to może do końca dobre słowo. Bo z jednej strony zapomniałem, że ta powieść Murakamiego jest pozbawiona akcji niemal w całości. Można powiedzieć, że autor snuje opowieść wplatając w nią różne wątki. I tak przez ponad 600 stron. Jednak mój sentyment dla tego pisarza zwyciężył. Jakby nie patrzeć jest to całkiem dobra fabuła, trudna do streszczenia, a mimo to zostaje w głowie na pewien czas. Muszę powiedzieć, że dawno nie czytałem jednej książki przez trzy tygodnie. Teraz wziąłem się za ,,Fikcje" Borgesa. Na razie całkiem wciągająca lektura.

Dziś polecam: Dark Tranquillity (melodyjny death metal, death metal), Daron Malakian and Scars On Broadway (heavy metal, metal alternatywny, metal progresywny) oraz Dave Matthews Band (rock, jam rock, rock alternatywny).

Pozdrawiam!

sobota, 18 lipca 2020

Powrót na stare tory.

Staruszek dziś został wypisany do domu. Rodzicielka załatwiła transport do domu, oczywiście inaczej by się pewnie dało, jednak tak było prościej. Spędziliśmy nieco czasu na rozmowach o operacji, szpitalu, innych pacjentach itd. Na razie spokój w kwestiach zdrowia. Za jakiś miesiąc czy dwa trzeba jednak spotkać się z onkologiem prowadzącym, by wskazał dalszą drogę postępowania. Jak na razie Staruszek wydaje się być w całkiem dobrej formie jak na tak poważną operację. Oby tylko wszystko szło w dobrą stronę. 

W piątek byłem pierwszy raz w tym sezonie na rowerze. Zrobiłem mniej więcej 5 kilometrów, nie działał mi wtedy licznik. Jak naprawiłem go to zrobiłem w piątek 21 kilometrów, a dziś 20. Muszę powiedzieć, że jazda na rowerze bardzo ładnie porządkuje mi myśli. Wszystko bez znaczenia sobie ucieka gdzieś, a zostają tylko ważne myśli. Nie mówiąc już o przyjemnym zmęczeniu po wszystkim. 

Od poniedziałku zmieniam miejsce pracy, wracam do starego pokoju. Bo przez ostatnie dwa tygodnie (albo ciut dłużej) byłem w innym. Do tego będę sam, jeśli liczyć mój oddział (dokumentacji), zostają osoby z działu obsługi klienta, a dokładniej zajmujące się tzw. wszczęciami. Ma to swoje plusy i minusy. Na pewno nieco spokojniej będzie. A minusem jest to, że zostałem takim trochę koordynatorem osób, które pomagają nam rejestrować wnioski. Na szczęście to na parę dni, może tydzień. 

Dziś polecam: Lunatic Soul  (rock progresywny, ambient, muzyka elektroniczna), XavlegbmaofffassssitimiwoamndutroabcwapwaeiippohfffX (brutal death metal) oraz Yousei Teikoku (rock gotycki, metal gotycki, dark wave). 

Pozdrawiam! 

niedziela, 12 lipca 2020

Dziwny tydzień.

Ostatni tydzień mogę zaliczyć do dziwnych i trudnych za jednym zamachem. W poprzednią niedzielę Staruszek poszedł do szpitala na tą planowaną operację wątroby. Zabieg został zaplanowany na wtorek i tak właśnie się odbył. Wziąłem sobie na ten dzień wolne, bo od razu wiedziałem, że w pracy bym chyba zszedł z nerwów. W domu nie było jednak lepiej, bo dodzwonić się do kogoś, kto cokolwiek wie o zabiegach też nie było prosto. Po paru godzinach dowiedzieliśmy się, że wszystko przebiegło zgodnie z planem, jedynie w czasie zabiegu nieco powiększono obszar działań medycznych. Po rozmowach telefonicznych wnoszę, że Staruszek ma się z dnia na dzień coraz lepiej, chociaż szału jeszcze nie ma. Do domu zostanie wypisany najpewniej pod koniec przyszłego tygodnia, o ile wszystko pójdzie jak trzeba. A potem to już tylko czas, czas i jeszcze dziesięć razy czas na dojście do siebie. 

Ostatnio powróciłem do słuchania nagrań Kinga Diamonda, podoba mi się jak ten facet przechodzi płynnie z falsetów w grobowe klimaty. Nie mówiąc o towarzyszących mu muzykach, jak dla mnie zacna muzyczna podróż (zwłaszcza te albumy koncepcyjne). 

Co parę dni zaglądam na strony z ofertami pracy. Bo u mnie co i rusz pojawiają się różne pogłoski niezbyt dobre związane głównie z finansową stroną roboty. Na razie jednak brak odzewu, muszę się zastanowić jeszcze jak to wszystko rozegrać. 

Dziś mam w planie pójść z Rodzicielką na wybory, później do baru wietnamskiego na obiad. Albo na odwrót, w zależności od sytuacji przed lokalem wyborczym. 

Dziś polecam: 8 Lat w Tybecie (rock), 1349 (black metal) oraz 1984 (nowa fala). 

Pozdrawiam!

środa, 1 lipca 2020

Znów odpoczynek na działce. Obserwacje.

Ostatnio nic specjalnego się nie działo. Jednak w ostatni piątek pojechaliśmy na działkę, gdzie siedzieliśmy do niedzieli. Ogólnie mówiąc znów dobrze mi to zrobiło, odpocząłem, nawdychałem się świeżego powietrza jak należy itd. 

Jak rano jadę do pracy, a po południu wracam do domu często obserwuje sobie innych ludzi. Z tych obserwacji wyłania się niezbyt dobra rzecz, bowiem poza środkami komunikacji miejskiej można na palcach jednej ręki policzyć ludzi z maseczkami. Rozumiem, że lato, gorąco, a nawet takie tezy, że maseczki w ogóle nic nie dają. Ale tu chodzi o zdrowie nasze, rodzin, wszystkich dookoła ogólnie mówiąc.

Przy ostatniej ulewie w stolicy zalało nam archiwum w pracy. Teraz sporo akt leży na korytarzu i schnie w podmuchach z wiatraków i klimatyzatorów. Podmuch jest tak silny, że mógłby urwać głowę. Na pewno nie zazdroszczę ludziom od archiwum (a tam zaczynałem swoją pracę), bo przez kilka dni będą tylko zmieniać suche akta na mokre.

Jak wracałem dziś do domu to przy takim dawnym hotelu sejmowym zauważyłem prace archeologiczne. Aż sam się uśmiałem z tego, bo może chodzi o zbadanie, która partia zapuściła tam najgłębiej korzenie. A na poważnie to może chodzić o jakieś wydarzenia np. z Powstania Warszawskiego.

Dziś polecam: Blutengel (futurepop, electro-goth), Bomba Estéreo (electro, Cumbia, alternative dance, psychedelic pop) oraz Borknagar (black metal, folk metal, metal progresywny, viking metal). 

Pozdrawiam! 

sobota, 20 czerwca 2020

Debata prezydencka. Film o obcych.

Oglądałem ostatnią debatę prezydencką. Przede wszystkim mam wrażenie, że pytania powstały pod kątem jednego z kandydatów, bo odpowiedzi właściwie nic nie wnosiły nowego. Dlaczego nie było pytań o realne sprawy ludzi. To pewnie każdy ma swoje zdanie na ten temat. Najbardziej podobał mi się w tonie i stylu wypowiedzi pan Szymon Hołownia. Reszta kandydatów miała lepsze i gorsze chwile. Podobno pan Waldemar Witkowski wypadł całkiem dobrze, akurat jego (i jeszcze parę) wypowiedzi przewijałem. 

Obejrzałem wczoraj film o couchserfingu (,,Obcy na mojej kanapie"). Chodzi o połączenie dwóch (albo nawet więcej) osób, które przyjechały np. do Polski i nie chcą wydawać majątku na hotel. Po wybraniu jakiegoś adresu na specjalnych portalach mogą przenocować u kogoś w danym kraju, nie wiem jak to z opłatami jest, pewnie można się dogadać, co w hotelu nie jest możliwe. Autorzy tego filmu pokazali gości (nie wiem czemu akurat sami mężczyźni byli) z Wietnamu, Korei Południowej, Szwajcarii i chyba ze Szwecji. 

Pan z Wietnamu mieszkał w przeszłości z rodzicami rok w Polsce, potem przenieśli się do Niemiec. Koreańczyk opowiedział parę ciekawostek o kobietach w swoim kraju. Stwierdził, że chcą tylko brać od mężczyzn, nie dając w zamian nic. Goszcząca go kobieta (na oko około 45 lat) opowiedziała mu o swoich pasjach do tatuaży i motocykli. Co ciekawe w Korei Południowej tatuaż kojarzy się z mafią i właściwie nie ma dróg na jego legalne wykonanie. Szwajcar trafił do dwóch sióstr, które wydawały się naprawdę zakręcone w pozytywny sposób. W zamian za gościnę nauczył jedną z nich (bardziej szaloną w pozytywny sposób) plucia ogniem. Największe zaskoczenie przeżyłem przy gościu ze Szwecji. Był typowy jeśli chodzi o wygląd, do tego działał w kapeli metalowej. Skończył budowę statków kosmicznych, teleskopów kosmicznych itp. urządzeń, a jego gospodarz (pan koło 55 lat) okazał się być elektronikiem. Pewnie mieli dużo tematów wspólnych. :) Najlepsze było jak wyszli na parking bawić się małym, zdalnie sterowanym helikopterem gospodarza. Poza śmiesznymi momentami były też momenty refleksji. Szczególnie ten Szwed i goszcząca Wietnamczyka samotna matka mieli dużo przemyśleń związanych z pewnego rodzaju samotnością, rodziną. Według opisu film miał dotykać samotności ludzi. Ja widziałem to tylko w pewnej warstwie, właśnie tych momentów przemyśleń różnych. Poza tym autorzy pokazali raczej, że w ten sposób można poznawać nowe, czasem naprawdę pozytywnie zakręcone osoby. 

Dziś polecam: Gdzie Cikwiaty (hard rock, alternatywa), Hania Rani (muzyka współczesna, ambient, elektronika, pop, alternatywa) oraz Katedra (rock, bigbit, rock psychodeliczny, rock progresywny). 

Pozdrawiam!

niedziela, 14 czerwca 2020

Leśny odpoczynek.

Od piątku do dziś byliśmy na działce rodziny Staruszka. Początkowo wzbraniałem się nieco przed tym wyjazdem, jednak teraz widzę, że zrobiłem dobrze. Bo taki odpoczynek w lesie sporo mi dał. Przede wszystkim mogłem skupić się na sobie, przy akompaniamencie ptaków. Obserwowałem też ptaka (podobnego do szpaka, nie mam pewności jednak), który wysiadywał jajko na gnieździe zostawionym chyba rok temu przez innego lokatora. Przenieśliśmy wtedy puste gniazdo w nieco inne miejsce, a teraz widać jak to zaprocentowało. Ciekawe kiedy pojawi się młody. Do tego kilka razy przychodził od sąsiadów bardzo miły ratlerek Sondek (prawie nie szczeka, lubi ludzi). Ogólnie widzę teraz jak mógłbym żałować, gdybym nie pojechał. 

Na pewno przyda mi się takie naładowanie baterii, bo w pracy walczymy z zaległościami sprzed dwóch tygodni. Jutro ma się pojawić odsiecz z innego oddziału, jednak zanim zostanie ta osoba przeszkolona, to może minąć kilka dni. Nie mówiąc o tym kiedy będzie wyrabiać naszą normę. Nie mniej na pewno będzie to jakaś pomoc przy takim nawarstwieniu się wniosków do obrobienia. 

Przeczytałem wszystkie tomy ,,Stulecia Winnych". Muszę powiedzieć, że ogólnie jest to saga, która chyba na długo w pamięci mi nie zostanie. Szczególnie trzeci tom, gdzie autorka próbowała zmieścić losy armii bohaterów wydaje mi się niemal zbędny. Ale jak w tytule mamy stulecie, to trzeba było tyle lat opisać. Najbardziej spodobały mi się historie członków rodziny z pierwszego i z części drugiego tomu. 

Dziś polecam z Bandcampa: Crawling On (Americana, blues, country, folk, rock), Crimson Altar (doom, heavy metal, doom metal) oraz Crypt Vapor (electrohorror, elektronika, syntwave). 

Pozdrawiam!

sobota, 6 czerwca 2020

Całkiem spokojnie.

Ostatnio jakoś za spokojnie nawet u mnie jest. Nie ma co opisywać, a też trochę lenistwo mnie ogarnęło. Jednak jak to ja w wolnych chwilach staram się a to poszukać jakichś nowych zespołów, a to coś czytam. Ostatnio wziąłem się za ,,Stulecie Winnych". Całkiem przyjemna lektura pokazująca losy rodziny Winnych na przestrzeni stu lat. Sporo wątków każdy może według mnie do swojej rodziny odnieść. Autorka czasem trochę za szybko odpuszcza jakiś wątek, jednak ogólnie całą serię mogę zaliczyć jak na razie do dość udanych. 

Dziś polecam: Raz,Dwa,Trzy (piosenka autorska, piosenka literacka, rock folk), Royal Bliss (hard rock, post-grunge, southern rock, country rock) oraz Quiet Riot (heavy metal, rock stadionowy, glam rock, hard rock, AOR). 

Pozdrawiam!

środa, 27 maja 2020

Powrót. Ciekawostka z Sieci.

Wracam po dość długiej przerwie na blog. W międzyczasie zakończyłem czytanie ,,Władcy Pierścieni". Oceniam całość raczej pozytywnie, chociaż najbardziej podobała mi się druga część. 

Później przeczytałem książkę Murakamiego pt. ,,Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa". Kiedyś ją czytałem, jednak zapomniałem właściwie całą historię opowiedzianą przez tego japońskiego pisarza. Muszę powiedzieć, że jak zwykle u niego nie brakowało motywu straty, poszukiwania własnej wartości itd. 

W Sieci natknąłem się na kanał Hondy (właściwie na playlistę nazwaną Honda Collection Hall). Prezentowane są tam różne modele motocykli i samochodów tej marki. Niektóre jednoślady są naprawdę wymyślne, a czasem nawet lekko zabawne w swoim wyglądzie, budowie. Ogólnie jest na co popatrzeć. Najbardziej spodobał mi się chyba model Goldwing Airbag. 

Dziś polecam: Blade Of Horus (brutal death metal, techniczny death metal),  Bleed from Within (metalcore, melodyjny death metal, groove metal) oraz Blessed by a Broken Heart (metalcore, glam metal, hard rock). 

Pozdrawiam!

środa, 20 maja 2020

Prawie koniec czytania.

Dotarłem do ostatniego tomu ,,Władcy...". Ogólne wrażenia na plus, tylko miejsca z opisami rozbudowanymi nieco mnie nudziły, a niektóre wyrażenia czy zwroty wydawały się lekko przestarzałe. Pierwszy tom ciągnął mi się w nieskończoność, drugi był już zdecydowanie bardziej zapełniony akcją, o trzecim na razie mało wiem, bo zacząłem wczoraj czytać. 

Tak czy inaczej raczej polecam samemu zapoznać się z tą powieścią, bo dopiero wtedy można coś więcej powiedzieć o niej. Ja raczej nie zapiszę się do klubu wielkich fanów ,,Władcy...".

Ostatnio natknąłem się na kolejny kawałek od Pearl Jam. Poza tym nowe utwory wydała grupa Deep Purple, Depeche Mode oraz Vader. 

Dziś polecam z Bandcampa: The Surf Mist  (surf rock, garage rock, retro rock), The Tumbling Souls (americana, country, folk) oraz The Ugly Kings (alternatywa, blues, blues metal, blues rock, fuzz rock). 

Pozdrawiam!

środa, 13 maja 2020

Pochłonięty przez książkę.

,,Władca Pierścieni" chyba mi dobrze wszedł. Pierwsza część przeczytana, trochę było momentów przydługich, za to druga część pochłonęła mnie jak na razie bez reszty. Chyba sprawdziło się powiedzenie, że do pewnych książek/dzieł sztuki/muzyki trzeba po prostu dojrzeć. W przeszłości podchodziłem parę razy do tego dzieła i kończyłem gdzieś w połowie pierwszej części. 

Słucham sobie od czasu do czasu wytworów związanych z hot16challenge. Jak na razie najbardziej spodobały mi się twory Hansa, Katarzyny Nosowskiej, Kayah, pana Wojciecha Manna i pana profesora Marcina Matczaka. 

Dziś polecam: Ziggy Marley (reggae), ZZ Top (blues rock, hard rock) oraz T.Rex (glam rock, hard rock). 

Pozdrawiam!

sobota, 9 maja 2020

Pewne powroty.

Ostatnio naszło mnie na jakieś powroty w sferze kultury.

Najpierw postanowiłem wrócić do ,,Władcy Pierścieni", chyba ze trzy razy podchodziłem i nigdy jeszcze nie przeczytałem całości. Jak na razie idzie mi całkiem dobrze. 

Drugą kwestią było odświeżenie sobie niektórych kawałków Iron Maiden (od ich muzyki zacząłem przygodę z muzyką gitarową ogólnie ujmując). Przy okazji sprawdziłem sobie czy dzieła Mistrza Dio nie tracą  na doskonałości, muszę powiedzieć, że nadal zachwycają tak jak przy pierwszym poznaniu. 

Trzecia kwestia to zakup kilku ulubionych książek Murakamiego. Chodzi o ,,Kronikę ptaka nakręcacza", ,,Bezbarwnego Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" oraz ,,Norwegian Wood".

Ostatnio dużo się u nas piecze. Zjedliśmy już: ciasto marchewkowe (dwa razy), pizzę domowej roboty, bułeczki drożdżowe, chleb domowej roboty, a z dziś będzie ciasto z rabarbarem. :)

Z informacji smutnych dowiedziałem się, że zmarł Little Richard. Miał 87 lat, niby to sporo, jednak zwykle myślę sobie, że taka osoba mogła jeszcze parę lat pożyć. Oczywiście w zależności od jej stany zdrowia i tego typu spraw. Bo jakieś męczenie się z chorobami to niekoniecznie fajna sprawa. 

Dziś polecam: Catfish And The Bottlemen (rock alternatywny, indie rock, post-punk revival, garage rock), Chimaira (groove metal, post trash, metalcore, indie rock) oraz Chroming Rose (melodyjny speed metal, melodyjny power metal, hard rock). 

Pozdrawiam!

sobota, 2 maja 2020

Majowo.

W tym roku majowe święta dość dziwne mogą być. Bo wcześniej nie było takiego niewidocznego zagrożenia jak teraz. Nie mniej jakieś tam mini świętowanie w gronie najbliższych można uskutecznić.

Pogoda w kratkę, dziś na przykład nagle zaczęło kropić, a teraz jest piękny i słoneczny dzień.

Dziś polecam: Spandau Ballet (nowa fala. synth pop, new romantic), Spear of Destiny (post-punk,rock alternatywny, indie rock) oraz Spineshank (metal industrialny, nu metal, metal alternatywny).

Pozdrawiam!

środa, 29 kwietnia 2020

Deszcz w nocy. Odkrycie na nowo.

Jak wstałem dziś i wyjrzałem przez okno to poczułem się bardzo miło zaskoczony. W nocy padał deszcz, co w dobie suszy jest czymś bardzo potrzebnym. Chmury nadal się kłębią, jednak nie wydaje się, by miało jeszcze dziś padać. Nie mniej dla ptaków chociażby te kałuże w zagłębieniach chodników to coś na plus. Bo jakiś czas temu podobno ludzi wystawiali w parku miski z wodą dla parkowych zwierzaków. 

Wczoraj przypomniałem sobie o ,,gadających" pojazdach służb ratunkowych z Japonii. Mają tam zmyślny system, który przekazuje informacje głosowo o kolejnym manewrze takiego samochodu. Sprawdzałem czy np. w Chinach nie występuje podobne rozwiązanie, okazało się, że to chyba wyjątek na świecie. W sumie przy dużym ruchu ulicznym takie informacje podawane przez głośnik mogą ułatwić innym kierowcom decyzję, w jaką stronę odbić, przyspieszyć, zatrzymać się itp. 

Dziś polecam: Rollerball (stoner rock), Roo Panes (singer-songwriter) oraz Route 94 (dubstep, deep house, tech house). 

Pozdrawiam!

sobota, 25 kwietnia 2020

Murakami. Wspomnienia drobne.

Przeczytałem już książkę Patti Smith. Muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się sposób narracji, wszystko toczy się w dość leniwym rytmie. Autorka wspomina głównie swoje podróże po świecie, szczególnie upodobała sobie wizyty na grobach mniej lub bardziej znanych pisarzy. Pewnie wynika to w jakimś stopniu z jej przeżyć, gdy w ciągu dosłownie kilku lat straciła parę ważnych dla siebie osób. Co interesujące Patti Smith tak jak ja bardzo mocno weszła w świat przedstawiony przez Murakamiego (nawet trochę rozpaczała jak zostawiła na lotnisku swój egzemplarz ,,Kroniki..."). 

Muszę powiedzieć, że przez zamknięcie biblioteki mam coraz poważniejszy dylemat jaką książkę czytać jako kolejną. Brakuje mi ostatnio dostępu do książek wyżej wymienionego Japończyka. Bo w swoim pisaniu potrafi łączyć elementy oniryczne, magiczne z rzeczami zupełnie zwyczajnymi. Jego ostatnia książka ,,Śmierć Komandora" podobała mi się nieco mniej niż np. ,,Kronika ptaka nakręcacza", jednak jeden z pomysłów był wyjątkowo udany. Chodzi mi o podróż głównego bohatera do ,,krainy metafor", dopiero po pewnym czasie uznałem, że jest w tym jakiś element psychoanalizy czy czegoś podobnego. W trakcie tej wędrówki bohater jest prowadzony (ale tylko przez pewien czas) przez dwie zmarłe kobiety, jedną z nich jest jego młodsza siostra. Wydaje mi się, że jest to pewnego rodzaju próba pogodzenia się ze stratą. Dodatkowo bohater mierzy się jeszcze ze swoją klaustrofobią (podróż zaczyna się bardzo wąskim przejściem, a dojście do ,,krainy metafor" wiedzie przez jaskinię, niemal identyczną w jakiej był kiedyś z siostrą). 

Z tego co pamiętam Murakami w swoich powieściach dość często wplata wątki podróży, poszukiwań i straty. Zwłaszcza to ostatnie odczucie jest chyba u Japończyków dość powszechne. 

Parę dni temu wspominałem sobie trochę moje ostatnie zwierzaki-koszatniczki (zwane przeze mnie myszunami). Teraz nie ma już żadnego myszuna, jednak wspomnienia czasem wracają. Szczególnie fajne są te związane z moją relacją z nimi, jak śmiesznie podnosiły łapkę podczas drapania ich pod pachą. :) 

Na razie nie  myślę o zwierzaku żadnym. Bo nie spodziewałem się, że strata myszunów będzie tak bolesna (Murakami mógłby wpleść motyw takiej straty kiedyś do swojego dzieła-nie pamiętam by poruszał takie odczucie związane ze zwierzętami). 

Dziś polecam: Dope Lemon (folk, rock psychodeliczny, muzyka świata), Dopelord (stoner, doom metal) oraz Dub FX (hip-hop, reggae, dubstep, drum&bass, grime). 

Pozdrawiam!

środa, 22 kwietnia 2020

Powrót książkowy.

Sięgnąłem wczoraj po książkę autorstwa Patti Smith pt. ,,Pociąg linii M". Niesamowicie ujmuje w niej swoje wspomnienia z podróży, z codziennych zdarzeń w domu i wiele innych mniej czy bardziej doniosłych wydarzeń. Największe wrażenie zrobił na mnie opis podróży autorki do grobu Ryunosuke Akutagawy. Nie mówiąc już o zdjęciach jego nagrobka, robi wrażenie swoją azjatycką prostotą. 

Dziś polecam: Necrotted (death metal, deathcore), Needful Things (grindcore) oraz Nervectomy (brutal death metal). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Muzyczne rozmyślania.

Wczoraj jak słuchałem kawałka ,,Wciąż bardziej obcy" grupy Lady Pank naszło mnie na muzyczne rozmyślania. No bo w sumie jak to jest możliwe, że w latach 70. czy 80. XX wieku powstało tak wiele znakomitych kawałków (zarówno w Polsce jak i za granicą). A obecnie jak się włączy YouTube choćby, to trzeba pokonać wiele zakrętów, by znaleźć z nowinek coś wartego uwagi. 

Może chodzi o to, że wtedy były mniejsze możliwości techniczne, na studio nagraniowe czekało się, potem płaciło się jak za zboże. W takich warunkach mogły powstawać różne, czasem zadziwiające rozwiązania, by nie zmarnować czasu i taśmy. A co za tym idzie piosenki były przemyślane, dopieszczone, bo nie można było w nieskończoność zajmować studia nagraniowego. 

Dziś wielu artystów może nagrywać swoje płyty w domach, nie odbiegają one brzmieniem od tych profesjonalnie zarejestrowanych. Ale dzieje się często na nich (jak dla mnie oczywiście) za dużo. Na pewno plusem jest to, że wielu młodych ludzi próbuje swoich sił w muzyce. Zawsze jak mamy na przykład 100 zespołów lokalnych w danym gatunku znajdziemy coś dla siebie. 

Pytanie ostatnie dotyczy samych muzyków. Czy w tak dużej konkurencji są w stanie położyć wszystko na jedną kartę i żyć z muzyki. Czy takie realizowanie siebie jest dostępne dla wszystkich. Pewnie nie. Można mieć nadzieję na to, że pewna pula zespołów zawsze będzie dostępna dla odbiorcy, że wniesie coś nowego (chociaż mówi się, że w muzyce wymyślono i zagrano wszystko), a ich dzieła będą tak samo dobrze przyjmowane za X lat, jak te z lat 70 czy 80 poprzedniego wieku. 

Dziś polecam: The Claypool Lennon Delirium (rock psychodeliczny, art rock, rock eksperymentalny), The Hopewell Furnace (techniczny death metal, deahcore, slamming brutal death metal) oraz The Lunar Effect  (desert rock, grunge, rock psychodeliczny). 

Pozdrawiam! 

piątek, 17 kwietnia 2020

Jakoś się wszystko kręci.

Powoli, bo powoli ale zawsze.

Od wczoraj trzeba chodzić na zewnątrz w maseczkach, muszę powiedzieć, że w swojej czuję się jak jakiś Darth Vader czy ktoś taki. Ale jak mus, to mus, nie ma wykrętów.

Zagłębiłem się ostatnio trochę w nową falę w muzyce, zwłaszcza w grupy z kręgu rosyjskojęzycznego. Muszę powiedzieć, że coś tam nawet rozumiem (trzy po trzy ale jednak), chociaż nie uczyłem się nigdy rosyjskiego. Poza tym z tej ich muzyki wydobywają się emocje, które w tym momencie jakoś bardziej do mnie przemawiają.

Dziś polecam: Molchat Doma (post-punk, new-wave, synth pop), Mokoma (rock, grunge, trash metal, death metal) oraz Molly Burch (indie pop, indie rock). 

Pozdrawiam!


sobota, 11 kwietnia 2020

Świątecznie.

Dziś coś niecoś przygotowaliśmy na jutro i pojutrze. Nie będzie oczywiście sporej ilości jedzenia, bo sytuacja jest jaka jest, a w trzy osoby to byśmy potem przez dwa tygodnie jedli świąteczne potrawy. Mamy pasztet domowej roboty, schab ze śliwką, sernik (dziś zrobiony we trójkę), śledzie, sałatkę warzywną, nóżki, barszcz biały i kiełbasę. Na deser jest jeszcze chyba kupna babka i tyle. 

Przed południem ktoś z sąsiadów dość długo i namiętnie smażył rybę. Nie lubię tego zapachu, więc siedziałem i trochę się męczyłem. Ciekawe czy to tylko na obiad tak czy to nowa, świąteczna tradycja. Chociaż ryba nie kojarzy się z Wielkanocą jakoś mocno. 

W ostatnich dwóch dniach przegrzebałem pół Youtube w poszukiwaniu nie znanych mi wcześniej zespołów muzycznych. Znalazłem trochę ciekawych grup, od elektroniki, przez jazz do rocka gotyckiego. Ostatnio jakoś ciągnie mnie bardziej do takich nut z lat 80-90. Mniej ciągnie mnie do nut ostrzejszych. 

Czytam sobie teraz bardzo luźną książkę pt. ,,Anglik w Paryżu" autorstwa Michaela Sadlera. Nadal niektóre momenty zderzeń kulturowych bawią mnie jak za pierwszym razem. Ciekawe z kim można zderzyć nas? Bo relacja Anglia-Francja jest wyjątkowo interesująca (choć nie pozbawiona nut uszczypliwych czy złośliwych nawet). 

Życzę Wam, aby te Święta były wyjątkową okazją do spotkania się w gronie rodzinnym (ale jak wiadomo nie za szerokim), dzięki czemu w przyszłości będziemy mogli tylko wspominać obecną sytuację. Bądźcie ostrożni ale jednocześnie (o ile się da) nie panikujcie. Mam nadzieję też, że zdrowie będzie dopisywało. Wtedy można uznać, że wszystko jest jak należy. :) 

Dziś polecam: CHVSE (rap, hip-hop), Cloud 9+ (dubstep, rock, hip-hop, dance) oraz Collage (rock progresywny, rock neoprogresywny). 

Pozdrawiam! 

niedziela, 5 kwietnia 2020

Jak na filmie.

Dziś dwa razy do parku wjechały radiowozy, najpierw przyjechała policja, parę godzin później straż miejska. Odtwarzali w czasie przejazdu alejkami informacje, aby nie siedzieć teraz w parku, a raczej w domach. Co ciekawe wcale nie było dużo osób spacerujących, raczej widziałem przez okno ludzi skracających sobie drogę przez park. Nie mniej takie przypomnienie podstawowych zasad bezpieczeństwa jest zawsze na plus. Ogólnie całość przypominała mi scenę z jakiegoś filmu o ocalałych po Apokalipsie jakiejś. 

Wczoraj przerobiłem książkę z listami i pocztówkami wysyłanymi do różnych osób przez Johna Lennona (opracowanie Hunter Davies). Ogólnie rzecz biorąc sytuacja jest zbliżona do tej z ,,Monty Pythonem", w tłumaczeniu wiele żartów autora traci na wyrazistości, traci absurdalność pewną itp. Mimo to i tak jest to ciekawa wycieczka poprzez dekady, papeterię wykorzystywaną przez muzyka i przez jego większe i mniejsze problemy. Dziś albo jutro skończę książkę ,,Blog osławiony między niewiastami" autorstwa Artura Andrusa. Dobrze, że mam w zapasie jeszcze trochę książek (w tym rozpoczęte i nie skończone), bo ostatnio nadrabiam jak szalony słaby początek roku w tej materii. 

Pozdrawiam! 

środa, 1 kwietnia 2020

Dziwnie nieco. Odkopywanie książek.

Jakoś cała sytuacja jaka jest na świecie dziwnie na mnie wpływa. Nie ma co opisywać jak się przygasiłem przez ostatni miesiąc, bo są pewnie ludzie, którzy mają o wiele więcej złych emocji, bodźców itd. Dziś jednak trochę smutno mi się zrobiło jak spojrzałem do parku. A w nim dookoła klombów takich prostokątnych (między nimi i wzdłuż są asfaltowe ścieżki i rowerostrada) chodziła sobie kobieta dość podobna do pewnej ważnej dla mnie osoby. Wtedy zdałem sobie sprawę, że może minąć jeszcze dużo czasu, zanim spotkamy się znów na żywo. Potem jeszcze jak głupek wyglądałem przez okno z nadzieją, że jeszcze raz będę mógł zobaczyć czy faktycznie jest jakieś podobieństwo czy sobie wszystko wymyśliłem. Jeszcze z raz zobaczyłem tę kobietę, potem pewnie już do domu wróciła, bo późno już się zrobiło. 

Z rzeczy ciekawszych i pozytywnych skończyłem dziś biografię w formie wywiadu rzeki niejakiego Grabaża, znanego z grup Strachy na Lachy i Pidżama Porno. Kiedyś już przerobiłem ją ze dwa razy, jednak nieodmiennie bawią mnie niektóre opowieści (zwłaszcza studenckie), nie mówiąc o krótkich analizach tekstów piosenek z płyt obydwu formacji. Teraz wyjąłem ,,Kazik. Biała Księga". To druga książka pana Wiesława Weissa (szanuję jego wiedzę o muzyce rockowej) po podobnym wydawnictwie, w którym analizuje piosenki grupy Kult. A ta jest jakby naturalnym uzupełnieniem, w końcu Kazik działał też solo. 

Dziś polecam: Hopes Die Last (emo, screamo, post hardcore), Hypnotic Nausea (heavy rock, post-rock, stoner, ambient) oraz Igorrr (klasyka, metal ekstremalny, elektronika, eksperymentalna). 

Pozdrawiam!

sobota, 28 marca 2020

Nic specjalnego ode mnie.

Tak jak w tytule. Nic specjalnego nie napiszę, bo i nie ma za bardzo o czym pisać. Wszystkie aktywności na zewnątrz ograniczamy do minimum, za to wzrosła moja aktywność w obszarze czytania i słuchania muzyki. Szczególnie podoba mi się, że Pearl Jam umieszcza całkiem sporo nowych kawałków na swoim kanale na YT. Bardzo dobra propozycja dla fanów i nie tylko.

Pozdrawiam!

niedziela, 22 marca 2020

Dziwnie jest. Zostaję w domu.

Od czwartku ostatniego do 5 kwietnia w domu siedzę, potem nie wiem co będzie w kwestii pracy. Na razie nie zajmuję się tym za mocno. 

Dni strasznie dziwnie mi mijają, czas wlecze się niemiłosiernie, dziś jeszcze wstałem o 7, bo nijak nie szło mi spanie dalsze. Snuję się trochę z kąta w kąt, staram się nadrabiać zaległości książkowe i ograniczam wszelkie wiadomości o wiadomej sprawie. 

Obecnie czytam ,,Śmierć komandora" Murakamiego, jak na razie powieść jest dość zajmująca, chociaż sama narracja momentami się dłuży. Jak przerobię dwa tomy od tego pisarza sięgnę chyba po ,,Władcę Pierścieni" (pomysł z dziś, sprzed paru chwil). 

Trochę martwi mnie brak terminów w sklepach on-line, mamy jedno zamówienie na 27 marca, dziś znaleźliśmy w innym sklepie niż zwykle dopiero na 16 kwietnia (potwierdzenie z opłatą tego dnia), dostawa jednak będzie dopiero 21 kwietnia. To wszystko zapewne przez osoby takie jak nasza sąsiadka, która złożyła w ciągu tygodnia trzy zamówienia wielkie. Mieszka tylko z mężem, twierdzi, że w lodówce i zamrażalniku ma mało miejsca, a jednak panikuje i robi nie wiadomo po co takie wielkie zapasy. Część rzeczy pewnie się zepsuje, ogólnie to dość egoistyczne zachowanie. 

Poza tym staram się nie wpadać w panikę, dbać o siebie i myśleć o przyszłości w miarę dobrych kolorach. Bo inaczej jeszcze ciężej by mi było chyba. 

Dziś polecam: Krypteria (metal gotycki, power metal, metal symfoniczny), Kyuss (stoner rock, hard rock, heavy metal) oraz Lacuna Coil (metal gotycki, rock gotycki, rock alternatywny). 

Z seriali polecam ,,Watahę". Na razie jestem po pierwszym sezonie i było całkiem dobrze pod względem fabuły. W sumie są trzy sezony, połączone głównym wątkiem, jednak z pewnymi pomniejszymi związanymi z każdym sezonem osobno. 

Pozdrawiam! 

niedziela, 15 marca 2020

Wszystko wiem. Pewne zmiany w pracy.

W ostatni czwartek byłem w Instytucie Onkologii na wizycie kontrolnej. Było naprawdę miło, nawet biorąc pod uwagę sytuację dookoła (musiałem wypełniać dwa razy ankietę związaną z wiadomym wirusem). Kolejny termin mam za rok, mniej więcej o tej samej porze. 

Dowiedziałem się dziś, że w pracy będą zmiany pewne, głównie chodzi o przesyłanie wniosków pocztą, bo wszystko związane z obsługą klienta zamiera na jakiś czas. Ciekawi mnie tylko jak będzie z ilością wniosków i tym czy ktoś będzie do ich wstępnej selekcji, stemplowania itd. Czas pokaże. 

Dziś polecam z Bandcampa: Cocaine Moustache (hard rock, blues), Control the Storm (melodic metal, power metal, metal symfoniczny, trash metal) oraz Cosmic Reaper (doom metal, stoner rock, heavy metal). 

Pozdrawiam!

niedziela, 8 marca 2020

Jest dobrze.

Odebrałem wyniki badania krwi i rtg płuc. Obydwa są dobre, teraz tylko czeka mnie usg szyi i będę wiedział mniej więcej co w czwartek powie lekarz (pewnie dostanę termin wizyty kontrolnej za jakiś czas, względnie skierowanie na badanie specjalistyczne przed wizytą). 
 
W zeszłym tygodniu podpisałem kolejną umowę o pracę, tym razem do końca sierpnia. To kolejny powód do zadowolenia. 

Zeszły tydzień pełny był różnych wyzwań i było też jedno ciekawe wydarzenie. Najpierw odbyło się spotkanie z panią kierownik dotyczące połączenia nas z innym wydziałem. Dowiedzieliśmy się, że fuzja ta spowoduje wydłużenie godzin pracy, na razie tylko dla działu obsługi klienta, w przyszłości może też dotyczyć to mojego oddziału, obsługi dokumentacji. Na razie nie ma paniki, bo to raczej pieśń przyszłości, nie ma jeszcze nowego statutu itd. W tym samym dniu było do odebrania nieco teczek, to też zajęło parę ładnych chwil. Ogólnie wiadomo mniej więcej już na czym stoję. 

W ostatni piątek byłem w ,,centrali" na szkoleniu dotyczącym instrukcji kancelaryjnej i czynności archiwizacyjnych. Dość ciekawe, jednak nie dotyczące mnie bezpośrednio, nie korzystam jak na razie z EZD (Elektroniczne Zarządzanie Dokumentacją) ani nie zajmuję się przekazywaniem spraw do archiwum (bo jestem na drugim końcu łańcucha, rozpoczynam całą procedurę). Ale nie narzekam, zawsze to jakiś kolejny fragment do umiejętności i wiedzy. 

Pozdrawiam!

niedziela, 1 marca 2020

Muzyczne zachwyty. Działania zdrowotne.

Ostatni tydzień minął mi pod znakiem muzycznych zachwytów i działań związanych z badaniami. Te ostatnie wiążą się z marcową wizytą  w Instytucie Onkologii na kontroli. Do tej pory mam zrobione badanie krwi (piątek ostatni) i rtg płuc (wczoraj). Zostało mi jeszcze usg szyi. Ciekawe jaka będzie decyzja lekarzy, bo mogę dostać skierowanie na scyntygrafię (ale to dopiero za pół roku albo lepiej od wizyty), albo spotykamy się za jakiś czas dopiero bez dodatkowych, specjalistycznych badań. 

Z muzycznych zachwytów na pierwszy plan wysuwa się Ozzy Osbourne ze swoją najnowszą płytą. Najciekawsze jest to, że między jego głosem na płycie, a w wywiadach najnowszych jest wielka przepaść. Nie wiem skąd ten 71-letni weteran muzyki zaczerpnął energii, by w studio tak wspaniale śpiewać. Chyba Książe Ciemności żywi się muzyką. :) Najbardziej podobają mi się kawałki,,Straight to Hell" i ,,Under the Graveyard". A z wideoklipów najlepszy jest do tego drugiego kawałka, to niemal film krótkometrażowy o wokaliście i jego żonie Sharon. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, aż w pewnej chwili zebrało mi się na płacz nawet. Super robota muzyczna, chyba kupię całą płytę. 

Drugi zachwyt to nowy kawałek Pearl Jam pt. ,,Dance Of The Clairvoyants". Niby wszystko inne niż znane mi kawałki tej grupy, a jednak jest w nim coś, co od razu wskazuje na Pearl Jam. Lubię takie muzyczne poszukiwania. 

Kolejne odkrycie to kawałek U2 pt. ,,Ahimsa". Połączenie fragmentu tekstu po tamilsku (cytaty ze zbioru tzw. kurali czyli poezji tamilskiej dotykającej spraw filozoficznych) i głosu Bono, muzyki zespołu to coś odświeżającego jak dla mnie. Niby wielu zmian nie ma, a jednak efekt tej świeżości jest spory. 

Ostatni kawałek to raczej rzecz z gatunku ciekawostek. Chodzi o piosenkę pt. ,,Tango Veturilo" znalezioną na kanale ,,Teściowa Śpiewa". Rzecz z przymrużeniem oka, choć dotycząca sprawy istotnej. 

Dziś polecam: Foxygen (indie rock, rock psychodeliczny, rock garażowy, barokowy pop), Garbage (rock alternatywny, rock elektroniczny, trip hop, rock industrialny) oraz Ghost Iris (djent, metalcore, metal progresywny). 

Pozdrawiam!

niedziela, 23 lutego 2020

Oczekiwanie na decyzję.

Zbliża się moment dla mnie ważny, kończy się moja umowa o pracę. W nadchodzącym tygodniu mam nadzieję na wyjaśnienie czy zostaję (wewnętrznie już się ustawiłem, że chcę zostać) i gdzie ewentualnie będę mógł podpisać nową umowę. Jak to się wyjaśni to właściwie będę spokojny o kolejne dni, tygodnie i miesiące, przynajmniej w pewnych zakresach. 

Od trzech dni coś szyja mnie boli. Zaczęło się chyba od spania w jakieś dziwnej pozycji. Bo jak wstałem to szyja bolała, później było tylko gorzej. 

Dziś polecam: Klan (rock progresywny, rock psychodeliczny), Magma (rock progresywny) oraz Manowar (heavy metal, power metal). 

Pozdrawiam!

środa, 19 lutego 2020

Azjatycki ślad.

Po przeczytaniu tych dwóch książek dotykających spraw Sieci sięgnąłem po ,,Wytwórcę makaronu". 

Jest to zbiór opowiadań Ma Jiana, w których przedstawił niektóre społeczne i polityczne prawa z Chin. Główny bohater jest pisarzem, ma plany na swoją przyszłość, ma możliwość zapisania się w encyklopedii pisarzy, musi jednak opisać bohatera na miarę towarzysza Lei Fenga (możliwe, że jest to postać zupełnie fikcyjna, mająca podpierać propagandę państwową). A jedyne historie jakie przychodzą mu do głowy raczej nie zadowolą członków partii (np. o mężczyźnie prowadzącym prywatne krematorium- godzi tym samym w państwowy przemysł związany z pochówkami, o kobiecie, która popełnia samobójstwo na scenie teatralnej- równie niebezpieczna historia itd.). 

Potem planuję zapoznać się z żywotem Buddy (,,Budda drogą ciszy i spokoju"). 

Pozdrawiam!

niedziela, 16 lutego 2020

Brak czasu na napełnianie taczek.

To nawiązanie do takiej anegdoty, według której budowlaniec miał tyle pracy, że nie nadążał ładować piachu na taczki. Tak miałem w tym tygodniu, chociaż nie było specjalnie dużo wniosków. Jakoś tak ten czas przeciekał mi między palcami i pod koniec dnia musiałem mocno nadganiać, by się wyrobić. 

W poprzednim tygodniu najbardziej zestresowało mnie to, co zdarzyło się w Sejmie z panem Kropiwnickim. Wszystko na żywo widziałem i z sekundy na sekundę dostałem wielkich oczu ze zdziwienia i pewnego rodzaju szoku. Dobrze, że skończyło się bardziej na strachu. 

Wziąłem się też za nadrabianie zaległości książkowych z Gwiazdki. Przeczytałem dość szybko książkę pana Michała R. Wiśniewskiego pt. ,,Wszyscy jesteśmy cyborgami. Jak Internet zmienił Polskę". Autor całkiem sprawnie omówił kilka najważniejszych zagadnień takich jak netykieta, różne formy dyskusji, całość ma formę raczej eseju niż jakichś głębszych analiz. Nie mniej pamiętam ze swojej młodości to wsiąkanie w WWW, więc była to też taka forma podróży w czasie, przypomnienia sobie pewnych kamieni milowych w tej materii. Teraz poszedłem za ciosem i czytam bardziej naukową analizę, dotyczącą języka używanego w Siec (Jan Grzenia ,,Komunikacja językowa w Internecie"). Ogólnie książka też jest interesująca, chociaż były pewne momenty, gdzie nie do końca rozumiałem używane przez autora określenia. W sumie nie ma się co dziwić, jest to publikacja przygotowana przez językoznawcę, więc pewne sformułowania są znane węższemu gronu osób. Nie mniej polecam obydwie pozycje, bo można dowiedzieć się coś niecoś na temat tego wielkiego narzędzia jakim jest Sieć światowa.

Dziś polecam: The Budos Band (funk, jazz, afrobeat, soul), Chron Goblin (hard rock, heavy metal, rock`n`roll) oraz Clutch (stoner rock, heavy metal, blues rock). 

Pozdrawiam!

sobota, 8 lutego 2020

Lekkie zmęczenie.

Jakoś końcówka tego tygodnia ciągnęła mi się niewiarygodnie. A piątek to już odrębna kategoria upływu czasu, miałem wrażenie, że nie wyjdę do domu już nigdy.

Staruszek dostał już pierwszą porcję chemii przez port, czuje się osłabiony, ogólnie jednak nie jest źle.

Poza tym nic szczególnego się nie działo.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 3 lutego 2020

Jak to będzie...

Jutro Staruszka czeka dość istotny (a jednocześnie nie taki błahy) zabieg, polegający na wszczepieniu portu, do którego będzie podawana chemia. Tak zdecydowało konsylium, w sumie po dokładnych badaniach wychodzi na to, że główny problem został nieco przytłumiony, niestety w wątrobie pojawiły się nowe zmiany. Trochę obawiam się tej procedury medycznej, bo całość ma trwać około pięć godzin (oczywiście razem z badaniem USG, gdzie są żyły itd). Z drugiej strony będzie to na pewno większa wygoda, bo podawanie chemii w szpitalnych warunkach, nawet przez kilka godzin to zupełnie coś innego niż bycie w domu, z takim lekiem. Poza tym przez ten port można podobno pobrać krew (oszczędzanie żył w rękach), a także pewnie można podać jakiś lek inny, jak będzie taka potrzeba. Ale pewne obawy i tak będę jutro miał. 

Poza tym wszystko w miarę zwyczajnie się kręci. W pracy jest nowy kolega z nami, mój imiennik, co czasem powoduje śmieszne sytuacje. Na razie zaczyna tak jak ja, wprowadza wnioski tylko w jednym systemie. Obecnie jesteśmy na bieżąco, nawet są momenty pewnej obawy o liczbę wniosków, bo trzeba je na trzy osoby dzielić. Jednak nie ma paniki, bo w końcu nawet w pracy czasem warto odpocząć jak jest okazja. :) 

Dziś polecam: The Clash (rock eksperymentalny, punk rock, post punk), The Prophet (hardstyle, gabber, happy hardcore) oraz The Shadows (rock&roll, pop rock, rock instrumentalny). 

Pozdrawiam!

piątek, 31 stycznia 2020

Troszkę wstyd.

Usiadłem dziś sobie i podumałem o różnych sprawach. Przy okazji wyszły dwie kwestie, które spowodowały nadanie takiego tytułu.

Pierwsza z nich to moje spore czytelnicze ociąganie się. Jak na razie wydusiłem tylko trzy tytuły. Trzy w miesiąc, to jednak trochę wstyd.

Druga sprawa to pewne zapuszczenie bloga. Nie lubię opisywać czegoś mocno na siłę, jednak mogłem posiedzieć, pomyśleć i jednak coś wyłuskać z tej codzienności swojej.

W kwestii czytania nadrabiam zaległości, teraz przerabiam ,,Nieznośną lekkość bytu" Kundery. To taki mój plan z zeszłego roku (chyba?), aby przy każdej wizycie w bibliotece wziąć poza pozycjami bardziej rozrywkowymi także coś z tzw. ,,klasyki literatury" czy ,,kanonu".

W kwestii bloga to nic nie mogę obiecać. Może tyle, że jeśli coś naskrobię, to będę dołączał jakieś polecenia muzyki czy innych wytworów człowieka wartych uwagi.

Nie wiem co dzieje się z moim Internetem od paru dni, bo mam wrażenie jakbym cofnął się w czasie. Wariuje zasięg tak, że ciężko czasem coś zrobić on-line. @_@  W czasach modemu od Neostrady jakoś lepiej w tym zakresie było u mnie. 

Dziś polecam: Oasis (rock, brit pop), Of Mice&Men (screamo, post-hardcore, heavy metal) oraz Opeth (metal progresywny, heavy metal, death metal, rock progresywny). 

Pozdrawiam!

niedziela, 26 stycznia 2020

Postanowienie.

Zwykle nie robię postanowień na Nowy Rok. Tym razem chodzi jednak o coś innego niż o takie zwyczajne założenie. Po przemyśleniach, rozważeniu za i przeciw doszedłem do wniosku, że jeśli pod koniec lutego dostanę propozycję przedłużenia umowy to się zdecyduję i zostanę. Bo jakby nie patrzeć mam pewną stabilizację, zarobki na razie mi odpowiadają, a wyznaczone normy z dnia na dzień wyrabiam coraz lepiej. W międzyczasie na spokojnie będę mógł sobie popatrzeć na rynek pracy, poszukać czegoś itd. Poza tym w marcu mam kontrolne badania w Instytucie Onkologii i chciałbym mieć spokojną głowę co do ubezpieczenia i takich spraw. 

Sytuacja z Babcią nieco się pogorszyła, bo rozpoznawanie nas stało się większym wyzwaniem. Także kontakt słowny jakoś się zmienił na minus. Jednak ogólnie nadal nie jest jakoś bardzo źle. 

Obejrzałem dziś ze Staruszkiem dwa ostatnie odcinki serialu ,,Narcos". Muszę powiedzieć, że dopiero te dwa odcinki zostały napakowane wydarzeniami i emocjami po same brzegi. Na największe brawa zasługuje Wagner Moura w roli Escobara. Stworzył postać w tak zadziwiający sposób, że dosłownie w przeciągu chwili widz przechodzi od pewnego rodzaju zrozumienia dla niego, do nienawiści związanej z występkami tego barona narkotykowego. Drugim aktorem, który równie dobrze spisał się w swojej roli jest Boyd Holbrook (Steve Murphy, agent DEA- agencji rządowej USA zajmującej się walką z narko-biznesem). Jak porówna się oryginalne zdjęcia czy filmy wykorzystane w serialu to podobieństwo do oryginałów jeszcze się zwiększa. Całość przypadnie do gustu tym, którzy lubią sensację, prawdziwe historie (dopasowane oczywiście do konwencji serialu), a także zainteresowanym metodami walki z przestępczością zorganizowaną. 

Dziś polecam: Kabaka Pyramid (reggae), Kobong (rock alternatywny) oraz Krzak (blues rock, jazz rock). 

Pozdrawiam!

czwartek, 23 stycznia 2020

Jest dobrze.

Udało mi się pokonać te weekendowe problemy z samopoczuciem. Chyba najwięcej zawiniła pogoda. 

W sobotę chcemy pojechać do Babci, zwłaszcza w celu nadrobienia dnia Babci i wręczenia jakiegoś kwiatka. Szkoda, że obecnie moja Babcia nie może w pełni poczuć jakiejś magii z tym związanej. A może się mylę, w sumie nikt nie wie co może dziać się w umyśle starszej osoby z pewnym stopniem demencji. Wiele pewnie będzie zależało od dnia, bo są takie momenty, że Babcia przypomina sobie naprawdę sporo różnych szczegółów. A są też takie, że niemal nie rozpoznaje nas. 

Dziś polecam z Bandcampa: Brutal Homicide (death metal), Capital Crows (grunge, rock alternatywny, pop punk) oraz Concrete Age (death metal, trash metal). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Dziwny weekend.

W ten weekend dziwnie się czułem, jakbym się przeziębił lekko czy coś. Bolała mnie głowa, trochę mięśnie, a do tego miałem wrażenie jakbym odwodniony był jeszcze. Głowa mała z takim zestawem i to jeszcze w wolne dni. Na szczęście w niedzielę było już lepiej. Dziś tylko trochę głowa mnie boli i szyja (ale to odrębna sprawa związana z pracą przy komputerze). 

Dziś odebrałem swoją pieczątkę imienną i czuję się głupi ważny. A na poważnie to nie wiem na razie po co mi ona, bo przez ten ostatni miesiąc nikt z mojej ,,wyspy" z biurek zrobionej nie używał żadnej pieczątki. Ale jak zrobili to odebrałem, żeby nie było potem krzyków jakichś. 

Pozdrawiam!

piątek, 17 stycznia 2020

Wracam.

Wracam po przerwie. Nie za wiele się działo, więc nie miałem też za bardzo o czym pisać. Właściwie ostatni tydzień był taki mieszany, spokojny, jednak z odrobiną zmęczenia (chyba związanego z pogodą w jakimś sensie). Ogólnie jednak nie narzekam, w weekend sobie jakoś nabiorę sił.

Przeczytałem ostatnio ,,Prawiek i inne czasy" Olgi Tokarczuk. Muszę powiedzieć, że początek nie za bardzo mnie zachwycił, te wszystkie opisy okolicy, te anioły, Bóg. Później jednak wszystko zaczęło układać się w ciekawą historię (połączenie losów rodziny i mieszkańców Prawieku na tle wydarzeń historycznych). Po lekturze przyszło mi na myśl porównanie do ,,Stulecia Winnych". W obydwu przypadkach akcja rozciąga się na kilka ładnych dekad. Ciekawym zabiegiem jest podzielenie całości powieści na małe rozdziały, przypisane do bohatera.

Dziś polecam: Enthroned (black metal), Esoteric (funeral doom, death-doom) oraz Exhorder (groove metal, trash metal). 

Pozdrawiam!

niedziela, 12 stycznia 2020

Małe zawirowania.

W ostatnim tygodniu w pracy trochę zawirowań było, jednak dałem sobie z nimi radę. Na minus muszę zaliczyć fakt, że znów nie wyrabiam się z normami. Muszę pomyśleć nad jakąś reorganizacją podejścia do tematu. 

Dziś byliśmy na działce, by zabrać parę rzeczy z domku. Od ostatniej wizyty wrażenie wilgoci i zimna w tym rejonie jeszcze się pogłębiło. Może to przez sąsiedztwo małej, bo małej ale rzeki i położenie w dolince. Potem pojechaliśmy do Babci. Sytuacja jest właściwie bez zmian. Babcia co najciekawsze lepiej rozpoznaje mnie i Staruszka niż swoją córkę, czyli Rodzicielkę. Nie wiem z czego może to wynikać. 

Dziś polecam: Funker Vogt (aggrotech), Fyakin (reggae) oraz Galaverna (folk, folk akustyczny, dark folk, doom folk, folk rock). 

Pozdrawiam!