poniedziałek, 30 maja 2022

Zdzisław Beksiński z różnych stron.

Sięgnąłem po raz kolejny po książkę portretującą tego (według mnie) niezwykłego twórcę. Tym razem czytam jego listy, które wymieniał z Piotrem Dmochowskim (marszand artysty) w latach 1999-2003. Jest jeszcze druga część, obejmująca lata 2004-2005. 

Część 1. to głównie wymiana poglądów na różne tematy (od seksu po filozoficzne zagadnienia), trochę dogryzania sobie nawzajem, ogólnie pozycja dla tych, którzy chcą poznać Mistrza z nieco innej strony niż malarstwo (poglądy na różne sprawy, jakieś elementy związane z rynkiem sztuki). 

Twórczość Zdzisława Beksińskiego poznałem mniej więcej w chwili, gdy zacząłem poszukiwać dla siebie nowych nut z okolic szeroko rozumianego rocka. Nie pamiętam już jak trafiłem na jego obrazy, może przez wykorzystanie jednego z nich na okładce jakiejś płyty. Po przekopaniu się przez dostępne w Sieci materiały wizualne chciałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Stopniowo wyszukiwałem i kupowałem książki mniej lub bardziej jemu poświęcone. 

Obecnie posiadam: 

1. ,,Beksiński-Dmochowski. Listy 1999-2003",

2. Magdalena Grzebałkowska ,,Beksińscy. Portret podwójny",

3. ,,Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia",

4. Wiesław Weiss ,,Tomek Beksiński. Portret prawdziwy",

5. ,,Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto. Korespondencja",

6. Zdzisław Beksiński- ,,Opowiadania",

7. Album wydawnictwa Bosz ,,Beksiński- malarstwo". 

Jeśli chodzi o poznanie losów całej rodziny najlepiej przeczytać pozycje nr 2 i 4. Jak dla mnie pozycja nr 2 po drugim czy trzecim przeczytaniu straciła sporo na wartości. Miałem wrażenie, jakby autorka chciała się prześlizgać po najbardziej ,,mrocznych" tajemnicach Beksińskich. Pozycja nr 4 to jak sam tytuł wskazuje biografia Tomasza Beksińskiego. Napisana przez szefa czasopism ,,Tylko Rock" i ,,Teraz Rock". Zawiera według mnie więcej relacji osób trzecich, dotyka też muzyki jaką promował młody Beksiński w radio. Trochę nudzą rozdziały o miłosnych przygodach głównego bohatera, bo wszystkie kończyły się dla niego niezbyt dobrze. 

Pozycja nr 3 to zapis wielu dni z życia Mistrza, w tym wszelkie relacje co robił, z kim się widział, co załatwił z kimś tam itp. Przy pierwszej lekturze mnie wciągnęło. Potem raczej wracałem do wybranych fragmentów. 

Pozycja nr 5 to zapis korespondencji między Zdzisławem Beksińskim, a młodym malarzem z Bochni, niejakim Łukaszem Banachem. Początkowo pod wielkim wpływem swojego artystycznego guru rysuje, a później maluje w podobnej manierze. Mimo około 50 lat różnicy między twórcami, znajdują wspólne tematy. W skrócie są to technologia (Łukasz Banach zajmował się wtedy dość intensywnie filmem tworzonym komputerowo), różne zaburzenia psychiczne, życie, trochę filozoficznych dysput i w jakimś stopniu także sztuka. 

Pozycji nr 6 nie udało mi się przeczytać. Niestety ale Zdzisław Beksiński raczej nie miał zdolności literackich. Sam nawet dał temu wyraz, jeśli dobrze pamiętam zniszczył sporą część rękopisów. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz, na razie się nie wypowiadam co do całości. 

Pozycja nr 7 to niewielki album w białej okładce wydawnictwa Bosz. Zawiera kilkadziesiąt reprodukcji z różnych lat i okresów twórczości Mistrza. Na początek wystarczy, jednak na jakieś głębsze analizy malarskie, lepiej znaleźć coś w większym formacie. 

Dziś polecam: Lemurian Folk Songs (heavy blues, post-rock, stoner),  Limp Bizkit (rap metal, funk metal, heavy metal) oraz Lindemann (metal industrialny).

Pozdrawiam!

piątek, 27 maja 2022

Domorosły ,,informatyk".

W środę musiałem przeistoczyć się w domorosłego ,,informatyka". Piszę w cudzysłowie, bo ja i przedmioty ścisłe to wykluczające się obszary. Mój stary (dosłownie, bo ponad 12 letni) laptop odmówił współpracy. Próbowałem odpalać go na wszelkie znane mi sposoby. W końcu sięgnąłem po telefon, żeby w Sieci znaleźć rozwiązanie. Chciałem przynajmniej uratować ważne pliki, bez konieczności zanoszenia sprzętu komuś i płacenia za to. 

W końcu znalazłem rozwiązanie, włączenie w trybie awaryjnym, wprawdzie komputer chodził wolno, jednak dane udało się odzyskać. Po ponownym uruchomieniu dostałem się bez problemu do systemu, wszystko działało jak należy. Tylko pojawił się komunikat, że w przeglądarce wykrzaczyło się jakieś  rozszerzenie. W międzyczasie zamówiony został nowy sprzęt, tego samego producenta co poprzedni, tylko z nowszej linii. 

Dziś przyszedł kurier z paczką. Nowy laptop jest oszałamiający, pachnący nowością, ma dużo innych rozwiązań, poczynając od bardziej miękkiej klawiatury, kończąc na najnowszym systemie operacyjnym (ja zawiesiłem się na numerze 7). 

Gdybym wiedział, że się tak wszystko skończy to nie trzeba by było zamawiać sprzętu. Z drugiej strony jakby stary laptop drugi raz zrobiłby to samo, tylko ostatecznie, byłoby gorzej. 

Muszę się przestawić lekko i przyzwyczaić do nowości. 

Dziś minęło 11 lat od założenia mojego pierwszego bloga na Interii. Poznałem tam masę zacnych osób, część przeniosła się tak jak ja na inne platformy po likwidacji tej części Interii. Część zrezygnowała (a może nie zostawili adresu w miejscu mi znanym?). Największą nagrodą za te parę lat początkowych było zapoznanie pewnej ważnej dla mnie osoby. Teraz jest już dla mnie jak Siostra, znamy się 8 lat, mamy stały kontakt, parę razy spotkaliśmy się w Warszawie. Muszę powiedzieć, że jakbym wiedział, to co wiem, to zawsze byłbym gotów do blogowania. Bo początkowo nie byłem zapalony do tego jakoś. :D

Dziś polecam: Blood Incantation (death metal, rock psychodeliczny, techniczny death metal), Blur (brit pop, rock alternatywny) oraz Bob Dylan (folk rock, country rock, rock and roll, rock albumowy, polityczny folk). 

Pozdrawiam!


środa, 25 maja 2022

Nie lubię w sobie tego. Coś o przyrodzie.

Miałem w planie napisać coś o Festiwalu w Opolu. Przejrzałem nawet wstępnie harmonogram, od razu poczułem się jak w dwóch ostatnich notkach. W premierach mało co mi cokolwiek mówi. Tylko pani Stanisława Celińska, Chemia, Wojciech Cugowski i Filip Lato. Reszta to białe karty. Może debiuty przyniosą coś wartego uwagi, tego nie można teraz stwierdzić. Na pewno jestem raczej na nie jeśli chodzi o udział zwycięzcy Szansy Na Sukces. Wiktor Kowalski jawi mi się jako drugi Krystian Ochman. W mojej ocenie nasz reprezentant na Eurowizji jest o wiele bardziej wszechstronny w śpiewie, a Wiktor Kowalski śpiewa wszystko właściwie w zbliżony sposób. Może twórcy piosenek znajdą i na niego jakąś receptę? 

Dowiedziałem się w międzyczasie o tragicznej śmierci Mai Lidii Kossakowskiej. Od razu włączyła mi się moja cecha, której nie lubię w sobie dość mocno. Zacząłem przeżywać tę informację, szukałem szczegółów, przypominałem sobie jakie jej książki przeczytałem itp. Zafiksowałem się dość mocno. Podobnie mam niemal zawsze, gdy dowiaduję się o śmierci kogoś, kogo ceniłem (szczególnie z muzycznego świata). W tym przypadku jeszcze wiek pisarki, 50 lat. Można oczywiście powiedzieć, że nie ma dobrego wieku na umieranie, jednak są takie sytuacje, gdzie ta zmienna dodatkowo jeszcze człowieka dobija jakoś. 

Niedawno jak byłem z Rodzicielką w Łazienkach widzieliśmy trochę ciemniejszą stronę przyrody.
W stawie niedaleko Belwederu kaczki krzyżówki i mandarynki pływały w dość dużej liczbie. Mandarynki miały młode. W czasie karmienia jednej z kaczych rodzin nagle nadleciała wrona siwa i chwyciła jedno z kaczątek w dziób (albo w pazury, wszystko działo się błyskawicznie). W pogoń z wielkim krzykiem rzuciła się kacza matka, w pewnym momencie wrona wypuściła kaczątko, jednak po chwili znów miała je chwycone i leciała na drugi brzeg zbiornika. Po chwili dołączył drugi osobnik i we dwie rozpoczęły ucztę. Ktoś próbował odgonić wrony, jednak bez skutku. Wiem, że tak właśnie wygląda przyroda. Jednak dopiero jak się na własne oczy widzi takie sytuacje, wtedy poza zrozumieniem dla praw natury jest jednak jakaś taka doza smutku. 

Dziś polecam: Planet of Zeus (stoner, heavy rock), Pink Cream 69 (hard rock, heavy metal, power metal, glam metal, post-grunge) oraz Plague Vendor (post-punk, alternatywna). 

Pozdrawiam!

niedziela, 22 maja 2022

Muzyczny jaskiniowec 2.

Znów wyszedłem na w/w dżentelmena. W czasie oglądania Sopot Hit Festiwalu doznałem lekkiego szoku, gdy posłuchałem jednego kawałka grupy o nazwie Kwiat Jabłoni. Dowiedziałem się jednocześnie, że ci młodzi ludzie są na wielkiej fali popularności. Moim zdaniem całość jest nierówna, o ile Jacek Sienkiewicz ma ciekawy głos, to jego siostra Katarzyna ma barwę zbliżoną do Sanah lub Natalii Niemen. Jednym słowem to co brat wytworzy fajnego głosem, ona w pewnym stopniu niszczy. I skąd ta popularność? 

Nie zawiódł mnie jak zwykle Kortez. Bardzo lubię takie oszczędne w środki wyrazu piosenki. Z kolei Maciej Maleńczuk odrobinę mnie rozczarował, bo wykonał można rzec półtorej piosenki tylko. Drugi utwór o wiadomym panu z Rosji chyba nie zalicza się długością swą do piosenek. 

Największym rozczarowaniem był mini-koncert jubileuszowy grupy T.Love. O ile powrót Muńka Staszczyka do względnego zdrowia po wylewie cieszy, o tyle jego ogólna kondycja wokalna jakoś mniej mi się podobała. Były momenty tak słabe, że żal było patrzeć na lidera tej lubianej przeze mnie kapeli. Po wszystkim miałem mieszane uczucia. Bo o ile nagranie nowej płyty można uznać za dobry ruch marketingowy, o tyle występy na żywo jakoś w tej chwili nie budzą mojego zachwytu. Może należało jeszcze poczekać jakiś czas, dać liderowi parę miesięcy jeszcze na oddech?

Dziś polecam: Burning Witches (heavy metal, power metal), Burial In The Sky (techniczny death metal, progresywny death metal) oraz Carnivore (crossover trash, trash metal, speed metal). 

Pozdrawiam!

niedziela, 8 maja 2022

Muzyczny jaskiniowiec.

W czasie oglądania tegorocznej gali Fryderyków poczułem się trochę jak muzyczny jaskiniowec. Spora część nominowanych artystów była mi znana jedynie ze słyszenia ich pseudonimów/nazwisk, a część dopiero wtedy poznałem. Pomijam kategorię jazz, nigdy nie czułem tego gatunku muzyki, więc siłą rzeczy nie kojarzę zbyt wielu reprezentantów. Tak naprawdę to znałem dobrze tylko reprezentantów z kategorii rock/metal. Przy pozostałych miałem syndrom stale powiększających się z wrażenia oczu. Szczególnie Ralph Kamiński spowodował u mnie spory szok, nie mniej muzycznie nawet ciekawe to było. Oczywiście nie mogło zabraknąć Sanah, której fenomenu nie umiem pojąć, choć przyznam się, że piosenki wpadają szybko w ucho i nie chcą wylatywać. Razi mnie w pewnej mierze jej taka namolność, wydała w trzy lata tyle materiału, że starczyłoby komuś innemu na parę lat wydawniczych dokonań. Kolejny szok przeżyłem przy kategorii hip-hop. Wtedy wyraźnie zauważyłem, że moje jaskiniowe fascynacje muzyczne skończyły się na poziomie Paktofoniki i Kalibra 44. Teraz króluje Mata (nie kumam też skąd taki fenomen), Szczyl, Zdechły Osa czy Young Leosia. Jako tako jeszcze mówi mi coś ksywka Sobel czy Sokół. Nie mam pojęcia co to może oznaczać? Czy faktycznie jestem już takim jaskiniowcem, który obraca głowę tylko wstecz, na to co było i jest znane. A może po prostu przybywa dziennie tyle nowej muzyki, że nie ma możliwości zapoznania się z większą ilością piosenek, nawet w obrębie ulubionych gatunków. Nie wiem. Na pewno wiem, że z każdym rokiem coraz mnie podobają mi się nowe utwory, z różnych gatunków. A coraz bardziej lubię to wszystko, co powstało od lat 90. wstecz. 

Może chodzić też o to, że najbardziej podobają nam się piosenki, które już znamy. 

W mijającym tygodniu sporo się działo u mnie. Przede wszystkim byłem u pani stomatolog naszej. Okazało się, że mam do zrobienia jeden ząb. Wszystko poszło bezboleśnie i szybko. Oczywiście spociłem się jak mysz, bo mam traumę z czasów podstawówki. Na szczęście u tej pani doktor jest znieczulenie oraz bardzo częste pytania czy nie boli, czy wszystko gra itd. Miałem też dwie rozmowy o pracę. Na razie nie wiem nic dokładnie, pod koniec miesiąca mniej więcej poinformują co i jak. Na ten moment czuję się pewniej jeśli chodzi o drugi raz, na żywo. Pierwszy raz, przez Internet nieco zepsułem. Na pewno nie pomógł mi mój komputer, mało co było słychać, a widać nie było nic. Nie mniej resztę zawaliłem już sam. Pożyjemy i zobaczymy. 

Dziś polecam: Żywiołak (folk), R.U.T.A. (folk, hardcore punk, folk rock) oraz Test (pop, hard rock, heavy metal, rock). 

Pozdrawiam!