sobota, 30 września 2017

Jedzonko. W miarę muzycznie.

Dziś znów pogoda była całkiem dobra, choć wiatr był dość spory momentami. Nie przeszkodziło to nam w spacerze nad Wisłę a mi w zjedzeniu mezze (hummus, falafel, sosy, warzywa).

Po południu oglądałem z nagrania ,,Rockowy Sabat". Jak dla mnie wydarzenie mocno średnie pod względem muzycznym. Wystąpili m.in. Oddział Zamknięty, Wanda i Banda, Big Day, Golden Life, OMD, Rezerwat i Sunrise Avenue. Przy większości występów właściwie zatykałem uszy, bo zdarzało się, że ze szczytową formą było połączenie może w 30-40%. Jedynie lepsze wrażenie zrobiła na mnie grupa OMD, panowie wykonali dwa utwory: ,,Enola Gay" i nowość ,,The Punishment of Luxury".

Pozdrawiam!

piątek, 29 września 2017

Imieninowo.

Staruszek miał dziś imieniny, odwiedził nas jego kolega z liceum, w sumie spędziliśmy kawałek dobrego czasu wspólnie. 

Pogoda znów pozwoliła na pokręcenie się po okolicy, choć wstępnie chciałem iść na rowerze pojeździć, jednak wiatr był za chłodny i za mocny na to. 

Pozdrawiam!

czwartek, 28 września 2017

Znów dość ładnie. Łazienki.

Wykorzystałem kolejny dzień dość dobrej pogody (dość, bowiem w cieniu już chłodno było) i poszedłem z Rodzicielką do Łazienek. Trafiliśmy na sporą ilość zwierzaków. Najpierw na samym początku zauważyłem myszkę chowającą się w dziupli na wysokości gruntu. Łypała na nas swoimi czarnymi oczkami i nie uciekała. Dostała więc orzecha, którego szybko zwinęła na swoje ,,komnaty". Tradycyjnie napotkaliśmy kilka wiewiórek, jednak najlepsza była sarna, która mieszka od jakiegoś czasu w Łazienkach. Pojawiła się blisko krzaków, a jak zobaczyła telefony komórkowe w dłoniach mojej i paru innych osób dosłownie się wypięła na nas i zniknęła w tych krzakach. Pewnie sobie pomyślała: ,,Co ja jakaś małpa jestem, żeby mi zdjęcia robić? Jazda mi z tymi aparatami". :D

Z muzycznych sytuacji zacząłem poszukiwać czegoś z kręgu rocka gotyckiego dla siebie, jak na razie bez większych rezultatów. Chyba trzeba więcej czasu na to. Odkryłem za to za sprawą mojej muzycznej gazety dość interesujący zespół, The Devil and The Almighty Blues. Szczególnie podchodzi mi ich druga płyta długogrająca.

Pozdrawiam!

środa, 27 września 2017

Rowerowo.

Wykorzystałem dziś pogodę i przejechałem 11 kilometrów na rowerze. :) Wypróbowałem nową ścieżkę rowerową na Pragę, ogólnie całkiem dobrze było. 

Pozdrawiam!

wtorek, 26 września 2017

Trochę Słońca.

Rodzicie byli dziś zapisać się na rehabilitację, na początku liczyli na szybszy termin w szpitalu, jednak lepiej było się zapisać w nieco dalszej przychodni. Za to podobno o wiele lepiej się prezentuje, jest więcej miejsca itp. itd. 

Po południu skorzystaliśmy nieco ze Słońca i siedzieliśmy w parku. 

Przed południem oglądałem nowy program pana Macieja Orłosia i muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 września 2017

,,Kradzieje" i łobuzy. Wieczorowe spacery.

Okropnie denerwują mnie ,,kradzieje", których jest jakoś więcej w moim bloku i w bloku przylegającym do tego mojego. Ostatnio jak ze Staruszkiem w piwnicy byliśmy odkryliśmy kradzież paru żarówek, oświetlającej schody i co najmniej dwóch na korytarzu. Kurczę, przecież żarówka to nie jest święty Graal, do tego nie kosztuje przecież nie wiadomo ile. A przez takich ,,kradziejów" można się zabić prawie schodząc bez latarki (zwłaszcza jak się nie wie o kradzieży). Dziś z kolei okazało się, że ktoś ukradł ,,pokazowe" płytki, chodzi chyba o glazurę lub terakotę przyniesioną przez kogoś na pokaz dla kogoś i odłożoną na parapet na klatce schodowej. Administracja tamtego bloku przylegającego do naszego aż napisała apel z prośbą o zwrot tych płytek. Tak samo jak w przypadku żarówek nie za bardzo wiem co można zrobić z kilkoma płytkami ceramicznymi, do tego zapewne w kilku różnych kolorach. Przypomniało mi się też jak jedna sąsiadka, która już nie mieszka obok nas stawiała kiedyś wózek swojego synka na tej klatce co te płytki zginęły. Wózek pożyczyła od jakiejś koleżanki, nie był ani nowy, ani też zniszczony. Jednak komuś nie spodobało się trzymanie wózka na tyle, że postanowił odciąć rączki od niego. Co ważne wózek stał w takim miejscu, by nikomu nie wadził, na naszej klatce właściwie nie dało się go wcisnąć, do kawalerki tej sąsiadki też średnio wchodził. A przecież można było napisać kartkę z prośbą o zabranie sprzętu jeśli komuś już tak bardzo wadził. Może się jednak mylę? 

Byłem dziś z Rodzicielką na pierwszym zabiegu na jej ostrogę na pięcie. Podobno jak na razie efekt jest. Przeszedłem się w tak zwanym międzyczasie na Krakowskie Przedmieście i uzmysłowiłem sobie jak dawno mnie tam nie było. :) Całe ciągi komunikacyjne w tamtej okolicy są moim zdaniem już tak ładnie zagospodarowane, że tylko łazić i podziwiać. Wracaliśmy już po ciemku do domu i w sumie cieszyłem się z towarzystwa, bo miejscami ciemno było, że aż strach. :D

Pozdrawiam!

niedziela, 24 września 2017

Poszukiwanie sensu. Sportowo.

Od pewnego czasu przeglądając strony z memami zauważam coś zadziwiającego mnie do granic. Chodzi mi o drugą edycję Gangu Świeżaków, to co wyprawiają niektórzy ludzie (zakładając, że wpisy o walkach o te maskotki są w całości prawdą) nie mieści mi się w głowie. Można nawet powiedzieć, że przerosło to zjawisko wojny o torebki pewnej dość znanej firmy czy buty/klapki innej znanej firmy, które były dostępne w sieci sklepów raczej spożywczych. Łączy się to w dużej mierze ze zjawiskiem ,,madek", Sebixów i Karyn, jednak nawet w sumie te elementy nie dają mi odpowiedzi na pytanie, gdzie tu jest sens. Może chodzi o coś na kształt koczowania pod sklepami za Oceanem w oczekiwaniu na pierwsze modele telefonu z jabłuszkiem. A może to coś, czego po prostu nie ogarniam, bo całość ma jakiś ukryty przekaz, może po prostu nie nadążam za rozwojem cywilizacji? 

Oglądałem dziś mecz siatkarek, przegrana z Azerbejdżanem wydaje mi się czymś niezwykłym, od początku liczyłem na sukces naszych zawodniczek, a tu taki klops. Widziałem też kilka ostatnich biegów w żużlowym pojedynku Leszna z Wrocławiem, muszę powiedzieć, że emocje były o wiele lepsze i większe niż przy siatkówce. Dałem radę też prześledzić ostatnie 30-40 kilometrów w kolarskich mistrzostwach świata. :) 

Pozdrawiam! 

sobota, 23 września 2017

Pokręcenie małe.

Czasem zdarza się nam coś takiego, że rodzina Addamsów mogłaby się od nas uczyć. Dziś byliśmy u Babci, wziąć rozpiskę leków do kupienia, a także aby zawieźć pieniądze dla pani Sławy. Rodzicielka została chwilę dłużej, a ja ze Staruszkiem czekaliśmy w samochodzie. W tak zwanym międzyczasie zadzwonił brat stryjeczny Staruszka ze swojej działki, poinformował nas, że ma grzyby i chce je nam przekazać. Mi od razu zaświeciła się czerwona lampka, bo nie znam kompetencji ani brata stryjecznego ani jego żony w kwestii grzybów. Jak Rodzicielka dowiedziała się o tych planach rozgorzała mała awantura, ostatecznie Staruszek i tak pojechał po te grzyby (było ich na oko patrząc po zdjęciu wysłanym na telefon od 15-20). A koniec końców cała ta ,,kolekcja" wylądowała na stałe u naszej sąsiadki, która miała rozpoznać czy  dary lasu nadają się do jedzenia. Na szczęście wszystko wróciło szybko do normy. Można rzec taka sytuacja. 

Oglądałem niemal cały mecz Bruk-Betu Termalica z Lechią Gdańsk, zwycięstwo tej pierwszej drużyny bardzo mnie ucieszyło, bowiem od zeszłego sezonu kibicuje im na równi z Legią. :) Choć akurat karny podyktowany przez sędziego na samym końcu za rzekomą rękę wydawał mi się dość dyskusyjny.

Pozdrawiam!

piątek, 22 września 2017

Serialowe powroty. Jakoś dziwnie.

Od jakichś siedmiu dni oglądam serial ,,Święta wojna". Pamiętam jak mniej więcej w czasie jego oryginalnego nadawania strasznie mi się podobał. Co ciekawe dziś bawi mnie w niemal równym stopniu co wtedy. Wiem, że pewne sytuacje są przerysowane, a gwara śląska ,,odjeżdża" od tej prawdziwej. Tak czy siak bardzo miło jest czasem wrócić do takich dawnych fascynacji z TV. :)

Cały dzień czułem się jakoś nie swojo, nie wiem w sumie od czego to się wzięło. 

Miałem zamiar napisać coś o polityce, jednak dość szybko zmieniłem zdanie. Szkoda czasu i nerwów na zajmowanie się taką tematyką. 

,,Miłość w czasach zarazy" Marqueza podoba mi się bardzo, mogę nawet powiedzieć, że już dość dawno nie czytałem książki z takim zapałem, chcę poznawać kolejne perypetie bohaterów. Polecam, bowiem warto zapoznać się z historią Ferminy i Florentina. 

Pozdrawiam!

czwartek, 21 września 2017

Po mini-przeprowadzce.

Wczoraj Rodzicielka otrzymała opis zdjęcia RTG, tak jak sądziliśmy to ostroga na pięcie. Teraz czas na jakieś działania ze strony fizykoterapeuty czy coś. 

Za nami zamiana mebli z kolegą Staruszka z liceum i z bratem stryjecznym staruszka. Pierwsza część miała miejsce w środę, kiedy to przyjechał kolega Staruszka, razem zajęli się demontażem pewnych części kanapy. Nie obyło się bez szlifierki, bo śruby jakimi przymocowano skrzynię na pościel do kanapy właściwej wyglądały jakby pochodziły z innej planety. Nie miały żadnego łebka, otworu, niczego za co można by je złapać. Po odłączeniu elementów od siebie kolega Staruszka zadzwonił po swojego syna, który wraz ze swoim kolegą znieśli te meble do samochodu. Przy okazji nie mogłem się nadziwić jak potężnie zbudowany jest syn tego kolegi, a moje oczy zrobiły się już kwadratowe jak sam zniósł do auta fotel, który ciężko nawet było po podłodze przesuwać. Uwaga, zrobił to trzymając fotel do góry nogami, a cały mebel wziął na plecy. No po prostu szok. Dziś z kolei koło 12 Staruszek podjechał do swojego brata stryjecznego, aby tam nadzorować pakowanie kanap i tego fotela z regulacją elektryczną. Firma przewozowa spisała się profesjonalnie i na 5+. Wszystko zabezpieczyli przed deszczem, zamontowali nóżki i inne elementy rozmontowane do transportu itd. Jedyny mankament tych mebli to zapach dymu papierosowego, który wgryzł się w materiał z którego są wykonane te meble. Poza tym wszystko jest cacy. :)

Zrezygnowałem z czytania ,,Ulissesa" po jakichś 110 stronach, uznałem, że męczyć się czytaniem to szczyt głupoty. Sięgnąłem za to po ,,Miłość w czasach zarazy" Marqueza i jak na razie zostałem wciągnięty w świat przedstawiony. 

Pozdrawiam!

wtorek, 19 września 2017

Coś wiadomo.

Rodzicielka jutro otrzyma opis zdjęcia tej swojej pięty, bo dziś pani doktor musiała wcześniej wyjść. Staruszek dostał kolejną porcję antybiotyku, potem zobaczymy w jaką stronę cała sytuacja pójdzie. 

Zdenerwowałem się nieco, bo przez jakąś godzinę nie można było dodzwonić się do Babci. Ostatecznie wszystko się wyjaśniło i jest OK. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 18 września 2017

Niezbyt udany dzień.

Miałem niezbyt dzień, a wszystko zaczęło się już rano od bardzo niemiłego snu. Nie ma co przynudzać, napiszę jedynie, że dawno nie miałem tak realistycznego koszmaru. Mam nadzieję, że już się to nie powtórzy. 

Po południu Rodzicielka poszła po skierowanie na prześwietlenie pięty, bo podejrzewa u siebie ostrogę. Przy okazji odebrała drugie już wyniki Staruszka powiązane z ugryzieniem przez kleszcza z lata jeszcze. Okazało się, że jeden z badanych wskaźników wzrósł o mniej więcej 50%. Jutro Staruszek idzie zorientować się do naszej lekarki rodzinnej co dalej. 

Z przyjemniejszych spraw w tym tygodniu czeka nas zamiana kanap w mieszkaniu. Brat stryjeczny Staruszka z żoną zdecydowali się na nowe meble do salonu swojego. Zaproponowali nam swoje stare (ale dobrej firmy i w sumie nie zniszczone) meble, czeka nas więc swoista wymiana. Obecne meble od nas zabierze kolega Staruszka z liceum, a na ich miejsce wejdą wspomniane wyżej kanapa i jeden fotel (elektrycznie rozkładany, już wiem kto na nim spędzi dużo czasu). :) Czyli ogólnie mówiąc nic się specjalnie nie zmarnuje, a można powiedzieć, że nawet wszyscy zadowoleni będą. 

Pozdrawiam!

niedziela, 17 września 2017

Jesień idzie przez park. Mam kurzą pamięć.

Nie bez kozery użyłem tego cytatu z piosenki Czerwonych Gitar. Czuję już jak zbliża się do naszego kraju jesień, dziś było chłodno i padał najpierw mały deszcz, który z biegiem czasu zmienił się w coś większego. Nie lubię za bardzo takiej pogody, jednak co można zrobić w tym zakresie? Chyba tylko tyle co my zrobiliśmy, czyli udać się mimo wszystko na spacer. 

Mam czasem tak dziurawą pamięć, że szok. Przypominałem sobie o tym czego nie napisałem jeszcze w żadnej notce po powrocie znad morza. Będąc któregoś dnia na gofrach w Unieściu (a mieszkaliśmy w ośrodku co się znajduje w Mielnie) widzieliśmy jak na słodkie, małe co nieco przyszedł pan Stefan Niesiołowski wraz z wnukami (chyba). Zaciekawiło mnie co parlamentarzysta, który zarabia krocie, robi w takim, w sumie niezbyt urokliwym (w porównaniu z jakąś Majorką czy bardziej egzotycznymi kierunkami) miejscu. Rzecz może mało znacząca, jednak w nadmorskich okolicach takie coś urasta do rangi wydarzenia tygodnia minimum. :) 

Pozdrawiam!

sobota, 16 września 2017

Porządki.

Byłem dziś ze Staruszkiem i jego kolegą z liceum u Babci, aby zakończyć sprzątanie piwnicy. Niby pomieszczenie to jest małe, a wynoszenia z niego różnych rzeczy było na ponad godzinę. Nie wiemy jeszcze co zrobić z pustymi słoikami, bo całe mnóstwo ich tam było, na to pewnie jeszcze przyjdzie czas, bo sprawa ze sprzątaniem jeszcze nie jest zakończona. 

Miał rację Ernest Hemingway mówiąc: ,,Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych". 

Pozdrawiam!

piątek, 15 września 2017

Wnikam w światy przedstawione.

Przeczytałem jak na razie ,,Proces" i 12 stron ,,Ulissesa". Bez pomocy jakiegoś opracowania nie ogarnę chyba tej drugiej powieści. 

Poza tym nic szczególnego się nie działo. 

Pozdrawiam! 

czwartek, 14 września 2017

Wspomnienie muzyczne. Plan czytelnika.

W środę o 20 widziałem ze Staruszkiem w kinie film. I to nie byle jaki, bo był to zapis koncertu Davida Gilmoura z Pompejów. Na początku myślałem, że nic z tego nie będzie, bo film po dziesięciu minutach został przerwany, po kolejnych dziesięciu minutach jednak wszystko się powiodło. Muszę powiedzieć, że to była muzyczna uczta, najwyższej klasy, godna miejsca w jakim została uwieczniona. Były też dwa momenty nieco słabsze moim zdaniem, w jakiejś mierze dłużyzny, jednak w ogólnym rozrachunku nie wyszły na złe obrazowi. W paru momentach miałem ciarki wielkości piłek do tenisa, szczególnie przy moim wręcz ukochanym ,,Wish You Were Here" i ,,Shine On You Crazy Diamond". Wielkie wrażenie zrobiło na mnie także miejsce tego muzycznego wydarzenia, amfiteatr w Pompejach zachowany w całkiem dobrym stanie, choć publiczność mogła być jedynie przed sceną (pewnie chodziło o  bezpieczeństwo, wiele osób siedzących mogłoby naruszyć ściany budowli). Mistrzostwem świata był także telebim, na którym poza zbliżeniami na muzyków można było zobaczyć różne wizualizacje pasujące do muzyki. Jak dla mnie nie ma skali by ocenić coś tak niesamowitego jak ten koncert. 

Założyłem sobie, że zapoznam się z wybranymi przez siebie pozycjami z klasyki literatury. Na razie czytam ,,Proces", następnie zamierzam zmierzyć się z ,,Ulissesem", a na deser zostawię sobie ,,Miłość w czasach zarazy". Co z tego wyjdzie, zobaczymy. 

Pozdrawiam!

wtorek, 12 września 2017

Podziękowania. Wspomnienia drobne.

Zapomniałem wczoraj napisać o tym jaką wielką przyjemność sprawiły mi Wasze komentarze pod notką napisaną przed wyjazdem. Dzięki za te wszystkie słowa i za cierpliwe oczekiwanie na mnie. :) 

Warto też wspomnieć parę rzeczy z muzyki, jakie udało mi się odkryć i posmakować będąc na wyjeździe. Pierwszym bardzo pozytywnym zaskoczeniem był album grupy Amorphis pt. ,,Live at Huvila, przy okazji przekonałem się do elektronicznej wersji albumu, choć na dłuższą metę nie zdecydowałbym się na taką formę słuchania muzyki. Co najważniejsze zespół w czasie swojego koncertu, którego płyta jest zapisem umiejętnie łączył formy akustyczne z elektrycznymi zagraniami na gitarach. Do tego są jeszcze jakby lekko jazzowe wstawki, co czyni z albumu niezły kąsek dla fanów mieszanych dźwięków spod znaku gitar. :) Jak dla mnie 9/10. Drugi album został stworzony przez dość zwariowaną grupę z nurtu rap-rave Die Antwoord, a nosi on tytuł ,,Mount Ninji and Da Nice Time Kid". Nie jestem w stanie ocenić go, ponieważ słuchałem właściwie tylko niektórych utworów, między innymi ,, We have candy" (super nawiązanie z kolorem kawy z kolorem duszy), ,,Daddy" i ,,Banana brain". Podsumowując pierwszą płytę polecam ze względów artystycznych, drugą ze względów bardziej rozrywkowych. 

Wysłuchałem też płyty Lany Del Rey pt. ,,Lust for Life".  Ogólnie jest to zbiór bardzo dobrych piosenek, choć oczywiście są momenty, które podobały mi się mniej (rapowane wstawki gościa artystki). Za to piosenka wykonana w duecie z Seanem Ono Lennonem może się znaleźć w moim osobistym Top 10 z gatunku szeroko pojętej muzyki pop. Mistrzostwo świata jak dla mnie. Daję  całości 8,5/10. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 11 września 2017

W domu.

Dotarliśmy dziś do domu koło godziny 18, nie wiem czemu ale dość mocno podróż dała mi się we znaki. A nie było jakoś przesadnie gorąco, ani nic. 

Pobyt nad morzem muszę uznać za udany, a momentami nawet bardzo (zachody Słońca, gofry, spacery po plaży, szum fal słyszany z pokoju wieczorem, gwiazdy widoczne niemal codziennie itp.). Do tego trzy posiłki dziennie i mamy coś jak wakacje w Egipcie, bez wylotu za granicę. :D Można powiedzieć, że wyżywienie było jak dla mnie bardzo bogate i urozmaicone, teraz ciężko się będzie przestawić na inny rytm dnia niż wyznaczany przez posiłki właśnie. 

Poświęciłem nieco czasu na czytanie książek, wybrałem jak to ja w większości autorów z Japonii, muszę powiedzieć, że znów się nie zawiodłem. Kocham ten klimat, tę orientalną nutę występującą niemal w każdej powieści z tego kraju. Do tego przeczytałem jeszcze biografię B. Dickinsona na tle Iron Maiden. Aż przypomniały mi się moje początki z cięższym graniem, właśnie od tej grupy i od KoRna zacząłem ,,wsiąkanie" w te klimaty. Potem jakoś porzuciłem IM na rzecz czegoś cięższego, potem bardziej zbliżonego do hard rocka, jednak gdzieś tam zawsze będę miał ukrytą chęć wracania do tych pierwszych, muzycznych odkryć. Chyba czas wysłuchać muzyki z albumów IM jakie mam w swojej kolekcji. 

Z ciekawych pamiątek przywiozłem sobie nową płytę Lany Del Rey, mam do niej słabość jakąś. 

Pozdrawiam!