Przede wszystkim jestem w szoku ile książek udało mi się przeczytać, 145, taka ilość robi wrażenie. Wprawdzie w latach ubiegłych zbliżałem się do okolic 100 książek na rok, jednak to i tak spora różnica w ilości.
Mijający rok mogę zaliczyć do udanych, nie działo się nic co można nazwać nieoczekiwanym czy okropnym. Pewnym przejściowym problemem było zachorowanie na COVID. Na szczęście obyło się bez większych powikłań. Jeśli chodzi o śmierć Babci to też było od pewnego momentu do przewidzenia. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, że miewałem lepsze i gorsze chwile w ciągu tych ostatnich 12 miesięcy, jednak żaden z nich nie przyniósł nic podłamującego na całej linii itp.
Nie robię żadnych planów czy założeń (postanowień) na Nowy Rok. Uważam, że wszystko co się z wyprzedzeniem dłuższym niż miesiąc czy dwa planuje może wziąć w łeb i tylko się rozczaruję. Poza tym wszelkie postanowienia wiążą się z reguły z jakimiś zmianami w życiu, a ja, okropny kunktator do zmian muszę dojrzeć. :D Dlatego jak coś będę wymyślał, to wezmę ten wpis do przeczytania, może mi przejdzie. A jak nie, to znaczy, że jednak warto próbować. Na marginesie dodam, że w przeszłości zamierzchłej jakiś lud (Majowie? Aztekowie?, nie pamiętam) robił coś zbliżonego. Jeśli ktoś miał jakiś pomysł, to najpierw analizowano go na trzeźwo, a potem pod wpływem alkoholu, jeśli nadal wydawał się warty wdrożenia w życie, wtedy wprowadzano zamysły w czyn.
Na koniec zostawiam wiadomość związaną z jedzeniem (wypróbowane 28.12.2022); jeśli zachce się Wam kupić ,,kabanosy roślinne", zrezygnujcie. Jak dla mnie smakują jak trawa w kształcie ,,kabanosa". Dobrze, że były w ,.owadzim" sklepie za 1 złotówkę. To moja wskazówka na 2023 rok. :)
Dziś polecam: London Grammar (synth pop, indie pop, indie rock, rock alternatywny, indietronica), Lord Elephant (blues, blues rock, post-metal, stoner rock) oraz Lords of the Opium Church (rock&roll, rock, metal, sludge, stoner rock).
Pozdrawiam!