piątek, 29 lipca 2022

Lucio Russo- ,,Świat przed Kolumbem. Kontakty między cywilizacjami".

 

Autor: Lucio Russo

Tytuł: ,,Świat przed Kolumbem. Kontakty między cywilizacjami".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2019

Ilość stron: 311

Tłumaczenie: Anna Wójcicka

Moja ocena: 8,5/10

 
Dzięki wydawnictwu Bellona mogłem dowiedzieć się czegoś nowego o możliwych kontaktach między ludnością kontynentów przed dopłynięciem Kolumba do wybrzeży Ameryki. 

Autor jest włoskim naukowcem, zajmuje się przede wszystkim fizyką, matematyką oraz historią nauki. Za osiągnięcia związane z rachunkiem prawdopodobieństwa został mianowany profesorem nadzwyczajnym. Jego najważniejsza publikacja to ,,Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa, a nauka nowoczesna", w której analizuje rozwój nauk ścisłych w Aleksandrii w III wieku p.n.e. 

Książka podzielona jest na dwie części, w pierwszej dostajemy przykłady odkryć, wynalazków, które mogły się rozprzestrzenić po świecie w wyniku kontaktów między cywilizacjami. W drugiej części omówione zostały badania starożytnych greckich matematyków, które doprowadziły do oszacowania rozmiarów naszej planety czy wyznaczenia współrzędnych geograficznych wielu miejsc na świecie.     W moim odczuciu ciekawsza dla większości odbiorców jest analiza historyczna, bo ta dotycząca matematyki to dla mnie czarna magia. 

Autor analizuje jako pierwsze możliwe kontakty między Egiptem, a cywilizacjami żyjącymi wzdłuż Tygrysu z Eufratem oraz Indusu. Tu rozwój cywilizacjo mógł oprzeć się o relacje typu handlowego, bowiem położenie wyżej wymienionych państw w pewnym stopniu sprzyjało kontaktom (w porównaniu do wyprawy przez ocean to odległości tu nie przerażają tak bardzo). To samo dotyczy nieco późniejszej cywilizacji, którą nazywa się Kulturą Starej Europy. Swym zasięgiem objęła Bałkany, Anatolię, aż po Bliski Wschód. Odrębną kategorią relacji między  ludnością różnych państw jest ta dotycząca ewentualnych wypraw do Ameryki Północnej przed Kolumbem. 

Prawdopodobnie już ok. roku 1000 wikingowie osiedli na Grenlandii, wypuszczali się też do Nowej Funlandii. Zdarzenia te zapisane są w Sagach Islandii, Grenlandii czy w Sadze o Eryku Rudym. Niestety nie mamy zbyt wielu zapisków o ewentualnych wcześniejszych wyprawach w te rejony. W II wieku p.n.e. część zapisów została utracona w wyniku historycznych zawirowań (np. z biblioteki w Aleksandrii). Nie wiemy czy na podobne eskapady ruszali Grecy, albo Fenicjanie (nawet nie mamy wielu zapisów dotyczących opływania Europy). Z kolei w czasach działalności konkwistadorów zniszczono teksty miejscowych ludów, przez co nie mamy danych o możliwych odwiedzinach ich przedstawicieli np. w Europie. Wprawdzie współcześnie udowodniono, że możliwa jest podróż przez ocean na dość prymitywnej łodzi (choćby Thor Heyerdahl na tratwie Kon-Tiki czy w łodzi Ra), jednak brak historycznych źródeł pozostawia pewnego rodzaju znak zapytania. 

Część druga książki obejmuje już więcej rozważań i wyliczeń autora. Najpierw przedstawia dokonania takich uczonych ze starożytności jak Eratostenes z Cyreny czy Ptolemeusz. Dla mnie bardziej zajmujące były wyliczenia tego drugiego, w swoim dziele ,,Geografia" opisał ponad 6 tysięcy miejsc znanych mu, w tym określenie współrzędnych geograficznych. Jednak przy określaniu długości geograficznej popełnił błąd, który przesunął wiele z opisywanych miast w inne miejsce. Na tej podstawie autor omawianej książki snuje domysły na położeniem kilku wysp, które zostały opisane w starożytnych dziełach (Wyspy Szczęśliwe i Wyspa Thule). Te pierwsze po dogłębnej analizie i wyliczeniach ,,przesuwa" z okolic Wysp Kanaryjskich w stronę wybrzeży USA, co daje współrzędne Małych Antyli. Z kolei Wyspę Thule lokalizuje na wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Szczerze mówiąc całość rozważań średnio do mnie przemówiła, o wiele więcej do myślenia dały mi fakty (znane mi wcześniej) i nie znane, niż takie suche, matematyczno-geograficzne działania. 

Plusy i minusy: 

+ Porcja mniej lub bardziej znanych faktów historycznych mogących potwierdzać kontakty między cywilizacjami przed wyprawą Kolumba. 

+ Całość daje do myślenia, rozwój alfabetu, rolnictwa, metalurgii itp. opisany w książce opierał się w jakiejś mierze na doświadczeniach innych ludów (pytanie oczywiście o drogę kontaktów). 

+ Aneks ze współrzędnymi geograficznymi wybranych miast z dzieła Ptolemeusza. Można prześledzić dokładność wyliczeń i niedokładność przy długościach geograficznych.  

- Druga część mocno matematyczno-geograficzna. Szereg wyliczeń, teoria wyliczeń, dla osób nie będących za pan brat (jak ja) z przedmiotami ścisłymi może to być coś nie do przejścia. 

- Potraktowanie nieco po macoszemu wyprawy Kon-Tiki czy wielu podobnych (np. na kajakach przez ocean). Opisanie ich mogłoby uzmysłowić i unaocznić, że przy chęciach i samozaparciu da się przepłynąć ocean nawet na niewielkiej i niekoniecznie stworzonej z nowoczesnych materiałów jednostce pływającej. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 lipca 2022

Christopher Macht- ,,Adolf Hitler. Mój dziennik".

Okładka książki

 

Autor: Christopher Macht

Tytuł: ,,Adolf Hitler. Mój dziennik".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 342

Moja ocena: -

Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość przeczytania omawianej książki. 

Autor ma polskie korzenie (z Pomorza Zachodniego). Zajmuje się głównie tematyką II Wojny Światowej i Adolfem Hitlerem. 

Zdecydowałem się umieścić link do okładki i innych informacji z prostej przyczyny. Nie chcę na swoim blogu umieszczać postaci tak negatywnych jak Adolf Hitler (nawet na zdjęciu). 

Książka nie dostanie też ode mnie oceny, bowiem nie jestem w stanie takiej wystawić. Przede wszystkim wiąże się to z faktem, że sam pomysł publikacji zapisków (prawdziwych czy stylizowanych na takie) nazistów uważam za rzecz dyskusyjną.  Dziennik ten to kreacja, fikcyjny zapis przemyśleń dyktatora z lat 1930-1945. Niestety nie ma o tym wzmianki wyraźnej. Dopiero po pewnym czasie zapaliła mi się w głowie lampka, że takie zapiski chyba nie istnieją. Wtedy też zauważyłem mały dopisek na jednej ze stron tytułowych. Brzmi on tak: ,,Niniejsza publikacja mimo nadanego jej charakteru paradokumentalnego jest fikcją literacką, a zbieżność imion i nazwisk jest przypadkowa". 

Sam wizualny aspekt książki jest ciekawy, bowiem strony udają te, jakie mógł mieć zeszyt (notatnik) z tamtych czasów. Niestety w tym miejscu kończą się rzeczy na plus tak naprawdę. 

Z zapisków tego ,,dziennika" wyłania się obraz dyktatora z wielkim ego, wyobrażającego sobie, że jest równy bogom, a w rzeczywistości ma problemy zdrowotne, jest uzależniony od leków i narkotyków. Frustrujące w odbiorze były częste powtórzenia o charakterze antysemickim, w odniesieniu do osób z którymi rzekomo dyktator miał kontakty. To samo w kwestii obaw przywódcy III Rzeszy o zrobienie mu zdjęcia w kąpielówkach (nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać w tych miejscach). Mały plus można dać za zdjęcia pojawiające się co jakiś czas, pokazują Hitlera w różnych sytuacjach życiowych (ale nie ma wśród nich żadnego, o które tak drżał ten fikcyjny zbrodniarz). 

Książka nie przynosi wielu nowych dla mnie informacji o tej postaci, o wiele więcej dowiedziałem się z serialu dokumentalnego. Brakuje też komentarza historycznego, nie ma nawet najmniejszej wzmianki o tym co działo się na świecie i w Europie w roku opisywanym w danym momencie. Dla osób nie zaznajomionych z meandrami przebiegu II Wojny Światowej książka może przynieść więcej szkód niż pożytku. Wolę nie myśleć o tych, którzy uwierzą, że to zapiski Hitlera i na przykład zaczną traktować tę książkę jak jakiś rodzaj przewodnika dla siebie czy drogowskazu. 

Autor nawiązuje też do epidemii koronawirusa (używa nazwy DIVOC na oznaczenie wirusa), a całość umieszcza w śnie Führera. To kolejny moment w którym nie wiedziałem jak mam zareagować. 

Plusy i minusy: 

+ Stylizacja stron na stary zeszyt.

+ Zdjęcia przedstawiające opisywane postaci (te najważniejsze). 


- Brak wyraźnej informacji (tylko mała wzmianka na stronie tytułowej) o fikcyjnym charakterze dzieła. 

- Brak komentarza historycznego do zdarzeń z danego roku wojny. 

- Wątpliwa postać do przedstawienia jej przemyśleń. 

Pozdrawiam!

czwartek, 21 lipca 2022

Bottlekopf- ,,The jokes are over".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 

Zespół: Bottlekopf

Płyta: ,,The Jokes Are Over". 

Wydawnictwo: Defense (Psycho 2022)

Rok wydania: 2022

Czas trwania: 46:38

Moja ocena: 9,5/10

Dziękuję wydawnictwu Defense za możliwość zapoznania się z muzyką z wyżej wymienionej płyty. 

Zespół pochodzi z Katowic. Rozpoczął działalność w 2010 roku, na koncie ma jeszcze jedną płytę długogrającą oraz singiel. Tworzą go: wokalista i gitarzysta- Marek ,,Chłosta" Szefer; perkusista- Marcin Glanda oraz basista (sesyjny)- Tymoteusz Herman. 

Utwory z omawianej płyty mają od 1 minuty do trochę ponad 7 minut długości. Na krążek składa się 13 utworów.

Kilka kompozycji zasługuje na wyróżnienie. W ,,My breath" pojawia się już ta ciekawa mieszanina hard rocka z trash metalem. Brzmieniowo wokal jest jakby nad instrumentami, co w moim odczuciu dodaje mu jakby jeszcze odrobinę mocy. ,,Silent" przynosi spokojniejsze otwarcie, które przechodzi w zacną kawalkadę riffów. ,,Guest" to odrobina progresywnych gitar w ostrzejszym sosie, wokalista porusza się w dłuższych i czystszych frazach (maniera w stronę hard rocka). Kawałek pt. ,,Dead blues" spowodował, że w czasie słuchania miałem wielkiego banana na twarzy (rozmiar co najmniej XXL). Dawno nie słyszałem tak udanego połączenia smaczków hard rockowych polanych sosem z okolic bluesa. Utwór buja jak nie wiem co, jakby się dało to chciałbym więcej w tym klimacie. :) 

Podsumowując płyta zawiera w sobie niezły miks gatunkowy. Muzycznie dzieje się sporo, zmiany tempa, podziałów w czasie utworu. Wokalista zasługuje na słowa uznania za czytelne (na tle zbliżonych stylistycznie grup) podawanie tekstów, do tego potrafi całkiem dobrze zmienić charakter swojego śpiewu (growlu). Na plus zaliczę jeszcze książeczkę z tekstami, która swoją kolorystyką i fakturą przypomina drewno, klimatyczne ilustracje przypominające rzeźby z drewna oraz zdjęcia zespołu z koncertów podkręcają jeszcze odbiór całości. A czaszka na krążku CD, która została złożona z liter tworzących nazwę zespołu wymiata. 

Malutki minus to brak drugiej takiej piosenki jak ,,Dead blues" (ale taki tyci, tyci). :) Nie mniej zespół mogę polecić zarówno fanom stylistyki jak i tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z takimi nutami. 

Pozdrawiam!

wtorek, 19 lipca 2022

Trochę komplikacji.

Rodzicielka wróciła 10 lipca znad morza. Od razu widać było, że nie czuje się najlepiej. Początkowo było podejrzenie, że to przeziębienie. W ogóle sporo osób w ośrodku coś złapało, kaszel, kichanie, to było coś powszechnego pod koniec pobytu. W miarę upływu dni sytuacja się nie polepszała. Ostatecznie w ten piątek udało się zamówić wizytę u lekarki. Poza lekami Rodzicielka dostała zalecenie zrobienia testu na koronawirusa. I wyszedł pozytywny. Co prawda nie jest to wyrocznia i ostateczna diagnoza, nie mniej coś jest na rzeczy. Też od paru dni czuję się do bani, męczy mnie odrobinę większy kaszel niż zwykle (taki na tle alergicznym), dołączył też katar. Ogólnie jednak samopoczucie mam w granicach 6.5-8/10. Pewnie trzy dawki szczepionki dały mi tyle, że objawy nie są jakieś poważne. Nie mniej sytuacja, o ile to naprawdę COVID jest trochę skomplikowana (bo pewne plany się muszą przesunąć, no ale trudno). 

Dziś polecam: Popol Vuh (rock, krautrock, rock progresywny), Portrayal Of Guilt  (black metal, grindcore, post-hardcore, screamo) oraz Portugal. The Man (rock alternatywny, rock psychodeliczny, pop psychodeliczny, rock eksperymentalny, indie rock). 

Pozdrawiam!

piątek, 15 lipca 2022

Bernardo Stamateas- ,,Od klęski do sukcesu".

 


Autor: Bernardo Stamateas

Tytuł: ,,Od klęski do sukcesu".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 334

Tłumaczenie: Barbara Sławomirska

Moja ocena: 8 

Dziękuje wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z poradnikiem. 

Autor jest z pochodzenia Argentyńczykiem, z korzeniami greckimi. Ukończył psychologię z tytułem doktora, pracuje też jako seksuolog kliniczny. Jest autorem kilkudziesięciu poradników z zakresu psychologii (m.in. o toksycznych relacjach i emocjach). 

Ogólne przesłanie poradnika można sprowadzić do stwierdzenia, że porażka jest ogniwem w drodze do sukcesu. Zamiast zasłaniania się pechem czy inną wymówką należy próbować kolejny raz, w końcu porażki zmienić mogą się w sukces. 

W rozdziale pierwszym dowiadujemy się jak zmienić nasze ego wobec porażki. 

W rozdziale drugim zapoznajemy się z metodami jak można przekształcić doświadczenie porażki w naukę na przyszłość. Dodatkowo dostajemy dekalog najczęstszych błędów jakie popełniamy w działaniu, tym samym przyczyniając się do porażki. 

W ostatniej części poznajemy historie różnych znanych marek z wielu dziedzin życia, które na swojej drodze doświadczały porażki, jednak w ostatecznym rozrachunku osiągnęli sukces. 

Plusy i minusy:

+ Przykłady jak znani i wielcy przedsiębiorcy, businessmani przekuwali początkowe porażki w sukces.

+ Cytaty nawiązujące do konkretnego rozdziału, pochodzące z różnych ksiąg religijnych, dzieł filozofów. Można na przykład otwierać losowo i myśleć nad przesłaniem. Albo czytać tylko te z danego rozdziału. 

+  Parę pytań (ćwiczeń) do przemyślenia swojej taktyki wobec porażki. 

+ Dekalog najczęstszych błędów powodujących porażki. 

+/- Literatura dodatkowa w większości po hiszpańsku i angielsku. Kto zna może przeczytać, powinno być jednak nieco więcej po polsku. 

- W tłumaczeniu kilka dziwacznych feminatywów zawodów (muzykolożka, teoretyczka). 

- W ramach rozdziałów maglowanie głównego wątku na wszelkie sposoby, nieco jak na spotkaniu z coachem jakimś. 

Pozdrawiam!

wtorek, 12 lipca 2022

Gregory Hartley, Maryann Karinch- ,,Podręcznik manipulacji".


Autor: Gregory Hartley, Maryann Karinch

Tytuł: ,,Podręcznik manipulacji".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 237

Tłumaczenie: Olga Kaczmarek

Moja ocena: 7,5/10


Dzięki wydawnictwu Bellona miałem możliwość zapoznania się z wyżej wymienionym poradnikiem. 

Gregory Hartley jest specjalistą teorii i praktyki przesłuchań, działał między innymi w czasie operacji ,,Pustynna Burza" w tym zakresie, szkolił międzynarodowe siły zbrojne działające na Bliskim Wschodzie. Swoją wiedzą dzieli się także z mediami w USA, w Europie jest konsultantem i publicystą. 

Maryann Karinch zajmuje się poradnictwem psychologicznym, tematyką fitness oraz dietetyką. Z panem Hartleyem napisała wspólnie 12 książek. W przeszłości zajmowała się teatrem i edukacją. 

Cały podręcznik opiera się na dwóch założeniach, na piramidzie potrzeb Maslowa i krzywej Gaussa . Chodzi najogólniej o to, aby rozpoznać z pomocą wskazówek z podręcznika słabe i mocne strony kogoś, a później aby tę osobę przemieścić (w górę lub w dół) piramidy potrzeb w taki sposób, aby przy okazji osiągnąć swój cel. 

W początkowych dwóch rozdziałach autorzy przedstawiają w jaki sposób człowiek spełniając swoje potrzeby może przemieścić się na wyższy poziom wspomnianej wcześniej piramidy. Najwięcej miejsca zostało poświęcone takim zagadnieniom jak chęć przynależności do grupy i jednoczesnego wyróżniania się w ramach jej struktur. Omówione zostały też możliwe rodzaje przywódców grup i ich rola względem jej członków. Trochę męczące było powtarzające się nawiązanie do przywódców sekt, grup terrorystycznych itp. bez wskazania na jakąś pozytywną postać przywódcy. Rozdział łączący tę część książki z następnymi służył do omówienia roli charyzmy w przypadku osób, które wpływają na innych. 

W kolejnych rozdziałach można dowiedzieć się jak przekładając metody stosowane przy przesłuchiwaniu przestępców dowiedzieć się czegoś o naszym ,,celu" (mowa ciała, głos). Muszę powiedzieć, że momentami czułem się nieco przytłoczony ilością szczegółów, które mają znaczenie w takiej obserwacji, wydaje mi się, że w życiu codziennym nawet z połowy tych elementów raczej się nie skorzysta. Obserwacja osoby, na którą chcemy wpływać kończy się opracowaniem krzywej Gaussa (inaczej krzywej dzwonowej). Dzięki niej możemy ukazać w jakim miejscu pod względem jakiejś cechy jest nasz ,,cel" względem reszty społeczeństwa. Pomoże nam to w doborze kolejnych metod i kierunku działania. 

W ostatnich rozdziałach można dowiedzieć się w jaki sposób można tworzyć i niszczyć więzi między ludźmi, w celu osiągnięcia swoich zamiarów. Ostatni rozdział dotyczy strategii przesuwania ludzi w górę lub w dół piramidy potrzeb. Podsumowując chodzi o wytworzenie na podstawie obserwacji i cech szczególnych jakiejś osoby takich warunków, aby zapewnić jej poczucie uzyskania czegoś (autorzy odradzają przemieszczanie kogoś w dół piramidy), co w konsekwencji spowoduje uzyskanie czegoś jeszcze ważniejszego przez nas. 

Plusy i minusy:

+ Zbudowanie całości poradnika na bazie dość znanego modelu- piramida Maslowa, krzywa dzwonowa. 

+ Poradnik może przydać się wszystkim, którzy zarządzają grupą osób, z jego pomocą mogą wpływać w sposób pozytywny na ludzi (przesuwać ich w górę) z jednoczesnym pozytywnym wpływem na swoją sytuację czy sytuację całej firmy (bo szczęśliwy pracownik może dawać z siebie więcej dla firmy). 

+ Zastosowanie krzywej Gaussa i odpowiedniej oceny silnych/słabych stron kogoś, w celu przesunięcia go na wyższy szczebel piramidy potrzeb. 

+ Słowniczej najważniejszych pojęć. 

- Początkowe rozdziały z dużą ilością powtórzonych nawiązań do przywódców sekt, organizacji terrorystycznych, przestępców, którzy służą za przykład charyzmatycznych postaci. Brakuje nieco pozytywnego wzorca, do naśladowania.  

- Chwilami za dużo metod/narzędzi manipulacji, za dużo elementów mowy ciała przydatnych przed samym procesem wpływania na kogoś (ciężko wszystko zapamiętać, nie wszystkie elementy występują z równą częstotliwością). Powoduje to lekki zamęt w głowie i ogólne zmęczenie lekturą. 

- Mało miejsca zostało poświęcone metodom manipulacji klientami (nami) przez koncerny i firmy wszelkiej maści (mimo zapewnień ze wstępu, że po lekturze będziemy orientować się kiedy następuje taki proces wobec nas). Zabrakło jakiegoś rozdziału/podrozdziału z technikami stosowanymi wobec konsumentów przez producentów. 

Pozdrawiam! 


sobota, 9 lipca 2022

Reklama serwisu na S. Muzyczne rozmyślania.

Ostatnio jak słucham radia to co jakiś czas pojawia się reklama serwisu sprzedażowego na literę S. Co najdziwniejsze w czasie trwania reklamy dowiedziałem się, że do 8 lipca (chyba) za nie otrzymane produkty zwracają nam pieniądze. LOL. Może coś pokręciłem, bo towarzysząca całości pioseneczka wkurza mnie do poziomu byka na arenie do corridy i źle usłyszałem. Nie mniej ciekawa oferta. :D Po 8 lipca za nie przysłane zamówienia nikt nie odpowie według spotu. 

Zacząłem dość intensywną rozkminę dotyczącą tego, który z zespołów należący do tzw. Wielkiej Czwórki muzyki grunge jest najlepszy. I wyszło mi, że tak naprawdę nie ma dobrej odpowiedzi. Każdy z tych zespołów stworzył kamienie milowe muzyki, nad tym nie ma co się rozwodzić. Nie mniej w moim osobistym rankingu nieco na szpicy jest obecnie Alice in Chains. Ale jak będzie na przykład za miesiąc, tego nikt nie wie. Zbliżona sytuacja będzie jak zacznę rozmyślać, który zespół jest najlepszy z Wielkiej Czwórki Trash (tu wskazanie na zespół Slayer). :) Nie wiem skąd biorą się takie rozmyślania muzyczne, jednak mają taką zaletę, że można sobie porównać sporo muzyki z tym nieuchwytnym ,,czymś". 

Dziś polecam: Ścianka (rock, rock alternatywny), Percival Schuttenbach (folk Prog rock, folk metal) oraz Lenny Valentino (rock alternatywny, dream pop). 

Pozdrawiam!

wtorek, 5 lipca 2022

Eva Björg Ægisdóttir- ,,Ciche kroki na schodach".

 


Autor: Eva Björg Ægisdóttir

Tytuł: ,,Ciche kroki na schodach". 

Wydawnictwo: JK (marka Feeria)

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 359

Tłumaczenie: Wiesław Marcysiak

Moja ocena: 9/10


Dziękuję wydawnictwu JK (marka Feeria) za możliwość zapoznania się z kryminałem uznanym za najlepszy z Islandii w 2020 roku. Przy okazji dowiedziałem się też o istnieniu podgatunku kryminałów, który nosi nazwę nordic noir

Autorka urodziła się w Akranes, obecnie mieszka w stolicy Islandii. Swoją pierwszą książkę (wyżej wymienioną) napisała dzieląc swój czas między rodzinę (matka trójki dzieci) i bycie stewardessą w liniach lotniczych. 

Cała historia rozpoczyna się w 2017 roku, gdy Elma (główna bohaterka) wraca ze stolicy Islandii, do rodzinnego miasteczka Akranes. Po zakończeniu swojego związku postanawia zwolnić nieco tempo (szczerze mówiąc w tym akurat kraju wydaje się, że tempo życia jest wszędzie zbliżone), nie rezygnuje jednak z bycia policjantką w wydziale śledczym. 

Akranes to rzeczywista miejscowość, położona ok. 45 minut jazdy samochodem od Reykjaviku (wszystko ładnie jest rozrysowane na mapce dołączonej do książki), mieszka w niej ok. 7 tysięcy osób. Można sobie zatem wyobrazić, że właściwie każdy zna każdego, nawet jeśli przeniósł się w inne rejony kraju i wrócił po jakimś czasie, to ma z kim i o czym rozmawiać. 

Elma zostaje przyjęta na posterunku dobrze, bo tak jak napisałem wcześniej policjanci kojarzą jej rodziców, ewentualnie ją samą z dzieciństwa. Jednak niedawne rozstanie z partnerem powoduje niepewność poradzenia sobie w roli singielki. Poza tym główna bohaterka czuje się nieco samotna, jej przyjaciółki ze szkoły wyjechały do innych miasteczek Islandii. Mimo pewnej dozy obaw i nie do końca dobrych emocji dość szybko powrót do domu okazuje się początkiem poważnego śledztwa. 

Przy latarni morskiej zostają znalezione zwłoki kobiety. Co najdziwniejsze denatka znana jest niemal wszystkim, jednak nikt nie wyrywa się do wylewnych opowieści. W czasie żmudnego zbierania danych Elma dowiaduje się, że odnaleziona na plaży dziewczyna miała na imię Elisabet i w przeszłości mieszkała w Akranes. Stopniowo dowiadujemy się więcej i więcej na jej temat (zarówno z zebranych przez policję materiałów jak i z pamiętnika małej Elisabet- retrospekcje obejmują okres 1989-1992). Pierwszym piętnem na jej życiu było zaginięcie ojca na morzu, drugim śmierć brata, niedługo po jego urodzeniu. Po tych wydarzeniach matka dziewczynki przestała się nią opiekować, a z domu uczyniła przystań dla różnego rodzaju szemranych typów. Dzięki fragmentom pamiętnika możemy prześledzić zmiany jakie zachodziły w psychice Elisabet pod wpływem wyżej wymienionych zdarzeń. Ostatnim elementem układanki jest zaginięcie bez wieści Sary, jedynej jej koleżanki ze szkoły. Gdy wszystkie kawałki wskoczą na swoje miejsce, okazuje się, że cała fabuła jest próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak rodzą się potwory w ludzkiej skórze. Bo mimo ewidentnej winy dorosłych, sama Elisabet skrywa też mroczny sekret. Pytanie tylko jest takie, kto z tej całej grupy potworów jest najgorszy.  

Klimat opowieści poprzez umiejscowienie jej w małym miasteczku powoduje, że jest w niej pewna doza klaustrofobii. Z biegiem stron okazuje się, że rzekomo bliskie relacje i znajomości między mieszkańcami są tylko ułudą. Akranes staje się w jakimś sensie wyspą, na której rozgrywa się dramat odkrywania prawdziwych powodów morderstwa, coś jak u Agathy Christie w książce ,,I nie było już nikogo". Tyle, że tutaj rozszerza się krąg osób, które mogły być mordercą. 

Plusy i minusy:

+ Mapka Islandii z zaznaczonymi miejscami ważnymi dla fabuły. 

+ Retrospekcje w formie pamiętnika, które pomagają składać w całość elementy fabuły. 

+ Umiejscowienie akcji na Islandii (nie kojarzę zbyt wielu książek z tego regionu świata). 

+ Czerpanie z doświadczeń samej autorki (mieszkała w Akranes). 

+ Lekkie wodzenie czytelnika na manowce w kwestii tożsamości mordercy. 

+ Dające do myślenia, kto ze wszystkich bohaterów jest tak naprawdę największym potworem. 

+ Duszna atmosfera.

+ Fabuła wciągająca tak mocno, że można w dwa wieczory skończyć czytanie. 


- Trochę trudności sprawiają imiona i nazwiska islandzkie, czyta się je zupełnie inaczej niż logika nakazuje, jest indeks najważniejszych, jednak nie jest jakoś szczególnie pomocny (zaraz i tak się zapomina wymowę). 

- Po kulminacyjnym punkcie odrobinę rozczarowujące rozwiązanie akcji. 

Pozdrawiam!