Wybrałem się dziś na rower, zrobiłem 25 kilometrów. W sumie mam 200 kilometrów od początku sezonu już. Muszę powiedzieć, że było ciężko z jazdą. Po pierwsze po tych nawałnicach ostatnich park wygląda jak pobojowisko, masa gałęzi, drzew wyrwanych z korzeniami, konarów obciętych przez odpowiednie służby itp. itd. Nawet o mało co nie najechałem na taki konar, który leżał na ścieżce rowerowej. Rozumiem wszystko, dużo ważniejszych zgłoszeń pewnie było, jednak osoby podcinające te wszystkie gałęzie powinny zadbać o to, by nie leżały przynajmniej na chodniku czy rowerostradzie. Poza tym okrutnie wykończyli mnie piesi i rowerzyści z dziećmi. Po prostu miałem wrażenie, jakby z nadejściem weekendu zostawili oczy i rozum w domu. Oto kwiatki z dziś.
1) Mamusia z koleżanką idą sobie i rozmawiają, w tym czasie córka (tak sądzę przynajmniej) jednej z nich śmiga jakieś 150 metrów za nimi na rowerku, w pewnej chwili nie rozglądając się wjechała kobiecie co też na rowerze była wprost pod koła. Dobrze, że tamta rowerzystka widziała co może się zdarzyć i zwolniła. A dziewczynka nie była już mała, na oko mogła już z 8 lat mieć i powinna wiedzieć jak zachować się w takiej sytuacji.
2) Jadę nad Wisłą rowerostradą, która jest dzielona z pieszymi (dziwne rozwiązanie, wiem), niemal wszyscy ludzie nie na rowerach zajmowali całą szerokość tejże, a jak przejeżdżałem koło nich dziwili się co ja tam robię. A znaki informacyjne o takim podziale tej ścieżki są na jej początku i końcu.
3) Babcia z na oko 9-10 letnim wnuczkiem jedzie przez Most Świętokrzyski, obydwoje na rowerach, on z przodu. Wnuczka nosi od lewej do prawej, babcia nie wzruszona jedzie za nim, w pewnej chwili kilka osób próbuję ich wyminąć (w tym mnie, jak w ogonku jechałem), jeden facet nie wyrobił się, skończył mu się chodnik i zahamował bardzo ostro. Babcia odwróciła się na chwilę, po czym niewzruszona pojechała z wnukiem dalej, z prędkością żółwia, a wnuczek znów jechał zygzakiem.
Rozumiem naprawdę wiele, ale niektóre takie zachowania są zagrożeniem zarówno dla tych osób jak i dajmy na to dla mnie czy innych uczestników ruchu. Po prostu trzeba myśleć, a nie pędzić jak w jakimś szale, byle prędzej zamówić coś w budce z jedzeniem nad Wisłą czy coś w tym guście. Myślałem, że weekend sprzyja uspokojeniu po tygodniu, widać myliłem się.
Wybrałem chyba wstępnie kolejny kierunek studiów podyplomowych. Będzie to prawdopodobnie kierunek o nazwie podstawy legislacji.
Zamierzam też po raz pierwszy w życiu wybrać się na Wyścigi na Służewcu. Ciekawy jestem jak to wszystko wygląda.
Dziś mamy: Światowy Dzień Architektury, Dzień Psa, Dzień Sejmu Polskiego i Międzynarodowy Dzień Owoców.
Pozdrawiam!