piątek, 30 grudnia 2022

Podsumowanie roku.

Przede wszystkim jestem w szoku ile książek udało mi się przeczytać, 145, taka ilość robi wrażenie. Wprawdzie w latach ubiegłych zbliżałem się do okolic 100 książek na rok, jednak to i tak spora różnica w ilości. 

Mijający rok mogę zaliczyć do udanych, nie działo się nic co można nazwać nieoczekiwanym czy okropnym. Pewnym przejściowym problemem było zachorowanie na COVID. Na szczęście obyło się bez większych powikłań. Jeśli chodzi o śmierć Babci to też było od pewnego momentu do przewidzenia. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, że miewałem lepsze i gorsze chwile w ciągu tych ostatnich 12 miesięcy, jednak żaden z nich nie przyniósł nic podłamującego na całej linii itp. 

Nie robię żadnych planów czy założeń (postanowień) na Nowy Rok. Uważam, że wszystko co się z wyprzedzeniem dłuższym niż miesiąc czy dwa planuje może wziąć w łeb i tylko się rozczaruję. Poza tym wszelkie postanowienia wiążą się z reguły z jakimiś zmianami w życiu, a ja, okropny kunktator do zmian muszę dojrzeć. :D Dlatego jak coś będę wymyślał, to wezmę ten wpis do przeczytania, może mi przejdzie. A jak nie, to znaczy, że jednak warto próbować. Na marginesie dodam, że w przeszłości zamierzchłej jakiś lud (Majowie? Aztekowie?, nie pamiętam) robił coś zbliżonego. Jeśli ktoś miał jakiś pomysł, to najpierw analizowano go na trzeźwo, a potem pod wpływem alkoholu, jeśli nadal wydawał się warty wdrożenia w życie, wtedy wprowadzano zamysły w czyn. 

Na koniec zostawiam wiadomość związaną z jedzeniem (wypróbowane 28.12.2022); jeśli zachce się Wam kupić ,,kabanosy roślinne", zrezygnujcie. Jak dla mnie smakują jak trawa w kształcie ,,kabanosa". Dobrze, że były w ,.owadzim" sklepie za 1 złotówkę. To moja wskazówka na 2023 rok. :)

Dziś polecam: London Grammar (synth pop, indie pop, indie rock, rock alternatywny, indietronica), Lord Elephant (blues, blues rock, post-metal, stoner rock) oraz Lords of the Opium Church (rock&roll, rock, metal, sludge, stoner rock). 

Pozdrawiam!

czwartek, 22 grudnia 2022

Życzenia.

Życzę Wam, aby nadchodzący czas był spędzony w wybrany przez Was sposób, w jak najprzyjemniejszym miejscu i gronie. Poza tym życzę dużo pomyślności, zdrowia, radości ze Świąt Bożego Narodzenia. 

Na Nowy Rok życzę wszystkim odwiedzającym mój blog dużo zdrowia, uśmiechu, spokoju, a także pozytywnego zakończenia wszelkich trudnych sytuacji i naprostowania pogmatwanych ścieżek codzienności. 

Pozdrawiam!


piątek, 16 grudnia 2022

Dwie możliwości.

Nawiązując do ostatniej notki, mam dwie możliwości jeśli chodzi o zmianę pracy. 

Jedna to stanowisko portiera w filii jednego szpitala specjalistycznego. Praca dość wymagająca, bo dyżury 24 godzinne. Z drugiej strony zarówno sam budynek (jeszcze prowadzone są pewne prace remontowe przed otwarciem w styczniu) jak i wnętrza należą do klasy ,,wyższej" jeśli o standard chodzi. Do tego dojazd ode mnie z domu całkiem w porządku, z dojściem na piechotę na miejsce jakieś pół godziny. Byłem już na rozmowie kwalifikacyjnej, wiadomość o ewentualnym przyjęciu do pracy w nadchodzącym  tygodniu. 

Druga możliwość to stanowisko administratora w wydziale polityki społecznej Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Dziś byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, wiadomość niezależnie od treści zwrotna po Świętach lub na początku 2023 roku. 

Dziś polecam: Klan (rock progresywny, rock psychodeliczny), Lipali (rock alternatywny) oraz Polan (bigbit, R&B). 

Pozdrawiam!



poniedziałek, 12 grudnia 2022

Zakręcone dni.

 Jakoś od ostatniego wpisu mam strasznie zakręcone dni. Wszystko łączy się z próbami sprzedaży różnych rzeczy w serwisach z ogłoszeniami. Mimo, że nie dałem na razie tam wielu przedmiotów to już są chętni na zakupy. Wymaga to ode mnie pewnego skupienia się na innych sprawach niż blog. 

Z książkami do recenzji dziwna sprawa, bo nadal ich nie mam. Pewnie czas przed Świętami jest niezbyt dobrym na szybkie dostawy. Dlatego w tym roku chyba nie będę w stanie zamieścić już nic co można nazwać recenzją książki. 

W tę środę dowiem się więcej w sprawie tych zmian w moim życiu. Ogólnie mówiąc chodzi o możliwość zmiany pracy, nic więcej na razie nie napiszę, żeby nie zapeszyć. :) 

Dziś polecam: Sons Of Kemet (jazz, Afrobeat, world, jazz awangardowy), Sons of Paradise (dub, reggae) oraz Sons of Texas (hard rock, heavy metal, southern rock). 

Pozdrawiam!


sobota, 3 grudnia 2022

Nadchodzi zmiana.

Jak się uda, to jeszcze przed Świętami pomęczę Was recenzjami książek. :) Na razie jednak temat musi zaczekać, bo nie mam materiałów jeszcze do opisania. 

Poza tym nadarzyła się okazja, która może wpłynąć na moją obecną sytuację życiową, na plus. Nie będę pisał na razie nic więcej, żeby nie zapeszyć itp. :) 

Dziś polecam: Chris Isaak (rock, folk, akustyczna), Climax Blues Band (blues rock, soft rock) oraz Cree (blues rock). 

Pozdrawiam!

środa, 30 listopada 2022

Literackie ciosy.

W poprzednim wpisie nie zaznaczyłem, że wziąłem z biblioteki jeszcze jeden zbiór opowiadań, Marka Hłaski (Ósmy dzień tygodnia i Cmentarze). Muszę powiedzieć, że dawno nie dostałem takiego strzału jak przy tej lekturze. Szczególnie drugie opowiadanie swoją atmosferą przywiodło mi na myśl dzieło Franza Kafki ,,Proces". U Hłaski bohater też nie wie przez pewien czas nic o powodach jego zatrzymania. Wszystko jest relacjonowane mu przez innych. Do tego marazm, szarość i beznadzieja końca lat 50. 

Drugi cios dostałem w czasie lektury ,,451 stopni Fahrenheita" autorstwa Raya Bradbury’ego. Wydaje mi się, że autora można uznać za swojego rodzaju wizjonera, na równi z chociażby Lemem. Stworzony przez niego obraz świata przyszłości w moim odczuciu można uznać za realny (albo coraz bardziej realny), gdy spojrzy się chociażby na rolę mediów w życiu niektórych osób. Znam przykłady chociażby z rodziny mojej, gdzie media (telewizja i gazety) są wyznacznikiem kierunku myślenia w każdej sprawie. Nie mówiąc już o tym, że według badań nadal spora część Polaków (chociaż pewnie jest to trend szerszy) nie czyta nawet jednej książki w ciągu roku. Jednej, jedynej książki! Jak dla mnie jest to rzecz niepojęta. 

Łącząc w całość elementy świata przedstawionego w drugiej z omawianych książek doszedłem do wniosku, że media plus brak zainteresowania książkami (czy też zakaz ich czytania jak u Raya Bradbury’ego) mogą wpłynąć na społeczeństwo niszcząco. W efekcie zastosowania takich technik można otrzymać istotę nie ciekawą świata, pozbawioną własnego zdania, nie mówiąc o wyciąganiu wniosków z medialnych przekazów. Jak dla mnie ,,451 stopni Fahrenheita" to jedna z lepszych pozycji, jakie przeczytałem w tym roku. 

Dziś polecam: Vanilla Fudge (acid rock, hard rock, rock psychodeliczny), Weezer (rock) oraz Warren Zevon (rock, folk rock).  

Pozdrawiam!


piątek, 25 listopada 2022

Próbowanie klasyki.

Wróciłem do planu sprzed jakiegoś czasu, aby próbować klasyki literatury. Na razie wziąłem opowiadania Tomasza Manna z wydawnictwa Czytelnik oraz ,,451 stopni Fahrenheita" Raya Bradbury’ego. Na ,,Czarodziejską górę" Manna jakoś czułem się za cienki jak na razie. Początek lektury opowiadań całkiem przyjemny, chociaż czuć już odrobinę ,,trącenie myszką" jakie z nich wypływa. 

Ćwiczenia nadal wykonuję z dość dużym zapałem. Jednak zapał odrobinę osłabł jak zobaczyłem, że jednak zbliżyłem się znów do wyjściowej masy ciała. Czyżby efekt jojo? Sam nie wiem. 

Dziś polecam: Seether (post grunge, metal alternatywny, heavy metal), Selfish Murphy (rock) oraz Sebastian Bach  (heavy metal, hard rock). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 21 listopada 2022

Pieniądze ponad wszystko.

 


Powyższa grafika w sposób jednoznaczny określa mój stosunek do mundialu, który odbywa się w Katarze. Nie zamierzam oglądać tego pseudo sportowego wydarzenia, opartego na krzywdzie i życiach robotników z państw ościennych (nieco upraszczając geograficznie). Można się tylko domyślać jakie ustalenia na linii organizatorzy- FIFA odchodziły, żeby ten maleńki, acz bogaty kraj mógł nacieszyć się piłkarską gorączką. Co najciekawsze zjawisko to w tym państwie zaczęło się w 1970 roku, kiedy to reprezentacja piłkarska zaczęła swoją przygodę z większymi rozgrywkami (do tej pory bez sukcesów). Jest to kolejny dowód na to, jaką siłę mogą mieć pieniądze i władza. 

Katar jest gospodarzem-debiutantem, ostatni raz miało coś podobnego miejsce w 1934 roku. To kolejny kamyczek do ogródka pod nazwą ,,mój sprzeciw dla mundialu". 

Wcześniej zraziło mnie do piłki nożnej to, w jaki sposób do gry w reprezentacji podchodzą niektórzy piłkarze (nie tylko z Polski). W swoich klubach dostają często setki tysięcy czy miliony euro za grę, dlatego na większych imprezach dają sobie na luz, w końcu ewentualna kontuzja to często bardzo długa przerwa w grze klubowej. Potem pojawiały się przeróżne informacje związane m.in. z korupcją na szczytach piłkarskich organizacji, a wisienką na tym torcie jest wybór Kataru na organizatora mundialu. 

Z drugiej strony znajdują się wszyscy sportowcy, którzy bez tych wielkich pieniędzy jakie są w piłce nożnej odnoszą wielkie sukcesy. Ile razy widziałem czy czytałem ich relacje o obiektach na których przyszło im trenować? Ile razy były prośby o wsparcie ze strony odpowiednich federacji? Często kończyło się wszystko na pustych obietnicach. 

Dlatego mam wrażenie, że lepiej dla naszego sportu byłoby, gdyby wielkie- piłkarskie fundusze rozdysponowano na inne dyscypliny sportu, gdzie sukcesy są na innym poziomie niż w kadrze narodowej. Bo obecnie nie widzę nawet cienia szansy, aby nasi piłkarze w drużynie Polski zbliżyli się choć odrobinę do dokonań ekipy Kazimierza Górskiego. 

Pozdrawiam!

środa, 16 listopada 2022

Najpierw masa, potem rzeźba.

Zgodnie z powyższym założeniem przez ostatni pół roku (co najmniej) nabywałem kilogramów. Jednak jak zważyłem się w zeszłym miesiącu to lekko się wystraszyłem. Dotarłem niemal do 76 kilogramów, co jest moim najwyższym wynikiem od lat. Postanowiłem wdrożyć ćwiczenia, w tym te z waterbagiem od rehabilitanta. Już wzmocniłem sobie mięśnie nóg i brzucha. Jak zważyłem się kilka dni temu ubyło mi 0,8 kilograma, co uważam za pewien sukces. Może nie dojdę do sylwetki kulturysty, jednak jak schudnę nieco to tylko dla mnie dobrze będzie. 

Dziś polecam: Sarcófago  (thrash metal, black metal, death metal), Schandmaul (rock średniowieczny, folk rock) oraz Scorpion Child (hard rock, rock psychodeliczny, blues rock, heavy metal). 

Pozdrawiam!

sobota, 12 listopada 2022

Dalsze działania porządkowe.

Zdecydowaliśmy się sprzedać łóżko rehabilitacyjne po Babci. Bo ze trzy lata temu wymieniliśmy silnik do sterowania całością (góra-dół i wyżej-niżej jeśli o głowę chodzi). Pewnie sprzęt ten jeszcze jakiś czas może komuś posłużyć. Tego samego dnia co dałem ogłoszenie w Sieci pojawił się chętny. Pan, który kupił od nas łóżko rozpoczyna pracę jako właściciel domu opieki. Wydaje mi się, że takie łóżko może się przydać i jemu i jego podopiecznym. 

Zaczęliśmy przeglądać też szafki w naszym domu, w kuchni znalazłem robota kuchennego, dziś ma przyjść kupiec po inny rodzaj takiego sprzętu. Ogólnie chcemy pozbywać się tych rzeczy, które się da sprzedać, resztę oddamy komuś albo wyrzucimy. Chodzi o to, że za jakiś rok, może nieco dłużej chcemy zmienić mieszkanie na mniejsze. A targać ze sobą eksponaty muzealne (jak nazywał takie starocie schowane gdzieś w szafce-muzeum Staruszek) jest bez sensu większego. 

Muszę powiedzieć, że w jakimś stopniu zachwycam się sam sobą. Udało mi się w tym roku przebić granicę 100 książek przeczytanych w ciągu roku. Jeśli się uda to do Sylwestra przeczytam pewnie w graniach 135+ książek. 

Dziś polecam: DJINN-GHÜL (metal eksperymentalny, brutal death metal, deathcore), DragonForce (power metal) oraz Dropout Kings (nu metal). 

Pozdrawiam!

wtorek, 8 listopada 2022

Po sprzątaniu.

Sprzątanie w mieszkaniu Babci poszło w miarę dobrze. Przypomniałem sobie w czasie porządków, że kilka ładnych lat temu przyjechaliśmy jeszcze we trójkę, żeby ogarnąć szafki niektóre. Dzięki temu było mniej dokumentów i pamiątek rodzinnych do przejrzenia. 

Mimo względnie krótkiego czasu spędzonego nad tym zadaniem, dość szybko poczułem jakieś takie dziwne zmęczenie, psychiczne bardziej niż fizyczne. Bo właściwie każde zdjęcie, każdy list, pocztówka jakie znaleźliśmy u Babci wiązały się z kimś, kto najczęściej już nie żyje. To jakoś nastroiło mnie niezbyt fajnie na resztę dnia. Dobrze, że zostało tylko przejrzenie pokoju, gdzie mieszkała pani Sława, opiekunka Babci. Ale to za jakiś czas, jak przeniesie się do innego lokum. Kuchnia to już tylko przerzucenie garnków, patelni i wyposażenia, właściwie nic do odzyskania. Wtedy pozostanie nam pojechać trzeci (a może czwarty) raz, aby zabrać pozostawione paczki z pamiątkami, wziąć telewizor i co tam jeszcze może nam się przydać. 

Niedawno odkryłem zespół Agonal Breathing (slam death metal, brutal death metal), który rozłożył mnie na łopaki intensywnością swojej muzyki. 

Dziś polecam: Mint Royale (elektroniczna, trip hop, house, alternative dance), Mirror of Deception (doom metal) oraz Milky Chance (pop, folk, rock). 

Pozdrawiam!

czwartek, 3 listopada 2022

Domykanie spraw.

Pocieszam się w pewnej mierze tym, że Babcia już nie cierpi. Bo na przeżyte 93 lata ostatnie 3 spędziła leżąc. Każdy miesiąc to było pogarszanie się stanu zdrowia, po drodze jeszcze koronawirus, a ostatnio zapalenie płuc. Nie mniej jest we mnie jeszcze smutek, mimo prób pocieszania się. 

Niemal wszystkie sprawy jakie były do załatwienia są już załatwione. Teraz tylko musimy pojechać do mieszkania Babci,  by je opróżnić ze wszystkich rzeczy. Po drodze może się okazać, że są tam jakieś dokumenty ważne, pamiątki rodzinne itp. Całość pewnie zajmie dwa-trzy dni co najmniej. Wtedy można powiedzieć, że pewien etap życia zostanie zamknięty. 

Dziś polecam: Black Mastiff (blues rock, garage rock, stoner rock), Black Merda (acid rock, soul psychodeliczny, funk rock, blues rock) oraz Black Pistol (hard rock, rock`n`roll, stoner rock). 

Pozdrawiam!

środa, 26 października 2022

Wyjaśnienia.

Przepraszam za brak odpowiedzi na Wasze komentarze. Jednak od około 2 tygodni sytuacja z Babcią pogarszała się z dnia na dzień, aż do tego poniedziałku, kiedy Babcia od nas odeszła. Teraz czeka nas domknięcie pewnych spraw związanych z pogrzebem w głównej mierze. 

Chyba nie odpowiem na poprzednie komentarze, nie mam za bardzo ani czasu, ani głowy do tego. Przepraszam za to, poprawię się przy kolejnej notce. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 3 października 2022

Rozmyślania muzyczne.

Niedawno odkryłem dość ciekawy kanał na YT: Drummers From Hell PL. Można sobie poobserwować różnych perkusistów metalowych, w większości przypadków kamery filmują zarówno pracę rąk jak i nóg. Muszę powiedzieć, że robi to na mnie wrażenie. Zwłaszcza jak ogólna ściana dźwięku aż trzęsie kamerą.

Przy okazji zacząłem zastanawiać się jak perkusiści zapamiętują swoje partie w danym utworze. Są systemy zapisu, w których zaznacza się poszczególne bębny/talerze i zarys ich wykorzystania. Podobno trudność jest w tym zakresie o tyle duża, że bębnów nie da się tak dopasować do innych instrumentów jakby się chciało. Ogólnie teoria muzyki to dla mnie czarna magia, jednak czasem mam takie rozkminy. Prawdopodobnie odpowiedzią na moje pytanie jest po prostu ogranie kawałków wielokrotnie w czasie koncertów. Przypomniała mi się też pewna ciekawostka, pan Tomasz Goehs, który bębnił m.in. w Turbo, Kaziku na Żywo, a obecnie w Kulcie, grał część koncertów z lustrem z boku. Podobno chodziło o to, żeby mógł kontrolować swoją pozycję w czasie gry, a także (mój domysł) jakieś pomniejsze elementy perkusji ściśnięte między ważniejszymi elementami. Za to nie rozwiązałem zagadki dlaczego pan Tomasz Zeliszewski z Budki Suflera w czasie gry często otwiera usta, zwłaszcza w momencie uderzenia w swój zestaw. 

Z tych rozmyślań wyszło mi, że jakbym miał talent do gry na perkusji lub do śpiewu chciałbym zostać członkiem jakiegoś metalowego składu. Oczywiście gatunek jak i repertuar z tych bardziej ekstremalnych. Nawe wymyśliłem nazwę dla nowego gatunku: brutal heavy mega hard grindcore (albo jakoś podobnie). :D

Dziś polecam: Father Moon (doom metal), Fintroll (folk metal) oraz Fishbone (punk rock, indie rock, ska punk, funky). 

Pozdrawiam!





niedziela, 25 września 2022

Odpoczynek od recenzji. Jak na kolejce górskiej. Muzyczne odkrycia.

Na razie odpocznę od recenzowania czegokolwiek, jak coś się pojawi na horyzoncie to pewnie napiszę więcej. Na razie odpoczywajmy wszyscy. 

Czuję się od około miesiąca (może więcej, nie pamiętam kiedy się to zaczęło) jak na kolejce górskiej. Wszystko wiąże się z Babcią, która od mniej więcej tego czasu ma się coraz gorzej. Opiekunka wzywała chyba ze dwa lub trzy razy karetkę, w poprzedni weekend także. Jednak o ile w pierwszych przypadkach ekipa nic właściwie nie robiła, to w tym ostatnim zabrali Babcię na SOR. Tam wykonano badania, wyszło, że największym problemem jest zapalenie pęcherza. Lekarka zapisała leki, dała wskazówki żywieniowe itp. Sytuacja poprawiła się na szczęście na tyle, że Babcia przestała krzyczeć przez ból, jest spokojniejsza. Jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę (może poza siostrą Rodzicielki, temat na osobny wpis, którego chyba jednak nie mam chęci pisać), że sytuacja z Babcią należy do kategorii ,,beznadzieja". Problematyczne jest tylko to, że tyle w tym cierpienia, brak kontaktu ze światem i ogólna gehenna. 

Wróciłem ostatnio do dźwięków z gatunku dub. Po raz kolejny wsiąkłem w muzykę od Asian Dub Foundation, znalazłem też ciekawą grupę pod nazwą Dub Incorporation. Łączą wpływy francuskie z afrykańskimi z grubsza opisując. 

Wróciłem też do poszukiwań naprawdę mocnych dźwięków. Z ostatnich perełek muszę wymienić grupę Become the Watcher. Przy okazji przypomniałem sobie jak kiedyś, na początku swoich poszukiwań w regionach gitarowej ,,młócki" bałem się dźwięków od zespołu Carcass. Jak teraz ich posłuchałem to miałem wrażenie, że słucham jakiegoś dość popularnego zespołu, który pomimo ciężaru gatunkowego chce grać melodyjnie i ładnie. Doczytałem też w tym kontekście, że niejaki Adam Nergal Darski w swojej młodości bał się muzyki Slayera. Dziś sam serwuje ekstremę muzyczną. Wychodzi na to, że po prostu trzeba do pewnych rzeczy się przyzwyczaić, może dorosnąć. 

Dziś polecam: Become The Watcher (deathcore), Charred Walls of the Damned (heavy metal) oraz Crypta (death metal). 

Pozdrawiam!

niedziela, 18 września 2022

Sam Kean- ,,Dziwne przypadki naszego DNA".


Autor: Sam Kean

Tytuł: ,,Dziwne przypadki naszego DNA".

Wydawnictwo: JK (marka Feeria Science)

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 535

Tłumaczenie: Adam Wawrzyński

Moja ocena: 8/10


Dzięki wydawnictwu JK (marka Feeria Science) mogłem zapoznać się z całkiem zajmująco napisaną historią badań nad naszym DNA. 

Jak zobaczyłem tytuł to nieco się zjeżyłem. Nauki ścisłe i ja to zbiory rozłączne raczej, jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną cieszyłem się, że są autorzy piszący w dość zajmujący sposób o nauce. 

Sam Kean jest z wykształcenia fizykiem, ukończył też studia z zakresu literatury angielskiej oraz bibliotekoznawstwa. Pisał artykuły do The New York Times Magazine, Mental Floss, Slate, Psychology Today oraz The New Scientist. Napisał sześć książek omawiających odkrycia naukowe w narracyjnej formule. 

Omawiana książka rozpoczyna się od omówienia badań Mendla, które wszyscy chyba kojarzymy (obserwacje kwiatów groszku po ich krzyżowaniu). Ciekawostką dla mnie był fakt spalenia niemal wszystkich zapisków naukowca, zachowały się tylko fragmenty, które kolejne pokolenia badaczy musiały udowodnić w czasie różnych eksperymentów. Johann Friedrich Miescher rozwinął dociekania Mendla, ze zużytych bandaży wyodrębnił kwasy nukleinowe (nazwane przez niego nukleinami). Po tym odkryciu zaczął badać mlecz łososi, warunki pracy, szczególnie chłód w pracowni doprowadziły go do zachorowania na gruźlicę. Eksperymenty innych naukowców potwierdziły jego wnioski, że DNA ma związek z dziedziczeniem. Około roku 1900 nastąpił dość wyraźny podział na dwa obozy, wspierających genetykę i obóz wspierający zasady doboru naturalnego Darwina. Wśród tych pierwszych był Thomas Hunt Morgan, który wraz ze swoim zespołem badał dziedziczenie u muszek owocowych. Gdy zaobserwowali u kilku osobników nowe cechy (np. inny kolor oczu, inny kształt skrzydeł) krzyżowali je ze zwykłymi muszkami. Wyniki potwierdziły założenia genetyki przedstawione przez Mendla. 

Kolejnym ważnym krokiem w badaniu DNA (chociaż początkowo nie wiązano z nim za wiele nadziei) był tzw. Klub Krawatów RNA. Była to grupa fizyków i biologów, którzy w teoretyczny sposób zaczęli badać RNA i DNA. Początkowo przez zbyt matematyczne podejście wszystkie ich rozważania stały się jeszcze bardziej skomplikowane. Jednak ostatecznie Klub przyczynił się m.in. do wyjaśnienia przez teorię węzłów (z matematyki) jak długie łańcuchy DNA ,,zwijają" się w komórce. W kolejnych latach odkryto nawet specjalne białka, które stosują wyżej wymienioną teorię w celu ograniczania plątania się nitek genomu. 

Z książki tej można się też dowiedzieć poza wyżej omówionymi wydarzeniami m.in.: dlaczego nie powinno się jeść wątroby niedźwiedzia polarnego. Czym zajmuje się paleowirusologia i jakie ma znaczenie w dbaniu o nasze zdrowie. Czy możliwe jest przekazanie wadliwego genu dziecku, które w wyniku zmian w genach ma zwiększone ryzyko zachorowania na ciężkie odmiany nowotworów. 

Plusy i minusy:

+ Autor przedstawia najważniejsze ,,kamienie milowe" genetyki. Poza suchymi faktami jest sporo ciekawostek. 

+ Całość napisana jest w dość przystępny sposób. 

- Pod koniec lektura trochę się ciągnęła. Można by spróbować zmniejszyć nieco objętość książki w kolejnym wydaniu. Bo ponad 500 stron związanych z jednym tematem to sporo. 

Pozdrawiam!


niedziela, 11 września 2022

Oliver Bullough- ,,Kraina szmalu".



 Autor: Oliver Bullough

Tytuł: ,,Kraina szmalu".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 431

Tłumaczenie: Sławomir Patlewicz

Moja ocena: 8/10


Dzięki wydawnictwu Bellona miałem okazję poznać kulisy świata bogaczy (związanych z polityką, ciemnymi interesami itp.).

Autor jest z wykształcenia historykiem. W 1999 roku przeniósł się do Rosji, gdzie pracował w Sankt Petersburgu dla magazynu o języku angielskim. Przez siedem następnych lat pracował dla tamtejszego oddziału Reutera (w Moskwie), w swoich artykułach zajmował się głównie wojną w Czeczenii oraz sprawami Północnego Kaukazu. W 2006 roku opuścił Rosję, napisał książkę o buntownikach z Kaukazu. Następnie zaczął współpracę z The Institute for War & Peace Reporting, w jej trakcie napisał drugą książkę o kryzysie demograficznym w Rosji, a także wiele artykułów do międzynarodowych tytułów prasowych. 

Recenzowana książka była do pewnego momentu dość ciężka w odbiorze, każdy opisywany przypadek nadużyć, kombinowania jak unikać podatków czy jak ukryć swój majątek był jak cios w żołądek. Z biegiem lektury w jakimś sensie przestałem podchodzić do całości z takimi emocjami. 

Autor rozpoczyna swoją opowieść od wydarzeń na Ukrainie z 2014 roku po odsunięciu od władzy Janukowycza. Odwiedził ze swoim znajomym z tego regionu świata słynną złotą rezydencję byłego prezydenta. Tak jak wszyscy, którzy zobaczyli na własne oczy ten przepych był w wielkim szoku. 

W kolejnych rozdziałach poszerza się spektrum działań ze strony bogaczy w celu wszelkiego rodzaju machinacji związanych z ochroną majątku. Ciekawym wątkiem była wizyta pisarza w Londynie, w kwartale domów, które w większości należą do ludzi wiadomego dyktatora. Stoją puste, jedynym ich celem jest umożliwienie im np. obniżenia podatków. Obecnie różni działacze społeczni próbują wpłynąć na władze Londynu, aby przejęły te nieruchomości i przekazali je dla osób szukających swojego lokum. 

Następnym dużym wątkiem poruszonym w książce jest podejście władz Wyspy Nevis do obcych spółek. Przede wszystkim nie uznawane są tam wyroki sądów państw trzecich, wszystkie sprawy należy załatwiać w miejscowym wymiarze sprawiedliwości. Prawodawstwo zostało stworzone na zewnątrz wyspy i jedynie ,,przyklepane" przez parlament. W 2018 roku zarejestrowano na Nevis około 18 tysięcy firm, które wykorzystały przyjazne przekrętom przepisy prawa. Bogacze poza wykorzystaniem tego państewka jako swojego sejfu w przypadku np. nieczystych biznesów, umieszczają tam swoje majątki aby w bardziej prozaicznych sytuacjach jak np. rozwód nie dać dostępu do pieniędzy drugiej stronie. Autor pojechał na Nevis, aby dowiedzieć się czegoś więcej od miejscowych. Napotkał jednak na zmowę milczenia, początkowo nikt nie chciał mu za bardzo wskazać, gdzie siedzibę ma najważniejsza firma, która zarządza majątkami obcokrajowców. Gdy spotkał się już z urzędniczką dowiedział się jedynie, że łączenie Wyspy Nevis z ludźmi spod ciemnej gwiazdy to kłamstwa i manipulacje wrogich sił. 

Kolejny rozdział dotyczy pewnego adresu w Londynie (Harley Street 29). Przy tej ulicy mieli lub mają swoje prywatne gabinety najlepsi lekarze z tego miasta. W budynku pod numerem 29 mieści się ,,skrytka pocztowa", służąca nieuczciwym firmom. Działa tam też spółka, która sprzedaje chętnym gotowe biznesy. O nieprawidłowościach związanych z tym adresem informowały media kilku państw z Europy. W 2016 roku w związku z tą sprawą pewien aktywista odwiedził 13 londyńskich kancelarii prawnych. Tylko w jednej odmówiono mu pomocy przy ukrywaniu majątku w stolicy Wielkiej Brytanii. Co najbardziej szokujące szefem chętnej do pomocy kancelarii był szef Stowarzyszenia Prawników w Wielkiej Brytanii. 

Innymi omówionymi tematami są między innymi: korupcja na Ukrainie związana z rządami Janukowycza i jego ludzi; sprzedaż paszportów za odpowiednią cenę dla chętnych (od państw z np. korzystnymi przepisami ekstradycyjnymi, podatkowymi) czy kupowanie immunitetów dyplomatycznych. 

Szokujące są też ostatnie dane od autora, według wyliczeń w Krainie szmalu rocznie znika od biliona do 2.6 biliona dolarów. 

Plusy i minusy:

+ Przegląd przede wszystkim współczesnych nam zdarzeń, które łączą się z różnymi ciemnymi interesami, próbami ukrywania majątku przez najbogatszych ludzi itp. 

+ Spory wybór różnych metod, które wykorzystują bogacze dla swoich celów. 

+/- Niektóre podawane przez autora przykłady są tak okropne, że aż się odechciewa na moment czytania. Z drugiej strony można uznać, że ,,otwarcie oczu" przez osoby nie do końca wierzące w jakieś wydarzenia najlepiej uczynić w dość ostry sposób. 

- Autor chwilami za często wraca do już omówionych przykładów. Czyni to chwilami lekturę dość męczącą. 

Pozdrawiam!

sobota, 3 września 2022

Piotr Zbigniew Łubieński, Adam Studziński- ,,Powstanie, kacet i inne historie".


 Autor: Piotr Zbigniew Łubieński, Adam Studziński

Tytuł: ,,Powstanie, kacet i inne historie". 

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 319

Moja ocena: 8,5/10


Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z tym wywiadem rzeką. 

Postacią główną książki jest pan Piotr Zbigniew Łubieński ps. Andrzej; Adam Studziński (specjalista ds. marketingu i PR, autor książek dla dzieci, pasjonat historii) występuje w roli przepytującego. 

Pan Piotr Zbigniew Łubieński (1927-2022) pochodził z rodziny o korzeniach szlacheckich. Urodził się na Mokotowie, na terenie tej dzielnicy Warszawy przyszło mu walczyć w Powstaniu Warszawskim. Już jako uczeń działał w harcerstwie (11 Warszawska Lotnicza Drużyna Harcerska), w 1942 roku został łącznikiem przy Komendzie Armii Ludowej WRN Obwodu Mokotów. Do jego zadań należało przenoszenie meldunków, paczek, działał głównie pod komendą swojego ojca, który działał w strukturach konspiracyjnych. Przeniesiony do II Kompanii VI Batalionu OW PPS. W 1944 roku mianowany dowódcą sekcji. 

W godzinę ,,W" wraz ze swoim kolegą zostali zaskoczeni na Mokotowie przez działania niemieckich oddziałów. Groziło im wielkie niebezpieczeństwo, przenosili w tamtym momencie granaty dla swoich kolegów z oddziału. Udało im się przedostać do bezpieczniejszych okolic Warszawy. W kolejnych dniach walczył w szeregach kompanii K1 pułku AK ,,Baszta". Brał udział w obronie Królikarni, reduty sieleckiej oraz szkoły przy ulicy Woronicza. 

Po upadku Powstania trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd został przetransportowany do KL Stutthof. W 1945 roku wraz z innymi więźniami nazistowskiego niemieckiego obozu zagłady został przetransportowany do Neustadt. Tam doczekał wyzwolenia przez żołnierzy z Kanady. 

Na pół roku wyjechał do Szwecji, gdzie na koszt państwa mógł podreperować swoje zdrowie po wojennych przejściach. W grudniu 1945 roku wrócił do Polski. Początkowo pracował przy rozbiórce zbędnych torów (w rejonie Elbląga), które transportowano w inne części kraju. W 1946 roku zapisał się do liceum o profilu ekonomicznym. Pracował jednocześnie w zakładach mechanicznych jako pomocnik do spraw wypłaty wynagrodzeń. W 1948 roku wrócił do Piaseczna, studiował w SGH, pracował w wydawnictwie jako księgowy. Tam poznał swoją żonę Barbarę. Następnie związał się z gazownictwem, przeszedł przez wszystkie szczeble związane z ekonomią zakładu, zostając ostatecznie dyrektorem ekonomicznym Mazowieckich Okręgowych Zakładów Gazownictwa (późniejsze PGNiG). 

Druga część książki to esej Adama Studzińskiego, w formule historii alternatywnej. Autor zastanawia się co mogły zrobić władze polskie w Londynie i przywódcy Podziemia, aby uniknąć lub zmniejszyć koszmar Warszawy i jej mieszkańców. 

Plusy i minusy:

+ Opowieść uczestnika Powstania Warszawskiego, żadna inna forma nie dostarcza tylu emocji, informacji co relacja z ,,pierwszej ręki". 

+ Opowieść przetykana ilustracjami z epoki, zdjęciami, jest też kilka zdjęć z archiwum pana Piotra. 

+ Forma wywiadu rzeki powoduje, że cała narracja jest naznaczona ekspresją, czuć niemal emocje jakie towarzyszyły ludziom w tamtym czasie. 

- Zamiast eseju w formule ,,co by było, gdyby" można było nieco wydłużyć wywiad z panem Piotrem. Podtytuł ,,i inne historie" aż prosił się o rozwinięcie (bo do tego podrozdziału można włączyć opowieść o pobycie w Szwecji, o nauce w Polsce i pierwszej pracy oraz o gazownictwie, więcej historii nie ma). 

Pozdrawiam! 

wtorek, 30 sierpnia 2022

Hyste`riah- ,,Badassery".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 


Zespół: Hyste`riah

Płyta: ,,Badassery".

Wydawnictwo: Defense (4sTRINGsKILL)

Rok wydania: 2022

Czas trwania: 15:24

Moja ocena: 7,5/10


Zespół pochodzi ze Szwecji. Działalność rozpoczął w 1987 roku, od 1989 do 1992 działał pod nazwą Hyste'riah G.B.C., a od 2021 roku pod wyżej wymienioną. W dorobku mają jedną płytę długogrającą (omawianą), kompilację i dwa krążki demo. 

Na płytę składa się 10 kawałków. 

Całość to mieszanka thrash metalu z elementami black metalowymi oraz skrętami w bardziej bujające dźwięki czy nawet bliższe rockowi. 

,,Are You Good Enough" to parada szybkości muzyków, zmieszana z wokalem nagranym w taki sposób, aby brzmiał jak z głębin studni/jaskini (naleciałości black metalowe z lekka). ,,Any Port in a Storm" to dawka nut zbliżona do hard rockowych wzorców, pojawia się melodia, a gitary brzmią z lekka progresywnie. ,,Mug Shot" to skręt w hardcore, końcówka z solówkami gitarowymi całkiem dobra. ,,Soon You Will Be Dead" przynosi zmianę klimatu, kawałek zaczyna się jak żart muzyczny, całość zbliża się do rocka, a nawet odmiany soft, wokal przetworzony na modłę gatunku, końcówka przyjemnie bujająca. ,,Don't Fuck with Me" i ,,Greed" to dwa strzały, które zbliżają się w swojej dynamice do gatunku grindcore. 

Podsumowując, krążek przynosi nam porcję szybkich strzałów, w których można odnaleźć melodie czy kombinowanie muzyczne. Gitary mają chwile progresywne, co odrobinę zmniejsza ciężar gatunkowy i daje słuchaczowi odetchnąć. Niestety wokalista brzmi przez cały album dość podobnie, przez co kawałki zlewają się nieco ze sobą. Dla lubiących szybkość grania i intensywność- album całkiem przyjemny, dla poszukujących w ostrych dźwiękach czegoś nowego- już nieco mniej. 

Pozdrawiam! 

czwartek, 25 sierpnia 2022

Snake Eyes- ,,No one left to die".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 


Zespół: Snake Eyes

Płyta: ,,No One Left To Die".

Wydawnictwo: Defense

Rok wydania: 2022

Czas trwania: 52:51

Moja ocena: 8,5/10

Dziękuję wydawnictwu Defense za możliwość zapoznania się z zawartością tego krążka. 

Zespół pochodzi z Katowic. Swoją działalność zaczął w 2002 roku. W dorobku ma jeszcze jedną płytę długogrającą, poza tym wydał w 2008 roku demo, jedno EP, split i jeden singiel. 

Krążek nagrali: Sewko- gitary, wokal wspierający; Hipis- gitara basowa; Art- gitary, wokal wspierający; Oskar- perkusja; DaveBro-perkusja oraz Marth- wokale. 

Utwory trwają od prawie 3 minut do 11 z małym haczykiem. Płyta zawiera 10 kawałków. 

Na albumie znaleźć można przede wszystkim sporą dawkę dźwięków spod znaku thrash metalu, zmieszanego z odrobiną nut crossover, sludge, a także szczyptą black metalowych patentów. 

Na uwagę zasługują następujące kawałki. ,,No One Left to Die" rozpoczyna się muzycznie w stylistyce grupy Metallica. Po wejściu wokalu całość skręca odrobinę w ostrzejsze rejony, zespół stosuje zmiany tempa, są też elementy gitarowego wymiatania. ,,Underdog" to zmiana przy mikrofonie, wersy zapodaje niejaki Świr. Przynosi to powiew świeżości, kawałek przesuwa się dzięki takiemu zabiegowi w stronę crossover z elementami fajnego groove. ,,Fear of Gehenna" to kolejny utwór ze Świrem przy mikrofonie. Całość zupełnie inna od poprzedniego kawałka z jego udziałem, dzikość wokalna umiejscawia wszystko bliżej nurtu hardcore, solówka gitarowa bardzo smakowita. ,, Plague I"  to porcja gitarowych popisów, które oddalają całość od kanonów gatunku. Grupa przyjemnie buduje nastrój zmieniając tempa, przemieszczając na pierwszy plan muzyczny instrumenty w ciekawych zestawieniach, jak dla mnie to najlepszy kawałek z płyty. ,,Stabbed in the Back" to porcja szybkich gitarowych zagrywek, zmieszana z wokalem zbliżającym się do hardcoru. Pojawiają się też pewne elementy black metalu (cień gatunku w niektórych nutach na perkusji granych). 

Recenzowany album uważam za całkiem dobry, zespół umie poruszać się w różnych stylistykach gitarowego grania, do tego w ramach jednego kawałka potrafi zmienić charakter utworu (głównie przez zmiany tempa, czasem przez działania techników dźwięku). Wokalista chwilami trochę znużył mnie swoim growlingiem, zmiany przy mikrofonie uważam za dobre posunięcie, dzięki temu krążek nabrał w tych momentach pewnej świeżości. Podsumowując mogę napisać, że zespół Snake Eyes jest warty zapoznania się z ich twórczością. 

Pozdrawiam!


sobota, 20 sierpnia 2022

Praca zbiorowa- ,,Przedwojenna Polska w liczbach".



Autor: praca zbiorowa

Tytuł: ,,Przedwojenna Polska w liczbach".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022 (wydanie II poprawione)

Ilość stron: 384

Moja ocena: 9/10


Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z tą skarbnicą wiedzy statystycznej o odrodzonej Polsce. 

Autorami opracowania są: Kamil Janicki, Dariusz Kaliński Rafał Kuzak oraz Aleksandra Zaprutko-Janicka. 

Konstrukcja omawianej książki przywodzi mi na myśl proces tworzenia się naszego państwa po odzyskaniu niepodległości. Kolejne rozdziały traktują o coraz to bardziej szczegółowych danych, całość zaczyna się od omówienia początków państwowości, granic, struktury ludności, aż po dostęp do nowinek technicznych z tamtych lat czy funkcjonowanie instytucji państwowych. Według mnie jest to rozwiązanie intrygujące, które służy lepszemu wyobrażeniu sobie jak złożonym procesem jest tworzenie się państwa. 

Dane pochodzą w największej mierze z dwóch spisów powszechnych, pierwszy odbył się w 1921 roku (nie objęto badaniami Górnego Śląska i Wilna), drugi odbył się w 1931 roku (dane publikowano przez 7 kolejnych lat). Ponadto autorzy sięgnęli do szeregu ustaw, dekretów, artykułów prasowych, wspomnień oraz opracowań szczegółowych związanych z omawianymi elementami działalności państwa. 

Plusem jest też spory zbiór zdjęć, ilustracji, przedruków (np. plakatów o referendach) dopasowanych do omawianego obszaru życia Polaków. Dzięki nim można sobie unaocznić pewne opisywane zjawiska i wydarzenia. 

Autorzy postąpili moim zdaniem roztropnie planując długość rozdziałów na ok. 10-15 stron każdy. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik nie znudzi się zanadto omawianą ,,kategorią" statystyczną, a gdy będzie chciał skorzystać z książki jak z pewnego rodzaju encyklopedii statystycznej odnalezienie potrzebnej informacji będzie dość proste. 

Z ciekawostek statystycznych jakie poznałem w czasie lektury omawianej książki mogę wymienić takie: 

1. Pierwsze telefony w Polsce pojawiły się w 1877 roku, jednak rozwój sieci był bardzo powolny. Początkowo dzwonić można było tylko z tzw. rozmównic na pocztach. 

2. W 1921 roku nastąpił rozwój lotnictwa pasażerskiego w Polsce. 

3. W 1929 roku LOT swoją działalnością powoduje likwidację kilku mniejszych przewoźników. 

4. W 1934 roku zaczęło działać lotnisko na Okęciu. 

Ponadto nie wiedziałem wcześniej, że w okolicach 1930 roku GUS manipulował niektórymi danymi statystycznymi, w szczególności związanymi z bezrobociem (czas Wielkiego Kryzysu). Czyniono to przez włączanie i wyłączanie ze zbiorów danych niektórych grup zawodowych (np. uczących się jednak bez pensji włączano do pracujących). W tym samym okresie w co 10 gminie była prohibicja, wiązało się to w głównej mierze z trudnymi do spełnienia przepisami regulującymi lokalizację wyszynku.  co więcej można było organizować referenda mające na celu wyrażenie woli mieszkańców o zakazie sprzedaży alkoholu. 

Plusy i minusy: 

+ Konstrukcja książki przypomina proces tworzenia się państwa. Dzięki temu czytelnik ma pewien fundament do zrozumienia dalszych danych statystycznych czy idących za nimi procesów. 

+ Rozdziały krótkie, a jednocześnie treściwe. Można wracać ze sporą łatwością do potrzebnych fragmentów później. 

+ Ilustracje, mapy, przedruki, które wspomagają zrozumienie omawianych zjawisk. 

+ Sporo ciekawostek, o których nie dowiemy się raczej na historii w szkole. 

- Dla niektórych odbiorców ilość statystycznych danych może być nieco za duża i mogą się zniechęcić do dalszej lektury. 

Pozdrawiam!

piątek, 12 sierpnia 2022

R.O.D.- ,,Hate speech".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 

Zespół: R.O.D.

Płyta: ,,Hate Speech".

Wydawnictwo: Defense

Rok wydania: 2021

Czas trwania: 24:26

Moja ocena: 8/10

Zespół pochodzi z Lublina. Zaczynali w 2005 roku pod nazwą Inkubator, następnie zmienili nazwę na Razor of Death, aby ostatecznie skrócić ją do R.O.D. Omawiana płyta jest najnowszym ich dziełem (mają w dorobku jeszcze dwie długogrające płyty, poza tym dwa single i demo z 2009 roku). Omawianą płytę nagrali: Szlucher- gitary, wokal wspierający; Przemo- perkusja, Hesus- gitara basowa oraz Wafel- wokale. 

Krążek zawiera 10 utworów. Kawałki trwają od nieco ponad 1 minuty do trochę ponad 4 minut. 

Na uwagę zasługują następujące utwory: ,,Antifaker" za połączenie elementów trash z odrobiną hardcore. Podoba mi się wstęp do utworu, na który składają się dźwięki jakby z zamieszek (krzyki, tłuczenie szkła) i odpowiedź ze strony służb (wystrzały). Oczywiście można pewnie na różne sposoby to intro odbierać. ,,Hedonistic Generation" poza prędkością i intensywnością całości przynosi odrobinę popisów gitarowych (shredding tak zwany). ,,Get Offended" to powrót do kawalkady riffów, growlingu i intensywności doznań. ,,Pigs on Two Legs" przywodzą mi na myśl pewne echo ,,Folwarku zwierzęcego", w gadanej wstawce jest coś z tej książki. Utwór tytułowy przynosi największą intensywność muzycznych doznań. ,,Awkward Reality" to próba zmieszczenia intensywności, gitarowych umiejętności, trashowych emocji itd. w kawałku trwającym 1:26. Można porównać go do utworu Slayera pt. ,,Jesus Saves". 

Podsumowując mamy tu porządną dawkę trash metalu przyprawionego odrobiną wyczynowego grania na gitarze i elementami bliższymi nurtu hardcore. Wokale nie są zbytnio zróżnicowane, jednak instrumentaliści starają się nadrabiać poprzez wstawki zbliżone do progresywnych, przez zmiany tempa i intensywności. Podobne dźwięki słyszałem już wiele razy, nie mniej zawsze cieszy nowy zespół, nowy album i próby dania czegoś od siebie do gatunku. Zespół R.O.D. przyprawił znane składniki w całkiem przyjemny w odbiorze sposób. 

Pozdrawiam!

sobota, 6 sierpnia 2022

Pierre Clostermann- ,,Wielki cyrk".


 Autor: Pierre Clostermann

Tytuł: ,,Wielki cyrk"

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 366

Tłumaczenie: January Grzędziński

Moja ocena: 8,5/10

Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z omawianą książką. 

Autor urodził się w 1921 roku w Brazylii. Kształcił się w Paryżu, w 1937 roku zdobył licencję pilota w brazylijskim aeroklubie. Po wybuchu wojny chciał wstąpić w szeregi alianckich sił powietrznych, jednak odmówiono mu ze ze względu na młody wiek. Przeniósł się do San Diego, aby dokształcić się (inżynieria aeronautyki) i zdobyć licencję pilota zawodowego. Od 1942 roku działał jako pilot w Wolnych Francuskich Siłach Powietrznych, później w RAF. Po wojnie rozpoczyna karierę polityczną, przechodzi od szczebla lokalnego, do parlamentarzysty we Francji. Założył zakład produkujący samoloty turystyczne, został wiceprezesem firmy Cessna.  

Historia opisana na kartach książki rozpoczyna się w momencie podróży bohatera z San Diego do Liverpoolu. Jak sam opisał czuł początkowo dużą obawę, nie wiedział czego może spodziewać się w ogarniętej wojną Europie. W Liverpoolu przechodzi przez ,,sito" mające na celu wyeliminowanie ewentualnych agentów. Zostaje pilotem myśliwca w Wolnych Francuskich Siłach Powietrznych. Kolejnym przystankiem była szkoła w Cromwell (Air Force College), gdzie autor wdrożył się w brytyjskie systemy nawigacji, komunikacji i wszelkie procedury lotnictwa wojskowego. Kolejnym krokiem do działań na arenie powietrznej był Dywizjon ,.Alzacja" w Szkocji. Ostatni etap szkolenia odbył się w Walii. Po nim bohater książki został włączony do Skrzydła Brytyjskiego (3-4 dywizjony) stacjonującego pod Londynem. Stamtąd udał się na swój pierwszy ,,cyrk" (czyli walki powietrzne w żargonie pilotów) nad Francję jako pilot samolotu Spitfire. Po pewnym czasie wraz z częścią kolegów zostaje oddelegowany do Dywizjonu w Glasgow. Autor wziął udział w sumie w ponad 400 misjach, w tym przed lądowaniem w Normandii. Od lipca 1944 wycofany z frontu. Do grudnia tego roku pracował w sztabie, jednak zdecydował się wrócić do walk. Przesiadł się na samoloty typu Typhoon i Tempest. Jego głównym zadaniem było zwalczanie rakiet V-1 w powietrzu. Przeniesiony do Holandii zostaje dowódcą eskadry. Ostatnim awansem było wyznaczenie go na dowódcę Skrzydła 122 (elitarna jednostka RAF). Autor odszedł ze służby w 1945 roku. W 1956 roku dołącza do sił francuskich w czasie wojny w Algierii. Jego zadania ograniczyły się do wywiadu i transportu drogą lotniczą. 

Plusy i minusy:

+ Wspomnienia uczestnika opisywanych wydarzeń.

+ Ma się wrażenie przebywania w pobliżu/w samolocie, tak sugestywne są opisy powietrznych zmagań. 

+ Nie za wiele specjalistycznych określeń, użyte zostają wyjaśnione w przypisach. 

- Raczej dla większych pasjonatów tematu. 

Pozdrawiam!

wtorek, 2 sierpnia 2022

Formis- ,,Pogromca".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 

Zespół: Formis

Płyta: ,,Pogromca". 

Wydawnictwo: Defense

Rok wydania: 2022

Czas  trwania: 32:14

Moja ocena: 8,5/10

Dzięki wydawnictwu Defense miałem możliwość poznania tego albumu. 

Zespół pochodzi z Sosnowca. Działalność rozpoczął w 2010 roku. Na koncie ma cztery płyty długogrające. 

Omawiany krążek nagrali: Wojciech Nowak- gitara basowa; Marcina Zdeb- perkusja; Bartek ,,Barton" Szarek- wokale; Hubert Nowak- gitara rytmiczna oraz Dariusz ,,Daron" Kupis- gitary. 

Utwory trwają od pół minuty do prawie pięciu minut. Na krążek składa się 10 utworów. Wszystkie teksty są po polsku. 

Intro i outro zasługują na wyróżnienie ze względu na połączenie dźwięków wiolonczeli z gitarą. Dalej dostajemy mieszankę hard rocka z elementami metalu, w tym domieszki black metalowe czy nawet fragmenty death metalowe. 

,,Bunkier" przynosi ze sobą rozpędzone gitary, elementy hardcore, a także domieszkę hard rockowych patentów (wokal). ,,Czergid" to nieco przystępniejsze granie przetykane growlem i odrobiną death metalowych elementów. Gitary z kolei mają momenty kierujące całość w nieco progresywne rejony. ,,Pogromca" poza wcześniej opisanymi składowymi przynosi więcej progresywnych zagrywek instrumentalnych, które przyjemnie pieszczą uszy. ,,Pokutą będzie śmierć" to rajd w rejony pachnące z lekka black metalem (wokalista zmienia nieco sposób podawania tekstu, reszta zespołu także przenosi się odrobinę w stronę Skandynawii). ,,Przeklęty" to już większa dawka black metalowych rozwiązań, zmieszanych jednak z odrobiną przypraw death metalowych. 

Całość zasługuje na uznanie, przede wszystkim ze względu na polskie teksty. Czytane z książeczki nie oddają tego, co dzieje się, gdy wokalista zaczyna je  podawać (same wydają się nawet nieco dziwaczne, może nawet bez sensu). Muzycznie dzieje się sporo, płyta jest czymś na kształt podróży, w której można znaleźć kilka składowych. Podoba mi się sposób mieszania gatunków, parę piosenek można by nawet puścić w radio, zawierają w sobie pewne elementy przeboju. Poza tym na plus jest u mnie jak instrumentaliści potrafią poruszać się w obrębie jednego utworu w kilku stylistykach. Tak jak napisałem wyżej, na tym krążku dostajemy przede wszystkim solidną porcję gitarowych umiejętności, rozpostartych między death/trash metalem, przechodzących do hard rocka z domieszką hardcoru czy szczyptą black metalu. Bartek ,,Barton" Szarek zasługuje na plus za umiejętności przechodzenia między środkami wyrazu, poza tym podaje tekst w dość czytelny sposób. 

Pozdrawiam!

piątek, 29 lipca 2022

Lucio Russo- ,,Świat przed Kolumbem. Kontakty między cywilizacjami".

 

Autor: Lucio Russo

Tytuł: ,,Świat przed Kolumbem. Kontakty między cywilizacjami".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2019

Ilość stron: 311

Tłumaczenie: Anna Wójcicka

Moja ocena: 8,5/10

 
Dzięki wydawnictwu Bellona mogłem dowiedzieć się czegoś nowego o możliwych kontaktach między ludnością kontynentów przed dopłynięciem Kolumba do wybrzeży Ameryki. 

Autor jest włoskim naukowcem, zajmuje się przede wszystkim fizyką, matematyką oraz historią nauki. Za osiągnięcia związane z rachunkiem prawdopodobieństwa został mianowany profesorem nadzwyczajnym. Jego najważniejsza publikacja to ,,Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa, a nauka nowoczesna", w której analizuje rozwój nauk ścisłych w Aleksandrii w III wieku p.n.e. 

Książka podzielona jest na dwie części, w pierwszej dostajemy przykłady odkryć, wynalazków, które mogły się rozprzestrzenić po świecie w wyniku kontaktów między cywilizacjami. W drugiej części omówione zostały badania starożytnych greckich matematyków, które doprowadziły do oszacowania rozmiarów naszej planety czy wyznaczenia współrzędnych geograficznych wielu miejsc na świecie.     W moim odczuciu ciekawsza dla większości odbiorców jest analiza historyczna, bo ta dotycząca matematyki to dla mnie czarna magia. 

Autor analizuje jako pierwsze możliwe kontakty między Egiptem, a cywilizacjami żyjącymi wzdłuż Tygrysu z Eufratem oraz Indusu. Tu rozwój cywilizacjo mógł oprzeć się o relacje typu handlowego, bowiem położenie wyżej wymienionych państw w pewnym stopniu sprzyjało kontaktom (w porównaniu do wyprawy przez ocean to odległości tu nie przerażają tak bardzo). To samo dotyczy nieco późniejszej cywilizacji, którą nazywa się Kulturą Starej Europy. Swym zasięgiem objęła Bałkany, Anatolię, aż po Bliski Wschód. Odrębną kategorią relacji między  ludnością różnych państw jest ta dotycząca ewentualnych wypraw do Ameryki Północnej przed Kolumbem. 

Prawdopodobnie już ok. roku 1000 wikingowie osiedli na Grenlandii, wypuszczali się też do Nowej Funlandii. Zdarzenia te zapisane są w Sagach Islandii, Grenlandii czy w Sadze o Eryku Rudym. Niestety nie mamy zbyt wielu zapisków o ewentualnych wcześniejszych wyprawach w te rejony. W II wieku p.n.e. część zapisów została utracona w wyniku historycznych zawirowań (np. z biblioteki w Aleksandrii). Nie wiemy czy na podobne eskapady ruszali Grecy, albo Fenicjanie (nawet nie mamy wielu zapisów dotyczących opływania Europy). Z kolei w czasach działalności konkwistadorów zniszczono teksty miejscowych ludów, przez co nie mamy danych o możliwych odwiedzinach ich przedstawicieli np. w Europie. Wprawdzie współcześnie udowodniono, że możliwa jest podróż przez ocean na dość prymitywnej łodzi (choćby Thor Heyerdahl na tratwie Kon-Tiki czy w łodzi Ra), jednak brak historycznych źródeł pozostawia pewnego rodzaju znak zapytania. 

Część druga książki obejmuje już więcej rozważań i wyliczeń autora. Najpierw przedstawia dokonania takich uczonych ze starożytności jak Eratostenes z Cyreny czy Ptolemeusz. Dla mnie bardziej zajmujące były wyliczenia tego drugiego, w swoim dziele ,,Geografia" opisał ponad 6 tysięcy miejsc znanych mu, w tym określenie współrzędnych geograficznych. Jednak przy określaniu długości geograficznej popełnił błąd, który przesunął wiele z opisywanych miast w inne miejsce. Na tej podstawie autor omawianej książki snuje domysły na położeniem kilku wysp, które zostały opisane w starożytnych dziełach (Wyspy Szczęśliwe i Wyspa Thule). Te pierwsze po dogłębnej analizie i wyliczeniach ,,przesuwa" z okolic Wysp Kanaryjskich w stronę wybrzeży USA, co daje współrzędne Małych Antyli. Z kolei Wyspę Thule lokalizuje na wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Szczerze mówiąc całość rozważań średnio do mnie przemówiła, o wiele więcej do myślenia dały mi fakty (znane mi wcześniej) i nie znane, niż takie suche, matematyczno-geograficzne działania. 

Plusy i minusy: 

+ Porcja mniej lub bardziej znanych faktów historycznych mogących potwierdzać kontakty między cywilizacjami przed wyprawą Kolumba. 

+ Całość daje do myślenia, rozwój alfabetu, rolnictwa, metalurgii itp. opisany w książce opierał się w jakiejś mierze na doświadczeniach innych ludów (pytanie oczywiście o drogę kontaktów). 

+ Aneks ze współrzędnymi geograficznymi wybranych miast z dzieła Ptolemeusza. Można prześledzić dokładność wyliczeń i niedokładność przy długościach geograficznych.  

- Druga część mocno matematyczno-geograficzna. Szereg wyliczeń, teoria wyliczeń, dla osób nie będących za pan brat (jak ja) z przedmiotami ścisłymi może to być coś nie do przejścia. 

- Potraktowanie nieco po macoszemu wyprawy Kon-Tiki czy wielu podobnych (np. na kajakach przez ocean). Opisanie ich mogłoby uzmysłowić i unaocznić, że przy chęciach i samozaparciu da się przepłynąć ocean nawet na niewielkiej i niekoniecznie stworzonej z nowoczesnych materiałów jednostce pływającej. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 25 lipca 2022

Christopher Macht- ,,Adolf Hitler. Mój dziennik".

Okładka książki

 

Autor: Christopher Macht

Tytuł: ,,Adolf Hitler. Mój dziennik".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 342

Moja ocena: -

Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość przeczytania omawianej książki. 

Autor ma polskie korzenie (z Pomorza Zachodniego). Zajmuje się głównie tematyką II Wojny Światowej i Adolfem Hitlerem. 

Zdecydowałem się umieścić link do okładki i innych informacji z prostej przyczyny. Nie chcę na swoim blogu umieszczać postaci tak negatywnych jak Adolf Hitler (nawet na zdjęciu). 

Książka nie dostanie też ode mnie oceny, bowiem nie jestem w stanie takiej wystawić. Przede wszystkim wiąże się to z faktem, że sam pomysł publikacji zapisków (prawdziwych czy stylizowanych na takie) nazistów uważam za rzecz dyskusyjną.  Dziennik ten to kreacja, fikcyjny zapis przemyśleń dyktatora z lat 1930-1945. Niestety nie ma o tym wzmianki wyraźnej. Dopiero po pewnym czasie zapaliła mi się w głowie lampka, że takie zapiski chyba nie istnieją. Wtedy też zauważyłem mały dopisek na jednej ze stron tytułowych. Brzmi on tak: ,,Niniejsza publikacja mimo nadanego jej charakteru paradokumentalnego jest fikcją literacką, a zbieżność imion i nazwisk jest przypadkowa". 

Sam wizualny aspekt książki jest ciekawy, bowiem strony udają te, jakie mógł mieć zeszyt (notatnik) z tamtych czasów. Niestety w tym miejscu kończą się rzeczy na plus tak naprawdę. 

Z zapisków tego ,,dziennika" wyłania się obraz dyktatora z wielkim ego, wyobrażającego sobie, że jest równy bogom, a w rzeczywistości ma problemy zdrowotne, jest uzależniony od leków i narkotyków. Frustrujące w odbiorze były częste powtórzenia o charakterze antysemickim, w odniesieniu do osób z którymi rzekomo dyktator miał kontakty. To samo w kwestii obaw przywódcy III Rzeszy o zrobienie mu zdjęcia w kąpielówkach (nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać w tych miejscach). Mały plus można dać za zdjęcia pojawiające się co jakiś czas, pokazują Hitlera w różnych sytuacjach życiowych (ale nie ma wśród nich żadnego, o które tak drżał ten fikcyjny zbrodniarz). 

Książka nie przynosi wielu nowych dla mnie informacji o tej postaci, o wiele więcej dowiedziałem się z serialu dokumentalnego. Brakuje też komentarza historycznego, nie ma nawet najmniejszej wzmianki o tym co działo się na świecie i w Europie w roku opisywanym w danym momencie. Dla osób nie zaznajomionych z meandrami przebiegu II Wojny Światowej książka może przynieść więcej szkód niż pożytku. Wolę nie myśleć o tych, którzy uwierzą, że to zapiski Hitlera i na przykład zaczną traktować tę książkę jak jakiś rodzaj przewodnika dla siebie czy drogowskazu. 

Autor nawiązuje też do epidemii koronawirusa (używa nazwy DIVOC na oznaczenie wirusa), a całość umieszcza w śnie Führera. To kolejny moment w którym nie wiedziałem jak mam zareagować. 

Plusy i minusy: 

+ Stylizacja stron na stary zeszyt.

+ Zdjęcia przedstawiające opisywane postaci (te najważniejsze). 


- Brak wyraźnej informacji (tylko mała wzmianka na stronie tytułowej) o fikcyjnym charakterze dzieła. 

- Brak komentarza historycznego do zdarzeń z danego roku wojny. 

- Wątpliwa postać do przedstawienia jej przemyśleń. 

Pozdrawiam!

czwartek, 21 lipca 2022

Bottlekopf- ,,The jokes are over".


,,Pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury". Przypisywanie Frankowi Zappie. 

Zespół: Bottlekopf

Płyta: ,,The Jokes Are Over". 

Wydawnictwo: Defense (Psycho 2022)

Rok wydania: 2022

Czas trwania: 46:38

Moja ocena: 9,5/10

Dziękuję wydawnictwu Defense za możliwość zapoznania się z muzyką z wyżej wymienionej płyty. 

Zespół pochodzi z Katowic. Rozpoczął działalność w 2010 roku, na koncie ma jeszcze jedną płytę długogrającą oraz singiel. Tworzą go: wokalista i gitarzysta- Marek ,,Chłosta" Szefer; perkusista- Marcin Glanda oraz basista (sesyjny)- Tymoteusz Herman. 

Utwory z omawianej płyty mają od 1 minuty do trochę ponad 7 minut długości. Na krążek składa się 13 utworów.

Kilka kompozycji zasługuje na wyróżnienie. W ,,My breath" pojawia się już ta ciekawa mieszanina hard rocka z trash metalem. Brzmieniowo wokal jest jakby nad instrumentami, co w moim odczuciu dodaje mu jakby jeszcze odrobinę mocy. ,,Silent" przynosi spokojniejsze otwarcie, które przechodzi w zacną kawalkadę riffów. ,,Guest" to odrobina progresywnych gitar w ostrzejszym sosie, wokalista porusza się w dłuższych i czystszych frazach (maniera w stronę hard rocka). Kawałek pt. ,,Dead blues" spowodował, że w czasie słuchania miałem wielkiego banana na twarzy (rozmiar co najmniej XXL). Dawno nie słyszałem tak udanego połączenia smaczków hard rockowych polanych sosem z okolic bluesa. Utwór buja jak nie wiem co, jakby się dało to chciałbym więcej w tym klimacie. :) 

Podsumowując płyta zawiera w sobie niezły miks gatunkowy. Muzycznie dzieje się sporo, zmiany tempa, podziałów w czasie utworu. Wokalista zasługuje na słowa uznania za czytelne (na tle zbliżonych stylistycznie grup) podawanie tekstów, do tego potrafi całkiem dobrze zmienić charakter swojego śpiewu (growlu). Na plus zaliczę jeszcze książeczkę z tekstami, która swoją kolorystyką i fakturą przypomina drewno, klimatyczne ilustracje przypominające rzeźby z drewna oraz zdjęcia zespołu z koncertów podkręcają jeszcze odbiór całości. A czaszka na krążku CD, która została złożona z liter tworzących nazwę zespołu wymiata. 

Malutki minus to brak drugiej takiej piosenki jak ,,Dead blues" (ale taki tyci, tyci). :) Nie mniej zespół mogę polecić zarówno fanom stylistyki jak i tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z takimi nutami. 

Pozdrawiam!

wtorek, 19 lipca 2022

Trochę komplikacji.

Rodzicielka wróciła 10 lipca znad morza. Od razu widać było, że nie czuje się najlepiej. Początkowo było podejrzenie, że to przeziębienie. W ogóle sporo osób w ośrodku coś złapało, kaszel, kichanie, to było coś powszechnego pod koniec pobytu. W miarę upływu dni sytuacja się nie polepszała. Ostatecznie w ten piątek udało się zamówić wizytę u lekarki. Poza lekami Rodzicielka dostała zalecenie zrobienia testu na koronawirusa. I wyszedł pozytywny. Co prawda nie jest to wyrocznia i ostateczna diagnoza, nie mniej coś jest na rzeczy. Też od paru dni czuję się do bani, męczy mnie odrobinę większy kaszel niż zwykle (taki na tle alergicznym), dołączył też katar. Ogólnie jednak samopoczucie mam w granicach 6.5-8/10. Pewnie trzy dawki szczepionki dały mi tyle, że objawy nie są jakieś poważne. Nie mniej sytuacja, o ile to naprawdę COVID jest trochę skomplikowana (bo pewne plany się muszą przesunąć, no ale trudno). 

Dziś polecam: Popol Vuh (rock, krautrock, rock progresywny), Portrayal Of Guilt  (black metal, grindcore, post-hardcore, screamo) oraz Portugal. The Man (rock alternatywny, rock psychodeliczny, pop psychodeliczny, rock eksperymentalny, indie rock). 

Pozdrawiam!

piątek, 15 lipca 2022

Bernardo Stamateas- ,,Od klęski do sukcesu".

 


Autor: Bernardo Stamateas

Tytuł: ,,Od klęski do sukcesu".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2022

Ilość stron: 334

Tłumaczenie: Barbara Sławomirska

Moja ocena: 8 

Dziękuje wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z poradnikiem. 

Autor jest z pochodzenia Argentyńczykiem, z korzeniami greckimi. Ukończył psychologię z tytułem doktora, pracuje też jako seksuolog kliniczny. Jest autorem kilkudziesięciu poradników z zakresu psychologii (m.in. o toksycznych relacjach i emocjach). 

Ogólne przesłanie poradnika można sprowadzić do stwierdzenia, że porażka jest ogniwem w drodze do sukcesu. Zamiast zasłaniania się pechem czy inną wymówką należy próbować kolejny raz, w końcu porażki zmienić mogą się w sukces. 

W rozdziale pierwszym dowiadujemy się jak zmienić nasze ego wobec porażki. 

W rozdziale drugim zapoznajemy się z metodami jak można przekształcić doświadczenie porażki w naukę na przyszłość. Dodatkowo dostajemy dekalog najczęstszych błędów jakie popełniamy w działaniu, tym samym przyczyniając się do porażki. 

W ostatniej części poznajemy historie różnych znanych marek z wielu dziedzin życia, które na swojej drodze doświadczały porażki, jednak w ostatecznym rozrachunku osiągnęli sukces. 

Plusy i minusy:

+ Przykłady jak znani i wielcy przedsiębiorcy, businessmani przekuwali początkowe porażki w sukces.

+ Cytaty nawiązujące do konkretnego rozdziału, pochodzące z różnych ksiąg religijnych, dzieł filozofów. Można na przykład otwierać losowo i myśleć nad przesłaniem. Albo czytać tylko te z danego rozdziału. 

+  Parę pytań (ćwiczeń) do przemyślenia swojej taktyki wobec porażki. 

+ Dekalog najczęstszych błędów powodujących porażki. 

+/- Literatura dodatkowa w większości po hiszpańsku i angielsku. Kto zna może przeczytać, powinno być jednak nieco więcej po polsku. 

- W tłumaczeniu kilka dziwacznych feminatywów zawodów (muzykolożka, teoretyczka). 

- W ramach rozdziałów maglowanie głównego wątku na wszelkie sposoby, nieco jak na spotkaniu z coachem jakimś. 

Pozdrawiam!

wtorek, 12 lipca 2022

Gregory Hartley, Maryann Karinch- ,,Podręcznik manipulacji".


Autor: Gregory Hartley, Maryann Karinch

Tytuł: ,,Podręcznik manipulacji".

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 237

Tłumaczenie: Olga Kaczmarek

Moja ocena: 7,5/10


Dzięki wydawnictwu Bellona miałem możliwość zapoznania się z wyżej wymienionym poradnikiem. 

Gregory Hartley jest specjalistą teorii i praktyki przesłuchań, działał między innymi w czasie operacji ,,Pustynna Burza" w tym zakresie, szkolił międzynarodowe siły zbrojne działające na Bliskim Wschodzie. Swoją wiedzą dzieli się także z mediami w USA, w Europie jest konsultantem i publicystą. 

Maryann Karinch zajmuje się poradnictwem psychologicznym, tematyką fitness oraz dietetyką. Z panem Hartleyem napisała wspólnie 12 książek. W przeszłości zajmowała się teatrem i edukacją. 

Cały podręcznik opiera się na dwóch założeniach, na piramidzie potrzeb Maslowa i krzywej Gaussa . Chodzi najogólniej o to, aby rozpoznać z pomocą wskazówek z podręcznika słabe i mocne strony kogoś, a później aby tę osobę przemieścić (w górę lub w dół) piramidy potrzeb w taki sposób, aby przy okazji osiągnąć swój cel. 

W początkowych dwóch rozdziałach autorzy przedstawiają w jaki sposób człowiek spełniając swoje potrzeby może przemieścić się na wyższy poziom wspomnianej wcześniej piramidy. Najwięcej miejsca zostało poświęcone takim zagadnieniom jak chęć przynależności do grupy i jednoczesnego wyróżniania się w ramach jej struktur. Omówione zostały też możliwe rodzaje przywódców grup i ich rola względem jej członków. Trochę męczące było powtarzające się nawiązanie do przywódców sekt, grup terrorystycznych itp. bez wskazania na jakąś pozytywną postać przywódcy. Rozdział łączący tę część książki z następnymi służył do omówienia roli charyzmy w przypadku osób, które wpływają na innych. 

W kolejnych rozdziałach można dowiedzieć się jak przekładając metody stosowane przy przesłuchiwaniu przestępców dowiedzieć się czegoś o naszym ,,celu" (mowa ciała, głos). Muszę powiedzieć, że momentami czułem się nieco przytłoczony ilością szczegółów, które mają znaczenie w takiej obserwacji, wydaje mi się, że w życiu codziennym nawet z połowy tych elementów raczej się nie skorzysta. Obserwacja osoby, na którą chcemy wpływać kończy się opracowaniem krzywej Gaussa (inaczej krzywej dzwonowej). Dzięki niej możemy ukazać w jakim miejscu pod względem jakiejś cechy jest nasz ,,cel" względem reszty społeczeństwa. Pomoże nam to w doborze kolejnych metod i kierunku działania. 

W ostatnich rozdziałach można dowiedzieć się w jaki sposób można tworzyć i niszczyć więzi między ludźmi, w celu osiągnięcia swoich zamiarów. Ostatni rozdział dotyczy strategii przesuwania ludzi w górę lub w dół piramidy potrzeb. Podsumowując chodzi o wytworzenie na podstawie obserwacji i cech szczególnych jakiejś osoby takich warunków, aby zapewnić jej poczucie uzyskania czegoś (autorzy odradzają przemieszczanie kogoś w dół piramidy), co w konsekwencji spowoduje uzyskanie czegoś jeszcze ważniejszego przez nas. 

Plusy i minusy:

+ Zbudowanie całości poradnika na bazie dość znanego modelu- piramida Maslowa, krzywa dzwonowa. 

+ Poradnik może przydać się wszystkim, którzy zarządzają grupą osób, z jego pomocą mogą wpływać w sposób pozytywny na ludzi (przesuwać ich w górę) z jednoczesnym pozytywnym wpływem na swoją sytuację czy sytuację całej firmy (bo szczęśliwy pracownik może dawać z siebie więcej dla firmy). 

+ Zastosowanie krzywej Gaussa i odpowiedniej oceny silnych/słabych stron kogoś, w celu przesunięcia go na wyższy szczebel piramidy potrzeb. 

+ Słowniczej najważniejszych pojęć. 

- Początkowe rozdziały z dużą ilością powtórzonych nawiązań do przywódców sekt, organizacji terrorystycznych, przestępców, którzy służą za przykład charyzmatycznych postaci. Brakuje nieco pozytywnego wzorca, do naśladowania.  

- Chwilami za dużo metod/narzędzi manipulacji, za dużo elementów mowy ciała przydatnych przed samym procesem wpływania na kogoś (ciężko wszystko zapamiętać, nie wszystkie elementy występują z równą częstotliwością). Powoduje to lekki zamęt w głowie i ogólne zmęczenie lekturą. 

- Mało miejsca zostało poświęcone metodom manipulacji klientami (nami) przez koncerny i firmy wszelkiej maści (mimo zapewnień ze wstępu, że po lekturze będziemy orientować się kiedy następuje taki proces wobec nas). Zabrakło jakiegoś rozdziału/podrozdziału z technikami stosowanymi wobec konsumentów przez producentów. 

Pozdrawiam!