Autor: Pierre Clostermann
Tytuł: ,,Wielki cyrk"
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 366
Tłumaczenie: January Grzędziński
Moja ocena: 8,5/10
Dziękuję wydawnictwu Bellona za możliwość zapoznania się z omawianą książką.
Autor urodził się w 1921 roku w Brazylii. Kształcił się w Paryżu, w 1937 roku zdobył licencję pilota w brazylijskim aeroklubie. Po wybuchu wojny chciał wstąpić w szeregi alianckich sił powietrznych, jednak odmówiono mu ze ze względu na młody wiek. Przeniósł się do San Diego, aby dokształcić się (inżynieria aeronautyki) i zdobyć licencję pilota zawodowego. Od 1942 roku działał jako pilot w Wolnych Francuskich Siłach Powietrznych, później w RAF. Po wojnie rozpoczyna karierę polityczną, przechodzi od szczebla lokalnego, do parlamentarzysty we Francji. Założył zakład produkujący samoloty turystyczne, został wiceprezesem firmy Cessna.
Historia opisana na kartach książki rozpoczyna się w momencie podróży bohatera z San Diego do Liverpoolu. Jak sam opisał czuł początkowo dużą obawę, nie wiedział czego może spodziewać się w ogarniętej wojną Europie. W Liverpoolu przechodzi przez ,,sito" mające na celu wyeliminowanie ewentualnych agentów. Zostaje pilotem myśliwca w Wolnych Francuskich Siłach Powietrznych. Kolejnym przystankiem była szkoła w Cromwell (Air Force College), gdzie autor wdrożył się w brytyjskie systemy nawigacji, komunikacji i wszelkie procedury lotnictwa wojskowego. Kolejnym krokiem do działań na arenie powietrznej był Dywizjon ,.Alzacja" w Szkocji. Ostatni etap szkolenia odbył się w Walii. Po nim bohater książki został włączony do Skrzydła Brytyjskiego (3-4 dywizjony) stacjonującego pod Londynem. Stamtąd udał się na swój pierwszy ,,cyrk" (czyli walki powietrzne w żargonie pilotów) nad Francję jako pilot samolotu Spitfire. Po pewnym czasie wraz z częścią kolegów zostaje oddelegowany do Dywizjonu w Glasgow. Autor wziął udział w sumie w ponad 400 misjach, w tym przed lądowaniem w Normandii. Od lipca 1944 wycofany z frontu. Do grudnia tego roku pracował w sztabie, jednak zdecydował się wrócić do walk. Przesiadł się na samoloty typu Typhoon i Tempest. Jego głównym zadaniem było zwalczanie rakiet V-1 w powietrzu. Przeniesiony do Holandii zostaje dowódcą eskadry. Ostatnim awansem było wyznaczenie go na dowódcę Skrzydła 122 (elitarna jednostka RAF). Autor odszedł ze służby w 1945 roku. W 1956 roku dołącza do sił francuskich w czasie wojny w Algierii. Jego zadania ograniczyły się do wywiadu i transportu drogą lotniczą.
Plusy i minusy:
+ Wspomnienia uczestnika opisywanych wydarzeń.
+ Ma się wrażenie przebywania w pobliżu/w samolocie, tak sugestywne są opisy powietrznych zmagań.
+ Nie za wiele specjalistycznych określeń, użyte zostają wyjaśnione w przypisach.
- Raczej dla większych pasjonatów tematu.
Pozdrawiam!
Dla osób zainteresowanych tematem to na pewno publikacja godna zainteresowania.
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam początkowy fragment recenzji- pomyślałam- coś dla mnie, bo ta jego droga jest ciekawa. Od jakiegoś czasu interesuję się biografiami ludzi, którzy urodzili się w Ameryce Południowej, wzrastali w niezbyt sprzyjających warunkach, a mimo to odnieśli spektakularny sukces w wielu dziedzinach.
OdpowiedzUsuńJednak, jak czytam dalej autor skupia się na lotnictwie w
czasie wojny i wkrótce po niej.
Książka dla pasjonatów tematu.
Pozdrawiam serdecznie
Ale muszę ją polecić koledze z Klubu Książki. On jest po historii i wiem, że najbardziej pasjonuje go II wojna światowa i działania wojenne.
UsuńOsoby, które się tym interesują z pewnością się nie zawiodą, ja jednak nie mam w planach czytania.
OdpowiedzUsuńNormalnie to bym się rzuciła na tę książkę, ale chwilowo mam dość wojny. Ale jak Ukraina odbije Chersoń, to może mi przejdzie. ;)
OdpowiedzUsuńZ reguły relacje uczestników są ciekawe i wartościowe, ale to raczej męska lektura:-)
OdpowiedzUsuńjotka
Literatura typowo dla fascynatów takich tematów. Relacje uczestników takich wydarzeń są z natury dość ciekawe, jednak w świetle obecnych wydarzeń mamy to na żywo.
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie jestem zafascynowana taką tematyką, więc raczej nie sięgnę po ten tytuł, zwłaszcza że w kolejce do przeczytania czeka na mnie sporo innych, bliższych mi tematycznie publikacji :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawą książką bo podobało mi się jak napisałeś , że czujesz się jak w samolocie czytając tą książkę . Sama tematyka ciekawa, mnie najbardziej interesuje Dywizjon 303 i jego duża rola - niestety często pomijana w brytyjskich ksiązkach historycznych pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNiby Arkady Fiedler tylko jakby z innej perspektywy. W zasadzie muszę napisać, ale to już było. ;)
OdpowiedzUsuńTrochę tak. Jednak w tym przypadku właśnie ta perspektywa ma znaczenie. Do tego bohater z całkiem intrygującym życiorysem. Przynajmniej dla mnie. :)
UsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Zawsze z ogromną ciekawością sięgam po takie książki. Niewykluczone, że i tę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tematów wojennych, ale kiedyś "Dywizjon 303" był lekturą, którą czytałam z wypiekami na twarzy. Nawet dla ludzi nie interesujących się szczególnie lotnictwem czy tematyka wojenna, to może być ciekawa lektura, bo w polskich podręcznikach niewiele pisano o angielskich czy francuskich działaniach w czasie II wojny Światowej. Zauważyłam kilka nowych nicków wśród Twoich komentatorów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba to nie jest książka dla mnie, choć nigdy nie mówię nigdy...
OdpowiedzUsuń