Jak dowiedziałem się dziś, że nie żyje pan Zbigniew Wodecki to po prostu aż mnie coś trafiło. Podobnie, choć może nie aż tak mocno miałem jak w zeszłym tygodniu podali informację o śmierci Chrisa Cornella z Soundgarden. Po prostu zawsze mam w takich momentach, że przez jakiś czas nie dowierzam zupełnie takim wieściom.
Dziś jest: Dzień Praw Zwierząt, Dzień Pac-Mana i Międzynarodowy Dzień Różnorodności Biologicznej.
Pozdrawiam!
Śmierć Chrisa była faktycznie dla mnie szokiem. Wodecki miał swoje lata i chyba przebywał ostatnio w szpitalu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja dowiedziałam sie z innego bloga, bo jakoś wcześniej nie zaglądałam do mediów i pomyślałam, że to pomyłka, ale mąż potwierdził, bo już usłyszał....
OdpowiedzUsuńNie należę do płaczliwych i ckliwych bab ,ale wczoraj łzy same leciały...
OdpowiedzUsuńSama zastanawiałam się; wczoraj Wodecki; wcześniej Młynarski...odchodzą do wieczności ludzie utalentowani
OdpowiedzUsuńi podziwiani. Kto zapełni tą lukę???
Ależ będziemy zszokowani naszym nekrologiem.
OdpowiedzUsuńWiadomość o śmierci kogoś, kogo znaliśmy zawsze robi na nas ogromne wrażenie. Ale taka jest kolej rzeczy. Z W. wspaniały artysta, ciepły człowiek, dużo nam po sobie zostawił...
OdpowiedzUsuńZostawił po sobie wiele...
OdpowiedzUsuńŻyjemy w celu pozostawienia najlepszej pamięci...
zolza73.blogspot.com
Po usłyszeniu wiadomości, że po operacji kardiologicznej nastąpił udar, spodziewałam się tej smutnej wiadomości.
OdpowiedzUsuńPo prostu wiek + operacja bypassów+ udar nie tworzyły warunków na dobre rokowania.
Oh mi także zrobiło się smutno. Jakiś rozdział się zamyka...
OdpowiedzUsuńŚmierć tego pokroju artysty to wielka strata! Odchodzą wielcy, kto ich zastąpi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Niby bajpasy, to zabieg, a nie operacja, a jednak zdarza się zbyt dużo powikłań. Wodecki był artystą, który odszedł za szybko.
OdpowiedzUsuń