Korzystając z dość dobrej pogody pojechaliśmy dziś na naszą działkę. Zrobiliśmy porządek z liśćmi zalegającymi na trawniku, posialiśmy trawę, choć trzy poprzednie próby się nie powiodły, napaliliśmy w kominku po raz pierwszy w tym roku. Można powiedzieć, że jak na razie to tylko wstęp, albo tak zwana przygrywka jak w ,,Śpiewających fortepianach" mawiał prowadzący. Została nam spora gałąź, która złamała się i teraz leży na takim płotku oddzielającym nas od sąsiadów. Poza tym coś się stało i nie mamy prądu. Przyszedł sąsiad odpowiedzialny za podłączanie wszystkiego poza działką, jednak u nas właściwie nic nie zadziałało. Światło pojawiało się i znikało jak chciało, aż zniknęło zupełnie. Bezpieczniki są w miarę nowe, poza tym kilka kompletów sprawdziliśmy. Mam nadzieję tylko, że nie trzeba będzie wymieniać instalacji czy czegoś w tym stylu, bo może kosztować to małą fortunę. Czyli w sumie jak na razie nie mamy gdzie jeździć, działka rodziny wyłączona jest z braku wody, a nasza z braku prądu. Staruszek pewnie niedługo zadzwoni do elektryka poleconego przez tego sąsiada i sytuacja się wyjaśni.
Dziś są dwa odjechane święta: Ogólnopolski Dzień Kaszanki i Międzynarodowy Dzień Partyzanckiego Sadzenia Słoneczników.
Pozdrawiam!
No tak, pewno fazę ukradli ;-)))))))
OdpowiedzUsuńPzdr
Albo kabel. :D Niedługo się pewnie dowiem co to za przyczyna, że prądu w domku ni ma. ;) Taki wiersz w zdanie włożony.
UsuńPozdrawiam!
Ogólnopolski dzień kaszanki ważna rzecz, jadłam wczoraj :-)
OdpowiedzUsuńDaremnie usiłowałam wczoraj zostawić tu komentarz. Każdy został odrzucany- znikał po kliknięcie w polecenie "publikuj". Czy dziś mi się uda??? zobaczymy.
OdpowiedzUsuńProponowałam dobrosąsiedzką pomoc; wymiana wody na prąd.
Brak prądu to jeszcze nie koniec świata.Grill potrzebuje tylko podpałki i węgla a kuchenka turystyczna zapewni ciepły posiłek [plus kawa, herbata]. Trzeba się przyzwyczajać do warunków ekstremalnych :)
jest taka odmiana kiszki krwawej /dokładnie, to jest rodzaj czarnego salcesonu w długim, wąskim flaku/ mająca swojską, choć nieco zapomnianą nazwę "fiut"... ciekaw jestem, czy istnieje Dzień Fiuta?... natomiast "partyzanckie sadzenie słoneczników" jest jeszcze ciekawsze... czyżby czekała nas delegalizacja słonecznika?...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać jzns :)...
Dawniej siedziano przy świeczkach i noszono wodę z rzeki wiadrami, ale cieszono się z kawałka własnego poletka.
OdpowiedzUsuń