Wczoraj nie działo się nic godnego uwagi, dlatego nie było notki, nawet krótkiej.
Dziś z kolei byłem z Rodzicielką w MN. Najpierw poszliśmy na obiad, potem zwiedziliśmy wystawę z eksponatami z terenów Wicekrólestwa Peru. Muszę przyznać, że na co dzień raczej nie mam możliwości obcowania ze sztuką Ameryki Południowej, nawet z taką, gdzie jednak widać pewne wpływy europejskie. Wszystkie obiekty były dobrze opisane, najważniejsze były dodatkowe informacje, takie ciekawostki swoiste, szkoda, że przy wszystkich eksponatach nie jest stosowany taki system.
Dziś polecam z Bandcampa: Makka Dubba (dub, reggae), Maegi (heavy metal, power metal, metal progresywny) oraz Maxa Tannone (hip-hop, rap).
Pozdrawiam!
Czyli poznajecie nowe kuchnie i nowa sztukę...ja dziś byłam w Toruniu w teatrze Baj Pomorski i w Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy, wrażenia rozmaite:-) a na rynku tylu turystów mówiących w różnych językach, że uszy bolały...
OdpowiedzUsuńA "słońce Peru tam było" ? ;-)))))
OdpowiedzUsuńPzdr
Niestety tej naszej gwiazdy nie było. Z rzeczy jako tako świecących były tylko wyroby ze srebra. :)
UsuńPozdrawiam!
Wystawy w MN są na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio oglądałam wystawę poświęconą Paderewskiemu.
Z niewidomą patrzyłyśmy w słońce.
OdpowiedzUsuńCwaniara, jej nie oślepiało.
Ja musiałam przez szkiełko patrzeć a i tak
Nie widziałam tyle co ona.
PS Dostałam pytanie, mailową drogą bo teraz już coraz mniej ludzi ma do innych szacunku ilość potrzebną. Pytanie było , czy napiszę, czy napiszę scenariusz do sztuki bo chcą , bo by chciała bo dostali kasę i chcą wystawić . Coś. Otworzyłam Młody Twojego bloga . Była by sztuka chodzona. Jak Wojtuś z mamusią i tatusiem na plac zabaw poszedł z rowerkiem.
Napisanie czegoś na zamówienie to moim zdaniem wyzwanie. Pewnie jakbym miał odpowiednią motywację, to bym coś z siebie wyrzucił. Nie ręczyłbym jednak za jakość specjalnie, byłoby to raczej dzieło z gatunku miałkich.
UsuńFragment o Słońcu faktycznie daje do myślenia, jak patrzy się normalnie nawet to zostają takie czarne smugi w oczach, pewnie to siatkówka czy jakiś inny element oka tak reaguje.
Co do Warszawy to nie mogę być specjalnie obiektywny, jeśli się urodziłem w niej, choć nie można odebrać słuszności Pani argumentom. Też czasem mam tak, że miasta jakie odwiedziłem na jakiś czas przysłaniają mi Warszawę, podziwiam wtedy je bardziej. Jednak zawsze wygrywa to uczucie do stolicy. Choć czasem jak patrzę na niektóre ulice, niektóre budynki to aż się chcę pytać wszystkich wkoło, jak to jest możliwe, żeby to wszystko razem mogło istnieć.
Pozdrawiam!
Czasami to zazdroszczę Ci tego mieszkania w Warszawie, ale...tylko czasami, wtedy gdy możesz sobie tak spacerować po mieście, kosztować smaku różnych kuchni, zwiedzać wystawy - możliwości tak wiele do miłego spędzania wolnego czasu. Pod warunkiem, że ten wolny czas się ma;
OdpowiedzUsuńpozdrawiam...
Chyba tylko masochista może zazdrościć mieszkania w Warszawie. Nigdy ale to nigdy Warszawa nie była dla mnie taka jak powinna. Jedynie pierwszy raz był ok gdy to tonami jadłam, łyżką nakładane lody na rynku . Potem już tylko albo za zimno albo za gorąco albo za mokro albo za sucho albo za tłoczno albo za pusto. Nic tak jak trzeba.Wystawy, teatry , muzea...wszystko jakieś nie takie . Sztuczne, plastikowe, bezpłciowe. To co spotkałam ,dotknęłam zapamiętałam. Oczywiście to moje odczucie. Nowego Yorku też nie lubię. Fajnie było we Wrocławiu, w knajpce na rynku i w Ustrzykach chociaż potem trzy dni rewelacji żołądkowych zapamiętałam.Festival Pianistów Jazzowych w Kaliszu...kameralny , swojski, prawdziwy chociaż Jamboree -klasa sama w sobie....niegdyś.
UsuńNawet, poznanie cudownej Małgosi, warszawianki, nie poprawia mojej oceny....wszak to wyjątek potwierdzający wcześniejsze doznania.
Maj i piękna pogoda sprzyjają wyjazdom i spacerom. Tak trzymać :)
OdpowiedzUsuń