Obejrzałem dziś zapis koncertu Franka Zappy z jego grupą The Mothers of Invention. Wydarzenie miało miejsce w 1973 roku w Kalifornii. Z trzech muzycznych wieczorów stworzono film muzyczny. Muszę powiedzieć, że długie, improwizacyjne formy w tej dziedzinie sztuki specjalnie do mnie nie przemawiają. Szybko się nimi nudzę, nie znajduję jakiegoś głębszego dna w takim przekazywaniu swoich emocji i myśli. Jednak ten występ obejrzałem niemal w całości (kawałek przewinąłem tylko). Wyniknęło to z energii i umiejętności wszystkich członków grupy. Najciekawsze momenty polegały między innymi na szybkim wymienianiu się niektórych muzyków przy instrumentach, wtedy pomysł na utwór zdawał się przybierać inne formy. Czasem Zappa siedział sobie na krześle paląc papierosa, zasłuchany w grę swych kolegów. Swoją drogą z publiczności też unosił się dym papierosów (dla mnie niezbyt kuszące zapachy). Ale to wszystko tworzyło atmosferę tamtych czasów.
Pod koniec tej przygody show zrobił też pan od charakteryzacji. Zaczął od szefa-założyciela, przetarł mu twarz chusteczkami, po czym w malowniczy sposób rzucał je na scenę. Następnie przypudrował świecące się miejsca i ruszył dalej. Z saksofonistą miał problem (różnica wzrostu), stanął jednak na swojej skrzyneczce z kosmetykami i równe efektownie zabawiał się z tymi chusteczkami. Na koniec posnuł się jeszcze chwilę po scenie pytając po kolei czy nikt nie potrzebuje jego pomocy.
Koncert zakończył się efektownymi wygibasami ludzi z widowni, którzy zostali zaproszeni na scenę do ostatniego utworu. Ekipa techniczna włączyła maszynę do baniek mydlanych, wytwornicę dymu, między muzykami wili się wyżej wymienieni ludzie, część pań rozebrała się niemal do naga (zostały tylko w bieliźnie). Ogólnie rzecz biorąc nie spodziewałem się tak ciekawych momentów, które w dodatku bardzo mi się spodobają i w jakiś stopniu przekonają do form improwizowanych.
Dziś polecam: Andrew Bird (indie rock, folk rock), Andrew W.K. (hard rock, heavy metal, punk rock, piano rock) oraz Anekdoten (rock progresywny).
Pozdrawiam!
Muszę przypomnieć sobie tego wykonawcę i nagrania😀
OdpowiedzUsuńJesienne wieczory ku temu, jak najbardziej odpowiednie 🙋
Hello
Usuńfilm:"Janis:Little Girl Blue"
Książka:"Manson.CIA,narkotyki,mroczne tajemnice Hollywood"
sentymentalizm-Sarsa...
Wit.
Filmu nie miałem okazji zobaczyć. Książkę widziałem w Empiku, jednak jakoś nie wybrałem jej. Może przez tło wydarzeń, które nawet po tylu latach szokuje.
UsuńPozdrawiam!
Moja mlodosc. Pamietam szok, kiedy Zappa umarl tak mlodo. Oryginal i prowokator level hard, a ja go kochalam za stosunek do kleru i religii. Bardzo ciekawa postac.
OdpowiedzUsuńAni Zappa ani zespół nic mi nie mówią. Dlatego tez pozostawiam tylko pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńNa muzyce się nie znam, więc w tym temacie nie mam nic do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńDzięki za podrzucenie nuty ;)
OdpowiedzUsuńNagrania tego typu są dobrą alternatywa dla kiepskiego programu w TV, a wrażenia muzyczne zawsze mile widziane:-)
OdpowiedzUsuńFrank Zappa nie bardzo mi pasuje. Obecnie mam fazę na Vangelisa bo mnie uspokaja . Najbardziej lubię koncerty na żywo no ale jak się nie da to tak też można. Pozdro
OdpowiedzUsuń