piątek, 23 czerwca 2017

Już w domu. Pokręcony dzień.

Jestem już w domu, wyjazd ogólnie mogę uznać za OK, poza paroma sytuacjami niezbyt fajnymi. Otóż przez właściwie cały pobyt byłem jak Anusiak z ,,Włatców Móch", bo pociągałem nosem jak głupi od alergenów jakie unosiły się w okolicy. Co ciekawe jak jechaliśmy dziś wszystko minęło jak za dotknięciem różdżki. Poza tym jak wjeżdżaliśmy na Szrenicę opaliłem sobie okropnie na czerwono szyję, do teraz jeszcze mnie piecze. A najgorsze jest to, że jak zwiedzaliśmy jeden pałac z przyległościami w postaci parku to przyczepił się do mojej nogi kleszcz. A przed wyjściem smarowałem się preparatem odstraszającym te małe dziadostwo. 

Plusem była na pewno wycieczka zaklepana przez Rodziców jeszcze przed wyjazdem, pojechaliśmy do tzw. Szwajcarii Saskiej w Niemczech, zwiedzaliśmy zamek, pałac z ogrodami i ,,skalne miasto". Całość miała miejsce w moje urodziny, oryginalny prezent według mnie to był. :) Na plus też zaliczam wizytę na Szrenicy, Śnieżce, takich skałkach w okolicy Karpacza chyba i na dwóch wodospadach. 

Dziś mieliśmy dzień pełen zakręconych sytuacji. Wyjechaliśmy dość rano, śniadanie zjedliśmy po drodze i koło 13 byliśmy w okolicy autostrady A2. Nie dojechaliśmy nawet do punktu poboru opłat, bo wszystkie pasy zostały z niewiadomej przyczyny wyłączone z ruchu, a wszyscy kierowcy trafili na wąską kichę do Łowicza. Staliśmy w korku z pół godziny, po czym zdecydowaliśmy się jechać jakimś objazdem. Całość zajęła nam tyle czasu, że w plecy mieliśmy ze dwie godziny. Na obiad, całkiem dobry stanęliśmy koło 18, a do domu przyjechaliśmy jakoś po 19. Na miejscu okazało się, że we wtorek (sprawdziłem na dekoderze) doszło do jakiegoś spięcia i nie było w mieszkaniu prądu. Lodówka się rozmroziła, do teraz się nie włączyła, do tego ostatnio naprawiany kontakt też odmówił współpracy. 

Jutro mam ostatnie zajęcia, a pojutrze egzamin końcowy. Co dziwne nie mam jeszcze ocen za poprzednie kazusy, ale może jutro się dowiem co mam. 

Dziś jest: Dzień Służby Publicznej i Międzynarodowy Dzień Wdów

Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Bardzo dużo zwiedziliście! Na pewno tak spędzony weekend zaliczasz do atrakcyjnych. Powroty z długich weekendów prawie zawsze są trudne.
    My tym razem trochę darmową autostradą i trasami S, podróż trzygodzinna była przyjemnością.

    Szkoda, że w domu nie wszystko było wzorowo. Ale to też jakaś przygoda.
    Powodzenia na egzaminie życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze,że już jesteś!Brakowało mi Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze, że JESTEŚ :)
    Proszę, przyjmij spóźnione życzenia urodzinowe- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO; aby to co upragnione było spełnione :)
    Widzę, że pech w drodze powrotnej przydarzył się także Wam :) Myśmy w drodze powrotnej z Węgier mieli 4 godziny w plecy z powodu objazdów. Podobno takie są uroki wojaży.
    Informuję, że od dziś przyjeżdżają do nas wnuki i nie będę miała czasu na blogowanie, stąd u mnie wciąż ta sama notka. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło , że wróciłeś, fajny wypad:-) My byliśmy w Czeskiej Szwajcarii, w Saskiej jeszcze nie.
    te paskudne kleszcze chyba już uodporniły się na wszystko :-(
    Niespodzianki z lodówką nie zazdroszczę, chyba zapłakałabym się!
    Spóźnione życzenia urodzinowe, oby więcej takich wycieczek i samych dobrych zakończeń :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak przygoda, to na całego, a niespodzianki są potrzebne, by ludziom nie było za nudno. Za to zostaną wspomnienia.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  6. No to lepszego, kolejnego roku życia, Piotrze.
    Zapewne na A2 była jakaś poważna kraksa, więc dobrze zrobili,że ją zamknęli..Widocznie przeżyłeś zmianę alergenów i organizm miał obowiązek zareagować katarem. Nie wiem, czym smarowałeś skórę, że się jednak kleszcz przyczepił- ja zwykle używam Bayera Autan i szczęśliwie nic mnie nigdy nie dorwało.Nie wierzę w te nowe, bio-odstraszacze, chyba, że się nimi smarować co godzinę.
    Natomiast niepokojąca jest ta awaria domowa- chyba dobrze byłoby wezwać elektryka by dokładnie przejrzał całą domową sieć- przy niefartownym zbiegu okoliczności może z takiego krótkiego spięcia powstać pożar. Ostatni ten okropny pożar w Londynie powstał właśnie z powodu awarii lodówki. A tak przy okazji - nie powinno się zostawiać włączonej lodówki opuszczając dom na dłużej niż dobę.Trzeba było zawartość zamrażalnika odwiezć do lodówki babci, a lodówę zostawić pustą i wyłączoną. No to trzymam kciuki za ten egzamin- powodzenia!!!
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  7. uczuciowesmaki25 czerwca 2017 20:53

    Brak zasilania pod nieobecność domowników to zaiste sroga kicha :-/
    Chyba potrzebny egzorcysta z uprawnieniami SEP ;-)))))))

    OdpowiedzUsuń