Dziś można rzec nagromadziło się nieco ciekawych emocji.
Koło 12 jak rozpoczęła się defilada z okazji Święta Wojska Polskiego, z balkonu
było widać przelatujące samoloty i helikoptery. Jak zwykle największe wrażenie
zrobiły na mnie maszyny transportowe (WOW, tak wielkie, tak często obciążone, a
są w stanie latać), a także samoloty odrzutowe, w tym F-16. Ten dźwięk
nadlatującego odrzutowca jest nie do pomylenia z niczym innym według mnie.
Normalnie ciarki przechodzą człowiekowi po ciele.
Około 17 pojechaliśmy z kolei na Stadion Narodowy, gdzie
odbywał się Memoriał Kamili Skolimowskiej (8. edycja). Na początku zaszokowała
mnie ilość osób jaka postanowiła tak samo jak my spędzić czas. Spiker podawał,
że było w ,,szczycie" ponad 35 tysięcy osób na trybunach. Z ciekawych
konkurencji należy wymienić na pewno biegi na 100 i 110 metrów przez płotki, na
takim specjalnym torze, zakończonym materacem, gdzie sportowcy mogli wyhamować.
Poza tym była klasyka z Londynu (i nie tylko), czyli rzuty dyskiem, młotem,
pchnięcie kulą, skoki o tyczce i wzwyż. Spore wrażenie zrobił na mnie
reprezentant Portoryko Joel Castro. Jego skuteczne prośby o doping ,,zrobiły
dzień" wielu kibicom. :) Poza tym spisywał się bardzo dobrze w skoku
wzwyż, w pewnej chwili próbował przeskakiwać sam siebie. Podobnie miał Renaud
Lavillenie skaczący o tyczce, jego mina po pokonaniu tyczki zawieszonej na
wysokości 5,9 metra (nie pamiętam
końcówki) bezcenna. Na koniec tak jak Castro przeskakiwał sam siebie, jednak
zakończył swoje zmagania na wysokości 6,01 metra. Poza tymi sportowcami
pojawiła się śmietanka zupełna, czyli m.in.: Piotr Małachowski, Paweł Fajdek,
Anita Włodarczyk, Wojciech Nowicki, Konrad Bukowiecki, Kamila Lićwinko. Joanna
Jóźwik. Największe brawa i euforia zaczęła się po przedstawieniu Anity
Włodarczyk i Pawła Fajdka, wiadomo czemu. :) A to jak wykonywali swoje rzuty to
po prostu mistrzostwo świata, a nawet więcej. Paweł Fajdek wykręcił najwięcej,
bo 81,50 metra, liczył na pobicie rekordu 83 z kawałkiem z tego Memoriału, jednak
się nie udało. Koniecznie muszę też wspomnieć o sportowcach niepełnosprawnych,
którzy brali udział w biegach i pchnięciu kulą. Jak dla mnie jest to świetna
sprawa, że na dużej imprezie mogą zaprezentować się także i tacy sportowcy,
którzy jakby bliżej na to spojrzeć często muszą wkładać dwa albo i więcej
wysiłku w swoje sukcesy. Ogólnie pierwszy raz byłem na takiej imprezie
sportowej i muszę powiedzieć, że chętnie wybiorę się za rok, a może znajdę
jakąś inną. Zawsze chciałem zobaczyć na żywo żużel, może to jest jakiś impuls
do tego?
Z rzeczy muzycznych przyczepiła się do mnie jedna z
najgłupszych tekstowo piosenek z ostatnich miesięcy. Mam na myśli utwór pt.
,,Llama in my living room". :D
A komputer działa jakoś tak głupio, że szok. Mam wrażenie jakbym
pracował na wielkim kalkulatorze starego typu.
Pozdrawiam!
Brawo za wypad na Narodowy, aż Ci zazdroszczę widoku tylu gwiazd.
OdpowiedzUsuńOglądałam defiladę w TV, w poniedziałek w naszym parku świętowało wojsko z naszego garnizonu.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ludzi na stadionie było sporo, aż sprawozdawcy byli zdziwieni. Prawdziwy dowód pamięci dla Kamili. Wrażenia na pewno niesamowite na żywo. My kibicowaliśmy kiedyś na naszym stadionie, gdy odbywały się akademickie mistrzostwa w lekkoatletyce, fajna sprawa.
Miałeś mnogo atrakcji; zaś ja nie miałam czasu nawet włączyć telewizora. Taka już rola babci;
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
To miałeś pełen wrażeń dzień :-D Pozdrawiam serdecznie :-D
OdpowiedzUsuńTego dnia niestety byłam już w podróży do domu, do Szwajcarii i nie mogłam w moim rodzinnym mieście popatrzeć na to, co jak zwykle następnego dnia podziwiam tylko na zdjęciach. Zawsze nam tak wypada urlop, że bardzo wiele wydarzeń kulturowych bądź narodowych, niestety nas omija.
OdpowiedzUsuńZa to mogliśmy podziwiać fajerwerki w Liechtensteinie, organizowane co roku wieczorem właśnie tego dnia.
Ze sportu, co bym chciała oglądać, interesuje mnie bardzo niewiele. Wolę zdecydowanie uprawiać sport, jest takim domorosłym sportowcem bez przeszkolenia i sądzę, że idzie mi świetnie.
Żużel to jest coś, co bym także chciała zobaczyć. Bosh... JA BYM CHCIAŁA CHOĆ RAZ PRZEJECHAĆ TEN TOR! Mam prawko na motocykl. Wiem, że to nie to samo, nikt mnie nie uczył jechać ślizgiem po żużlu ;) ale chciałabym spróbować :)
I będzie okazja, bo wywodzę się z Łodzi, gdzie nasz Orzeł buduje sobie aktualnie nowy stadion :)
Napisałam na maila ,na adres przy blogu z wierszami
OdpowiedzUsuńPolecam wybrać się na pokazy lotnicze - Kraków lub Mielec ;)
OdpowiedzUsuńMój laptop tak rzęzi jak maratończyk dwa metry przed metą
OdpowiedzUsuńTo co obserwowałeś z balkonu to "czysta demokracja", stado gołąbków z gałązkami oliwnymi w dziobkach no i ta "demokracja" jakoś zbyt na zdrowie ludziom nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńPzdr
To tak jak kiedyś bywało tak, że razem z czołgami dochodziły do uszu ludzi okrzyki: ,,Przywozimy Wam demokrację".
UsuńDlatego ograniczyłem się do wydania kilku achów na nadlatujące samoloty, po czym wybrałem się na o wiele ciekawszą imprezę czyli ten Memoriał.
Pozdrawiam!
Oczywiście, masz rację, to nie były Picassowe gołąbki z gałązkami oliwnymi. Ja też, mimo, iż dochrapałem się w wojsku (jeszcze tak zwanym ludowym) stopnia oficerskiego, byłbym szczęśliwy gdyby wojsko nie musiało istnieć. Ale musi. Teraz bardziej, niż kiedykolwiek na przestrzeni ostatniego ponad półwiecza. A skoro musi istnieć, to musi być silne i dobrze uzbrojone. Wojna 1920, której rocznicę właśnie świętowaliśmy, jest najlepszym przykładem, czego możemy oczekiwać od naszych "miłujących pokój" sąsiadów. W tym aspekcie nic się od 1920 nie zmieniło. Dlatego cieszę się, że nasze wojsko zaczyna uzyskiwać zdolności bojowe, a, co być może ważniejsze, reprezentuje polski, a nie cudzy, interes.
Usuńadam
Adamie, oczywiście należy się cieszyć z tego, iż nasze wojsko posiada zdolność bojową. Nie mniej warto tak jak zaznaczył Prezydent Andrzej Duda korzystać w pewnych aspektach, gdzie nasze wojsko jest nieco słabsze z pomocy innych państw. W końcu po to w Polsce znajdują się żołnierze z USA.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja nie cieszę się z tego, że Polska musi sięgać po pomoc USA. Jestem już na tyle leciwy, żeby wiedzieć, że na tym świecie nie ma nic za darmo, a cena, jaką się za poczucie bezpieczeństwa płaci, bywa nadmiernie wysoka. Ale w obecnej sytuacji obecność na terenie Polski wojsk USA ma silne działanie prewencyjne. Zadrzeć z Polską prawie każdy może, ze Stanami już jest to trudniejsze.
UsuńDobrej nocy,
adam
W tym właśnie jest cała rzecz. Ze Stanami raczej nikt nie chce wchodzić w konflikt, nawet jeśli mowa o niezbyt wielkiej liczbie żołnierzy z tego kraju. A cena jaką się za to płaci jest między innymi obowiązek pomocy Stanom w przypadku zagrożenia dla nich ze strony wroga. Pewnie jest też wiele innych ,,cen", o których nie zawsze się mówi głośno.
UsuńPozdrawiam!
Jako "stara komunistka" mam 12 października zakodowany jako święto LWP. Tych innych dat, w dniu których były obchody nigdy nie mogłam zapamiętać. Sprawdza się przysłowie, że "przyzwyczajenie drugą naturą".
OdpowiedzUsuń