Muszę powiedzieć, że ta książka może być zaliczona do 5 najlepszych książek przeczytanych w zeszłym roku. Nie sądziłem, że fabuła osadzona w czasie konkursu pianistycznego w Japonii może być tak intrygująca. Początkowo obawiałem się nieco sporej ilości muzycznych określeń, w skrócie nastawiłem się na przewagę elementów związanych z muzyką klasyczną (a jeśli o nią chodzi to nie za bardzo się znam, lubię niektóre utwory czy arie operowe i tyle).
Na szczęście w praktyce okazało się, że o technicznej stronie takiego konkursu było w mniejszości. Najważniejszą kwestią było nakreślenie przez autorkę wydarzeń z życia kilkorga uczestników, które spowodowały, że wzięli udział w tym międzynarodowym konkursie dla pianistów. Drugi istotny element książki to opisy dotyczące samych zmagań na scenie. Dzięki nim dowiedziałem się z jakich etapów składa się tego typu wydarzenie kulturalne, ile trwa występ w danej części, a nawet jakie utwory są do wyboru dla uczestników. Ciekawym dodatkiem jest rozpiska kto co zagrał w danym momencie konkursu jeśli chodzi o głównych bohaterów, można sobie posłuchać jak brzmią te kompozycje (kod QR do serwisu z muzyką). Na końcu książki podane są z kolei wyniki opisanego konkursu pianistycznego. Jak dla mnie przyjemna lektura, łącząca w sobie kulturę ,,międzynarodową" z elementami kultury Japonii. Większy nacisk położony został przez autorkę na muzykę i lekko psychologiczne tło, nie mniej można się czegoś dowiedzieć o wyżej wymienionym kraju.
Dziś polecam: Bloodywood (nu-metal, folk metal), Brymir (melodyjny death metal, metal symfoniczny, folk metal) oraz Budgie (rock, hard rock, heavy metal).
Pozdrawiam!
Japonia > dla mnie nieznany kraj.
OdpowiedzUsuńNa muzyce się nie znam; po książkę na pewno nie sięgnę,
ale...widzę że w Nowym Roku powróciłeś do recenzji książek?
a co z planami pracy??? nie wypaliły???
Z tym, że pewnie każdy konkurs pianistyczny jest inny. Nie przypuszczam, by była tu jakaś standaryzacja w kwestii czasu, etapów, czy doboru utworów.
OdpowiedzUsuńParece muy interesante la música lo es. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńCzy to nie paradoks, ze konkursy polskiego kompozytora wygrywaja Azjaci?
OdpowiedzUsuńKiedyś bardziej interesowałam się konkursami pianistycznymi. Podziwiam pasję ludzi piszących tego typu książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Polecam (nie pierwszy zresztą raz,ale na poprzednim blogu na Onecie) książkę z " czarnej magii" czyli G. Zukav " Tańczący mistrzowie WU LI" Ale rekordu prędkości w czytaniu z pewnością nie można pobić, zwłaszcza laikowi. Długo trawiłam, ale za to z wielkim zainteresowaniem...A " Siedlisko duszy" to już w ogóle rewelka...Lepiej zacząć od tej...( wg. mnie)
OdpowiedzUsuńCzyli książka z rodzaju ulubionych, bo można się wiele dowiedzieć nowego. Podobnie miałam z książką o funkcjonowaniu wielkiego hotelu, niby kryminał, a jednocześnie skarbnica wiedzy o pracy hotelowego molocha.
OdpowiedzUsuńjotka
Nie jestem pewna, czy książka kupiłaby mnie w 100%. Niemniej jest w niej coś intrygującego, by mieć ją na oku, jeśli chodzi o dalsze plany czytelnicze.
OdpowiedzUsuńOj to dobrze, że specyficzny żargon nie przeszkadzał. Ja jestem na etapie nadrabiania Chmielewskiej i teraz akurat czytałam "Wyścigi". No nie rozumiałam czasem całej strony. :/ Rozumiem zabieg, dawało to rzeczywiście dużo realizmu, ale już po pewnym czasie zaczeło mnie wkurzać.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, więc czuję się mocno zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńZ ciekawością przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMuzyka klasyczna(również konkursy jej poświęcone), to moja pieta achillesowa. Ale fajnie, że czytając tyle książek, możesz o niektórych powiedzieć "najlepsza". Mnie się to już dawno nie zdarzyło, widocznie dokonuję złych wyborów. Uściski.
OdpowiedzUsuńZainteresowałeś mnie tą książką
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Chyba jedynymi książkami z Japonią w tle jakie przeczytałam, to są te dwie Murakamiego "Norwegian Wood" i "Na południe od granicy, na zachód od słońca" :) Chyba, że było coś jeszcze, tylko nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńA! Było - dawno temu "Języki i kolczyki" w pięknych studenckich czasach wpadła mi ta młodzieżówka w ręce... Jakież to było dziwne doznanie z tą książką (niespecjalnie wracam do niej pamięcią. W sumie to lepiej, że tak słabo ją pamiętam - nie warto).
Pozdrawiam!