Przeczytałem dziś drugą książkę wypożyczoną ostatnio w bibliotece. Autorem jest Ryunosuke Akutagawa, japoński pisarz i poeta. Książka nosi tytuł ,,Kappy", ciekawe jest to, że przypomina nieco ,,Podróże Guliwera" oraz moje dawne opowiadanko. W tych trzech tekstach jest zbliżony temat, człowiek dostaje się do innego świata, zamieszkałego przez dziwne istoty. U mnie chodziło o jednorożce, u Akutagawy główną rolę grają kappy, czyli baśniowe stworzenia, które przynajmniej ze względu na miejsce występowania można porównać z wodnikami. Tak naprawdę jednak chodzi o przedstawienie społeczeństwa Japonii w latach 20. XX wieku oraz wątków autobiograficznych. Twórcę tego odkryłem czytając książkę Patti Smith pt. ,,Pociąg linii M". W jednym z rozdziałów opisała wyprawę na grób tego poety, a także grób prozaika Osamu Dazai. Wysnuła też ze znanych faktów możliwy koniec życia Akutagawy, bowiem przez wiele lat żył w przeświadczeniu, że po matce odziedziczył chorobę psychiczną, co w 1927 roku zakończyło się jego samobójczą śmiercią. Nie wiem czy wizja jego końca jest bliska prawdy, jednak możliwa, miał w końcu rodzinę, żonę i synów. Możliwe, że tego ostatniego dnia życia po zażyciu zbyt dużej dawki środka nasennego zwinął się w kłębek obok nich i umarł. W sumie nie jest to ważne, po prostu poruszyła mnie jego historia, a to dłuższe opowiadanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że był kimś intrygującym. Poza tym w pewnych momentach przejawiał podobny do mojego styl absurdalnego opisywania świata.
Od paru dni oczekuję już na zmianę pogody, po prostu najkrócej mówiąc chcę wiosny. Czekam też na kazus, który trzeba zrobić na kolejne zajęcia. Jak na razie ani po tym ani po tamtych nie ma śladu.
Dziś jest Dzień niespodziewanego całusa. :D
Pozdrawiam!
Czasami dobrze się uciec w świat książkowy, wirtualny, aby oderwać się od rzeczywistości i codzienności. Tylko nie pozostań w tym świecie [baśni], bo potem może być ciężkie przebudzenie. Wiele jest przyczyn samobójstw i nigdy do końca nie odgadniemy skomplikowanej psychiki ludzkiej. Życie jest jak cienka nitka, którą może zerwać niewielka chwilka.
OdpowiedzUsuńMam podobnie- także wyczekuję na wiosnę; pozdrawiam :)
Dziś po śnieżycy pierwszy raz w tym roku usłyszałem kosa :-)
OdpowiedzUsuńPzdr
Fiu, fiu. U mnie to tylko kawki i gołębie, a czasem wróble.
UsuńW sumie japońskie gejsze to równie ciekawe zjawisko jak te, co opisujesz jako nieco głupsze i dziwniejsze. Bo akurat to tak dziwne nie jest.
Pozdrawiam!
U mnie wczoraj śnieżyca, dzisiaj piękne słońce... Może ta wiosna już za rogiem?
OdpowiedzUsuńU mnie j.w. wczoraj ulewa i śnieżyca dziś ładnie. Mnie niestety tak połamało wczoraj wieczorem, że wyłem z bólu.
OdpowiedzUsuńja też chcę wiiioooossssnnnyyyy!!!!! :)
OdpowiedzUsuńwczoraj wieczorem u mnie ostro zacinało deszczem ze śniegiem a dzisiaj były pełnowymiarowa śnieżyca - ale biel dosyć szybko zniknęła :)
a wczoraj była u mnie rodzinka na torcie i brat z uśmiechem powiedział, że ma sporo ciekawych dla mnie książek i jak dam znać, to mi je dostarczy.
a niech to kurka! swoich mam kilka w kolejce, właśnie na uczelni dostałam temat na zaliczenie ćwiczeń a za 2 tygodnie będzie kolejny temat na referat więc kilka studenckich pozycji muszę zaliczyć... a ten mi tu jeszcze swoje dołożyć chce...
ot i książkowy dobrobyt mnie dopadł :D
gdzie dzień całusa??!!! że jak??? że co????
to czemu mnie nikt znienacka.... :(
Rozbawiło mnie zdanie:"Nie wiem czy wizja jego końca jest bliska prawdy, jednak możliwa, miał w końcu rodzinę, żonę i synów. ", bo jest stylistycznie tak napisane, że można wysnuć wniosek iż posiadanie żony i synów prowadzi do samobójstwa(a wszak jego powodem było przeświadczenie o odziedziczonej chorobie psychicznej). No a ten dzień niespodziewanego całusa, to chyba będzie dla mnie hitem lutego.
OdpowiedzUsuń