Obejrzałem występy festiwalowe w tym roku.
Pierwszy dzień mogę podsumować krótko: nic ciekawego. Nie wiem czemu ale nie umiem się przekonać zupełnie do zespołu Kwiat Jabłoni, mimo intensywnej kampanii promocyjnej. Zespół Enej wypadł jak to oni, dość dobrze, zwłaszcza muzycznie. W większej dawce raczej nie dla mnie, w dwóch, trzech piosenkach jak najbardziej. Nawet w tym roku wystąpili na scenie koło nas i zrobili na mnie pozytywne wrażenie. Wilki trochę rozczarowały. Ostatnio pan Gawliński jest na jakiejś kolejce górskiej jeśli chodzi o kondycję wokalną. Na plus zaliczam występ Lady Pank, Janusz Panasewicz znany jest właśnie z ,,jazdy" taką kolejką górską, tym razem trzy piosenki zaśpiewał właściwie bez grama nieczystych dźwięków. Pozostałe występy raczej przewijałem, jakoś nie umiem się przekonać do wielu gwiazd młodego pokolenia. Mam wrażenie, że ich piosenki powstają metodą ,,kopiuj-wklej" z jakichś innych wykonawców. Oczywiście pewnym problem było znów nagłośnienie (albo mój słuch nieco już przytępiony od różnych rzeczy, jak kto woli). Były momenty, że nic nie rozumiałem z tekstu piosenki, całość jawiła się jako muzyka, a na jej tle szmery wokalisty/wokalistki.
Drugi dzień wiele nie różnił się od początku festiwalu. Dobrze wypadła w moim odczuciu Agnieszka Chylińska, najlepiej ,,zarządzała" publicznością. Nieźle wypadła też Katarzyna Nosowska, jednak jako jej spory fan jestem w tej ocenie nieco stronniczy. :) Bursztynowego Słowika sprawiedliwie dostał Oskar Cyms. Reszty propozycji nie skomentuję, ogólnie znów miałem wrażenie słuchania jednej piosenki w wykonaniu paru osób.
Trzeci dzień właściwie powielił część występów, ogólnie przeleciał obok mnie jakoś. Nic wartego uwagi nie zauważyłem.
Czwarty dzień był o wiele lepszy, przede wszystkim ze względu na obecność nieco starszych gwiazd. A to oznacza w moim odczuciu po prostu muzykę przez duże MU. :) Najbardziej zachwycony byłem występami Krystyny Prońko i Alicji Majewskiej. Obydwie należą do jednych z moich najbardziej ulubionych artystek w Polsce. Edyta Bartosiewicz obchodziła 30-lecie płyty ,,Sen". Muszę powiedzieć, że niestety nie było to zbyt porywające świętowanie. Na koniec wystąpiło parę gwiazd hip-hopowych z lat 90. i nieco wcześniejszych. Kaliber 44 nieco mnie rozczarował, średnio rozumiałem tekst. Najlepiej wypadła chyba Paktofonika, reszta jakoś tak średnio (chociaż nigdy nie byłem wielkim fanem takiej muzyki).
Cały festiwal był mieszany, mieszany, jak to mówią niektórzy w kebabowni zamawiając coś dla siebie. Przede wszystkim znów był podstawowy problem- akustyka, a właściwie chwilowe jej braki. Były momenty, na przykład przy pierwszej piosence wykonywanej przez Edytę Bartosiewicz, że mało co zrozumiałem (część zwrotek i cały refren). Drugim problemem było wsadzanie orkiestry wszędzie. Wyżej wymieniona artystka występowała tylko z gitarą, w tle grzmieli muzycy w dość dużej ilości. Tak samo przy hip-hopie średnio sprawdzały się dźwięki saksofonu czy skrzypiec.
Trochę raziło mnie też mieszanie muzyki z promowaniem ramówki TVN. Wiem, że skoro ta stacja robiła całość to mogła się nieco promować. Jednak zwykle robią to w oddzielnych programach, gdzie przedstawiają swoje nowości.
Dziś polecam: Immortal (black metal), Impending Doom (deathcore, metal chrześcijański) oraz Infant Annihilator (deathcore, techniczny death metal).
Pozdrawiam!