,,Kwiaty dla Algernona" Daniel Keyes.
Powieść ta powstała przez rozbudowanie przez autora opowiadania (dostał za nie nagrodę Hugo, po poszerzeniu treści do powieści otrzymał za nią Nebulę). Całość można zamknąć w pytaniu: czy możemy wykorzystując medycynę (lub naukę ogólniej) naprawiać ,,błędy" w organizmie człowieka, które powodują choroby czy jakieś niedostatki. Bohaterem jest Charlie Gordon, pracownik piekarni, który jest niepełnosprawny umysłowo. Zostaje wytypowany do badań nad możliwością podnoszenia ilorazu inteligencji u ludzi. Na początku badań mierzy się z myszką o imieniu Algernon w przechodzeniu labiryntu, jak można się domyślić myszka z nim wygrywa (bo ma już sztucznie podniesioną inteligencję). Charlie zachęcony przez lekarzy zaczyna prowadzić zapiski z kolejnych dni eksperymentu. Pierwsze kilka rozdziałów zawiera błędy językowe oddające sposób myślenia bohatera. Wraz z upływem czasu klarowność tekstu się zwiększa, tak samo jak postrzeganie pewnych spraw dookoła. Bohater zaczyna dostrzegać, że niektóre żarty ze strony kolegów z piekarni tak naprawdę nie były formą pokazania jak go lubią, a zwykłym dręczeniem. Ostatecznie Charlie staje się geniuszem, przewyższa poziomem inteligencji naukowców nim się zajmujących, rozwiązuje wszelkie problemy do tej pory nie do rozwiązania w świecie nauki itp. itd. Niestety wraz z rozwojem intelektu kolejne osoby z jego otoczenia odwracają się od niego. Ostatecznie Algernon zaczyna wykazywać oznaki regresu intelektualnego, w końcu umiera. Podobne oznaki widać u Charliego (przez regres w jego notatkach, wraca stopniowo do początkowego stylu zapisków). Ostatecznie zapisuje jeszcze, żeby pozostali bohaterowie książki pamiętali o składaniu kwiatów na grobie Algernona.
Dość ciekawe jest to jak dowiedziałem się o tej książce. W którymś z odcinków ,,Va Banque" jeden z uczestników wspomniał o niej w czasie luźniej rozmowy z prowadzącym Przemysławem Babiarzem (między 1 i 2 rundą). Jakiś czas później jestem w bibliotece, patrzę na półki i na jednej z nich leżała właśnie ta książka.
,,Battle Royale" Kōshun Takami.
Jak przeczytałem opis na okładce to spodobało mi się rzekome (o tym za chwilę) nawiązanie do ,,Władcy Much" Goldinga. Jednak po przeczytaniu całości muszę powiedzieć, że autor poszedł w stronę przedstawienia fabuły z użyciem klisz, ogranych schematów i nadużył przedstawień przemocy. Całość rozpoczyna się od pokazania wycieczki grupy 42 licealistów, która nagle zamienia się w walkę o przetrwanie. Autorytarny rząd Japonii z przyszłości wylosował ich do gry pod nazwą taką jak tytuł książki, uśpieni gazem zostają przetransportowani na wysepkę, gdzie czeka na nich walka między sobą o przeżycie. Przed ucieczką powstrzymują uczniów obroże, w których umieszczono ładunki wybuchowe. Łączy się to z regułami gry, których nie przybliżę, aby nie psuć ewentualnym chętnym zabawy. Ogólnie powieść czyta się całkiem dobrze, jednak minusy jakie pojawiają się w czasie czytania (nie mówiąc o minusach po przemyśleniu fabuły po wszystkim) psują ogólny efekt. Całość liczy sobie ponad 700 stron, z informacji na końcu książki dowiedziałem się, że pierwsza wersja miała ponad 1300 stron. Największym minusem jest według mnie nagromadzenie przemocy, brutalne opisy zabójstw dokonywanych przez licealistów mogą zniesmaczać. Nie mówiąc już o tym, że autor w niektórych rozdziałach ,,zabił" więcej niż jedną osobę na jeden raz. Kolejna wada, która spowodowała moją frustrację było nierównomiernie wyposażenie bohaterów w broń. Bo wyszło mniej więcej tak, że ktoś siedzi w czołgu, a ktoś inny biegnie na niego z widelcem (autentycznie przekazany jednemu z uczestników gry przez wojskowych). Niektóre osoby miały kij do obrony, a jeden uczeń miał kamizelkę kuloodporną i karabin maszynowy. Absurd niemożliwy do zaakceptowania. Ostatnia wada powieści to klisze i tani sentymentalizm. Bo jak można odebrać na poważnie scenę, gdy dziewczyna rzuca się (dosłownie) w objęcia umierającego chłopaka tylko po to, aby wyznać mu skrywane od dawna uczucia wobec niego. Albo co można powiedzieć o kreacji jednej z bohaterek na zasadzie ,,w przeszłości została skrzywdzona wielokrotnie przez ludzi, więc nie ma co się dziwić, że teraz zabija z zimną krwią". Zakończenie powieści to już totalna abstrakcja pachnąca połączeniem Rambo, Jamesa Bonda i podobnych bohaterów. Nie mówiąc już o totalnym niedopowiedzeniu co dzieje się z dwójką bohaterów po tym jak przy próbie ucieczki z kraju jakiś policjant zaczyna gonić ich na dworcu. Przed lekturą nie wiedziałem też, że cała klasa licealistów potrafi znakomicie posługiwać się bronią palną, wykonywać bomby ze znalezionych w okolicy materiałów i tak dalej i tak dalej.
Głębi w tej książce niestety za wiele nie ma, porównanie do ,,Władcy Much" teraz mnie śmieszy, nieuprawnione pod każdym względem. Nawet fani mangi/anime, gdzie przemoc w dużych dawkach zdarza się, raczej nie będą zachwyceni tą powieścią. Z ciekawostek dodam, że na podstawie książki powstała manga licząca 15 tomów.
Pozdrawiam!
Czytając pierwszą recenzję przypomniał mi się film " Przebudzenia" z Robertem De Niro.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej- takie cegły mnie nieco zniechęcają do czytania. A tą rzuciłabym bardzo szybko. Fabuła kompletnie nie dla mnie.
Pozdrawiam serdecznie
Pierwsza książka brzmi ok, ale drugiej bym nie tknęła. Nie dlatego, że to kobyła, ale ze względów na brutalność opisów. Nie lubię czegoś takiego, wolę sobie pewne sprawy wyobrazić niż niż o nich czytać.
OdpowiedzUsuńTrzeba poszukać pierwszej i omijać drugą.
OdpowiedzUsuńŻadnej nie czytałam i obie bym kiedyś poznała. Battle Royale już wcześniej mi chodziło po głowie i nadal jestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńGracias por la reseña. Tomó nota del primero. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńTak, "Kwiaty dla Algernona" zrobiły na mnie kiedyś spore wrażenie, ale ta druga wygląda na aż taką złą, że może bym się skusił gdyby nie rozmiar :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tych książkach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Nigdy nie lubiłam filmów, w których były zawody-uciekający przeciwko goniącym, więc książka też nie dla mnie. Pierwsza też nie zainteresowałaby mnie, bo uważam, że wszelkiego rodzaju eksperymenty na ludziach, to bestialstwo. Uściski.
OdpowiedzUsuńZa wiele tej przemocy wszędzie, w filmach zwłaszcza, przemocy i przekleństw przeróżnych.
OdpowiedzUsuńDla mnie ciekawe jest, skąd dowiadujemy się o nowych książkach i filmach.
jotka
Ta pierwsza książka mnie zainteresowała. Zapisuję sobie jej tytuł, bo jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wiesz, ale piszesz ciekawe recenzje. Od razu wiadomo, czy sięgać po książkę, czy nie. Teraz takie mnóstwo nowości, że recenzja jest pomocna w wyborze lektury.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
pierwsze to już dawnocie, opublikowane w równie dawnej serii "Kroki w nieznane", drugiego nie znam...
OdpowiedzUsuńobecnie sobie wygugluj "Uniwersum Metro 2033", projekt literacki taki zbiorowy, na razie zacząłem /patriotycznie, LOL/ od polskiego wkładu (Paweł Majka), teraz eksploatuję resztę z mojej lokalnej biblioteki...
zajrzysz via gugiel, sam się zorientujesz po swojemu, o co tu chodzi, nie ma sensu, żebym się rozpisywał, zresztą sam niewiele z tego tortu uszczknąłem, ale zapowiada się ciekawie...
p.jzns :)
Wstyd przyznać ale nie czytałam ,,Kwiatów dla Algernona".
OdpowiedzUsuń"Władcy Much" do którego to tytułu porównałeś tę "Battle Royal" jako serial nigdy do mnie nie przemawiał. Dla mnie to było po prostu głupie (niemądre) i nudne. Nigdy nie dotrwałam do końca jednego odcinka.
Jeśli chodzi o książkę ,,Battle Royale" nie znam.
Pozdrawiam!
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/
https://kosbeautybook.blogspot.com/
Nice post.
OdpowiedzUsuńhttps://www.melodyjacob.com/
Lubię "Va banque"!
OdpowiedzUsuńTa pierwsza książka bardzo mnie zaintrygowała. Biorę w ciemno
OdpowiedzUsuńKasinyswiat