piątek, 17 listopada 2017

Spotkanie i wyjście do biblioteki.

Skorzystaliśmy we trójkę z dość dobrej pogody i wyszliśmy na dwór, najważniejszym celem była wizyta w bibliotece. Po drodze postanowiliśmy podejść nad Wisłę, przy okazji podziwialiśmy maszyny do zwijania liści zebranych wcześniej przez w/w w takie bele jak zwija się siano. Pierwszy raz widziałem coś takiego, do tej pory zbieranie liści było pracą fizyczną, którą ułatwiały co najwyżej dmuchawy. W międzyczasie spotkaliśmy Kasię ze swoją mamą, podziwiam tą moją koleżankę ze szkoły, bo była dziś na swoim trójkołowym rowerze. Porozmawialiśmy trochę, popatrzyliśmy jak zbiera się teraz liście (naprawdę zadziwiające te sprzęty nowoczesne), po czym poszliśmy już nad Wisłę. Tam pustki wielkie, wszystko pozabierano, do następnego sezonu nic ciekawego nad rzeką się nie znajdzie. 

Wypożyczyłem sobie w końcu ,,Mistrza i Małgorzatę", a także ,,Czułego barbarzyńcę" Hrabala i ,,Listonosza" Bukowskiego. Zobaczę jaki będę miał odbiór tych książek. 

Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. Coraz smętniejszy ten listopad, wszystko znika...ale za to jest czas i ochota na czytanie :-) Mam niezły zapas i już się cieszę na długie wieczory, bo w Tv nędza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Listopad w Warszawie zawsze był przygnębiający.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Same dobre pozycje, czytaj :). A takie do liści by mi sie przydalo w ogrodzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. mam plan jutro pójść na działkę ogarnąć liście ale jak będzie tak jak dziś to będzie tylko plan bo dziś u mnie padało i padało i pada

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno ludzie dzielą się na tych ,którzy przeczytali Mistrza i tych ,którzy nigdy po niego nie sięgną.
    Coś w tym jest i to nie kwestia obycia literackiego.
    Ja polecam jak najbardziej.
    I nie jest to książka ,którą czyta się tylko raz.
    Ludzie dotknięci przez los czasami pokazują nam ,jak można żyć na przekór niepowodzeniem i ograniczeniom fizycznym czy umysłowym.
    To Spółdzielnia Kobierzyn ,na którą głosujemy na Wymuszonym podnosi poprzez pracę ,ludzi niejako odtrąconych przez zdrowe psychicznie społeczeństwo.
    Tylko ,kiedy patrzymy co się dzieje ,jasno widać ,ze dla niektórych Kobierzyn czy Tworki tudzież Toszek /to na śląsku/ byłyby w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śląsku miało być z dużej litery ,to na pewno chochlik ,a nie moje zaćmienie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie można samej Małgorzaty wypożyczyć...

    OdpowiedzUsuń
  8. Informuję tylko, że nie ma mnie na blogach bo opiekując się wnuczętami zaraziłam się od nich grypą; pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Mistrz i Małgorzata"to moja naj, naj, najukochańsza książka.Według mnie to numer jeden w ogóle na świecie i w historii, co ja mówię, w galaktyce!!! A liście zbieram tradycyjnie, grabiami.Tymi nowoczesnymi maszynami niszczy się wiele zwierzątek.
    Pozdrowiena serdeczne:)
    A lisc

    OdpowiedzUsuń