Obejrzałem ostatnio film dokumentalny, którego bohaterem był Hiranmoy Ghoshal. Pochodził z Bengalu Zachodniego, był pisarzem, który w 1934 roku przyjechał do Polski, by zostać wykładowcą na UW (wcześniej skończył studia w Kalkucie i w Anglii). Ciekawa jest historia jego przyjazdu. Podobno jak pracował w Szwajcarii jako szatniarz, zauważył go polski profesor, zajmujący się językami i kulturą Indii. Ściągnął Hiranmoya do swojej uczelni, jednak praca w naszym kraju ze względu historycznego trwała tylko do 1940 roku. Wtedy bohater filmu wrócił do Indii. Napisał wspomnienia z kampanii wrześniowej, w lokalnych rozgłośniach radiowych przekonywał swoich rodaków do tego, aby posłuchali co ma im do opowiedzenia o nazistach. Podobno w tamtym czasie była pewna grupa Hindusów, która wiązała swoje pochodzenie i pochodzenie nazistów od Ariów. Były też zapatrywania tego typu, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, chodziło oczywiście o Anglików, dostrzegano możliwości wydostania się spod ich protektoratu poprzez zbliżenie się do nazistowskich Niemiec. W 1947 roku bohater dostał wysokie stanowisko w Moskwie, miał zajmować się promowaniem kultury Indii w swojej ambasadzie. W 1956 roku powrócił do Indii, by zająć się opisywaniem, a nawet stworzeniem alfabetu dla niszowych języków. W 1957 roku powrócił do Polski, gdzie znów zajmował się wykładaniem na UW. Zmarł w 1969 roku, został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Do dziś żyje jego córka Mira, miał też syna Bogdana.
Przeczytałem też książkę ,,The Most Beautiful. Moje życie z Prince`em". Autorka, Mayte Garcia przedstawiła historię swojego małżeństwa z tym artystą w dość interesujący sposób. Poznali się, gdy miała 16 lat, zaczęła wtedy tańczyć w zespole Prince`a. Gdy skończyła 20 lat coś między nimi się zmieniło, zbliżyli się do siebie na tyle, że w końcu zdecydowali się na ślub. Wspólne życie w trasach koncertowych, a także późniejsze dwie tragedie doprowadziły do stopniowego wygaśnięcia uczucia. Tymi tragediami było urodzenie dziecka (syna) z poważnymi wadami genetycznymi, który po pewnym czasie zmarł, później Mayte Garcia poroniła. Prince po jakimś czasie zaczął pocieszać się w ramionach innej kobiety, co doprowadziło do rozwodu pary. Zadziwiające było podejście tego znaczącego artysty do religii. Pewnie jego studia nad Biblią ze Świadkami Jehowy spowodowały swoiste odchylenia w tej materii. Bo nijak nie umiem zrozumieć, gdy człowiek tłumaczy brak zgody na badania genetyczne czy zabiegi medyczne swoją religią. Gdyby autorka książki nie zgodziła się na zabieg po swojej drugiej tragedii mogłaby umrzeć. Nigdy jakoś specjalnie nie intrygował mnie Prince, jednak po przeczytaniu tej książki jakoś inaczej na niego zaczynam patrzeć. Książka jest warta polecania, bo nie ma w niej taniej sensacji, są raczej wspomnienia wspólnych chwil, zarówno tych miłych jak i tych tragicznych.
Dziś byłem z Rodzicielką na zakupach. Ogólnie zmęczyło nas to nieźle. Do tego jeszcze skomplikowała się sprawa z naszymi telefonami. Musiałem kupić nową kartę, okazało się potem, że wybrałem zły model. Ogólnie zakręcone chwile na tych zakupach były.
Staruszek z kolei utknął na cały dzień w szpitalu. Dostał kolejną dawkę chemii, do tego był to najdłuższy jego pobyt w szpitalu (wizyta lekarska koło 15, podanie chemii parę chwil potem, wszystko wolno podawane, do tej pory nie ma Staruszka w domu jeszcze).
Pozdrawiam!