Zauważam y siebie coraz częściej zmiany w rzeczach, które lubię. Najdziwniejszą z nich jest przekonanie się do mięsa z odrobiną tłuszczu, kiedyś nie do pomyślenia, abym zjadł coś takiego. A dziś zwłaszcza z zupą typu krupnik czy podobną zjadam ze smakiem. W muzyce z kolei zaczynam jeszcze bardziej (poza ulubionymi ostrzejszymi kawałkami) poszukiwać dźwięków sprzed moich narodzin. Ostatnio słucham sobie takich wykonawców jak Anna German, Ewa Demarczyk (tekst, muzyka, wykonanie, wszystko o czymś, w jakimś celu, a nie papka radiowa jaką dziś się najczęściej spotyka), Ałła Pugaczowa (język rosyjski podoba mi się w brzmieniu, choć nie za wiele rozumiem) czy ABBA (melodie tak zabójczo chwytliwe, że głowa mała, do tego właściwie każdy numer to hit). Nie mam pojęcia dokładnie co to może oznaczać, takie zmienianie się moich przyzwyczajeń czy ulubionych rzeczy.
Na ostatniej rehabilitacji nogi czułem się jak koń. Rehabilitant za pomocą różnych metalowych prętów wygiętych w różne formy dziubał mnie w ścięgno Achillesa, rozciągał je, potem zmniejszał objętość itp. itd. Wypisz, wymaluj działanie na końskim kopycie przez kowala. :D
Postanowiłem poćwiczyć sobie angielski. W tym celu wziąłem z biblioteki jedną z części o Harrym Potterze (o więźniu Azkabanu). Co ciekawe jak na razie idzie mi całkiem dobrze, może dlatego, że pamiętam mniej więcej co działo się w tej części przygód tego czarodzieja. Zobaczymy co będzie później. :)
Dziś polecam: Bleachers (indie pop, synth-pop, nowa fala, rock alternatywny), Blind Channel (metal alternatywny, nu-metal, post hardcore) oraz Blood Cultures (eksperymentalna, indie pop, pop psychodeliczny, electropop, chillwave).
Pozdrawiam!