środa, 31 października 2018

Przed listopadem.

Byliśmy dziś na cmentarzu u Dziadków ze strony Staruszka, wujka i krewnej od rodziny Staruszka. Już teraz dość dużo osób korzystało z linii cmentarnych, wolę nie myśleć co będzie działo się w najbliższych dniach. A tak sprawa jest załatwiona bez nerwów, szarpania się, tłoczenia w komunikacji miejskiej itd. Ale jak to od jakiegoś czasu próbuję wyznawać: niech każdy robi jak uważa, byleby drugiej osoby nie krzywdził przy tym. 

Dziś polecam: The Verve Pipe (post-grunge, rock alternatywny), Thy Art Is Murder (deathcore) oraz Theatre Of Tragedy (gothic metal, death/doom, doom metal, industrial metal). 

Pozdrawiam!

wtorek, 30 października 2018

Coś drgnęło.

Byłem w urzędzie pracy, tym razem nic dla mnie nie mieli z ofert stażowych. Za to z godzinę po tym, jak wróciłem do domu zadzwonił telefon. Miła pani poinformowała mnie, że zostałem wytypowany na rozmowę w sprawie stażu. Nie ukrywam, że ucieszyło mnie to bardzo. Bowiem od początku jak dostałem tylko tę ofertę, uznałem za niemal przymusowe spróbować sił w tej firmie. :) 

Dziś polecam: Bad Light District (indie rock), Black River (heavy metal, stoner rock) oraz Blues Flowers (blues). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 29 października 2018

Dzieje się na świecie.

Dużo się dziś wydarzyło na świecie. Właściwie większość z tych rzeczy należy zaliczyć do kategorii: tragedie, zło, śmierć. Najpierw dowiedziałem się o katastrofie śmigłowca z właścicielem klubu Leicester City F.C., potem o porwaniu członków załogi kontenerowca, a na koniec o katastrofie samolotu w Indonezji. Nie przypominam sobie dnia, by tyle złych rzeczy się wydarzyło, właściwie jedna po drugiej. 

Byliśmy dziś u Babci, podstawową sprawą było odebranie listu poleconego, okazało się, że pewna sprawa nie została do końca załatwiona, jednak jeszcze mieliśmy czas na jej dokończenie. Bez tego mogłoby nie być miło. 

Dziś polecam: Memphis May Fire (metalcore, screamo, post-hardcore), Men Without Hats (nowa fala, synth pop) oraz Metal Safari (metalcore, death metal).

Pozdrawiam!

niedziela, 28 października 2018

Ciekawa myśl.

Przyszła do mnie taka myśl czy nie wrócić w jakiejś bardziej poważnej formie do malowania. Wprawdzie moje obrazy to raczej daleko posunięty dadaizm połączony z abstrakcjonizmem i wszystkimi dziwnymi nurtami z XXI wieku, jednak w przeszłości takie działania sprawiały mi pewną przyjemność. Po chwili doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej może przeszkodzić mi mój słomiany zapał. Kupię jakieś narzędzia, farby, wszystko inne, a po paru pociągnięciach pędzla po papierze stwierdzę, że to jednak nie to. Nie mówiąc już o tym, że szybko mógłbym się znudzić jakąś tam dozą teorii, jeśli chciałbym się podciągnąć w tej materii.  

Dziś polecam: Devourment (brutal death metal), Diamond Head (hard rock, NWoBHM) oraz Diary of Dreams (darkwave).

Pozdrawiam!

sobota, 27 października 2018

Podwójne zdziwienie.

Wczoraj i dziś przeżyłem małą dawkę zdziwienia. Początek był jeszcze w aucie, jak jechaliśmy na cmentarz. W serwisie informacyjnym podano, że jakaś znana osoba przeszła na islam, nie dosłyszałem wtedy o kogo chodzi, na myśl przyszły mi raczej młode osoby, których dokonania można wymienić jednym zdaniem. A dziś czytam gazetę i już wiem o kogo chodzi: Sinead O`Connor. Sama zmiana religii może nie byłaby jakimś szokiem czy coś, jednak to co artystka mówi o swoich poszukiwaniach duchowości już troszkę mocniej zastanawia. W jednej z wypowiedzi stwierdziła, że jest to zwieńczenie poszukiwań każdego inteligentnego teologa. Dodała też, że studiowanie wszystkich pism prowadzi do islamu, czyniąc pozostałe pisma zbędnymi. Dla mnie jest dziwne to, że stawia się na równi z prawdziwymi teologami islamu, ludźmi, którzy znają każdy element tej religii. Poza tym wypowiadając takie słowa w jakimś stopniu umniejsza znaczenie innych religii, odsuwa je na ,,bocznice", odbiera im wartości. Wydaje mi się, że każdy może sobie wybrać dowolną religię, może też odrzucić wszystkie jej przejawy, jednak nie powinien przy tym wywyższać się nad innymi ludźmi. 

Dowiedziałem się też o nowej płycie pani Agnieszki Chylińskiej. Wszedłem z ciekawości na YT i muszę powiedzieć, że zrobiłem sobie kuku. O ile jeszcze ,,Królowa Łez" po którymś przesłuchaniu z kolei jakoś do mnie zaczęła trafiać, tak ,,Mam zły dzień" raczej nie powtórzy takiej drogi. Nie rozumiem zupełnie o czym jest tekst (może jestem za głupi?), teledysk przestaje do mnie trafiać po 30 sekundach, a muzyka wwierca się do mózgu siejąc powszechne zniszczenie. Rozumiem, że pani Agnieszka chciała spróbować czegoś nowego, to właściwie przywilej każdego artysty. Jednak moim zdaniem przy poszukiwaniach nowych muzycznych regionów nie należy gubić siebie. Bo to co niesie za sobą jej nowy kawałek, to w mojej ocenie jest regres. Miało być śmiesznie, miało być odkrywczo, a wyszło poniżej przeciętnej. Przy takiej promocji nie kupiłbym płyty nigdy. 

Dziś polecam: Camel (art rock, rock progresywny) oraz Carrion (rock, hard rock, glam metal).

Pozdrawiam!

piątek, 26 października 2018

Zelektryzowanie pewne.

Zdecydowaliśmy się koło południa, że warto byłoby pojechać na Powązki, na grób Dziadka ze strony Rodzicielki. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Podeszliśmy też do grobu Baczyńskiego oraz Kory. Szczególnie jej grób robi na mnie wrażenie, bo Kora patrzy się na przychodzących ludzi ze zdjęcia, nad nim jest rodzaj baldachimu/łuku z poważnymi zaczątkami pnących się roślin. Nie ma zupełnie napisów, żadnych historii z życia, wszystko tą prostotą, tą naturalnością aż elektryzuje. 

Dziś polecam: RSC (rock, art rock, rock progresywny), Rush (hard rock, rock progresywny, metal progresywny) oraz Skeletonwitch (trash metal, black metal, melodyjny black metal).

Pozdrawiam!

czwartek, 25 października 2018

Kolejny przystanek.

Dziś byłem w kolejnej firmie ze skierowaniem na staż. Na razie sytuacja jest niejasna, bo z poprzednich firm nikt nie dzwonił. Najwyżej niedługo sam zacznę się rozglądać za stażem. 

Postanowiłem sobie jakiś czas temu, że wrócę do czytania fantastyki. Jak na razie zapoznaję się z powieściami wybranych autorów (obecnie m. in. pan Feliks W. Kres jest na ,,tapecie"). 

Dziś polecam: Mother Love Bone (grunge, rock alternatywny), Mountain (rock, hard rock, heavy metal) oraz  Mott The Hoople (rock, hard rock, glam rock). 

Pozdrawiam!

środa, 24 października 2018

Czas oczekiwania.

Przez ostatnie trzy tygodnie miałem kontakt z urzędem pracy. Uzyskałem od nich trzy skierowania na staż, na razie cisza. 

Dowiedziałem się dziś, że Unia przygotowuje się do wielkich zmian. Od 2021 roku mają zostać zakazane wszelkie jednorazowe słomki, talerze, sztućce. Dziwi mnie to bardzo, chyba na początku należałoby poszukać innych metod choćby recyklingu, a nie sięgać od razu do tak poważnych środków. Poza tym jak na razie wskazują plany, do 2025 (chyba?) można będzie stosować takie produkty z plastiku, których łatwo nie da się zastąpić. Czyli wielu producentów/użytkowników wielkich będzie próbowało przekonać Unię, że w ich przypadku tak właśnie jest i prosto nie zrezygnują z plastiku. Ciekawe też co będzie z producentami tych jednorazowych rzeczy, tam pracują ludzie, może być im ciężko znaleźć inną pracę itd. Dziwią mnie tego typu działania, gdy ratując jakiś segment naszego świata tak naprawdę robi się wyłomy w jego innych elementach. 

Dziś polecam: Mnemic (metal progresywny, industrial metal, trash metal), Monster Magnet (stoner rock, stoner metal, hard rock) oraz Mors Principium Est (melodyjny death metal). 

Pozdrawiam!

wtorek, 23 października 2018

Hiszpania część 14

7 października pojechaliśmy  na ostatnią wycieczkę, do Grenady. 

Pan przewodnik według mnie posiadał wielki talent do opowiadania. Jak przedstawiał nam w czasie jazdy autokarem historię Grenady, to miałem wrażenie uczestniczenia we wszystkich wydarzeniach. 

Początkiem naszego zwiedzania była dzielnica cygańska, gdzie według wielu badaczy narodziło się flamenco. W pobliżu tarasu widokowego był lokal, który słynie z wieczornych pokazów tego tańca, poza tym w sezonie można natknąć się na ,,naganiaczy", którzy ciągną turystów do domów prywatnych na podobne pokazy. Pan przewodnik podsumował całość tak, że jeśli ktoś chce zobaczyć może nie idealne technicznie, jednak pełne autentyzmu flamenco może pokusić się na taką opcję. Pokręciliśmy się trochę po tarasach widokowych, zobaczyliśmy w oddali nasz kolejny cel, Alhambrę. 

Po dojechaniu na parking spotkaliśmy się z dwiema przewodniczkami, które miały nas oprowadzać po tym zespole pałacowym. Początek zwiedzania nie przyniósł jakichś większych emocji. Jednak im bliżej byliśmy głównych sal, tym ciekawiej się robiło. Zobaczyliśmy Podwórze Lwów, Salę Ambasadorów, Salę Sprawiedliwości, a na koniec chyba najmniej urodziwy pałac Karola V (właściwie według mnie bez związku większego z pałacami Nasrydów). 










8 października mieliśmy lot powrotny do Polski. 

Dziś polecam: Hagel Stone (epicki heavy metal), Hanggai (folk, indie rock) oraz Hariprasad Chaurasia (tradycyjna muzyka indyjska). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 22 października 2018

Hiszpania część 13.

6 października znów byliśmy w centrum handlowym, które znajduje się w Puerto Banus. Szukaliśmy portfela dla Staruszka, po paru chwilach udało się znaleźć najlepszy model.

Pozdrawiam!

niedziela, 21 października 2018

Hiszpania część 12.

5 października odwiedziliśmy kolejny raz Marbellę. Tym razem głównym celem było Muzeum Bonsai. Założono je w 1992 roku, w hallu znajduje się zdjęcie, na którym widać pewnego Japończyka, z tego co się domyśliłem był on pewnie twórcą całego pomysłu na to miejsce. Z jednej strony widać już upływ czasu, jednak cała koncepcja oparta na połączeniu tych drzewek choćby z wodą, broni się bardzo dobrze. Poza tym wcześniej nie wiedziałem, że bonsai mogą mieć po kilkaset lat. Droga do muzeum nie jest zbyt dobrze oznaczona, jednak jak ma się mapkę, nawet taką średnio dokładną z jakimiś podstawowymi atrakcjami naniesionymi, powinno się to miejsce znaleźć w miarę łatwo. 







Dziś polecam: The Flaming Lips (rock, rock alternatywny, space rock), The Human Abstract (metalcore, progresywny metalcore) oraz The Locust (grindcore, hardcore punk, noise rock). 

Pozdrawiam!

sobota, 20 października 2018

Hiszpania część 11.

4 października w ramach odpoczynku kolejny raz udaliśmy się do Puerto Banus. Coś musiało być w tej miejscowości (a właściwie to części Marbelli), że tak często tam zaglądaliśmy. 

Dziś polecam: Pendragon (rock progresywny, rock neoprogresywny), Phantogram (rock elektroniczny, dream pop, electronica, shoegaze, trip hop) oraz Poison the Well (hardcore, metalcore). 

Pozdrawiam! 

piątek, 19 października 2018

Hiszpania część 10.

3 października mieliśmy kolejną wycieczkę. Tym razem do Maroka. Najpierw ruszyliśmy autokarem do miejscowości Algeciras, by wsiąść na prom płynący w kierunku Ceuty. Na miejscu dołączył do nas Abdul, miejscowy przewodnik. W drugim autokarze (ten pierwszy został w Hiszpanii) powitał nas po arabsku, hiszpańsku i angielsku. Opowiedział co nieco o sobie, okazał się ciekawą postacią, jego rodzice byli pracownikami ambasady, ma przez to w sobie niezłą mieszankę kultur, zna arabski (to akurat nie dziwne), hiszpański,  francuski i angielski. W tym ostatnim języku opowiadał nam o Maroku, często dodawał specyficzne: ,,czy uwierzycie, że...". Ogólnie jego opowieści wzbudzały zainteresowanie, nasza pani przewodnik z biura podróży tłumaczyła w razie co jego słowa. 

Na granicy z Marokiem (jechaliśmy do Tetuanu) przeżyłem szok, nie widziałem jeszcze nigdy tylu ludzi chcących przekroczyć tę niewidzialną linię między państwami. Dowiedzieliśmy się sporo o tym jak wygląda życie w tej okolicy, kobiety po kilka razy dziennie chodzą do Ceuty, by potem sprzedawać towary za mniej więcej 10 euro/kurs. Co ciekawe zwolniono z cła wszystko, co wnosi się do Maroka na własnych plecach. 

Jak jechaliśmy do Tetuanu widoki zmieniały się co chwilę, od zbliżonych do hiszpańskich, przez zielone tereny, aż po góry Riff. Z okna autokaru widziałem wielbłąda, a w samym już Tetuanie osła przechodzącego po pasach przez ulicę. 

Po dotarciu do celu zostaliśmy wypuszczeni z pojazdu na jakimś rondzie, szybko wszystko poszło na szczęście. Dołączył do nas Aziz, pomocnik dla naszych przewodników, który wskazywał nam drogę w ciasnych zaułkach medyny, nawet wiedział jak po polsku mówi się podstawowe kierunki (w prawo, w lewo). Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do apteki berberyjskiej.  Zapach od samego progu kusił, nigdy nie spotkałem się z tak ciekawym miejscem. Pan prowadzący ten biznes wyglądał jak skrzyżowanie Andrzeja Piasecznego z Maciejem Zakościelnym. Do tego znał naprawdę dużo słów po polsku, bardzo ciekawie brzmiała mieszanka angielsko-polska, gdy opowiadał o kolejnych specyfikach możliwych do kupienia. Kolejnym przystankiem był sklep z pamiątkami, gdzie można było spróbować sił w targowaniu. Muszę powiedzieć, że nawet całkiem dobrze mi szło, tylko zabrakło czasu na zadowalające sfinalizowanie transakcji. Na koniec poszliśmy do knajpy berberyjskiej, gdzie podano nam zupę warzywną, kuskus z kurczakiem i warzywami, mięso z rusztu, ciastka i miętową herbatę. 

Muszę powiedzieć, że wycieczka ta była czymś w rodzaju pewnego rodzaju przewartościowania tego co mam i znam. Stwierdziłem, że muszę zmniejszyć ilość swojego narzekania, bo mimo wszystko nie muszę aż tak mocno walczyć o siebie każdego dnia jak ludzie w Maroku. 








Pozdrawiam!

czwartek, 18 października 2018

Hiszpania część 9.

2 października wybraliśmy się do Puerto Banus, by odwiedzić ,,El Corte Ingles" czyli wielki dom handlowy. Trzy lata temu miałem przyjemność poznać podobny przybytek, w Tarragonie. Muszę powiedzieć, że układ pięter w tego typu molochu bardzo mi się spodobał. Pewnego rodzaju nowością jest to, że każde piętro jest jakby jedną, wielką powierzchnią sklepową. Poszczególne marki mają takie jakby wysepki, jednak nie są one oddzielone ścianami czy innymi przegrodami od reszty sklepu. Dzięki temu można na samym wejściu zobaczyć mniej więcej jakie ,,sklepy" są na danym poziomie. Dodatkowo znajdują się tam produkty w różnych przedziałach cenowych, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Tym razem skupiliśmy się na ubraniach, portfelach i torbach dla Rodzicielki. Torbę udało się właściwie od razu nabyć, potem coś tam jeszcze z ubrań kupiliśmy. Na koniec, jak wracaliśmy zauważyłem już poza tym centrum handlowym całkiem miłą księgarnię. Co ciekawe większość książek była po angielsku, w tym także pomoce naukowe dla chętnych, którzy chcą poznać język hiszpański. Kupiłem sobie dwie książki autorstwa H.G. Wellsa: ,,Wojna światów" i ,,Wyspę doktora Moreau". 

Dziś polecam: Dismember (death metal), Divine Heresy (death metal, metalcore) oraz Death Angel (trash metal). 

Pozdrawiam!

środa, 17 października 2018

Hiszpania część 8.

1 października podjechaliśmy do Estepony. Brak dokładnych wskazówek, gdzie wysiąść, jak pójść, by coś zobaczyć sprawił, że wyprawa ta okazała się niewypałem. Trafiliśmy na promenadę nadmorską (znów wysnułem błędne wnioski co do przystanków autobusu i tym podobnych spraw), wszystko wokół było zamknięte (sjesta), co powodowało dodatkową irytację. Nic ciekawego nie wiedzieliśmy poza zwyczajnymi hiszpańskimi blokami. Ogólnie lipa i właściwie stracony czas. 

Dziś polecam: Disarmonia Mundi (progresywny death metal, melodyjny death metal), Discharge (hardcore punk, crust punk) oraz Disclosure (elektronika). 

Pozdrawiam!

wtorek, 16 października 2018

Hiszpania część 7.

30 września podjechaliśmy kolejny raz do Marbelli. Zahaczyliśmy znów o stare miasto, jednak głównym punktem miała być promenada nad morzem i park. 

Nie wiedziałem do tego czasu, że Salvador Dali stworzył tyle rzeźb. Parę z nich stanęło między parkiem miejskim i promenadą. Wcześniej zachwyciłem się rzeczonym parkiem. Roślinność zniewalała, jak zobaczyłem banany rosnące sobie jak gdyby nigdy nic właściwie w centrum miasta, to odpadłem. Do tego wielka ilość cienia, fontanny i mamy znakomite miejsce na ucieczki przed upałem. Promenada nad morzem specjalnie nie różniła się jakoś od tej w Puerto Banus, może było więcej knajp, sklepów z pamiątkami itp. Trafiliśmy też dobrze, bo tego dnia wystawiono kilkadziesiąt zabytkowych aut wzdłuż tej nadmorskiej ścieżki. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem tak wypieszczonych aut, których wiek był pewnie dwu, trzy, a może i więcej krotnością mojego. :) 










Pozdrawiam!

poniedziałek, 15 października 2018

Hiszpania część 6.

29 września byliśmy na drugiej wycieczce, tym razem w Sewilli. 

Pierwszym przystankiem był Plac Hiszpański, do którego doszliśmy o ile pamięć mnie nie myli przez park Marii Luisy (bo mógł to być któryś z kolejnych punktów programu). Muszę powiedzieć, że początkowo nie zrobił ten plac jakiegoś większego wrażenia na mnie, dopiero jak przeglądałem zdjęcia zobaczyłem co nieco więcej w nim. 

Następnie poszliśmy do kościoła El Salvador. I tu już nastąpił mój pierwszy nokaut związany z architekturą miejsca. Jednak największy zachwyt miał jeszcze nadejść. 

Przeszliśmy małymi uliczkami byłej dzielnicy żydowskiej, aż dotarliśmy do katedry (pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny). Muszę powiedzieć, że już z zewnątrz robiła wrażenie, po wejściu zachwyt tylko rósł, wspaniały plac z drzewkami pomarańczowymi (chyba?). Wnętrze to już zupełna jazda bez trzymanki, co chwila nowe doznania, bodźce, elementy architektoniczne do podziwiania. Każdy kolejny fragment większy, wspanialszy od poprzedniego. Ilość zdobień, złota, detali wszelakich powoduje niemal zawrót głowy. Jedynym chyba momentem, który zapamiętałem był grobowiec Krzysztofa Kolumba. Reszta to czyste emocje związane z podziwianiem tak niezwykłego miejsca (z kilkoma rekordami Guinnessa powiązanymi z wielkością katedry). Na koniec weszliśmy na Giraldę (dawny minaret), wspinaczka właściwie nie była męcząca, bowiem zamiast schodów było ok. 40 podestów połączonych dość delikatnie wspinającymi się podejściami. Tylko ostatni kawałek był ze schodami. Trafiliśmy akurat na moment, gdy zaczęły dzwony bić, z wrażenia i głośności dźwięku mało nie wróciłem na sam dół wieży. :) Sam widok na Sewillę można streścić jako wszechobecna biel z drobnymi wstawkami w innych kolorach. Gdy wracaliśmy do autokaru widzieliśmy jeszcze parlament Andaluzji i mur Królewskiej Fabryki Cygar. 

Do Sewilli była jedna pani przewodnik, która opowiedziała nam w czasie jazdy sporo o historii Hiszpanii i regionu, dzięki czemu wiele rzeczy ułożyło mi się w logiczną całość. Jednak najlepsze historie miała dla nas druga pani przewodnik, będąca historykiem sztuki. Niektórzy narzekali na nadmiar informacji, dla mnie były to najlepiej podane informacje od paru ładnych lat. 








Pozdrawiam!

niedziela, 14 października 2018

Hiszpania część 5.

28 września w ramach odpoczynku udaliśmy się kolejny raz do Puerto Banus. Widoki zbliżone były do poprzedniej wizyty, właściwie nic już nas nie zaskoczyło.

Dziś byłem z Rodzicielką u Babci. Trochę się sprawy komplikują z panią Sławą, mam nadzieję, że jakoś jednak uda się rozwiązać wszystko dość szybko.

Dziś polecam: Sea Of Treachery (metalcore, deathcore), Semblant (melodyjny death metal, metal gotycki, heavy metal) oraz Septicflesh (death metal, symfoniczny death metal, black metal, heavy metal). 

Pozdrawiam!

sobota, 13 października 2018

Hiszpania część 4.

27 września pojechaliśmy na pierwszą wycieczkę autokarową- do Rondy. Przewodnikiem była pani mieszkająca od 30 lat w Hiszpanii, w drodze do pierwszego punktu programu poznaliśmy właściwie wszystkie blaski i cienie związku z osobą z innego państwa (ma męża Hiszpana). Poza tym pani przewodnik przez godzinę chyba opowiadała nam o korridzie. Jak dla mnie sytuacja dość kuriozalna, bo moim zdaniem jest to jedynie męczenie zwierząt dla uciechy tłumu. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że naszym pierwszym przystankiem będzie hodowla byków, przeznaczonych właśnie na areny. Muszę powiedzieć, że nie było to interesujące, a można pokusić się o stwierdzenie, że nudne. Poza tym większość czasu spędziliśmy w autokarze jeżdżąc po terenie farmy. 

Za to Ronda okazała się dużo ciekawszym miejscem, bardzo podobają mi się tego typu miasteczka, gdzie z jednej strony mamy nową część, a po przejściu dosłownie kawałeczka dochodzi się do starszej części miasta. Tutaj rolę łącznika pełni most z 1793 roku (Puente Nuevo). W jego pobliżu znajdują się co najmniej dwa dość duże tarasy widokowe, a poniżej jednego z nich (tylko tam byliśmy, więc widziałem w jednym przypadku tylko) znajdują się różne dróżki, odnogi, pozwalające oglądać wąwóz z budynkami, a także panoramę gór. Przeszliśmy z panią przewodnik nieco po tej starówce, by chętni mogli podejść z nią do knajpki. Specjalnością zakładu są podobno bycze ogony, jakoś nie ciągnęło mnie specjalnie do próbowania, zadowoliłem się wraz z Rodzicielką dość prostymi tapas. Przy kolegiacie Santa Maria la Mayor rozstaliśmy się na jakąś godzinę  z ogonkiem, by wykorzystać czas wolny. Stare miasto okazało się dość małe, więc właściwie w pół godziny można było zobaczyć najciekawsze uliczki, zakończeniem wycieczki było spotkanie z panią przewodnik przy arenie do walki z bykami. Potem podeszliśmy paręset metrów do autokaru. Pewną ciekawostką był instrument jakim posługiwała się pani przewodnik, by dać nam znać, gdzie się znajduje. W tym celu posługiwała się malutką okaryną. Muszę powiedzieć, że sprawiało to dość dziwaczne wrażenie (ale nie pozbawione uroku przy tym).

Różne widoki na Rondę.








Dziś polecam: Razorlight (indie rock, rock alternatywny), Red Box (synth pop) oraz Red House Painters (folk rock, rock alternatywny, slowcore). 

Pozdrawiam!

piątek, 12 października 2018

Hiszpania część 3.

26 września wybraliśmy się do Puerto Banus na bliższe poznanie. Udało się dojść do części portowej, gdzie zacumowanych było bardzo dużo różnych jednostek pływających. Przekrój był od motorówek, przez małe i średnie jachty po naprawdę spore jednostki. Niektóre nawet na moje oko nie fachowe musiały kosztować co najmniej kilka milionów euro. Przeszliśmy też paroma uliczkami w okolicy, gdzie nagromadzenie sklepów z drogimi markami ubrań, akcesoriami, pamiątkami aż przerastało moje możliwości poznawcze. Pod wieczór obejrzeliśmy jeszcze nieco dokładniej teren hotelu. Muszę powiedzieć, że ilość zieleni porażała, do tego były trzy baseny, dwa dla ludzi i jeden dla żółwia (malutki, widziałem go może ze dwa razy jak wygrzewa się w promieniach słonecznych) oraz rybek.


Zdjęcia w kolejności przedstawiają: 1,2 i 3- Puerto Banus, część z jachtami; 4 i 5- teren hotelowy.






Dziś polecam z Bandcampa: Bears Witness (sludge metal, stoner rock), Beyond The Blackout (rock alternatywny, drone, electronica, rock garażowy, rock psychodeliczny) oraz Blacfish (blues rock, rock, soul). 

Pozdrawiam!