czwartek, 31 maja 2018

Upalny dzień. Książkowo.

Czuję już nadchodzące lato, dziś był chyba jeden z cieplejszych dni jak do tej pory. Muszę powiedzieć, że takie gorące dni w wakacje to nie dla mnie, jeśli pod koniec maja są już takie upały to strach myśleć o czerwcu i lipcu. Przez pogodę właściwie nic specjalnego nie zrobiłem dziś, właściwie tylko odpoczywałem i czytałem książki z Targów. 

Na wyjeździe udało mi się poznać historię rodziny Ovitz, siedmioro z dziesięciorga dzieci tego małżeństwa było karłami. Trafili z Rumunii do niemieckiego, faszystowskiego obozu zagłady w Auschwitz. Przeżyli ze względu na swoją niepełnosprawność, która zainteresowała doktora Mengele. Stworzył on ,,parasol" nad tą rodziną, choć dla nich oznaczało to właściwie ciągłe cierpienie związane z różnymi badaniami. Autorzy (Yehuda Koren i Eilat Negev) poza opisaniem losów poszczególnych członków rodu skupiają się także na historii osób dotkniętych karłowatością na przestrzeni wieków, wraz z opisem najczęstszych zajęć jakimi się mogły parać (przede wszystkim cyrki, w których prezentowano właśnie tego typu niepełnosprawne osoby jako ,,atrakcję). Akcja tej książki doprowadza nas do czasów niemal współczesnych (do 2001 roku), wtedy też pojawiają się pewnego rodzaju zgrzyty, m.in. pytania retoryczne dotyczące tego, dlaczego członkowie tej rodziny nie dostali odszkodowania, mimo wpisania ich na listę dotyczącą eksperymentów na bliźniętach, jakimi zajmował się Mengele. Poza tym mogę polecić tę pozycję jako element historii powszechnej, o którym nie każdy wie. Sam dowiedziałem się wielu rzeczy, o których nie miałem pojęcia wcześniej. 

Pozdrawiam!

środa, 30 maja 2018

Jestem w domu.

Jestem już w domu, bardzo zadowolony z wyjazdu, choć jedno zdarzenie w jakiejś mierze przekreśliło nasz spokój na dłużej. 

Droga w tamtą stronę była dość dobra, choć blisko Warszawy były na dość długim dystansie rozkopy, jechało się więc średnio. Na miejscu okazało się, że mamy do dyspozycji połówkę domu z piętrem. Do tego ogródek, widok na góry, śpiew ptaków, gdakanie kur, bicie dzwonów pobliskiego kościoła i temu podobne sytuacje nie dostępne w mieście. 

Odwiedziliśmy: górę Żar, Szyndzielnię i Skrzyczne, dwa razy Żywiec (muzeum przy browarze i zamek, obydwa miejsca warte polecania, choć w muzeum browaru są dość drogie bilety), przepłynęliśmy się też statkiem wycieczkowym po jeziorze Żywieckim. 

Wszystkie wypady były spokojne, aż do czasu pojechania na Skrzyczne. Jak wjechaliśmy na szczyt od razu rzuciła nam się w oczy dość duża grupa paralotniarzy. Pokręciliśmy się w okolicy schroniska, poszliśmy też trochę szlakiem, jak wróciliśmy to postanowiliśmy wejść na wieżę widokową. Oglądaliśmy widoki, gdy nagle cień lotni zasłonił Słońce, paręnaście sekund później zauważyłem kątem oka jak jeden lotniarz został wyniesiony nad budynek schroniska. Początkowo wszystko wyglądało na kontrolowane akrobacje, jednak już za chwilę cała czasza znalazła się w poziomie do ziemi, a wraz z nią ten człowiek. Kilka sekund później czasza zwinęła się, linki okręciły się wokół siebie i nieszczęsny mężczyzna runął na beton za schroniskiem. Początkowo wszyscy co widzieli ten wypadek myśleli chyba, że to sen czy inna mara. Jednak po chwilowym zawieszeniu sporo osób rzuciło się na pomoc. Sytuację utrudniał fakt zamknięcia wszystkich bramek w ogrodzeniu, ludzie jednak poprzechodzili górą. Uruchomił się alarm, ochrona zauważyła wtedy chyba dopiero co się stało. Wezwano śmigłowiec, na miejscu była lekarka, dostała się do poszkodowanego, jednak jej opowieść nie nastroiła nikogo dobrze. Śmigłowiec przyleciał po pół godzinie, ratownicy zaczęli dostawać się już na teren schroniska przez otwartą bramę. Zjechaliśmy kolejką na dół, helikopter przez cały czas stał na górze i nie startował. Dziś sprawdziłem w Sieci, że ten paralotniarz zmarł. To był pierwszy przypadek, gdy zetknąłem się z czymś jednocześnie tak niewiarygodnym i namacalnym jak śmierć człowieka, którego widziało się chwilę przed wypadkiem. Muszę powiedzieć, że do tej pory jeszcze to całe wydarzenie we mnie gdzieś tam siedzi. 

Pozdrawiam!

sobota, 19 maja 2018

Przed wyjazdem.

Zajęcia dziś były dość ciekawe. Omawialiśmy sposób wykonywania wyroków TK oraz sporządzanie tekstów jednolitych. Jutro z tego co pamiętam mają być przepisy karne i prawo miejscowe. O ile to drugie zagadnienie ma w sobie jakiś tam potencjał, to przepisy karne kojarzą mi się z nudnymi wykładami na licencjacie. I chyba już nic tego nie zmieni. Na czerwiec mamy już zapowiedziane dwa zaliczenia, na szczęście jedno można będzie w domu zrobić właściwie (zaczniemy na zajęciach tylko), a drugie zrobimy w grupach. 

Po zajęciach od razu ruszamy w drogę, aby na miejscu być o względnie ,,ludzkiej" porze. Ciekawi mnie jak będzie się jechało, bo w niedzielę to różnie może być. 

Pozdrawiam!

piątek, 18 maja 2018

Wizyta kontrolna. Wyjazd.

Miałem dziś tą planowaną wizytę w Instytucie Onkologii. Wszystko odbyło się bardzo sprawnie, ze względu na miejsce wizyty, w zupełnie innej części tego budynku niż dotychczas. Przed gabinetem czekało może z 10 osób, wcześniej, gdy miałem badania kontrolne to siedziałem przed oddziałem endokrynologii i zwykle było ze cztery razy więcej pacjentów. Zostałem zapisany na przyszły rok na badania, przez trzy dni będę jeździł tam, jednak jeśli chce się dbać o zdrowie czasem należy decydować się na odrobinę jakichś niewygód. Miałem jeszcze pobraną krew w celu określenia jak mają się w moim wypadku markery nowotworowe. W sumie mogę powiedzieć, że czuję się bardzo zaopiekowany  medycznie chodząc tam na kontrole. 

W niedzielę wyjeżdżamy na około 10 dni w okolice Krakowa. Zapewne nie będę miał tam Sieci, więc ostatnią notkę przed tym wypadem wysmażę pewnie jutro. :) 

Pozdrawiam!  

czwartek, 17 maja 2018

Zakupy książek.

Pogoda dziś była nieco lepsza niż wczoraj, koło 10 rano przestało padać, więc zdecydowałem się wybrać na te Targi Książki. Znów najwięcej książek, bo 8 wybrałem w takich namiotach znajdujących się na błoniach Stadionu. Na terenie Targów znalazłem trzy pozycje, jedną pt. ,,Zawód: Powieściopisarz" Murakamiego, a także dwie książki wydawnictwa Sejmowego, jedna o wolności umów i jej ograniczeniach, druga o grze politycznej w Sejmie. Poza nimi wypatrzyłem same historyczne książki, jedne bardziej, a drugie nieco mniej ambitne (choć pewnie nie gorsze). W większości obejmują czasy drugiej wojny światowej, średniowiecza i I Rzeczpospolitej. Zapewne jak powoli przeczytam je, napiszę parę słów o nich. 

Pozdrawiam!

środa, 16 maja 2018

Beznadziejna pogoda.

Całe przedpołudnie chmury się zbierały, czarne jak nie wiem, a po południu, aż do godziny 18 jakoś padało ze zmienną intensywnością. Taka pogoda jakoś źle na mnie wpłynęła, zacząłem snuć jakieś czarne wizje dotyczące różnych spraw, ogólnie mówiąc czułem się na za dobrze. Może to brak światła i niskie ciśnienie tak na mnie zadziałały. Mam nadzieję, że jutro jakoś pogoda się poprawi, przynajmniej na tyle, by na Stadion Narodowy dostać się w miarę suchą nogą. 

Dziś polecam z Bandcampa: Furfur (black metal), Glass Skies (rock psychodeliczny, rock, soul, country) oraz Heartracer (pop alternatywny, pop elektroniczny, indie rock, nowa fala). 

Pozdrawiam! 

wtorek, 15 maja 2018

Spokój.

Załatwiłem dziś sprawę z tym skierowaniem na staż. Na razie mam spokój, bo czekam na wyniki rekrutacji.

W czwartek mam zamiar odwiedzić Targi Książki na PGE Narodowym. Mam nadzieję, że znajdę jakieś ciekawe tytuły, nawet specjalnie na nie zrobiłem miejsce na półce. :D

Dziś polecam z Bandcampa: Bailey Mason Lickers (instrumentalna, metal, rock, funk), Barbora (trash metal, death metal, jazz fusion, heavy metal, black metal) oraz Biorn Biorg (garage rock, indie, punk, latin rock).

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 14 maja 2018

Załatwienie sprawy. Plan.

Byłem dziś załatwić sprawę z tym skierowaniem na staż. Zdziwiłem się nieco jak zadzwoniłem do tej firmy, bo nie zgadzał się adres podany na skierowaniu z tym jaki podała pani ze mną rozmawiająca. Znalazłem szybko w Sieci na mapie, jak tam trafić i ruszyłem w drogę. Jak stałem na przystanku w pewnym momencie zobaczyłem zbliżającą się kolumnę samochodów na sygnale, na której czele jechało jeszcze dwóch policjantów na motocyklach. Gdy główna limuzyna minęła przystanek wiedziałem już, kto był (ewentualnie po kogo jechali) w środku. Zapewne był to pan Viktor Orban (flaga Węgier naprowadziła mnie na trop), premier Węgier. Potem w telewizji widziałem jak rozmawiał z naszym premierem, panem Morawieckim w Łazienkach. 

Jak wracałem do domu wstąpiłem jeszcze do baru z kebabem, zjadłem naprawdę niezłe rollo z kurczakiem. :)

Jutro planuję pojechać do urzędu pracy zawieźć to skierowanie na staż i umówić się na kolejny termin w czerwcu. 

Pozdrawiam! 

niedziela, 13 maja 2018

Odpoczynek w parku.

Dziś siedzieliśmy w parku, muszę powiedzieć, że bardzo mi to odpowiadało. Przeczytałem sobie książkę o antypolonizmie pana Stanisława Michalkiewicza (forma wywiadu-rzeki), muszę powiedzieć, że niektóre jego tezy mimo specyficznej formy podania mają w sobie coś, co zmusza do zastanowienia się nad pewnymi zjawiskami. Są też tezy zupełnie chybione, na przykład dotyczące UE, a dokładniej funduszy unijnych. Ogólnie lektura nie do końca w moim klimacie światopoglądowym, choć tak jak zaznaczam wyżej zawiera pewne fragmenty, które mogą skierować nasze podejście do tematu antypolonizmu na nieco inne tory. 

Pozdrawiam! 

sobota, 12 maja 2018

Znów Łazienki.

Chyba coś niewyjaśnionego na razie ciągnie mnie do tych Łazienek. Dziś też z Rodzicielką byłem w tym parku, znów rozczarowałem się brakiem wiewiórek (tym razem całkowitym), a także w jakimś stopniu wielką ilością ludzi. Dało się jednak wytrzymać, bo na mniejszych alejkach było już mniej tłumów. 

W jednej z takich alejek spotkaliśmy sarnę, tak, tak, w Łazienkach od jakiegoś czasu można podziwiać takie zwierzę, które z tego co pamiętam pochodzi chyba z lasu Kabackiego. Jest cudowna, spokojna, nie boi się ludzi o ile nie podchodzi się na mniej niż jej (nie do końca chyba mi znana) granica bezpieczeństwa. Na początku zwierzak jadł sobie spokojnie trawę, potem przemaszerował przez alejkę, by na końcu położyć się w trawie po drugiej stronie w celu strawienia obiadu. Jak dla mnie sytuacja w pełni rekompensująca brak rudzielców z kitami. 

W okolicy Starej Pomarańczarni dałem się nabrać technologii z Azji. W pewnym momencie usłyszałem dźwięki jak z koncertu muzyki poważnej. Po paru sekundach okazało się, że to jacyś Azjaci mieli ze sobą takiej jakości głośnik, że muzyka z niego brzmiała krystalicznie czysto. Nie mam pojęcia jak można było uzyskać taką jakość w przenośnym urządzeniu. @_@

Pozdrawiam!

piątek, 11 maja 2018

Małe zawirowanie.

Byłem dziś w urzędzie pracy, dostałem kolejne skierowanie na staż, dlatego w przyszłym tygodniu muszę sprawę dość szybko załatwić. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, z drugiej jednak strony nie ma co płakać tylko muszę działać. 

Po powrocie byłem z Rodzicielką na zakupach. A na obiad mieliśmy coś, co nazywam tradycyjnym daniem z Polski: ziemniaki, kalafior, jajko sadzone, sałatka z pomidora, a do tego zsiadłe mleko. Smak genialny, mimo pewnej prostoty połączeń składników. :) 

Pozdrawiam!

czwartek, 10 maja 2018

Wystawa w MN.

Wczoraj nie działo się nic godnego uwagi, dlatego nie było notki, nawet krótkiej. 

Dziś z kolei byłem z Rodzicielką w MN. Najpierw poszliśmy na obiad, potem zwiedziliśmy wystawę z eksponatami z terenów Wicekrólestwa Peru. Muszę przyznać, że na co dzień raczej nie mam możliwości obcowania ze sztuką Ameryki Południowej, nawet z taką, gdzie jednak widać pewne wpływy europejskie. Wszystkie obiekty były dobrze opisane, najważniejsze były dodatkowe informacje, takie ciekawostki swoiste, szkoda, że przy wszystkich eksponatach nie jest stosowany taki system. 

Dziś polecam z Bandcampa: Makka Dubba (dub, reggae), Maegi (heavy metal, power metal, metal progresywny) oraz Maxa Tannone (hip-hop, rap). 

Pozdrawiam!

wtorek, 8 maja 2018

Znów gruzińskie klimaty

Byliśmy dziś na działce, pogoda dopisała, do tego była taka jak lubię, nie za ciepło i nie za zimno. Podziałałem nieco, potem już odpoczywałem. W drodze do domu stanęliśmy znów przy tej gruzińskiej knajpce, tym razem wziąłem sobie chinkali i tego bakłażana na ostro. Muszę powiedzieć, że wrażenia smakowe były bardzo, bardzo przyjemne. :) 

Dziś polecam: Brooklyn Funk Essentials (jazz, acid jazz, funk, hip-hop), Buddy`ego Guy`a (blues chicagowski) oraz Cannibal Corpse (death metal).

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 7 maja 2018

Łazienki. Hiszpański ślad.

Byłem dziś z Rodzicielką w Łazienkach, było sporo wycieczek, za to mało wiewiórek. Pewnie przejadły się w czasie majówki. Poszliśmy do kawiarni na lody, moje o smaku waty cukrowej były z gatunku ,,nijakie". 

Po spacerze podjechaliśmy autobusem w okolice domu, przeszliśmy jeszcze kawałek do tej hiszpańskiej knajpki. Znów mogę powiedzieć, że jedzenie tam jest znakomite, przede wszystkim doprawione jest tak jak należy. 

Jutro planujemy pojechać na działkę, jeśli oczywiście pogoda dopisze. Jeśli nie to w odwodzie jest wizyta w centrum handlowym, bo trzeba kupić parę rzeczy na lato. 

Pozdrawiam!

niedziela, 6 maja 2018

Powtórka z rozrywki.

Chyba coś jednak przegapiłem w kwietniu, musiało coś być mówione, że w ten weekend nikogo z wykładowców i grupy nie będzie. Powtórzyła się sytuacja z wczoraj, czekałem trochę, po czym znów wróciłem do domu. Dziwna sytuacja, muszę sobie aktywować dostęp do WU, to sprawdzę jak to było naprawdę. 

Dziś polecam: Limboski (rock, lo-fi blues), SBB (rock progresywny, blues rock, jazz-rock, rock psychodeliczny) oraz Vader (speed metal, heavy metal, trash metal, death metal). 

Pozdrawiam!

sobota, 5 maja 2018

Oczekiwanie na uczelni.

W jakimś stopniu wykrakałem sobie to co dziś się zdarzyło. Okazało się, że przez kilka godzin czekałem na grupę i na wykładowcę. Nikt nie przyszedł. Znudzony wróciłem do domu. Wyjaśniło się w jakimś stopniu czemu nie było znaków od uczelni związanych z zajęciami. Ciekawe czy jutro powtórzy się ten schemat. Mam nadzieję, że jednak doczekam się zajęć, bo dziś wynudziłem się okropnie  czekając.

Dziś polecam: The Residents (rock eksperymentalny- dziwne wrażenie miesza się z jakimś zainteresowaniem, właściwie propozycja z gatunku ,,końca Internetu" czy jakby to nazwać inaczej), The Stranglers (nowa fala, rock alternatywny, punk) oraz Type-O-Negative (metal alternatywny, gotycki metal, doom metal). 

Pozdrawiam!  

piątek, 4 maja 2018

Trochę chodzenia.

Byłem dziś ze Staruszkiem w paru miejscach pozałatwiać pewne sprawy, w tym zakupy. W owadzim sklepie ludzi już całe multum było, wcześniej w innym sklepie w sieci zagranicznej coś zepsuło się w kasie i wszystko ciągnęło się w nieskończoność niemal. Ale jakoś udało się załatwić wszystko, co było w planie na dziś. 

Nie wiem czy jutro zajęcia na uczelni będą jak zwykle, nie dostałem potwierdzenia z uczelni, poza tym podobno w administracji publicznej jest jakieś odrabianie w weekend dnia wolnego co wypadł w innym terminie. A to może oznaczać, że będę sam i wykładowca. Sytuacja niezbyt komfortowa i bez wizji na przyszłość. Mam nadzieję, że jednak nie będzie tak źle. 

Dziś polecam z Bandcampa: Ohgod (instrumentalna, rock, post-rock, eksperymentalna), Ostara (alternatywa, folk, neo-folk, dark-folk, pop) oraz Paper Rifles (punk, rock, indie). 

Pozdrawiam!

środa, 2 maja 2018

Odpoczynek w parku.

Byłem dziś na rowerze, zrobiłem 25 kilometrów. Muszę powiedzieć, że trochę się zmęczyłem, jednak w kategorii zmęczenia ,,fajnie". :) 

Pomogłem też naszej sąsiadce z telefonem, trzeba było zrobić aktualizację oprogramowania, szczerze mówiąc sam przez dłuższą chwilę nie wiedziałem jak się do sprawy zabrać. 

Poza tym też trochę siedziałem w parku ze Staruszkiem, widzieliśmy kolejne jamniki, jeszcze młodsze niż tamta jamniczka, równie piękne były moim zdaniem. :) 

Pozdrawiam! 

wtorek, 1 maja 2018

Grill. Działka.

Pobyt na działce udał się bardzo, odpocząłem po raz kolejny tak jak powinno się to robić. Zadziwia mnie ciągle jak to jest, że mimo niewielkiej odległości od drogi (jakieś 300 metrów) w prostej linii jest tyle ptaków, które umilają czas swoim śpiewem. Może przyzwyczaiły się już do takich ,,miejskich"  warunków? 

Pozdrawiam!