środa, 29 kwietnia 2020

Deszcz w nocy. Odkrycie na nowo.

Jak wstałem dziś i wyjrzałem przez okno to poczułem się bardzo miło zaskoczony. W nocy padał deszcz, co w dobie suszy jest czymś bardzo potrzebnym. Chmury nadal się kłębią, jednak nie wydaje się, by miało jeszcze dziś padać. Nie mniej dla ptaków chociażby te kałuże w zagłębieniach chodników to coś na plus. Bo jakiś czas temu podobno ludzi wystawiali w parku miski z wodą dla parkowych zwierzaków. 

Wczoraj przypomniałem sobie o ,,gadających" pojazdach służb ratunkowych z Japonii. Mają tam zmyślny system, który przekazuje informacje głosowo o kolejnym manewrze takiego samochodu. Sprawdzałem czy np. w Chinach nie występuje podobne rozwiązanie, okazało się, że to chyba wyjątek na świecie. W sumie przy dużym ruchu ulicznym takie informacje podawane przez głośnik mogą ułatwić innym kierowcom decyzję, w jaką stronę odbić, przyspieszyć, zatrzymać się itp. 

Dziś polecam: Rollerball (stoner rock), Roo Panes (singer-songwriter) oraz Route 94 (dubstep, deep house, tech house). 

Pozdrawiam!

sobota, 25 kwietnia 2020

Murakami. Wspomnienia drobne.

Przeczytałem już książkę Patti Smith. Muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się sposób narracji, wszystko toczy się w dość leniwym rytmie. Autorka wspomina głównie swoje podróże po świecie, szczególnie upodobała sobie wizyty na grobach mniej lub bardziej znanych pisarzy. Pewnie wynika to w jakimś stopniu z jej przeżyć, gdy w ciągu dosłownie kilku lat straciła parę ważnych dla siebie osób. Co interesujące Patti Smith tak jak ja bardzo mocno weszła w świat przedstawiony przez Murakamiego (nawet trochę rozpaczała jak zostawiła na lotnisku swój egzemplarz ,,Kroniki..."). 

Muszę powiedzieć, że przez zamknięcie biblioteki mam coraz poważniejszy dylemat jaką książkę czytać jako kolejną. Brakuje mi ostatnio dostępu do książek wyżej wymienionego Japończyka. Bo w swoim pisaniu potrafi łączyć elementy oniryczne, magiczne z rzeczami zupełnie zwyczajnymi. Jego ostatnia książka ,,Śmierć Komandora" podobała mi się nieco mniej niż np. ,,Kronika ptaka nakręcacza", jednak jeden z pomysłów był wyjątkowo udany. Chodzi mi o podróż głównego bohatera do ,,krainy metafor", dopiero po pewnym czasie uznałem, że jest w tym jakiś element psychoanalizy czy czegoś podobnego. W trakcie tej wędrówki bohater jest prowadzony (ale tylko przez pewien czas) przez dwie zmarłe kobiety, jedną z nich jest jego młodsza siostra. Wydaje mi się, że jest to pewnego rodzaju próba pogodzenia się ze stratą. Dodatkowo bohater mierzy się jeszcze ze swoją klaustrofobią (podróż zaczyna się bardzo wąskim przejściem, a dojście do ,,krainy metafor" wiedzie przez jaskinię, niemal identyczną w jakiej był kiedyś z siostrą). 

Z tego co pamiętam Murakami w swoich powieściach dość często wplata wątki podróży, poszukiwań i straty. Zwłaszcza to ostatnie odczucie jest chyba u Japończyków dość powszechne. 

Parę dni temu wspominałem sobie trochę moje ostatnie zwierzaki-koszatniczki (zwane przeze mnie myszunami). Teraz nie ma już żadnego myszuna, jednak wspomnienia czasem wracają. Szczególnie fajne są te związane z moją relacją z nimi, jak śmiesznie podnosiły łapkę podczas drapania ich pod pachą. :) 

Na razie nie  myślę o zwierzaku żadnym. Bo nie spodziewałem się, że strata myszunów będzie tak bolesna (Murakami mógłby wpleść motyw takiej straty kiedyś do swojego dzieła-nie pamiętam by poruszał takie odczucie związane ze zwierzętami). 

Dziś polecam: Dope Lemon (folk, rock psychodeliczny, muzyka świata), Dopelord (stoner, doom metal) oraz Dub FX (hip-hop, reggae, dubstep, drum&bass, grime). 

Pozdrawiam!

środa, 22 kwietnia 2020

Powrót książkowy.

Sięgnąłem wczoraj po książkę autorstwa Patti Smith pt. ,,Pociąg linii M". Niesamowicie ujmuje w niej swoje wspomnienia z podróży, z codziennych zdarzeń w domu i wiele innych mniej czy bardziej doniosłych wydarzeń. Największe wrażenie zrobił na mnie opis podróży autorki do grobu Ryunosuke Akutagawy. Nie mówiąc już o zdjęciach jego nagrobka, robi wrażenie swoją azjatycką prostotą. 

Dziś polecam: Necrotted (death metal, deathcore), Needful Things (grindcore) oraz Nervectomy (brutal death metal). 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Muzyczne rozmyślania.

Wczoraj jak słuchałem kawałka ,,Wciąż bardziej obcy" grupy Lady Pank naszło mnie na muzyczne rozmyślania. No bo w sumie jak to jest możliwe, że w latach 70. czy 80. XX wieku powstało tak wiele znakomitych kawałków (zarówno w Polsce jak i za granicą). A obecnie jak się włączy YouTube choćby, to trzeba pokonać wiele zakrętów, by znaleźć z nowinek coś wartego uwagi. 

Może chodzi o to, że wtedy były mniejsze możliwości techniczne, na studio nagraniowe czekało się, potem płaciło się jak za zboże. W takich warunkach mogły powstawać różne, czasem zadziwiające rozwiązania, by nie zmarnować czasu i taśmy. A co za tym idzie piosenki były przemyślane, dopieszczone, bo nie można było w nieskończoność zajmować studia nagraniowego. 

Dziś wielu artystów może nagrywać swoje płyty w domach, nie odbiegają one brzmieniem od tych profesjonalnie zarejestrowanych. Ale dzieje się często na nich (jak dla mnie oczywiście) za dużo. Na pewno plusem jest to, że wielu młodych ludzi próbuje swoich sił w muzyce. Zawsze jak mamy na przykład 100 zespołów lokalnych w danym gatunku znajdziemy coś dla siebie. 

Pytanie ostatnie dotyczy samych muzyków. Czy w tak dużej konkurencji są w stanie położyć wszystko na jedną kartę i żyć z muzyki. Czy takie realizowanie siebie jest dostępne dla wszystkich. Pewnie nie. Można mieć nadzieję na to, że pewna pula zespołów zawsze będzie dostępna dla odbiorcy, że wniesie coś nowego (chociaż mówi się, że w muzyce wymyślono i zagrano wszystko), a ich dzieła będą tak samo dobrze przyjmowane za X lat, jak te z lat 70 czy 80 poprzedniego wieku. 

Dziś polecam: The Claypool Lennon Delirium (rock psychodeliczny, art rock, rock eksperymentalny), The Hopewell Furnace (techniczny death metal, deahcore, slamming brutal death metal) oraz The Lunar Effect  (desert rock, grunge, rock psychodeliczny). 

Pozdrawiam! 

piątek, 17 kwietnia 2020

Jakoś się wszystko kręci.

Powoli, bo powoli ale zawsze.

Od wczoraj trzeba chodzić na zewnątrz w maseczkach, muszę powiedzieć, że w swojej czuję się jak jakiś Darth Vader czy ktoś taki. Ale jak mus, to mus, nie ma wykrętów.

Zagłębiłem się ostatnio trochę w nową falę w muzyce, zwłaszcza w grupy z kręgu rosyjskojęzycznego. Muszę powiedzieć, że coś tam nawet rozumiem (trzy po trzy ale jednak), chociaż nie uczyłem się nigdy rosyjskiego. Poza tym z tej ich muzyki wydobywają się emocje, które w tym momencie jakoś bardziej do mnie przemawiają.

Dziś polecam: Molchat Doma (post-punk, new-wave, synth pop), Mokoma (rock, grunge, trash metal, death metal) oraz Molly Burch (indie pop, indie rock). 

Pozdrawiam!


sobota, 11 kwietnia 2020

Świątecznie.

Dziś coś niecoś przygotowaliśmy na jutro i pojutrze. Nie będzie oczywiście sporej ilości jedzenia, bo sytuacja jest jaka jest, a w trzy osoby to byśmy potem przez dwa tygodnie jedli świąteczne potrawy. Mamy pasztet domowej roboty, schab ze śliwką, sernik (dziś zrobiony we trójkę), śledzie, sałatkę warzywną, nóżki, barszcz biały i kiełbasę. Na deser jest jeszcze chyba kupna babka i tyle. 

Przed południem ktoś z sąsiadów dość długo i namiętnie smażył rybę. Nie lubię tego zapachu, więc siedziałem i trochę się męczyłem. Ciekawe czy to tylko na obiad tak czy to nowa, świąteczna tradycja. Chociaż ryba nie kojarzy się z Wielkanocą jakoś mocno. 

W ostatnich dwóch dniach przegrzebałem pół Youtube w poszukiwaniu nie znanych mi wcześniej zespołów muzycznych. Znalazłem trochę ciekawych grup, od elektroniki, przez jazz do rocka gotyckiego. Ostatnio jakoś ciągnie mnie bardziej do takich nut z lat 80-90. Mniej ciągnie mnie do nut ostrzejszych. 

Czytam sobie teraz bardzo luźną książkę pt. ,,Anglik w Paryżu" autorstwa Michaela Sadlera. Nadal niektóre momenty zderzeń kulturowych bawią mnie jak za pierwszym razem. Ciekawe z kim można zderzyć nas? Bo relacja Anglia-Francja jest wyjątkowo interesująca (choć nie pozbawiona nut uszczypliwych czy złośliwych nawet). 

Życzę Wam, aby te Święta były wyjątkową okazją do spotkania się w gronie rodzinnym (ale jak wiadomo nie za szerokim), dzięki czemu w przyszłości będziemy mogli tylko wspominać obecną sytuację. Bądźcie ostrożni ale jednocześnie (o ile się da) nie panikujcie. Mam nadzieję też, że zdrowie będzie dopisywało. Wtedy można uznać, że wszystko jest jak należy. :) 

Dziś polecam: CHVSE (rap, hip-hop), Cloud 9+ (dubstep, rock, hip-hop, dance) oraz Collage (rock progresywny, rock neoprogresywny). 

Pozdrawiam! 

niedziela, 5 kwietnia 2020

Jak na filmie.

Dziś dwa razy do parku wjechały radiowozy, najpierw przyjechała policja, parę godzin później straż miejska. Odtwarzali w czasie przejazdu alejkami informacje, aby nie siedzieć teraz w parku, a raczej w domach. Co ciekawe wcale nie było dużo osób spacerujących, raczej widziałem przez okno ludzi skracających sobie drogę przez park. Nie mniej takie przypomnienie podstawowych zasad bezpieczeństwa jest zawsze na plus. Ogólnie całość przypominała mi scenę z jakiegoś filmu o ocalałych po Apokalipsie jakiejś. 

Wczoraj przerobiłem książkę z listami i pocztówkami wysyłanymi do różnych osób przez Johna Lennona (opracowanie Hunter Davies). Ogólnie rzecz biorąc sytuacja jest zbliżona do tej z ,,Monty Pythonem", w tłumaczeniu wiele żartów autora traci na wyrazistości, traci absurdalność pewną itp. Mimo to i tak jest to ciekawa wycieczka poprzez dekady, papeterię wykorzystywaną przez muzyka i przez jego większe i mniejsze problemy. Dziś albo jutro skończę książkę ,,Blog osławiony między niewiastami" autorstwa Artura Andrusa. Dobrze, że mam w zapasie jeszcze trochę książek (w tym rozpoczęte i nie skończone), bo ostatnio nadrabiam jak szalony słaby początek roku w tej materii. 

Pozdrawiam! 

środa, 1 kwietnia 2020

Dziwnie nieco. Odkopywanie książek.

Jakoś cała sytuacja jaka jest na świecie dziwnie na mnie wpływa. Nie ma co opisywać jak się przygasiłem przez ostatni miesiąc, bo są pewnie ludzie, którzy mają o wiele więcej złych emocji, bodźców itd. Dziś jednak trochę smutno mi się zrobiło jak spojrzałem do parku. A w nim dookoła klombów takich prostokątnych (między nimi i wzdłuż są asfaltowe ścieżki i rowerostrada) chodziła sobie kobieta dość podobna do pewnej ważnej dla mnie osoby. Wtedy zdałem sobie sprawę, że może minąć jeszcze dużo czasu, zanim spotkamy się znów na żywo. Potem jeszcze jak głupek wyglądałem przez okno z nadzieją, że jeszcze raz będę mógł zobaczyć czy faktycznie jest jakieś podobieństwo czy sobie wszystko wymyśliłem. Jeszcze z raz zobaczyłem tę kobietę, potem pewnie już do domu wróciła, bo późno już się zrobiło. 

Z rzeczy ciekawszych i pozytywnych skończyłem dziś biografię w formie wywiadu rzeki niejakiego Grabaża, znanego z grup Strachy na Lachy i Pidżama Porno. Kiedyś już przerobiłem ją ze dwa razy, jednak nieodmiennie bawią mnie niektóre opowieści (zwłaszcza studenckie), nie mówiąc o krótkich analizach tekstów piosenek z płyt obydwu formacji. Teraz wyjąłem ,,Kazik. Biała Księga". To druga książka pana Wiesława Weissa (szanuję jego wiedzę o muzyce rockowej) po podobnym wydawnictwie, w którym analizuje piosenki grupy Kult. A ta jest jakby naturalnym uzupełnieniem, w końcu Kazik działał też solo. 

Dziś polecam: Hopes Die Last (emo, screamo, post hardcore), Hypnotic Nausea (heavy rock, post-rock, stoner, ambient) oraz Igorrr (klasyka, metal ekstremalny, elektronika, eksperymentalna). 

Pozdrawiam!