wtorek, 31 października 2017

Mała zaduma.

Nadchodzi już powoli do mnie mała zaduma związana z 1 listopada. Zwykle powiększa się, jak  co roku pokazują w telewizji ile osób mniej czy bardziej znanych odeszło na zawsze. Najczęściej najbardziej zasmucony jestem po śmierci muzyków, bo jakoś są mi najbliżsi, co nie znaczy, że śmierć innych osób jest mniej porażająca. Zadziwiające jest też to, że po pewnej zadumie związanej z tym świętem po dosłownie paru dniach wracam na zwykłe tory, wszystko się z powrotem staje zwyczajne. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 30 października 2017

Pogoda wraca do normy.

Dziś rano jak się obudziłem ucieszyłem się bardzo, bo zobaczyłem Słońce. :) Oznaczało to nie mniej ni więcej, że orkan Grzegorz sobie powoli idzie, nie znaczy to, że już jest ciepło i miło. Wiatr hulał cały dzień właściwie. Za to zmniejszyły się opady deszczu. 

Czekam na paczkę z książką polecaną na te moje studia. Podobno tezy w niej prezentowane są kanonem legislacji w Polsce. Jeśli w sporze z kimś zacytuje się autorkę, następuje cisza, a my wiemy, że wygraliśmy spór. :D 

Wczoraj słuchałem sobie paru utworów grupy Van der Graff Generator, jakoś nie przekonała mnie na razie w całości, choć jest w tym wszystkim coś, co mnie pociąga w muzyce. 

Pozdrawiam!

niedziela, 29 października 2017

Noc w dzień. Po zajęciach.

Orkan Grzegorz sprawił, że niemal cały dzień w Warszawie padał deszcz, wiał dość mocno wiatr, a co najgorsze dla mnie, było ciemno, od rana do popołudnia. Jak ja nie lubię takiej pogody, nie wiadomo co z sobą zrobić. Zostaje chyba albo muzyka albo książka. Do tego herbata i jakoś człowiek przeczeka kolejne wybryki natury. 

Dziś miałem zajęcia nieco dłużej niż wczoraj, omawialiśmy hierarchię źródeł prawa  w Polsce, tym razem jednak było dużo przykładów. Też sporo było złych przykładów, jak niektóre ekipy z przeszłości chciały zmieniać ustawy poprzez rozporządzenie (tak było przy np. uboju rytualnym). Bardzo ciekawe przypadki omówiliśmy według mnie. 

Pozdrawiam!

sobota, 28 października 2017

Wrażenia po zajęciach.

Miałem dziś pierwsze zajęcia i to od razu z kierowniczką kierunku. Co ciekawe jest dość podobna do pani Joanny Kołaczkowskiej z kabaretu Hrabi, nawet ma podobny sposób mówienia. Żeby było ciekawiej jeden ze studentów nazywa się dokładnie tak samo jak mój kolega z przedszkola, a inny wygląda prawie jak mój inny znajomy. :) Drugi blok tematyczny prowadziła pani, która jest zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich. Grupka jest mała, razem ze mną jest 15 osób, w sumie bardzo dobrze, łatwiej będzie przyswajać materiał, pytać się o coś itp. Jak na razie zajęcia podobają mi się, bo jest niezłe wyważenie teorii i praktyki. 

Pozdrawiam! 

piątek, 27 października 2017

Pogoda jesienna. Książka. Brak nastawienia.

Ledwo jeden orkan minął Europę, a już w weekend ma nadejść Grzegorz. Orkan Grzegorz. To co może przynieść nie podoba mi się zanadto, bo zauważam, że słabo reaguję na szybkie zmiany ciśnienia, a tu mają takie być. 

Jutro będę miał pierwsze zajęcia na uczelni w ramach kolejnych studiów podyplomowych. Nie  nastawiam się specjalnie na nic, bo wiem, że nie jest to dobra metoda. :) 

Polecam też krótkie opowiadanie Michaiła Bułhakowa pt. ,,Psie serce". Główny bohater (pies Szarik) otrzymuje ludzką przysadkę mózgową, a co za tym idzie wszystkie nasze najgorsze cechy. Absurd, zawoalowanie pewnych prawd dotyczących polityki wtedy jak i dziś to najważniejsze elementy opowiadania. Po prostu czytać, czytać i czytać takie dziełka. 

Pozdrawiam!

czwartek, 26 października 2017

Szybki powrót. Drobna naprawa.

Miałem dziś pojechać ze Staruszkiem na drugi cmentarz, na grób Dziadków ze strony Staruszka właśnie. Jednak to co zastaliśmy na ulicach wcale nie tak daleko od domu przyprawiło nas o zawrót głowy. Dojechaliśmy niemal na miejsce, jednak stanęliśmy w takim korku, że znalezienie się na parkingu zajęłoby nam ze dwie godziny. Zawróciliśmy do domu, gdzie trzeba było naprawić fotel. Sprawa wyglądała na prostą, jednak cała naprawa zajęła nam dobre 40 minut. Szczególnie ciężko było manewrować kluczami, bo tak mało miejsca producent zostawił pod fotelem. Na szczęście jakoś udało się wszystko zrobić, teraz tłok do rozkładania fotela trzyma się porządnie na czterech śrubach. :) 

Pozdrawiam!

środa, 25 października 2017

Obserwacje na zakupach.

Byłem dziś z Rodzicielką na zakupach tzw. ,,ubraniowych". Zdziwiła mnie nieco ilość czapek z pomponami na zimę, w różnych sklepach było ich tak z 50-60% całości tego asortymentu. Poza tym w wielu sklepach były różne ubrania w barwach wojskowych. Nie za bardzo rozumiem jak to jest z tą modą? 

Udało nam się kupić buty, spodnie na rower dla mnie w formie legginsów na szelkach (ale zrobię w nich furorę), a także Rodzicielka kupiła sobie sweter i spodnie. 

Nie kupiliśmy za to bluzy i spodni dla mnie, bo większość z jeansów wyglądała tak, jakby ich nie było. Nie będę kupował dziur, które są obleczone materiałem. :D 

Pozdrawiam!

wtorek, 24 października 2017

Zachwyt czytelniczy. Przed 1 listopada.

Skończyłem czytać książkę autorstwa pani Olgi Tokarczuk pt. ,,Dom dzienny, dom nocny". Muszę powiedzieć, że minęło sporo czasu od tak miłego spotkania z literaturą jak to. Książka ta składa się z mniejszych lub większych opowiadań, są też dwa dłuższe o pewnej świętej i o mężczyźnie nazywającym się Ergo Sum. Autorka przeplata je od czasu do czasu innymi małymi formami, co daje całkiem niezły efekt. Trudno napisać mi ogólnie o czym jest ta książka, jednak znakiem szczególnym (według mnie) jest snucie historii wokół domów, a także wokół ich braku. Pani Olga konstruuje opowieści w taki sposób, że czasem ciężko jest odróżnić czy coś przeżyła sama, a może to jedynie wymysł jej wyobraźni. Bardzo urzekły mnie te rozdziały, w których mowa jest o domu do którego autorka przyjeżdża na pewną część roku (zapewne lato głównie), a także jej sąsiadce Marcie czy mieszkańcach pobliskiej miejscowości. W Sieci komentarze do tej książki są raczej przychylne, jak dla mnie jedynym minusem była dość męcząca historia tej świętej (nawet nie byłem w stanie zapamiętać jej imienia). Ogólnie jednak mogę polecić tę pozycję, bo tworzy jakiś taki niezwykły powiew tajemnicy, ciekawych wydarzeń wokół czytelnika. 

Byliśmy dziś na Powązkach, na grobie Dziadka ze strony Rodzicielki. Jak zwykle odwiedziliśmy grób K.K. Baczyńskiego, harcerzy poległych w czasie Powstania Warszawskiego, a także Kazimierza Deyny i Jerzego Ficowskiego. Jutro wybieram się ze Staruszkiem na grób Dziadków z jego strony. Robimy tak, bo z doświadczenia wiemy już jak ciężko bliżej 1 listopada dostać się na cmentarze w stolicy. 

Pozdrawiam! 

poniedziałek, 23 października 2017

Nowy serial. Awaria okiełznana.

Oglądałem dziś nowy serial, produkcji japońskiej pt. ,,Grupa specjalna-Kryzys". Opowiada on o specjalnej jednostce, która zajmuje się tytułowymi sprawami, które można ogólnie nazwać kryzysowymi. Jak na razie widzę, że będzie dużo walk wręcz, trochę elektronicznych gadżetów, odrobina japońskiego humoru (nowość lekka dla mnie) i historii bardziej prywatnych poszczególnych bohaterów. 

Niedawno (jakoś w piątek chyba) zepsuł się ten fotel rozkładany elektrycznie co dostaliśmy go od rodziny Staruszka. Wszystkie śrubki przy jego rozkładaniu zostały wystrzelone jak z procy po pokoju. Dziś Rodzice byli u rodziny Staruszka, bo został im jeszcze drugi, taki sam fotel. Staruszek wziął śrubki i jutro albo pojutrze spróbujemy naprawić fotel. 

Pozdrawiam! 

niedziela, 22 października 2017

Po spotkaniu. Rozjechany przez Panterę.

Jako Leniwa Klucha zwlokłem się z łóżka koło 8, zacząłem szykować się do wyjścia, na miejsce spotkania dotarłem po 9 (bliżej 10). Pogoda sprawiła nam pewnego psikusa, bowiem zaczęło kropić, po szybkich zakupach żelków, napojów itp. ruszyliśmy we czwórkę do tramwaju, aby zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego. Znów zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie, bowiem w jakimś tam stopniu historie życia moich Dziadków i Babć wiąże się zarówno z wojną jak i samym Powstaniem. Po zwiedzaniu jak wyszliśmy na zewnątrz okazało się, że pogoda się poprawia, pojechaliśmy więc pod Stadion Narodowy, pokręciliśmy się wokół przez chwilę, przy okazji wygłupialiśmy się jak nie wiem. :) Następnym krokiem było jedzenie, tym razem kebab w całkiem niezłej lokalizacji. Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku Starego Miasta, jednak deszcz przybrał na sile tak, że nie dało się chodzić właściwie bez przemoczenia się w całości. Wróciliśmy więc do Złotych Tarasów, gdzie pokręciliśmy się w oczekiwaniu na poprawę pogody. W międzyczasie byliśmy jeszcze w McDonaldzie na napojach mlecznych. Koło 19 pogoda poprawiła się na tyle, że korzystając z metra i autobusu podjechaliśmy pod Zamek Królewski. Koło 20 byliśmy już w okolicy dworca, razem zaczekaliśmy na pociąg po czym się rozstaliśmy. Jak dla mnie spotkanie było idealne, czas spędzony na tej wyciecze na długo zostanie w mojej pamięci. Dostałem od Julii kubek na zły humor, który zmienia się z takiej ,,zaciętej" buźki na uśmiechniętą. Z kolei Julia z dziećmi odjechała z pluszowym boćkiem, który dostał imię Edek i paroma innymi pamiątkami. Dzięki jeszcze raz za chęć przyjazdu i takie spędzenie ze mną czasu. :) Pozdrawiam Cię Siostro. :-* 
                                                                                                                                                               
Wysłuchałem dziś płyty grupy Pantera pt. ,,Official Live: 101 Proof". Muszę powiedzieć, że dawno nie słuchałem tak znakomitego albumu z koncertu. Czułem się tak, jakbym uczestniczył w tak zacnym zdarzeniu w wykonaniu tej nie istniejącej dziś grupy. Można nawet powiedzieć, że cała muzyczna ścieżka doprowadziła mnie do wrażenia latania w ,,mosh pit", ewentualnie w ,,ścianie śmierci". Do tego kawałki spowodowały u mnie ostry head banging, co w ostateczności pozwoliło mi dać 10/10/ Zostałem rozjechany przez Panterę. :D I dobrze mi z tym.

Pozdrawiam!

piątek, 20 października 2017

Spotkanie.

Jutro może nie być notki, bowiem będę oprowadzał po Warszawie moją Siostrę z bloga Julię i jej dwójkę najstarszych dzieci. Mam nadzieję, że pogoda będzie znośna, a całe zwiedzanie na długo zapadnie wszystkim w pamięci. :) Już nie mogę się doczekać na to spotkanie.

Pozdrawiam!

czwartek, 19 października 2017

Spotkanie po latach. Rocznice.

Wczoraj i dziś miałem okazję spotkać się z koleżanką z gimnazjum i jej mamą. W czasie mojej nauki nie miałem z nią jakichś bliższych kontaktów, bo była w równoległej klasie, jednak do tej pory jakoś tam pamiętamy o swoim istnieniu. Kasia, bo tak ma na imię ta moja koleżanka cierpi na porażenie mózgowe, które wyniknęło z błędu lekarzy, sprawa podobna jak u mnie, pierwszy raz (akurat tego nie pamiętam) spotkaliśmy się na turnusie rehabilitacyjnym w Mielnie jakieś 22-23 lata temu. Jej przypadek przypomina mi profesora Hawkinga, bowiem tak jak on ma ograniczenia fizyczne, jednak jej umysł już w czasach szkolnych przerastał prawie całą szkołę. Kasia była w kręgu może 20 najlepszych uczniów w szkole, do tego nie da się jej nie lubić, swoim uśmiechem potrafi przekonać do siebie każdego. Wczoraj porozmawiałem więcej z jej mamą, dziś też z Kasią. Bardzo spodobało mi się jej podejście do życia, bowiem po maturze, zdecydowała się na przerwę, aby spróbować sił w różnych codziennych czynnościach. Różni się tym od innych osób niepełnosprawnych, które myślą, że zawsze będzie koło nich opiekun. Jak dla mnie można się wiele nauczyć od osób takich jak Kasia.

Dziś minęły 33 lata od śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. 7 lat minęło od zabójstwa pana  Marka Rosiaka. Jak dowiedziałem się o tych dwóch rocznicach to naszły mnie takie różne myśli dotyczące ludzi, roli państwa i polityki w ich życiu.

Pozdrawiam!

środa, 18 października 2017

Opinie. Rower.

Byłem dziś na rowerze, zrobiłem 20 kilometrów, co ciekawe jakoś zupełnie nie czuję tego w nogach. :)

Przesłuchałem dziś płyty Testament- ,,The Legacy" i Acid Drinkers- ,,High Proof Cosmic Milk". Obydwie bardzo mi się spodobały, chociaż płyta grupy Testament brzmi (przynajmniej dla mnie) jakby była nagrywana ziemniakiem. Ale akurat w metalu to za bardzo nie przeszkadza. Pierwsza płytka otrzymuje ode mnie 9/10, zaś druga 9,5/10. Jak słuchałem Acid Drinkers przypomniał mi się ich koncert na którym kiedyś byłem i charakterystyczne zagajanie Titusa między kawałkami. :) Była wtedy moc, nie ma co. Z płyty też wypłynęła moc. 

Wieczorem widziałem kawałek meczu Chelsea-Roma. Nie spodziewałem się remisu, a już na pewno nie 3-3. 

Pozdrawiam!

wtorek, 17 października 2017

Zakupy muzyczne. Grabienie liści. Niespodzianka od drzewa.

Wczoraj skorzystałem z okazji i znów nabyłem nowe płyty do swojej kolekcji. Mam już w niej 287 płyt, a apetyt wcale nie jest mniejszy. Tym razem nabyłem: Acid Drinkers- ,,High Proof Cosmic Milk", Pantera- ,,,Official Live- 101 Proof" i Testament- ,,The Legacy". Wróciłem też do dopisywania pewnych rzeczy do takiej pracy z historii, którą zacząłem pisać jeszcze w gimnazjum, ma ona tytuł ,,Wiek XX". Jak na razie zatopiłem się w czymś co lubię, czyli zjawiskach nadprzyrodzonych. 

Dziś byliśmy na działce pozamiatać nieco liście. Przy okazji okazało się, że na zewnętrzną siatkę ROD upadło drzewo (właściwie stosunkowo mały fragment wielkiego drzewa, które leżało w 99% poza terenem działek), więc należało ten kawałek usunąć. Mimo braku piły elektrycznej (w piwnicy została) jakoś się udało sprawę załatwić, przy okazji prezes został poinformowany o fakcie, obiecał powiadomić kogo trzeba. Zobaczymy co z tego wyniknie. Wzięliśmy też numery do ludzi, którzy są chętni na zakup działek, podobno pochodzą  z nowo wybudowanego osiedla w okolicy, więc nie powinno być problemu z umówieniem się na oglądanie działki czy związane z tym sprawy. Chociaż szczerze mówiąc nadal zastanawiamy się czy sprzedawać działkę, chyba trzeba to będzie rozrysować, wszystkie ,,za" i ,,przeciw".

Pozdrawiam!

poniedziałek, 16 października 2017

Serial i książka.

Obejrzałem dziś trzeci odcinek serialu pt. ,,Zabójcza broń", jak na razie podoba mi się ze względu na takie różne ,,smaczki" między bohaterami oraz same sceny akcji (bo całość jest szczególnie dla fanów filmów sensacyjnych). Jest to adaptacja filmów o tym samym tytule, jednak z  tego co się orientuje twórcy serialu nieco pozmieniali wątki. Martin Riggs jest byłym komandosem, który przenosi się do Los Angeles, stracił w wypadku żonę i dziecko, przez swoją osobistą tragedię najpierw odciął się od ludzi (mieszka w przyczepie na pustkowiu jakimś, lubi sobie wypić, zatraca się we wspomnieniach), po powrocie do policji miewa samobójcze zamiary, wplątuje się bowiem bardzo chętnie we wszystkie pościgi, strzelaniny itp. Jego partnerem w pracy zostaje Roger Murtaugh, wrócił do pracy po zawale, stale musi więc uważać na swoje serce, jego głównym zadaniem jest unikanie stresu. Poza wątkami sensacyjnymi są też te osobiste, szczególnie podoba mi się stosunek żony Rogera do nowego kolegi męża, Riggs pojawia się zwykle nie proszony przed ich domem, a całość kończy się kolacją i piwem. :) Szczególnie niezwykła jest wtedy mina Rogera, choć stopniowo i on przekonuje się do Martina. Zmyślnie zrobione są też momenty, gdy Roger przypadkowo w rozmowach dotyka tematów bolesnych dla Riggsa, ten oczywiście mówi, że nic się nie stało, jednak widać po minie, że wiele rzeczy nadal w nim siedzi, mimo robienia ,,dobrej miny". Jak dla mnie serial zrobiony jest tak, aby szybko się nim nie znudzić (bo wątki osobiste są ,,dawkowane" stopniowo widzowi).

Przeczytałem też książkę pana Tomasza Piątka pt. ,,Kilka nocy poza domem". Ogólnie cały pomysł wydaje się ciekawy, chodzi o agencję prasową, która w rzeczywistości popełnia przestępstwa, które potem opisuje na swoich łamach. Autor przemycił też chyba sporo swoich obserwacji na temat dziennikarzy śledczych w Polsce, jednak jak dla mnie obraz ten jest nie do końca wyraźny. Nie umiem jakoś do końca uwierzyć w to, że dziennikarze tacy cały czas szukają okazji do seksu, szczególnie z koleżankami z pracy, picia alkoholu na umór (wątek przychodzenia na kacu do pracy przewija się przez całą powieść), nie mówiąc już o niemal ciągłym przeklinaniu (jest jedno zdanie w książce, w którym padają w odległości jednego wyrazu dwa wulgaryzmy, do tego nie wiadomo po co użyte, wiadomości jakie uzyskał bohater męcząc się przy tym tak okropnie nijak nie przydały się w fabule).

Dziś na 18.30 idę z Rodzicielką na kolejny zabieg na stopę, ciekawe czy będzie on ostatni czy jednak będzie potrzeba jeszcze jednej-dwóch wizyt. 

Pozdrawiam!

niedziela, 15 października 2017

Powiew ,,wielkiego świata".

Będąc dziś na spacerze podszedłem z Rodzicielką do miejsca, które zwie się ,,Atelier Amaro", z zewnątrz restauracja prezentuje się mniej więcej tak, jakbyśmy byli w USA, a nie w Polsce. Pominę wszystko inne, bo według mnie za o wiele mniejsze pieniądze i bez konieczności rezerwowania stolika wieki przed wizytą można zjeść nawet w Łazienkach czy w Muzeum Narodowym. Jak na razie znam tylko kuchnię restauracji z Muzeum i jak na mój smak jest ona bardzo dobra.

Pod Centrum Sztuki Współczesnej był z kolei jakiś zlot starych i nowych aut. Co ciekawe większa ich część przyjechała z Czech. Najbardziej podobały mi się stare modele Porsche, kabriolet marki Mercedes, oczywiście Lamborghini Aventador i Nissan GTR. Przez chwilę nawet myślałem czy kiedyś uda mi się mieć tyle pieniędzy, by nabyć chociaż tego Nissana, jednak po szybkiej analizie uznałem, że nawet jeśli, to miałbym inne, ciekawsze cele na wydanie takiej kwoty. 

Pozdrawiam!

sobota, 14 października 2017

Mały chillout.

Wstałem dziś koło 9 i musiałem jeszcze parę chwil poświęcić na ogarnięcie się. Jednak nie było dobrym pomysłem to, że wczoraj wypiłem dwie puszki piwa, na szczęście mającego tylko 0,5% i dwóch kieliszków likieru z czarnego bzu. Potem było na szczęście lepiej. 

Wypiłem sobie dziś Yerba Mate, a jakiś czas potem jeszcze jedno takie małe piwko. 

Ogólnie dzień miałem nastawiony na odpoczynek. 

Pozdrawiam!

piątek, 13 października 2017

Żenada w Internecie. Guła ze mnie.

Kolejny raz ktoś popełnił błąd i napisał w Internecie coś, co potem odbiło się echem w wielu miejscach tej infrastruktury. Pewna księgarnia na swoim profilu na portalu społecznościowym ogłosiła konkurs. Nic w tym strasznego. Do wygrania była książka z serii nazwanej ogólnie jakoś: ,,Kobiety piszą", ,,Kobiety kobietom", też wszystko gra. Wstyd pojawia się przy pytaniu konkursowym, które jest po prostu niesmaczne, nie chcę wypisywać tu tych słów, kto widział ten wie. Ogólnie chodziło o ,,zaśmieszkowanie" w stylu ,,prawdziwych mężczyzn", którzy uznają, że miejsce kobiety jest z góry określone i nie ma prawa nawet myśleć o wyjściu poza nie. Księgarnia oczywiście już dwa razy (chyba tyle wpisów było po całej sprawie) przeprosiła, jednak według mnie wystarczyło pomyśleć przed wysłaniem w świat takiego czegoś, uwłaczającego miejscu jakim jest księgarnia i myśleniu. Trochę przypomina mi to różnych znanych ludzi, którzy wyleją z siebie żal na cały świat, po krytyce usuwają wpis i myślą, że wszystko jest OK. 

Aby stało się zadość równowadze, napiszę też jaka ze mnie guła czasem. Coś rzuciło mi się na oczy, okazuje się, że najlbiższe zajęcia na uczelni mam dopiero 28 i 29 października, a nie jutro i po jutrze.

Pozdrawiam!

czwartek, 12 października 2017

Mała zmiana. Oczekiwanie.

Zmieniłem się dziś poprzez wizytę u fryzjerki. Do niedawna bliżej mi było do pana Blixy Bargelda (artysta, pisarz, wokalista), teraz znów jestem jak jakiś No-Name. 

Czekam już z pewną dozą niecierpliwości na pierwsze zajęcia na studiach podyplomowych. Zastanawiam się jaka będzie grupa, wykładowcy i po prostu wszytko inne. :) 

Dziś było dość ciepło, co ciekawe pojawiła się masa biedronek, która chciała dostać się za wszelką cenę do mieszkania. Nawet teraz co najmniej parę siedzi sobie wewnątrz i lata po pokojach. :)

Pozdrawiam! 

środa, 11 października 2017

Muzyczna podróż w czasie.

Naszło mnie dziś jakoś na swojego rodzaju muzyczną podróż w czasie. Słuchałem sobie kawałków takich grup jak Pink Floyd, Led Zeppelin, Deep Purple, a także Wielkiego Mistrza R. J. Dio. Zwłaszcza przy jego wykonaniach miałem ciarki wielkości grochu na rękach i nie tylko. Wielka muzyka, wielcy twórcy po prostu. 

Pozdrawiam!


wtorek, 10 października 2017

Na najbliższą przyszłość.

Wiem już mniej więcej jak będzie wyglądał rozkład zajęć na tych kolejnych moich studiach. Co ciekawe po każdym większym bloku tematycznym będzie test z wiedzy. Czyli główka będzie musiała ostro pracować. :) 

Pobrałem też sylabusy z różnymi ważnymi informacjami dotyczącymi lektur obowiązkowych, form zaliczenia itp. Mam też już pierwsze opracowania przydatne według prowadzących te studia do nauki. 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 9 października 2017

Awans. Muzycznie. Poszukiwania.

Mecz z Czarnogórą przyprawił mnie o chwilową chrypę i prawie zawał. Na początku krzyczałem jak nie wiem po każdym z dwóch goli Polaków, przy stanie 2-2 właściwie zamarłem, a jak było 4-2 i koniec meczu poczułem, że właśnie jestem świadkiem czegoś niezwykłego. 

W czasie jak Rodzicielka była na zabiegu na ostrogę ja wybrałem się do sklepu muzycznego odkrytego ostatnim razem. Oferta CD nie powaliła mnie jakoś, co nie znaczy, że poza winylami nic ciekawego nie było. Kupiłem dwie płyty, Renegade Funktrain- płyta pod tym samym tytułem i Black Sabbath feat. Tony Iommi- ,,Seventh star". Przy pierwszej z nich ruszyła nieco moja odkrywcza machina, okazało się, że płyta jest z edycji japońskiej, musiałem poczytać sobie od razu jak sprawa się ma, czym różni się taka edycja od tej z USA czy Europy. Ogólnie faktycznie słychać różnice w dolnych rejestrach według mnie, poza tym akurat ta płyta brzmiała nieco głośniej od płyty gitarzysty BS, która jest z edycji europejskiej. Przy pozycji drugiej śmiałem się do łez przez to jak daleko posunięta może być głupota wydawców. Otóż pan Tony Iommi chciał wydać płytę sygnowaną własnym nazwiskiem, wydawca nie zgodził się, stanęło po (tak sądzę) wielodniowych negocjacjach na tym, że płyta będzie sygnowana nazwą Black Sabbath. Twórca riffów tej grupy miał być dopisany pod magicznym sformułowaniem feat. Wyszło na to jakby opuścił swoją formację, oddalił się na jakiś czas, po czym wrócił by grać jako gość. :D Jak dla mnie jest to za ciężkie do zrozumienia kto, po co i za ile to wszystko wymyślił. 

Mogę ocenić już obydwa krążki, bowiem udało mi się je przesłuchać niedługo po dotarciu do domu. Pierwszy z nich zawiera w sobie dużą dawkę muzyki funk, jednak 14 numerów to nieco za dużo i szybko się nudzą. Sytuację ratują piosenki, w których główną partię wokalną wykonują panie, brzmi to o wiele przyjemniej dla ucha niż rapowane sekwencje, podobne do tysięcy innych rapowanych wstawek na rynku. Daję 8/10. Drugi krążek wydaje się być ciekawą odskocznią od muzyki Black Sabbath, czymś na kształt: ,,Pokaż kotku, co masz w środku", a dokładniej co umie robić na gitarze (a może z gitarą) Mistrz Iommi. Do tego Glenn Hughes przy mikrofonie i mamy całkiem zgrabne cięższe granie (choć nie tak jak w niektórych kawałkach BS). Daję 9/10. 

Pozdrawiam!

niedziela, 8 października 2017

Oczekiwanie. Jesienna plucha.

Dziś na spacerze zobaczyłem jesienną pluchę, niby na drzewach jest jeszcze bardzo dużo liści, a jednak chłód i deszcz czają się na człowieka na każdym kroku. Jakby tego było mało zmoczyłem sobie buty, skarpetki i nogawki spodni. Nie lubię takiej pogody jak nie wiem. 

Czekam dość cierpliwie (a przynajmniej tak się staram) na dzisiejszy mecz. Mam nadzieję, że rezultat będzie choć w połowie tak dobry jak ostatniego meczu naszej kadry. Nie ma innej opcji dla mnie. :) 

Pozdrawiam!

sobota, 7 października 2017

Małe oczekiwania.

Dziś nie działo się nic specjalnego. 

Zacząłem czytać ,,Palę Paryż" B. Jasieńskiego, jak na razie jest całkiem ciekawie, język powieści zawiera momentami wyszukane porównania, w sumie tak jak lubię. :) Zobaczę co będzie dalej. 

Mam nadzieję, że Polacy jutro wygrają mecz z Czarnogórą, bo w barażach to nie wiadomo na kogo trafią. Lepiej zamknąć temat jutro i się nie martwić. 

W poniedziałek jak się uda za jednym razem spróbuję jak smakują potrawy w restauracji tajskiej oraz jak przedstawia się oferta sklepu z płytami. Wszystko niedaleko centrum urody, gdzie Rodzicielka ma te zabiegi na ostrogę. 

Pozdrawiam!

piątek, 6 października 2017

Wspomnienie sportowe.

Wczoraj przed meczem Polska-Armenia mieliśmy bardzo ciekawe spotkanie. Koło 13 przyszedł kurier z przesyłką, Staruszek zapytał się go czy będzie oglądał mecz i czy będzie kibicował Polsce. Na to kurier powiedział, że jest z Armenii, stanęło więc na dyplomatycznym, niech wygra lepszy. :) Szkoda mi trochę Armenii, że tak została pociśnięta mocno, jednak jedna z tych bramek to ewidentny błąd ich bramkarza (złapał piłkę podaną przez kolegę z drużyny). Mam nadzieję, że nasza kadra tak samo dobrze spisze się w niedzielę w czasie ostatniego spotkania w kwalifikacjach do Mundialu. 

Wyszło na to, że teraz wszyscy mamy problem z piętami, Rodzicielka, ja obtarłem sobie dość mocno piętę butem, a dziś Staruszek zaczął narzekać na swoją ostrogę. Normalnie trio jakich mało. 

Pozdrawiam!

czwartek, 5 października 2017

Coś się ruszyło.

Dziś byłem zawieźć dokumenty brakujące na uczelnię, abym mógł być studentem pełną gębą. Udało się załatwić sprawę szybko, w porównaniu z wczorajszym dniem było dziś cudownie. 

Martwią mnie jakoś te wiatry, które nadciągnęły nad Polskę, mam jakieś takie dziwne odczucia co do tego wszystkiego co się dzieje na świecie. Albo po prostu świat się kończy, w sensie takim fizycznym, albo przynajmniej w sensie wartości. Czasem jak patrzę na zachowania ludzi, to dziwię się sobie, że tak reaguję. Potem jednak przypominam sobie jak wszystko wyglądało w latach 90. gdy byłem dzieckiem, gdy chodziłem do szkoły. I wtedy widzę jak się wszystko zmieniło, w wielu sprawach na niekorzyść. Może mam jakieś staroświeckie zasady, sposób patrzenia na świat. Nie wiem do końca. 

Pozdrawiam! 

środa, 4 października 2017

Machina mnie zmiotła. Zmęczenie lekkie.

Dziś miało być jak zwykle w dniu wizyty w przychodni przy szpitalnej u mojej pani doktor endokrynolog. Jednak nic nie było jak zwykle. Dowiedziałem się od progu gabinetu, że mojej karty nie ma, bo jest jakiś problem z ubezpieczeniem. Zdziwiłem się bardzo, tyle lat chodziłem nic się nie działo, poza tym wiedziałem, że w domu mam zaświadczenie o podleganiu ubezpieczeniu. Nie chciałem się jakoś szarpać z paniami w rejestracji i wróciłem do domu po ten kwit. Zanim wróciłem na miejsce i wyjaśniłem sprawę (tona papierów do podpisania, dziesięć minut papierologii) było po 16. W międzyczasie Rodzicielka zdążyła odwiedzić naszą wspólną panią kardiolog, a ja siedziałem i czekałem na swoją kolej do 18. Można powiedzieć, że doświadczyłem na własnej skórze jak to jest walczyć z Machiną. Zmęczyło mnie to dość mocno, na szczęście wyniki mam dobre, TSH poniżej 1 jednostki. 

Pozdrawiam!

wtorek, 3 października 2017

Opinie.

Staruszek był dziś w przychodni ,,zakaźnej", na razie zgodnie z zaleceniem tamtego lekarza ma nie brać antybiotyku ani nic, a za pół roku ma się zgłosić na badania. Mam nadzieję, że wtedy już nie będzie śladu po boreliozie. 

Wysłuchałem dziś dwóch nowych płyt. Płyta Dream Theater wywołała u mnie bardzo dużo pozytywnych emocji. W sumie zdziwiłem się, że do tej pory nie przyjrzałem się muzyce spod tego szyldu. Cytując naszego rodzimego twórcę: ,,Głupi ja". :) Bardzo spodobał mi się klimat całej płyty, a także bardzo czujne łączenie przez zespół klimatów. Najgorzej słucha mi się krążków, gdzie cały czas jest to samo. Tu obok porywających gitarowych solówek, odjechanych dźwięków mamy też parę spokojniejszych momentów, ciekawe zmiany tempa i tym podobne muzyczne patenty. Całość wpisała się też  w granie jakie mnie najbardziej kręci, a numer ostatni na płycie jak dla mnie mistrzowski. Daję 9,5/10. 

Z kolei krążek Arctic Monkeys troszkę mnie rozczarował. Nie ma na nim tak chwytliwych melodii jak na dwóch pozostałych płytach tej grupy jakie mam w kolekcji. Do tego pierwsze trzy utwory zlały mi się w jedność przez brak stylistycznej różnicy (a przynajmniej ja nie zauważyłem nic takiego). Potem było już lepiej, utwory różniły się bardziej od siebie. Najbardziej spodobał mi się chyba utwór 13, będący tak zwanym ukrytym numerem. Daję 7,5/10.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 2 października 2017

Muzycznie. Jest OK.

Dowiedziałem się dziś, że studia jakie wybrałem dojdą do skutku, pierwszy zjazd z tego co widziałem już 14 października. Muszę jeszcze dostarczyć parę dokumentów i wszystko będzie jak należy. 

Wieczorem poszedłem z Rodzicielką na ten zabieg na ostrogę piętową. Przy okazji byłem po płyty. Nabyłem dwie, Arctic Monkeys- ,,AM" i Dream Theater- ,,Awake". Odkryłem też sklep z płytami, o którym wcześniej nie wiedziałem. Tak to już jest jak się wpadło w szpony szaleństwa zakupowego pod tytułem muzyka. :D Na sam koniec byliśmy jeszcze w pizzerii na małej kolacji. 

Pozdrawiam!

niedziela, 1 października 2017

Maruder ze mnie. Mały problem.

Znudziło mi się już chodzenie na spacery, dlatego dziś pokazałem swoje drugie oblicze, marudera do kwadratu. Do tego tak nieudolnie marudzę, że w końcu dałem się wyciągnąć na ten dwór. Drzewa za oknem wyglądają już coraz bardziej jesiennie, a wiatr staje się coraz chłodniejszy. Jak to było w jednym ze skeczy Kabaretu Moralnego Niepokoju, jak jest nawet zimno i nie ma wiatru, to jest ciepło. :) 

Staruszek dostał od antybiotyku małego uczulenia, w poniedziałek ma zamiar iść do naszej lekarki rodzinnej z pytaniem co dalej. Jutro po południu po raz drugi idę z Rodzicielką na te zabiegi mające na celu pokonanie ostrogi na pięcie. Mam nadzieję, że pogoda z dziś się utrzyma.

Wróciłem sobie do pierwszej płyty Sepultury, muszę powiedzieć, że czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Co ciekawe jest to nawet przyjemne uczucie. Przynajmniej w kwestii takiej muzyki. :D Potem posłuchałem sobie trochę Black Sabbath i Kinga Diamonda. 

Pozdrawiam!