niedziela, 20 sierpnia 2017

Przed wyjazdem.

Pogoda przed wyjazdem zrobiła się barowa, mam nadzieję, że nad morzem nie będzie chociaż deszczu. :) Wykorzystaliśmy ze Staruszkiem taką aurę i pojechaliśmy na zakupy. Nie znaleźliśmy głównej rzeczy, czyli takich osłonek na pasy bezpieczeństwa do samochodu, mówi się trudno. Za to mam już zeszyty i długopisy na kolejny rok akademicki. :) 

Jak zwykle przed wyjazdem czuję się nieswojo. Nie za bardzo lubię jazdę samochodem, na szczęście mam jak umilić sobie podróż. 

Postanowiłem nie brać na wyjazd laptopa, dlatego do spisania za trzy tygodnie. :)

Pozdrawiam!

piątek, 18 sierpnia 2017

Pobudka dość rano.

Nad ranem śniło mi się, że byłem w domu Jerzego Owsiaka. Co najbardziej zaskakujące zauważyłem walające się w różnych miejscach gazety, w których został on ośmieszony, obsmarowany w sposób żenujący dla autorów, bowiem chodziło o oskarżenia o wszelkie, niemal nadużycia, bez podania jakichkolwiek dowodów na jego winy. Zacząłem zastanawiać się po co mu to, ja bym raczej nawet nie przeczytał co ktoś o mnie myśli, zwłaszcza w takiej formie. Nie wiem czy zdążyłem się go spytać o to, gdy ze snu wyrwały mnie odgłosy pracujących narzędzi, panowie robotnicy zaczęli o 7.30 obtłukiwanie balkonów przeznaczonych do remontu. W sumie nie było jakiejś tragedii wielkiej, bo od pół roku mniej więcej staram się wstawać koło 8.

Poza tym nie zdarzyło się nic szczególnego, co warto by opisać.

Pozdrawiam!

czwartek, 17 sierpnia 2017

Wizyta.

Byliśmy dziś na działce u mojej Mamy Chrzestnej, muszę powiedzieć, że jak zwykle było bardzo przyjemnie, bez zbędnych rozmów (jak to ma miejsce z bratem stryjecznym Staruszka). Do tego jeszcze należy dodać jedzonko bardzo dobre i znakomite towarzystwo kotów: Prezesa vel. Królika oraz Spryciarza. :) 

Pozdrawiam!

środa, 16 sierpnia 2017

Podziękowania. Wizyta. Zawirowania drobne.

Na początku należą się Wam duże słowa uznania, bowiem wczoraj została przekroczona na moim blogu magiczna liczba 50 tysięcy odsłon. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że moje wypociny są całkiem znośne. :) Dziękuję bardzo za te wszystkie wizyty, mam nadzieję na wspólne pokonanie kolejnej bariery, tym razem 100 tysięcy odsłon. 

Byliśmy dziś u Babci wyrzucić dywan. Z jednej strony chodziło o to, że był w stanie, z którego nic by go nie wyprowadziło, z drugiej można się było o niego dość łatwo potknąć, mimo zastosowania taśmy do trzymania go w miejscu. Babcia oczywiście zaczęła twierdzić, że to sprawka pani Sławy, owszem po części to prawda, jednak chodzi o porządek i bezpieczeństwo w domu. 

Staruszek z kolei załatwiał pewne sprawy, bowiem poprzedni raz popełnił drobny błąd, który zmusił go do ponownej wizyty w urzędzie. Mam nadzieję, że od teraz już wszystko będzie w tej sprawie jak należy. 

Pozdrawiam!

wtorek, 15 sierpnia 2017

Sport na żywo. Wojsko (z oddali).

Dziś można rzec nagromadziło się nieco ciekawych emocji. Koło 12 jak rozpoczęła się defilada z okazji Święta Wojska Polskiego, z balkonu było widać przelatujące samoloty i helikoptery. Jak zwykle największe wrażenie zrobiły na mnie maszyny transportowe (WOW, tak wielkie, tak często obciążone, a są w stanie latać), a także samoloty odrzutowe, w tym F-16. Ten dźwięk nadlatującego odrzutowca jest nie do pomylenia z niczym innym według mnie. Normalnie ciarki przechodzą człowiekowi po ciele.

Około 17 pojechaliśmy z kolei na Stadion Narodowy, gdzie odbywał się Memoriał Kamili Skolimowskiej (8. edycja). Na początku zaszokowała mnie ilość osób jaka postanowiła tak samo jak my spędzić czas. Spiker podawał, że było w ,,szczycie" ponad 35 tysięcy osób na trybunach. Z ciekawych konkurencji należy wymienić na pewno biegi na 100 i 110 metrów przez płotki, na takim specjalnym torze, zakończonym materacem, gdzie sportowcy mogli wyhamować. Poza tym była klasyka z Londynu (i nie tylko), czyli rzuty dyskiem, młotem, pchnięcie kulą, skoki o tyczce i wzwyż. Spore wrażenie zrobił na mnie reprezentant Portoryko Joel Castro. Jego skuteczne prośby o doping ,,zrobiły dzień" wielu kibicom. :) Poza tym spisywał się bardzo dobrze w skoku wzwyż, w pewnej chwili próbował przeskakiwać sam siebie. Podobnie miał Renaud Lavillenie skaczący o tyczce, jego mina po pokonaniu tyczki zawieszonej na wysokości 5,9  metra (nie pamiętam końcówki) bezcenna. Na koniec tak jak Castro przeskakiwał sam siebie, jednak zakończył swoje zmagania na wysokości 6,01 metra. Poza tymi sportowcami pojawiła się śmietanka zupełna, czyli m.in.: Piotr Małachowski, Paweł Fajdek, Anita Włodarczyk, Wojciech Nowicki, Konrad Bukowiecki, Kamila Lićwinko. Joanna Jóźwik. Największe brawa i euforia zaczęła się po przedstawieniu Anity Włodarczyk i Pawła Fajdka, wiadomo czemu. :) A to jak wykonywali swoje rzuty to po prostu mistrzostwo świata, a nawet więcej. Paweł Fajdek wykręcił najwięcej, bo 81,50 metra, liczył na pobicie rekordu 83 z kawałkiem z tego Memoriału, jednak się nie udało. Koniecznie muszę też wspomnieć o sportowcach niepełnosprawnych, którzy brali udział w biegach i pchnięciu kulą. Jak dla mnie jest to świetna sprawa, że na dużej imprezie mogą zaprezentować się także i tacy sportowcy, którzy jakby bliżej na to spojrzeć często muszą wkładać dwa albo i więcej wysiłku w swoje sukcesy. Ogólnie pierwszy raz byłem na takiej imprezie sportowej i muszę powiedzieć, że chętnie wybiorę się za rok, a może znajdę jakąś inną. Zawsze chciałem zobaczyć na żywo żużel, może to jest jakiś impuls do tego?

Z rzeczy muzycznych przyczepiła się do mnie jedna z najgłupszych tekstowo piosenek z ostatnich miesięcy. Mam na myśli utwór pt. ,,Llama in my living room". :D

A komputer działa jakoś tak głupio, że szok. Mam wrażenie jakbym pracował na wielkim kalkulatorze starego typu.


Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Nostalgicznie.

Byliśmy dziś na cmentarzu u mojego śp. Dziadka od strony Rodzicielki. Znów było można powiedzieć nieco smutno jak zobaczyliśmy, że nikt poza nami nie dba o grób (stare, zeschnięte kwiaty, wypalone znicze). Ale nic to, zgarnęliśmy co było do zgarnięcia, zapaliliśmy znicze, postawiliśmy wiązankę. I od razu grób jakoś się zmienił wizualnie. Potem podeszliśmy do śp. majora Zygmunta Szendzielarza, po odnalezieniu jego szczątków w 2016 roku został pochowany niedaleko mogiły Dziadka. Następnie poszliśmy do zbiorowego pomnika harcerzy, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim, do śp. Kamila Baczyńskiego i śp. Kamili Skolimowskiej. Muszę powiedzieć, że zawsze jak jestem na Powązkach Wojskowych i patrzę na te wszystkie groby, stare i nowe to zaczynam jakoś tak nieco nostalgicznie postrzegać całą naszą historię.

Pozdrawiam!

niedziela, 13 sierpnia 2017

Jedzonko. Nowe miejsca.

Byliśmy dziś na tych nowo otwartych bulwarach. Nie znalazłem miejsca, gdzie nasza pani prezydent HGW hasała na trampolinach. Może to wcale nie było tam, a nieco wyżej, bliżej ulicy, a nie Wisły? Mniejsza z tym. Bulwary prezentują się według mnie całkiem ładnie, choć brakuje jeszcze paru szlifów w postaci jakichś knajpek, miejsc do których chce się przychodzić a to na jedzenie, albo na picie. Bo na razie jest jakoś ,,łysawo". :D

Na obiad zjedliśmy co nieco z kuchni żydowskiej, ja ze Staruszkiem wzięliśmy mezze, czyli wybór hummusu, oliwek, jakichś kotlecików z soi itp. itd. Smakowało mi to bardzo, a szczególnie ostro-słodki sos chyba z mango i chilli. Super sprawa. Po jedzeniu wybraliśmy się jeszcze na takie wafle z takimi kuleczkami, nazywa się to bodajże wafle bąbelkowe, popularne podobno w Hong-Kongu. I tu znów super zaskoczenie, choć z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że wszystko świeżo robione jest smaczniejsze. :)

Pozdrawiam!

sobota, 12 sierpnia 2017

Nowość. Piosenkowo.

Miałem okazję spróbować dziś chaczapuri  imeruli (jak podaje Wikipedia), czyli gruzińskiego placka zapiekanego z serem. Muszę powiedzieć, że całkiem trafione to było w mój gust. :) 

Chodzi za mną piosenka zespołu The Kinks pt. ,,You Really Got Me". Przyczepiła się i nie chce iść, a im bardziej chcę aby poszła, tym bardziej mi się przypomina. :D Na szczęście jest tak fajna w odbiorze, że nie jest to jakiś wielki problem. Bo parę dni temu chodziła za mną piosenka ,,Despacito". To dopiero było coś. :D

Pozdrawiam! 

piątek, 11 sierpnia 2017

Kolejny remont.

Od jakichś pięciu dni panowie robotnicy montują rusztowanie, bo do października jakoś mają zrobić elewację i balkony pozostałej części naszego budynku (takiej plomby zamykającej ,,studnię" podwórka). Jak na razie hałasów wielkich nie ma, ciekawe jak będzie potem. 

Dziś snułem się bez celu po mieszkaniu, bo upał znów dawał o sobie znać. W cieniu koło 15 było ponad 35 stopni. Jak dla mnie to już przesada, jak to się mówi, dzięki i wysiadam. 

Z ciekawych rzeczy 44 lata temu narodził się hip-hop. Muszę przyznać, że jest to rocznica całkiem ważna, słucham nieco tego gatunku, mam paru ulubionych wykonawców. Poza tym dzięki takiemu graniu powstały nie tak dawno różne gatunki muzyczne łączące hip-hop z cięższym graniem. I to też całkiem lubię nawet. :)

Pozdrawiam!

czwartek, 10 sierpnia 2017

Okropny upał.

Dziś upał dał mi w kość, niby w okolicy stolicy kręciły się burze, jednak żadna z nich (był tylko deszcz) nie dotarła do miasta. Właściwie dopiero teraz moje styki w mózgu zaczynają kojarzyć co nieco, wcześniej było słabiej. Nie ma się co dziwić jeśli w mieszkaniu termometr pokazywał niemal 26 stopni Celsjusza i 60% wilgotności powietrza.  Ale mimo to starałem się jakoś działać, choć efekty nie były zadowalające. :) Ale może za parę dni będzie przyjemniej. 

Pozdrawiam!

środa, 9 sierpnia 2017

Wizyta. Coś z TV.

Byłem dziś z Rodzicielką u Babci, na początku nieco się zdenerwowałem, bo przez telefon Babcia powiedziała mi, że jest chora. Na szczęście na miejscu okazało się, że wszystko gra. Posiedzieliśmy trochę, zjedliśmy kupione na stacji metra ciastka, a na koniec zabraliśmy pismo od tej firmy, co wcisnęła Babci ten filtr za sześć stówek. Czekamy jeszcze na ich reakcję na zerwanie umowy. 

Od dziś nie zamierzam kupować napoju energetycznego marki Tiger (właściwie to nie problem, bo w sumie nie pijam takich wynalazków na pobudzenie się). Chodzi o idiotyczną, chamską i bezcelową reklamę na 1 sierpnia tego roku. Środkowy palec wyciągnięty w znanym, niemiłym geście i podpis, że tak naprawdę liczy się tylko to, co tu i teraz. Jak dla mnie to agencja reklamowa, która to wymyśliła nie ma za grosz poczucia co to jest reklama. Bo w ten sposób zrobiła tylko anty-reklamę produktu. Jak to mawiają Internauci, wielki dislike dla tej agencji i firmy produkującej Tigera, za przyjęcie czegoś takiego za ,,dobrą monetę" albo ,,trampolinę do większego sukcesu produktu". Poza tym według mnie obrazili nie tylko uczestników Powstania Warszawskiego ale i samych siebie, w końcu też są Polakami (choć zachowanie jakby tego nie potwierdza). 

Pozdrawiam!

wtorek, 8 sierpnia 2017

Leniwie. O książce.

Dziś właściwie nic szczególnego nie zrobiłem, leniłem się jak nie wiem. 

Wystraszyłem się nieco jak przeczytałem, że Ronnie Wood z The Rolling Stones ma raka płuc. Do tego gazeta podgrzała emocje podając, że nie podda się on chemioterapii bo nie chce stracić włosów. Najpierw się strasznie wkurzyłem, bo sam po sobie wiem, że w przypadku takiej choroby jak nowotwór nie zawsze warto tak kalkulować. Jak dowiedziałem się o moim raku tarczycy właściwie od razu byłem gotowy na wszelkie działania (w sumie to właściwe tylko operacja była z jakimś tam ryzykiem, moimi rozmyślaniami itp.) . Na szczęście dziś doczytałem w Sieci, że pan Wood poddał się operacji wycięcia fragmentu chorego płuca i powoli wraca do zdrowia. 

Bardzo spodobała mi się książka autorstwa Shusaku Endo pt. ,,Głęboka rzeka". Autor przedstawił w niej historie kilku osób, które splatają się ze sobą za sprawą wycieczki do Indii. Każda z przedstawionych osób ma swoje plany do zrealizowania, najciekawszy jest przypadek męża, który po śmierci żony postanawia odnaleźć jej reinkarnację (a może lepiej znaleźć ją w innym wcieleniu, życiu). Cała opowieść kończy się właściwie porażką wszystkich bohaterów, ich plany się nie spełniają, do tego jeden z nich ginie za czyn kogoś innego (tłum tratuje go po tym jak uczestnik wycieczki próbuje sfotografować pogrzeb jakiegoś Hindusa, wbrew zakazowi, ludzie omyłkowo biorą go za sprawcę tego czynu). Tym samym mogę powiedzieć, że zapoznałem się niemal ze wszystkimi książkami autorów z Japonii, jakie są w mojej bibliotece. 

Pozdrawiam!

Powrót.

Wróciliśmy dziś z działki znajomych na Mazurach. Muszę powiedzieć, że było po prostu idealnie, pogoda niezbyt męcząca, towarzystwo bardzo zacne. Do tego pojechaliśmy do Kortowa na spotkanie ze znajomą Rodzicielki ze studiów. Co ciekawe okazało się, że zarówno ona jak i jej partner mają zbliżone do nas poglądy na wiele spraw, dzięki czemu i to spotkanie nie było męczące. 

Na razie nie mam jakichś wielkich planów, choć po głowie chodzi mi jeden, z kategorii mniejszych, które jednak po wykonaniu stają się zacnymi planami/wykonaniem. 

Pozdrawiam!