Ostatnio pojawiło się w okolicy sporo komarów. Jestem pogryziony głównie na plecach, swędzi mnie tam jak nie wiem. Gorzej ma Rodzicielka, bowiem komarzyce zaatakowały jej nogi jak nie wiem co. Wszystko ma związek chyba z niedawnym wylaniem wody w kanałku/kanałkach w Wilanowie. Do tego jaskółki i jerzyki chyba się ulotniły i nie ma kto zjadać tych krwiopijczych samic.
Dzięki jednej z komentujących u Rybki znalazłem narzędzie do archeologii Internetowej. Przejrzałem sobie nieco swoich wypocin z lat ubiegłych. Wychodzi z tego grzebania, że w 2016 roku byłem strasznie rozklapciałym leniwym leniwcem. :D Jakby ktoś chciał popatrzeć na swoje jakieś strony z przeszłości to podaję link do maszyny czasu. Wayback Machine (archive.org)
Wzięło mnie coś i wróciłem do picia Yerba Mate. Jak na razie wrażenia pozytywne mam, chociaż pewnie nie każdy polubiłby ten smak naparu, dość gorzki. Na pewno działanie tego naparu jest dla mnie odkryciem dość dużym (piję Yerbę od paru lat, od studiów mniej więcej, przerwę miałem ze dwa lata co najmniej ostatnie).
Dziś polecam: Necrophobic (blackened death metal), Necrophagist (techniczny death metal) oraz Necroticgorebeast (slam, brutal death metal).
Pozdrawiam!
Na szczęście do mnie komary jeszcze nie dotarły:-))
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o yerba mate to piję ją często i bardzo mi smakuje.
Stokrotka
Nas panbucek byl laskaw ochronic przed plaga, nawet os nie ma w tym roku za duzo. Deszcze padaja w ilosciach, jakich potrzebuje ziemia, nic nie wylewa, wszystko grzecznie wsiaka do ziemi, a zielen rosnie, jakby jej kto za to placil. Troche daja popalic ostatnie dni skwarem, ale mamy wentylatory i zazdroscimy TYM, co sobie chlodza tylki klimatyzacja.
OdpowiedzUsuńU nas też komary tną niemiłosiernie, szczególnie wieczorami. Moje miasto otoczone jest łąkami, stąd taka inwazja.
OdpowiedzUsuńNa te wtyczki do kontaktu z płynem owadobójczym trzeba dosłownie polować.
Zauważyłam, że jak się chodzi to gryzą mniej, ale wystarczy przysiąść na ławeczce, a zaczyna się potężny atak!
Pozdrawiam, Piotrze!
Komarów to już kilka lat nie widziałam, nawet gdy pływaliśmy łódką po jeziorze. A teraz są takie upały i tak jest sucho,że drzewa schną, więc też ich nie widzę. Aktualnie mam 31 stopni za oknem i....wieje wiatr. Komarów nienawidzę, bo mam na ich jad uczulenie. W Polsce smarowałam się smarowidłem o nazwie "AUTAN". Kupowałam w aptece. Skuteczny był, mogłam spokojnie włóczyć się po lesie godzinami i starannie mnie omijały. A w mieszkaniu we wszystkich oknach miałam zamontowane siatki. Ja piję nałogowo ROOIBOS.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Piotrze, ;)
anabell
Ja już mam tak długą przerwę z yerbą, że chyba do niej nie wrócę. ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem z tymi komarami, na nogach jest łatwiej się podrapać, więc chyba Ty masz gorzej z plecami.
U mnie plagi nie ma, ale wystarczy jedna sztuka w domu i w nocy zrobi masakrę. Teksańską. Piła mechaniczną ;p
Ja też kiedyś korzystałam z tego narzędzia. To fajny i nostalgiczny powrót do przeszłości.
OdpowiedzUsuńMoich wpisów nie mam co sprawdzać, bo zaczęłam na blogspocie i nadal jestem. Komary bywają, ale jakoś mnie nie gryzą, za to w górach pożarły mnie muchy i do teraz mam blizny.
OdpowiedzUsuńjotka
Na Wayback Machine (archive.org) można samemu inicjować kopiowanie jakiejś strony korzystając z zakładki Save & Share.
OdpowiedzUsuńPodobnie można robić kopie na archive.today
https://archive.ph/Zk6Eb
Cuídate de los mosquitos. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńNa Lubelszczyźnie ten rok wyjątkowo bez komarów. Nic dziwnego, bo susza jak na Saharze?
OdpowiedzUsuńWarto się zaopatrzyć w dobry płyn/ spray przeciw insektom. Piłam kiedyś Yerba Mate przez jakiś czas. Lubię różne napary i herbatki. Najbardziej jednak klasyczne herbaty liściaste (czarną, zieloną, czerwoną) lub herbatki ziołowe (morwa biała, dzika róża, pokrzywa...). :)
OdpowiedzUsuńWróciłam niedawno z urlopu i powiem Ci Piotrze, że jakoś udało mi się uniknąć tej komarowej plagi. W domu też jakoś ich nie widzę, i dobrze.
OdpowiedzUsuńO Yerba Mate słyszałam już dawno, ale do dzisiaj nie znam jej smaku. Może się skuszę?
Pozdrawiam...
Na szczęście nie wiem, co to komary - w tym roku. W moim mieszkaniu okna otwarte (a właściwie lufciki), żaden się nie przedostał.
OdpowiedzUsuńW naszym domku letniskowym też ich nie doświadczyłam, ponieważ tam w tym roku nie jeżdżę, zdrowie nie pozwala.
Yerby nie piję. Co myślisz o maczy? Znaczy matchy?
Komary? Wreszcie kończy się ich pora i będzie można wybrać się do lasu bez dodatkowych zabezpieczeń przed nimi, z czego się bardzo cieszę. Uwielbiam takie wycieczki.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu 🤗
U nas też nagle pojawiło się mnóstwo komarów, ale jakoś dajemy sobie radę. Dawno nie piłam Yerby, brat dał mi kiedyś spróbować brzoskwiniowej i bardzo mi posmakowała. <3
OdpowiedzUsuńSiostra dodaje do Yerby soku klonowego i mówi że jest lepsza. Do matchy też można. Ja się do matchy nie przyzwyczaiłam niestety. Za bardzo mi jechało glonami. Mnie też komary pożarły w te wakacje i to nawet nie w górach tylko na osiedlu. Cholerstwo jedne.
OdpowiedzUsuńU nas też ogromna ilość komarów - strach wywietrzyć chałupę, bo potem słyszysz tylko to paskudne bzyczenia.
OdpowiedzUsuńMusiałabym wypróbować herbatę, bo jeszcze jej nie piłam.
W minioną sobotę byłam u sąsiadki na urodzinowej kawie i Ona skarżyła się na pogryzienie przez komary. Ja pomimo otwartego przez 24 godziny okna jakoś ich u siebie nie doświadczyłam. Herbatę pijam jedną dziennie i jest to "Lipton". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie za to jakieś meszki gryzą jak szalone! Nie mają litości!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
W poniedziałek i wtorek była w Warszawie, tyle że na Woli i nie widziałam tej plagi komarów. Możliwe, że za krótko byłam. Ale to i lepiej bo nie pogryzło mnie nic :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bąble już zeszły.
Pozdrawiam
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/
Mnie komary nie bardzo lubią:)
OdpowiedzUsuńU nas też była plaga komarów. Taka jak nigdy. Jerzyki niestety z początkiem sierpnia odlatują, więc komarów nie ma kto unicestwić.
OdpowiedzUsuńW tym roku u nas wyjątkowo mało komarów.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się co u Ciebie. Zawsze regularnie do mnie zaglądałeś. Masz trochę zaległości:)))
Pozdrawiam z krainy deszczowców, wierząc że woda do nas nie dojdzie
Pozostają jeszcze nietoperze, też hurtowo jedzą komary. Nie macie tam jakichś?
OdpowiedzUsuńDostałam na urodziny yerbę, więc też do niej wrócę :D
OdpowiedzUsuńA mnie w tym roku komary wyjątkowo omijały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHerbaty w ogóle nie pijam, jakichś fikuśnych tym bardziej.
OdpowiedzUsuńHmmm, a u mnie w mieście komarów nie ma na szczęście, jeżyki niestety odleciały do cieplejszych miejsc. Ale na wsi (jakieś 30 km ode mnie) komarów całkiem dużo.
OdpowiedzUsuńKomary dotarły nawet do poduszczanskich miejsc, a latem ich było mało. Zdecydowanie gorsze są kleszcze, bo niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.