niedziela, 6 maja 2018

Powtórka z rozrywki.

Chyba coś jednak przegapiłem w kwietniu, musiało coś być mówione, że w ten weekend nikogo z wykładowców i grupy nie będzie. Powtórzyła się sytuacja z wczoraj, czekałem trochę, po czym znów wróciłem do domu. Dziwna sytuacja, muszę sobie aktywować dostęp do WU, to sprawdzę jak to było naprawdę. 

Dziś polecam: Limboski (rock, lo-fi blues), SBB (rock progresywny, blues rock, jazz-rock, rock psychodeliczny) oraz Vader (speed metal, heavy metal, trash metal, death metal). 

Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. W majówkę to raczej na żadnej uczelni nie ma zajęć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stałam jak inni. W szeregu stałam grzecznie z innymi ale to mnie obryzgał breją pochlebstw samochód z kierowcą , któremu nawet nie miałam dość czasu się przyjrzeć , by w przypadku ponownego spotkania, uciąć mu głowę piłą mechaniczną. Przez ów fakt , przez traumę owego doświadczenia jestem podenerwowana, pobudzona, wściekła i mam niepomalowane dwa paznokcie na stopie.
    …a wszystko było jak należy, a wszystko miało i początek i koniec mieć miało bo szłam na spotkanie. Ubrana wyjątkowo, przygotowana wyjątkowo, umalowana wyjątkowo. Z fryzurą wyjątkową, w sposób idealny dopasowaną do nastroju, postury, okoliczności. Szłam w szpilkach seledynowo miętowych w których każde spotkanie niczym oddech świeżości u spotkanej która nigdy wcześniej nie zaznała tak świeżego powietrza. Szłam w seledynowo miętowych spodniach, doskonale wyprasowanych z cudownie powłóczystym kantem na którym rozbijały się kolejne ,budzące pożądanie w spojrzeniach mijanych ,pragnienia. W seledynowo miętowej szłam marynarce z rysunkiem jakże delikatnych listków mięty wymalowanych pod ręką, pod piersią, na brzegu kołnierzyka. Szłam i nagle to mnie obryzganie i cały plan, całe budowanie, wszystkie nadzieje, wszystka wiara spadła i rozbiła się o bruk bo jakiś baran obryzgał mnie pochlebstwem a pod ubraniem byłam taka …seledynowo miętowa bo chciałam być najcudowniejszym oddechem dla tej z która spotkać się szłam i chciałam wrzasnąć na całe gardło by usłyszał :”jak jedziesz baranie” ale niepoważnym , dziwnym , zabawnym, żałosnym by był, seledynowo miętowy wrzask , seledynowo miętowej piękności na pasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zdarzenia faktycznie mogą w człowieku wzbudzić mordercze instynkty.

      Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad klimatem w jakim utrzymane są Pani komentarze i nie wiem do końca czemu ale nasuwa mi się na myśl określenie ,,klimat japoński". Bo historie są realne, jednak sposób ich opowiedzenia, zaprezentowania przenosi odbiorcę na jakiś inny poziom rozumowania. Trzeba zatrzymać się nad słowem, pomyśleć czasem dwa razy. A to już jest sztuka, to takie swoiste utrzymanie relacji, zachęcania czytelnika do działania, pisania, myślenia. A za to należą się podziękowania, zwłaszcza w przypadku tak zatraconego w pewnych sprawach świata jak nasz.

      Cóż czasem taki już jestem dla tych swoich bohaterów czy swoich alter ego co w wierszach przedstawiam, że pokazują się światu, by zaraz coś się im stało. Tak właśnie jest w tym ostatnim utworze, po prostu ta kobieta z wydm wydała się bohaterowi (a może mojemu alter ego) w jakimś sensie zła. A przecież to było tylko ocenienie po wyglądzie, jej zamiar nie był zły, spytanie o godzinę nie może być złe chyba.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jeden plus tej sytuacji widzę, ruszyłeś się z domu, spacer w taką pogodę to i dla zdrowia i dla podziwiana przyrody.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś podejrzewam, że faktycznie coś "przespałeś", skoro byłeś jedynym człowiekiem łaknącym tego dnia porcji wiedzy.
    A może ktoś wywiesił na jakiejś tablicy ogłoszeń niepozorną, mała kartkę zamiast wygłosić ów komunikat lub ogłosić go na stronie www.uczelni.Dobrze, że nie wędrowałeś na uczelnię niczym kondukt żałobny w deszcz i pod wiatr;))), a przy dobrej pogodzie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przynajmniej zażyłeś trochę ruchu, idąc na uczelnię :)

    OdpowiedzUsuń