piątek, 27 września 2019

Azjatyckie popołudnie i wieczór.

Był u nas mój brat cioteczny, urządziliśmy sobie popołudnie i wieczór spod znaku Azji. Zaczęliśmy od zupy krewetkowej (Staruszek stał się mistrzem, nawet bez odczuwania smaku- to od chemii- zupa wyszła wyjątkowo dobra), potem przyszła pora na sushi (kupne, bo nie mamy maty do rolowania tych cygar ryżowo-algowych), skończyliśmy puddingiem o smaku liczi (kupiłem wczoraj, odbiło mi zupełnie, bo cena nie należała do najmilszych). 

Poza udaną stroną gastronomiczną wizyta miała dla mnie też wymiar edukacyjny. Dowiedziałem się, że zepsułem moje CV. Wiem też, gdzie można jeszcze się udać on-line, by stać się widocznym dla pracodawcy. Ciekawe czy to coś pomoże. 

Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Piotrusiu, zacznij wreszcie sam szukać pracy a nie przez Urząd Pracy. Dałam Ci na moim blogu pod Twoim komentarzem odpowiedź, w kwestii zdrowia Twego Taty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chińska kuchnie lubię, japońską niekoniecznie.
    Może nowe CV przyspieszy znalezienie pracy, porozsyłaj, gdzie się da!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezbyt lubię chińską kuchnię. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię ryby ale nie surowe, więc sushi odpada. Zupa krewetkowa też. Nie nadaję się na Azjatkę, chociaż gdy nie chciało mi się gotować i syn przyniósł sajgonki, to zjadłam z apetytem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taką zupķą krewetkową to bym, nie pogardziła. Lubię też sajgonki. Jak to zepsułeś cv?

    OdpowiedzUsuń