czwartek, 9 listopada 2017

Poznawanie materii. Pizza.

Postanowiłem dziś zapoznać się nieco z książką, jaka została nam polecona do tych studiów z legislacji. Na razie mam wrażenie, że trzeba powoli ją czytać, bo zawiera dużo istotnych szczegółów, które łatwo przeoczyć.

Na obiad wybraliśmy się do pizzerii, muszę powiedzieć, że lubię czasem włoskie jedzenie. :) 

Jutro na obiad przychodzi brat stryjeczny Staruszka z żoną, mam nadzieję, że nie zejdziemy na sprawy polityczne w rozmowach, bo różnimy się w poglądach na tyle, że może być to bolesne i trudne doświadczenie. 

Pozdrawiam!

15 komentarzy:

  1. Jakie włoskie jedzenie?! Pizza to dziś tradycyjna polska potrawa, z polskich produktów!

    Przygotuj kilka "świńskich" dowcipów. Jak tylko ten brat stryjeczny o polityce, to z kawałem... :D Może zrozumie?

    OdpowiedzUsuń
  2. A pisałem Ci już dawno, że zbyt mocno pompujesz się polityką. Chcesz zepsuć spotkanie? Gadaj o polityce, skacz do oczu i rzuć się do gardła w obronie swojej opcji ;-))
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie poruszyliśmy żadnego tematu co nawet się o politykę mógł ocierać. :) Było akurat według mnie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Rzadko jadam pizzę. Kiedyś sama sporządzałam podróbę pizzy :)
    Polityka to taka ...sprawa, która nas omamia. Tylko nie wiem po co? przecież nie warto umierać za...polityków anu psuć sobie rodzinnych stosunków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno zejdziecie na sprawy polityczne... To nieuniknione!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pizzę i makarony uwielbiam, a jeśli polityczna dyskusja się rozwinie to niestrawności dostaniecie:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Możesz wynotowywać, co ważniejsze. Ja często w taki sposób czytam tematyczne książki, choć studiuję tylko dla siebie, w domu i sama.

    Zamawiamy pizzę do domu dosyć często :)

    Nie lobię spotkań rodzinnych, bo ZAWSZE schodzi na politykę, sport, albo Kościół. Ech...

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze co do polityki, to to nie jest temat na towarzyskie sprzatanie. Po drugie - nijak nie ogarniam warszawskich określen o ciotecznym i stryjecznym rodzeństwie - u mnie to sa po prostu kuzyni.Po trzecie - to co unas w Polsce nazywa sie pizzą, jest do niej owszem podobne. Ale tylko podobne, ta we Włoszech smakuje inaczej. Ja nie jestem wielką miłośniczka pizzy, ale tam jem zawsze. Podobnie z makaronem. A włoskie - ale włoskie, a nie włoskie w POlsce - jedzenie bardzo, bardzo lubię. I kawę, też jakoś inaczej smakuje...mocniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. do Polski pizza trafiła w wersji amerykańskiej, więc nieco trudno jest mówić o włoskim jedzeniu... no, chyba, że pizzeria jest mała, w pewnym sensie regionalna, ale w sieciowych pizzeriach raczej zapomnij...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama piekę pizzę i chwalę sobie, choć przy włoskich produktach nie stała, bo wiem, co na nią dałam i jakim serem posypałam.
    Jeśli dyskusja zejdzie na tematy polityczne, powiedzieć stanowczo, iż w tym domu nie życzymy sobie polityki. I tyle.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Poprosiłam w USA o polecenie mi restauracji z amerykańską kuchnią. Wysłano mnie na pizzę! W Indonezji je się pizzę z ziemniakami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Klik dobry:)
    Obiad z polityką to może być jedna wielka niestrawność.;) :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tematy polityczne w rodzinie raczej na pewno warto omijać.Tak na wszelki wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, też nie lubię spotkań rodzinnych, na których rozmowy schodzą na tematy polityczne, bo atmosfera zwykle potem siada :)

    Pizza... Chyba zgłodniałem :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale się porobiło, powinnam odwiedzić dawno, dawno nie widzianą ciocię, ale odwlekam wizytę w nieskończoność bo to zagorzała wyznawczyni "dobrej zmiany".
    Ma już osiemdziesiąt lat i czasu coraz mniej trzeba zacisnąć zęby i wysłuchać peanów na cześć PiS bo to taki charakter że nie da się uniknąć rozmowy w temacie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń