piątek, 15 grudnia 2017

Ostatnia płyta. Sprawy na bieżąco są.

Udało nam się pojechać dziś na drugi cmentarz, choć pod koniec dopadł nas deszcz ze śniegiem. Przy grobie Dziadka spotkaliśmy kilka wygłodniałych wiewiórek, które kręciły się dobre 5 minut wokół nas, niestety nie mieliśmy orzechów ze sobą. 

Dziś na obiad miałem znów makaron z krewetkami, a do tego wino. :) Idealne połączenie według mnie.  

Płyta Virgin Snatch- ,,We serve no one" to według mnie bardzo dobra dawka trash metalu od Polaków (nieświadomie wybrałem sporo płyt od rodzimych wykonawców). Zespół całkiem udanie zrównoważył ostrzejsze fragmenty z melodyjnymi. Do tego wokalista całkiem nieźle radzi sobie w różnych formach ekspresji, nawet czysty śpiew wychodzi mu dobrze. Gitarzyści za to wycinają smaczne solówki, są zmiany tempa itd. Daję 9,5/10

Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Dobrze, że jestem po kolacji, bo chyba połknęłabym język...
    Ja ostatnio słucham kolęd i pastorałek z przymusu, w szkole śpiewają na okrągło:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyty nie znam. Natomiast cmentarz o tej porze roku wygląda przygnębiająco, więc dobrze, że te wiewiórki ożywiają ten umarły krajobraz.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle na cmentarze...

    Prochu chłopaki tą muzą nie wynaleźli... W pierwszej chwili mi się z Overkill skojarzyli, ale jeszcze jest jedna kapela, której nazwy za nic nie mogę sobie przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio przed rozmrażaniem lodówki, miałam misję zużycia wszystkiego, co w niej.
    Wyszła nietuzinkowa zupa kalafiorowa z makaronem, rzecz dziwna, zważywszy, że ugotowałam w niej dosłownie wszystko, co zostało na półkach...

    OdpowiedzUsuń
  5. Za krewetkami jakoś nie przepadam

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby wszyscy kojarzą Powązki z wiewiórkami, ale jak przychodzi co do czego, to w dniu odwiedzin zapominamy o orzechach(mnie się to też zdarzało, gdy chodziłam na grób rodziców).

    OdpowiedzUsuń