wtorek, 12 grudnia 2017

Mały rajd. Coś o płycie.

Miałem dziś mały rajd, rano (hmm... czy 11 to rano?) miałem lekcję angielskiego, potem koło 13 poszedłem do fryzjera, a na sam koniec na obiad do pizzerii. :) Czyli miły dzień w całości.

Wysłuchałem już kilku płyt z tych nowo kupionych (dokładnie czterech, co sobie na Mikołajki spóźnione ,,dałem"). 

Kompilacja Pink Floyd pt. ,,A Foot in the Door" stanowi wyimki z takich albumów grupy jak The Wall czy The Dark Side of the Moon. A to oznacza wielką dawkę przekrojowych utworów, człowiek słuchając zmienia się w jedną wielką gęsią skórkę, a wszelkie problemy zdają się nieistotne. Ze względu na fakt, że jest to płyta będąca kompilacją nie wystawiam oceny. Subiektywnie dałbym jeśli już w okolicy 9/10. 

Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Pink Floyd to moja młodość... The Wall słuchałam w liceum:), jako nowość

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli gęsia skórka się pojawia, to warto dać każde pieniądze...

    OdpowiedzUsuń
  3. 11 to dla kogoś, kto codziennie wstaje o 6.30 to zdecydowanie nie jest rano ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to masz fajne życie :)
    Do 9 sypiam tylko wtedy, kiedy późną nocą wrócę z imprezy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że miło spędziłeś sobie dzień, ja to wczoraj akurat byłam na pizzy mimo, że miałam się odchudzać :D

    OdpowiedzUsuń