poniedziałek, 7 grudnia 2020

Miejsca za granicą, które zrobiły na mnie wrażenie.

Tytuł nieco inny od ostatniej notki. Bowiem nie miałem okazji nigdzie za granicą być tyle razy, by poznać wszystkie zakamarki, uliczki itd. tak jak to w Polsce miałem możliwość uczynić. 

1. Czechy/Słowacja. 

Głównie odwiedzane przy okazji pobytów w górach, w większości wycieczki raczej bez planu, gdzie oczy poniosą. Z tych zaplanowanych najbardziej pamiętam odwiedziny w Ołomuńcu i w Pradze. Ze Słowacji najlepiej wspominam wizytę na szczycie Tatrzańskiej Łomnicy. 

2. Austria/Szwajcaria. 

W drodze do Włoch (jak drugi raz jechałem z Rodzicielką i rodziną Staruszka) zatrzymaliśmy się na kilka dni w tych krajach. Przede wszystkim zapadło mi w pamięci zaufanie jakim obdarzają się wszyscy. Dotyczy to przede wszystkim pozostawiania produktów na sprzedaż bez specjalnego dozoru, każdy chętny wrzuca pieniądze do oznaczonego miejsca i bierze opłaconą ilość produktu. Przeżyłem też niemały szok jak w miejscu, gdzie mieliśmy mieszkać, właściciel zostawił klucze do naszych pokoi w kopercie położonej przy drzwiach od tarasu. Jak weszliśmy to znów przeżyłem szok jak zobaczyłem zeszyt, do którego należy wpisać pobrane z lodówki (pełnej po brzegi) produkty, aby później się rozliczyć. Najprzyjemniej wspominam wizytę w Sankt Gallen i widoki z góry Santis. 

3. Włochy. 

Pierwszy poważny wyjazd, zorganizowany przez nauczyciela geografii w gimnazjum. Wycieczka trwała chyba tydzień (odliczając dni na dojazd autokarem). Byliśmy w Wenecji, Rimini, Florencji, Pizie oraz Rzymie (wraz z wizytą w Watykanie). Właściwie każde z tych miejsc spowodowało, że miałem szczękę na ziemi. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Rzym, zwłaszcza pozostałości po starożytności. W Watykanie przeżyłem szok, bo wszystko wydawało się wielkie, o wiele większe niż znałem z telewizji. Do tego mieliśmy okazję być na audiencji generalnej papieża Benedykta XVI. 

Do Włoch pojechałem jeszcze raz (jak w punkcie 2 zaznaczyłem), trasa była niemal identyczna, poza Rzymem i Rimini. Skupiliśmy się na tym, by w miarę możliwości zwiedzać wszystko powoli, z namaszczeniem swoistym. Spędziliśmy kilka dni w Pawii, gdzie mieszkała kuzynka ze strony rodziny Staruszka. Razem z nią i jej chłopakiem pojechaliśmy na dwa, albo trzy dni (nie pamiętam dokładnie już) w okolice Nicei. Zobaczyliśmy też San Remo i Cannes. Czyli za jednym zamachem odwiedziliśmy kilka państw. 

4. Francja (Paryż i okolica). 

Druga wycieczka zorganizowana przez nauczyciela geografii w gimnazjum. Całość trwała mniej więcej tyle, co wycieczka do Włoch. Pierwszym punktem jaki odwiedziliśmy była Bruksela. Byliśmy w Atomium, później zobaczyliśmy budynki związane z Unią Europejską (z tego co pamiętam Rady Europejskiej i Komisji). Potem pojechaliśmy do Paryża, skąd właściwie nie jeździliśmy już specjalnie (tylko do pałacu w Wersalu). Sam Paryż zrobił na mnie wrażenie jako miasto wielokulturowe, z nutą tajemnicy i swoistym duchem historii. Zaliczyliśmy obowiązkowy punkt programu jakim jest wjazd na wieżę Eiffla. Dopiero z niej widać było zamysł architektoniczny miasta, część interesujących nas budynków itd. Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne. Kolejnym miejscem jakie odwiedziliśmy był Luwr. Muszę powiedzieć, że miałem tam dziwne odczucia, bowiem niemal na każdym kroku miałem wrażenie, że Azjaci stanowią całość odwiedzających. Trudno było dopchać się do niektórych dzieł, błyskające flesze, jakieś rozmowy w różnych językach. ogólnie odbiór tego muzeum mam raczej zaburzony. Za to pałac w Wersalu zrobił na mnie już zdecydowanie lepsze wrażenie. Nie pamiętam już co konkretnie zwiedzaliśmy, jednak odczucia pozytywne pozostały. Odwiedziliśmy też cmentarz Pere-Lachaise. Tutaj znów moja pamięć zawodzi, na pewno byliśmy przy grobie Jima Morrisona i Fryderyka Chopina. Muszę powiedzieć, że wielość i wielkość pochowanych tam osób robi naprawdę wrażenie (nawet jak się tylko czyta o tym cmentarzu, a co dopiero jak się tam jest). Zobaczyliśmy też dzielnicę Montmartre, a z zewnątrz Moulin Rouge. 

5. Anglia (Londyn i okolica). 

Trzecia i ostatnia wycieczka z tym nauczycielem geografii. Wszystkie aspekty związane z transportem i długością pobytu podobne jak wcześniej. Różnica była tego typu, że do Anglii dostaliśmy się Eurotunelem, przy pomocy pociągu Shuttle (razem z autokarem). Na miejscu przez cały czas podziwiałem kierowców, którzy mieli do dyspozycji autokar z kierownicą po lewej stronie, o ile na autostradzie nie było trudno (oczywiście po odpowiednim wjechaniu na nią), tak w mieście wydawało się to co najmniej karkołomne. Pierwszym przystankiem było Canterbury, gdzie zwiedziliśmy katedrę, siedzibę arcybiskupa tego miasta. Oczywiście jak to u mnie, szczęka znalazła się na podłodze. Kolejne miejsce, które odwiedziliśmy to Stonehenge. Muszę powiedzieć, że na żywo ta budowla megalityczna jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Może chodziło o brak możliwości podejścia bliżej, z daleka całość wyglądała na małą. W Londynie odwiedziliśmy Trafalgar Square, widzieliśmy Big Ben, Parlament, pałac Buckingham, Tower Bridge odwiedziliśmy opactwo Westminster. W czasie przejażdżki London Eye mogliśmy jeszcze raz zobaczyć miasto, tym razem z góry. Najciekawszym punktem wycieczki było dla mnie zwiedzanie Muzeum Brytyjskiego. W porównaniu z Luwrem na pewno było mniej tłoczno. A ilość samych eksponatów wręcz oszałamiała, nigdy wcześniej, ani nigdy później nie miałem okazji zobaczyć w jednym miejscu tylu malutkich artefaktów, nieco większych, średnich, dużych, aż po te największe. Tam też po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć mumię, a dokładniej mówiąc mumię z bagien, znaną jako Człowiek z Lindow. 

W przyszłości chciałbym odwiedzić: Japonię, Stany Zjednoczone, Wyspy Kanaryjskie, Wietnam, Australię i może jeszcze jakiś kraj w Afryce (na razie nie mam pojęcia który dokładnie). 

Dziś polecam: Battleme (rock), Beats Antique (elektronika, world, ethnotronica) oraz Beck Bogert & Appice (blues, rock, hard rock). 

Pozdrawiam!

18 komentarzy:

  1. Z wymienionych przez Ciebie miejsc bylam jedynie w Paryzu i niestety bardzo mnie on rozczarowal, jest to brudne, halasliwe miasto-moloch, o duzej przestepczosci. Bardziej podobal mi sie Orlean i Anges, znacznie mniejsze i ladniejsze miasta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ani Berlin, ani Wiedeń, a Budapeszt mnie naprawdę zachwycił. W Londynie nie byłem, w Paryżu też nie, i chyba mi już to nie grozi.
    Ale Japonii Ci zazdroszczę i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  3. To i tak bywałeś więcej, niż ja, ale wszystko do naprawienia... chciałabym zobaczyć Kanadę, Alaskę, Chiny, oj wiele tego.
    Póki co, przepadła mi Kreta, może za rok?

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie dam rady dogonić Cię w wyjazdach zagranicznych;
    jeszcze nie leciałam samolotem, więc nie mam nawet co przyrównywać się do Twoich zagranicznych wojaży.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o Afrykę to polecam Etiopię.
    Wprawdzie nigdy tam nie byłam ale mój młodszy syn który jest geografem i podróżnikiem zwiedził kilka krajów Afryki i najlepiej wspomna właśnie Etiopię. Jest tam podobno wszystko co afrykańskie no i bardzo ciekawą mają historię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogromne znaczenie dla naszych wrażeń ma to jak i z kim zwiedzamy. Berlin zrobił na mnie wrażenie, bo byłam z mamą, Praga, bo z ukochanym. Warto też zobaczyć Irlandię, zadziwia małością i spokojem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przedstawionych miejsc byłam tylko na Słowacji :( Ale chciałabym w przyszłości odwiedzić Anglię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z wymienionych przez Ciebie miejsc nie byłam w Anglii. Bardzo bym chciala tam pojechać.No i do Irlandii.
    Jak będziesz miał kiedyś dłuższą chwilę na czytanie to przeczytaj "Pod wulkanem" Malcloma Lowrego. Od chwili przeczytania tej książki myślę o Meksyku.

    OdpowiedzUsuń
  9. 2. Potwierdzam, tak właśnie jest w Szwajcarii. :)
    Dwa z wymienionych miejsc również będę ciepło wspominać. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie to z wymienionych przez Ciebie miejsc nie byłam tylko w Szwajcarii. Reszta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wciąż zachwycam się Toskanią, bo to moja piękna wycieczka-nagroda była.
    Serdeczności zostawiam, zdrówka życząc😀

    OdpowiedzUsuń
  12. Do Londynu lecę w przyszłym roku na urlop. Będzie ciężko, bo są zmiany, ale to moje marzenie od dzieciaka i musi się spełnić :D
    Pozdrawiam i zapraszam na Blogmasy #swietasieodbeda

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że decydujące znaczenie dla wrażeń ma nasza własna kondycja (fizyczna, psychiczna i duchowa), czyli jak się czujemy, czego szukamy, czy chcemy znaleźć coś ciekawego, czy też czekamy na olśnienie. Mam obawy, że wszędzie, gdzie bym się znalazł, wyszukałbym sobie coś ładnego. Jestem dość łasy na piękno.

    OdpowiedzUsuń
  14. Byłem w Japonii kilka lat temu przez dwa tygodnie, co wystarczyło na zwiedzenie głównej wyspy. Genialne wrażenie, niesamowita odmienność wszystkiego i na pewno warte doświadczenia na własnej skórze.

    Z krajów odrobinę bliżej, wartych odwiedzenia, na pewno polecałbym Portugalię - zawsze lubię tam wracać, a na kilka miast, w tym Porto, warto poświęcić odrobinę więcej czasu.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Czechy bardzo doceniam, tyle tam pięknych miejsc, zameczków do obczajenia. Mieszkam blisko granicy i lubię robić sobie małe wycieczki :). Poza tym Bratysława w Słowacji, Austria to Wiedeń no i góry <3, Paryż, kilka miejsc w Chorwacji :) i w Tunezji byłam a miejsc które chciałbym odwiedzić ciągle tak wiele

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze interesowało mnie indywidualne spojrzenie na kraj, który odwiedzamy. Każdy zwraca uwagę na inne szczegóły i inne ma odczucia.
    Życzę, byś spełnił swoje podróżnicze marzenia.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  17. Troszke zazdroszcze tym, ktorzy kochaja podroze i urzeczywistniaja te swoja pasje. Ale i sobie tez zazdroszcze, bo jestem ekstremalna domatorka, choc bardzo lubie podrozowac...po swoim miescie. Jednak z zapartym tchem slucham opowiesci globtroterow. Podrozuj wiec i opowiadaj :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeśli chodzi o Czechy to byłam tylko w Pradze niestety. Bardzo bym chciała zwiedzić całe Czechy i Słowację, poza tym Anglie, Kanade, Nową Zelandię no i Grecje, może jeszcze Gruzje, Czarnogóre. We Włoszech byłam w kilku miastach. Bardzo miło je wspominam. Rzym jest wspaniały, Pompeje również niesamowicie mi się podobały, no i Tivoli.

    OdpowiedzUsuń