Nic wartego uwagi się u mnie nie dzieje. Poza tym jako przeokropny kunktator (a może Kunktator) nie mogę zmusić się do pisania. Może to i lepiej, wyduszać na siłę jakichś wielkich przemyśleń nie zamierzam.
Jedynym wydarzeniem z ostatnich dni wartym zanotowania była moja wizyta w Centrum Onkologii. Znów zdołowałem się maksymalnie patrząc ile osób leczy się w tym ,,molochu". Do tego wizyta nieco się przesunęła (jedna z pacjentek wspominała w rozmowie z inną, że kiedyś czekała trzy godziny to tego gabinetu co ja byłem zapisany). Od razu zdołowałem się jeszcze bardziej, bo trzy godziny czekania to jednak bardzo długo. Na szczęście wszystko przesunęło się o jakieś 40 minut jedynie, na plus zaliczam też spotkanie z bardzo sympatyczną panią doktor (ta sama co wystawiała mi wypis jak byłem na kontroli trzydniowej). Wyniki mam w porządku, mam się meldować u swojej endokrynolog, w CO mam być niemal równo za rok (w styczniu).
Ostatnio coś zaczęły mnie męczyć kolana. Ból nie jest jakiś wielki, jednak chwilami przeszkadzało mi to. Na razie wdrożyłem kurację lekową, którą zalecił mi rehabilitant jak pomagał mi wrócić do względnej formy po artroskopii.
Wklejam zdjęcia z września, aby nieco rozjaśnić te chłodne i wietrzne dni.
 |
Widok wieczorny na pobliski budynek, z dużym napisem SMB ,,Imielin", do której należymy. Grążele w drodze do lasu Kabackiego. Wcześniej inny widok na to samo oczko wodne.
Dziś polecam: Johnny Cash (country, rock&roll, folk, blues, gospel), Kadavar (hard rock, rock psychodeliczny, stoner rock) oraz Këkht Aräkh (black metal, ambient).
Pozdrawiam!
|